Zamyśliła się na chwilę.
- Nie.- zaczęła ostrożnie. - Nie wypuszczają ich. Pomyśl tylko, gdyby
uwalniali dorosłych to mogło im by to nie wyjść na dobre. Zapewne takie
osoby zaczęłyby szkodzić ośrodkowi a tego nie chcą. Najpewniej są
przenoszeni w inne miejsce...albo...
- Zabijani...? - podpowiedział ponuro chłopak. Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Traciliby tylko króliki doświadczalne. - odparła bazgrając kreski na brzegu kartki notatnika.
- Racja...- westchnął odchylając się do tyłu. - Zastanawiam się co
powiedzieli rodzinom, uwięzionych tutaj osób. - mruknął. Mei wzruszyła
ramionami.
- Pewnie nic. Z resztą wydaje mi się, że większość z nich nie ma bliskich. - rzuciła. Spojrzał na nią zaintrygowany.
- Jak myślisz, twoi bliscy cię szukają...?
- Nie. Nie mam bliskich. - powiedziała obojętnie. Otworzył szerzej oczy.
- A...- zająknął się patrząc na portet siostry.
- Ona nie żyje. - uprzedziła jego pytanie. Głos Nomu zabrzmiał głucho,
wręcz ozięble tak jakby kompletnie nie obchodził ją fakt śmierci Seiko. W
środku jednak poczuła ciężar pustki, którą nosiła w sobie od tamtego
dnia.
( Daniel ? )
środa, 11 marca 2015
Od Daniela - C.D Mei
- Mei? - Gdy dziewczyna ponownie odwróciła wzrok od kartki, znów zaczął
mówić, nienaturalnie cicho. - Ilu dorosłych tu widziałaś? I jak myślisz,
dlaczego jest ich... tak niewielu? Gdzie oni wszyscy są?
Zadał pytanie, które dręczyło go od kilku dni, tym bardziej, że rozmowa od jakiegoś czasu kierowała się w tamtą stronę, więc Daniel postanowił spytać. Oparł się wygodniej o ławkę, wpatrując się w niebo i odpędzając myśli o rodzinie. Teraz skupił się na tym, co było teraźniejsze. Co rzeczywiście go zastanawiało i co było mu obecnie dużo bliższe. Uniósł lekko kąciki ust.
- Mi się wydaje, że może wracają do domu. Albo nie chcę myśleć o gorszych alternatywach. - Zaśmiał się gorzko. - A może po prostu my jesteśmy tym pokoleniem, które było najaktywniej wybierane?
<Mi długość nigdy nie przeszkadza. Wybacz, że cię pominęłam, plus moje jest jeszcze krótsze niż twoje>
Zadał pytanie, które dręczyło go od kilku dni, tym bardziej, że rozmowa od jakiegoś czasu kierowała się w tamtą stronę, więc Daniel postanowił spytać. Oparł się wygodniej o ławkę, wpatrując się w niebo i odpędzając myśli o rodzinie. Teraz skupił się na tym, co było teraźniejsze. Co rzeczywiście go zastanawiało i co było mu obecnie dużo bliższe. Uniósł lekko kąciki ust.
- Mi się wydaje, że może wracają do domu. Albo nie chcę myśleć o gorszych alternatywach. - Zaśmiał się gorzko. - A może po prostu my jesteśmy tym pokoleniem, które było najaktywniej wybierane?
<Mi długość nigdy nie przeszkadza. Wybacz, że cię pominęłam, plus moje jest jeszcze krótsze niż twoje>
Od Daniela - C.D Rosie
- Nawet nie wiesz, jak chętnie - odparł jej w odpowiedzi.
Była całkiem przyjemnym towarzystwem... Jak na osobę, która w ogóle się go nie spodziewała, choć chłopak był wcześniej pewien, że jednak go oczekuje. Ta sytuacja wydawała mu się przynajmniej dziwna. W końcu ktoś musiałby znać ją na tyle dobrze, żeby być w stanie podrobić tekst. Lub ona musiała sama go napisać, co wydawało się tym bardziej nierealne, że oznaczałoby to, że jakiś impuls spowodował, że po prostu o tym zapomniała. Potrząsnął delikatnie głową, a ona spojrzała na niego pytająco. Daniel zbył ją machnięciem ręki i spytał:
- Wiesz, gdzie jest biblioteka, prawda? Spotkałem już zbyt wiele osób, które nie wiedziały.
- Oczywiście - odparła tonem, jakby to było oczywiste. Zachichotała cicho.
- To świetnie. Byłem tam kilkanaście razy, więc mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że też coś wypożyczę. - Mrugnął do niej szelmowsko. - Ale idziemy na piechotę?
Po tym pytaniu znów dotknął swojej karty, co rozluźniło go zupełnie. Podał z uprzejmym uśmiechem rękę Rosie i dodał:
- Mogę prosić? - To brzmiało i wyglądało jak zaproszenie do tańca. Daniel za późno zdał sobie z tego sprawę. Ale miał o tyle szczęście, że jego wygląd zmieniał się w duchowej postaci, więc mógł liczyć na to, że dziewczyna zrozumie, o co pyta.
