Na polu boju nie było już Teamu trzeciego. Jednak jestem pewny, że nieopodal znajduje się drużyna pierwsza i to ona zatrzyma ocalałych. Poza tym nie widziałem jej od początku rozgrywek. Plus: straciłem poczucie czasu odkąd się obudziłem. Także... Nie miałem pojęcia, ile czasu jestem na tych bagnach, ale powoli zaczynały mnie dołować. Zapewne poprzez kryzys Vanilli i Heaven'a; nie mogli zostawić tego na później? No, ale chociaż już wszystko jest ok. Wcale nie miałem wielkiej potrzeby, by ponownie uderzyć siwego, ale to prawda, że nie podnosi się ręki na osobę, która stara się w jakiś sposób pomóc. Poza tym... To było takie zabawne. Banan nie mógł mi zejść z twarzy. W czasie, gdy nasz Team wpatrywał się i szacował, kiedy ma wbiec do walki, ja zasiadłem "wygodnie" na kamieniu i przyłożyłem dłoń do swojego ramienia. Niby pancerz mocny, dlatego w jakiś sposób zamortyzował chcący się przebić dalej śrut. Tak czy inaczej, utknął pod niewielką warstwą mojej skóry. Ta dziewczyna musiała być naprawdę napalona, bo śrut zagnieździł się trochę głęboko.
- Co robisz? - podeszła do mnie Akira, która od razu spojrzała na lekko zakrwawiony obszar w okolicach szyi.
- Pozbywam się śrutu, nie widać? - w jednym momencie moja szponiasta dłoń ("łapa") próbowała pozbyć się problemu. Tylko syknąłem z bólu, chcąc uchwycić śrut. - No dalej... - szepnąłem do siebie i pewnym gestem wyrwałem z siebie to cholerstwo, wychylając głowę do tyłu i śmiejąc się pod nosem. - Suka - uśmiechnięty, obracałem w dłoni zakrwawiony śrut, który sprawił mi tyle problemów. Po nim został już tylko powoli ulatniający się strumyczek krwi.
Postanowiłem w końcu dojrzeć sytuacji. W tym celu dołączyłem się do reszty Team'u, którzy również patrzyli na wydarzenia dziejące się między Teamem pierwszym, a resztkami trzeciego.
- Założę się, że Team pierwszy też nas obserwował w trakcie walki - wzruszyłem ramionami.
- I czekał, aż się powybijamy nawzajem - dodał Heaven.
- Cóż, role się odwróciły - westchnąłem i zapatrywałem się w ruchy przyszłych przeciwników. Po walce między sobą zapewne nie będą tacy silni. My zdążyliśmy się już dość zregenerować. - Nie chce mi się czekać, może jakaś strategia, panie Kapitanie? - dodałem, akcentując słowo "panie Kapitanie".
- Ja bym nie wchodziła, kiedy na polu są dwa teamy - wtrąciła słusznie Akira.
W tym czasie postanowiliśmy na wylot sprawdzić każdego z naszych przeciwników, zapamiętując wszelki ruch, a także umiejętności specjalne. To myślę, da nam przewagę i przynajmniej wiemy, na czym stoimy i na co mamy być przygotowani. Poza tym ich walka nie wyglądała na jakąś olbrzymią, ale dało się wyznaczyć zwycięzce, bo moim zdaniem resztki Teamu trzeciego zwyczajnie nie mają szans. Szczególnie po stracie kapitana, który nie wykazał się jakimiś specjalnymi atakami przez czas istnienia na arenie.
< Team 2? Sorry, że takie krótkie, ale zostawiam strategię panu Kapitanowi :'3 >