Była całkiem przyjemnym towarzystwem... Jak na osobę, która w ogóle się go nie spodziewała, choć chłopak był wcześniej pewien, że jednak go oczekuje. Ta sytuacja wydawała mu się przynajmniej dziwna. W końcu ktoś musiałby znać ją na tyle dobrze, żeby być w stanie podrobić tekst. Lub ona musiała sama go napisać, co wydawało się tym bardziej nierealne, że oznaczałoby to, że jakiś impuls spowodował, że po prostu o tym zapomniała. Potrząsnął delikatnie głową, a ona spojrzała na niego pytająco. Daniel zbył ją machnięciem ręki i spytał:
- Wiesz, gdzie jest biblioteka, prawda? Spotkałem już zbyt wiele osób, które nie wiedziały.
- Oczywiście - odparła tonem, jakby to było oczywiste. Zachichotała cicho.
- To świetnie. Byłem tam kilkanaście razy, więc mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że też coś wypożyczę. - Mrugnął do niej szelmowsko. - Ale idziemy na piechotę?
Po tym pytaniu znów dotknął swojej karty, co rozluźniło go zupełnie. Podał z uprzejmym uśmiechem rękę Rosie i dodał:
- Mogę prosić? - To brzmiało i wyglądało jak zaproszenie do tańca. Daniel za późno zdał sobie z tego sprawę. Ale miał o tyle szczęście, że jego wygląd zmieniał się w duchowej postaci, więc mógł liczyć na to, że dziewczyna zrozumie, o co pyta.
Od Takumi'ego - Do Nyar'a
Co ? Gdzie ja jestem ? Czy już wszystko się skończyło ?
Wszystkie te walki, zamieszanie…. Wszystko ucichło, a ja znajdowałem się w
jasnym, rażącym pomieszczeniu. Nie do końca jeszcze rozumiałem jak się tutaj
znalazłem i co się takiego wydarzyło. Otworzyłem delikatnie oczy i
spojrzałem biały sufit. Słyszałem tylko
jakieś głosy zza ściany no i ten… cholernie wkurzający rechot. Obróciłem główkę
w prawą stronę no i co ujrzałem ? Nikogo innego, ale Nyar’a. Czyżby też został
na tyle ranny by trafić do szpitala. Tak, już wiedziałem że znajduje się w
szpitalu.
-Dobry, smerfiku kochany. – pomachał mi tak jak taka tępa
blondynka. Czy on mnie śledzi, a może nie potrafi wytrzymać bez mojego
towarzystwa ? – Jak tam twoje żebra, nosek no i jeszcze parę innych narządów ?
Jeśli chcesz to ja mogę je poukładać na swoje miejsca.
-Żebym ja ci za raz nie pokazał gdzie ty masz swoje miejsce.
– powiedziałem podnosząc się do siadu. Rozejrzałem się dookoła. Nieco kręciło
mi się w głowie, ale to pewnie przez to że tak długo leżałem, a raczej… byłem
nieprzytomny. Dotknąłem stopami zimnej podłogi i za raz próbowałem wstać, ale
marnie mi to wyszło.
-Karzełku, nie przewróć się bo wtedy nie będzie z czego cie
składać, jak zęby pogubisz.. – zacmokał, a ja wtedy wstałem z podłogi i
opierając się o jego łóżko przygniotłem go, chociaż no nie powiem był to dosyć
lekki uścisk, nie miałem na to siły.
-Zamknij się w końcu ! – warknąłem i już chciałem mu walnąć,
kiedy ten złapał mnie za szmaty i bardzo szybko obrócił tak że to teraz ja byłem
pod nim a on pochylał się nade mną.
-Kyuooooyaa…- uśmiechnął się szeroko i zbliżył do mojej
twarzy. Aż się zlękłem. Spojrzałem na niego tymi przestraszonymi oczkami, a w
myśli ukazało mi się coś takiego: „A jeśli on mnie teraz zgwałci !?”. To było
by okropne… na dodatek wiedziałem, że Nyar byłby zdolny do czegoś takiego. Próbowałem
go ode pchać, ale niezbyt mi się to udało. He He He musiało to wyglądać dość
dziwnie. Dwaj faceci leżeli teraz NA JEDNYM ŁÓŻKU JEDEN POD DRUGIM. Gdyby
zobaczył nie ktoś kto mnie „zna” to chyba nigdy więcej nie wyszedłbym z pokoju.
– Właściwie to powinienem ci jeszcze oddać za to dziurę w brzuszku…. –
zachichotał patrząc mi prosto w tęczówki.
- Co ty ode mnie człowieku chcesz !? – warknąłem próbując
wstać, ale po pewnym czasie kiedy stwierdziłem, ze to i tak nie ma
najmniejszego sensu, położyłem się i patrzyłem w sufit
-Ja od ciebie !? To ty mi chciałeś przed chwilą przywalić. –
powiedział i wskazał paluszkiem miejsce z którego chciałem wymierzyć cios.
Teraz wyglądał jakoś tak niewinnie, no takie 5 letnie dziecko.
-Ale to ty mi połamałeś wszystkie żebra ! – warknąłem i
odwróciłem wzrok
-No to tak jakby jesteśmy kwita.. – oparł się ręką obok
mojej głowy. Jeszcze bardziej się wtedy wystraszyłem.
-Jeszcze jakbyś ze mnie zlazł to byłoby miło… - mruknąłem
zakrywając nieco twarz niebieskimi włosami.
(Nyar ? Brak Weny K
)
Subskrybuj:
Posty (Atom)