No więc wszystko ustalone, pięknie. Rick i Takako pobiegli odciągnąć robota, a ja
ruszyłem w bezpiecznej odległości za nim, znaczy... Wydawało mi się, że była
bezpieczna. Wysłałem Letchku i Netchku, żeby obserwowały go z góry. Usiadłem w
jednym z wyższych punktów i obserwowałem dwie sowy. Po woli zbliżały się do
Omicrona obniżając loty. Zamknąłem oczy, a gdy ponownie je otworzyłem widziałem
wszystko oczami jednej z sów. Druga obserwowała Ricka i Takako w razie czego,
żeby mogła na cokolwiek się zdać. Ten mechanizm zatrzymał się na chwilę, a
potem w mgnieniu oka odwrócił się łapiąc Letchku za szyję. Czułem jego uścisk
także i na swojej szyi. Zobaczyłem jednak wszystko to czego potrzebowałem na
tamten moment. Ace obserwował konającego „ptaka” jak ciekawskie dziecko, które
nie wie, że życie to kruche tworzywo.
- Odejdź – mruknąłem skupiając się na tym,żeby oszczędzić
cierpienia demonowi.Chociaż może się wydawać,że nie czuje nic, a nic to
jednak..Człowiek, który nie zawarł kontraktu z demonem nie dowie się co to za
uczucie, gdy jeden z kontrahent umiera w naszym świecie. [...] Ace wydawał
sie być zdziwiony tym jak szybko Letchku rozpłynął się w powietrzu. Westchnąłem
tylko przechodząc na drugiego chowańca. Leciał tuż przy naszych przynętach, a raczej
usiadł na jednej ze zniszczonych ścian laboratorium tuż obok nich.
- Zatrzymał się – mruknęła Takako obserwując robota. Rick
kiwnął tylko głową, zaczął machać rękami i krzyczeć.
- No chodź tu ty pierdolony robocie! – krzyknął,a wtedy Ace
odwrócił się w jego kierunku i ruszył po woli mijając gruzy. Chodzenie po tym
terenie najwyraźniej nie sprawiało mu żadnego problemu, poruszał się zgrabnie
omijając lub przeskakując co większą przeszkodę. Ale czegóż innego spodziewać
się po „idealnym” robocie? Chociaż to i tak nadal robot, coś zgrzytnie i koniec
ideału, apotem dzieją się takie rzeczy i my kochane Arcany musimy sprzątać ^^.
Zanim się obejrzeli robot był już tuż przy nich. Rejestrując ich jako
zagrożenie, podniósł jakiś mniejszy kawał gruzu i rzucił w ich kierunku. Odłamek
leciał wprost na Takako. Rick zareagował w dobrym momencie i popchnął Takako za
„skałę”,na której siedział Netchku. Odłamek uderzył o resztkę ściany i nieco
się pokruszył.. Silny. Pokazałem mu,żeby to on tym razem zbliżył się do bestii
i poobserwował. Nasze przynęty (hehehe jak to brzmi :’D) Pozbierały się w
trymiga i zaczęły zwracać na siebie uwagę. Ace zaczął na nowo zbliżać się do
nich, coraz bliżej i bliżej. Netchku podleciał na tyle, żeby przyjrzeć się
dokładniej całemu pancerzowi tej maszyny,wyglądał zupełnie jak jakiś żakiet
założony na gołą , bladą, gdzieniegdzie sinawą skórę.Uszy jak u królika, a za
nimi wystające przewody. Tak wyglądał także jego kark oraz nadgarstki. Wyglądał
na nieco podniszczonego, ale też przypominał..Hm, zwykłego człowieka po jakichś
naprawdę dużych przeżyciach. Zauważyłem także kilka odkrytych miejsc mogących
przydać się w sprawie. Kilka pęknięć w pancerzu znajdowało się na karku oraz z
przodu na torsie Omicrona. Potem już tylko kilka pojedynczych kabli wystających
spod nogawek metalowych spodni czy też z butów. Moją uwagę przykuły także „włosy”
i tro co znajdowało się pod nimi. Najwyraźniej ktoś już do niego strzelił bądź
uszkodził jakąś inną bronią w próbie złapania. Uznałem, że dowiedziałem się
wszystkiego co może się przydać, więc przywołałem sowę do siebie z powrotem. Po
wypowiedzeniu „Odejdź” demon rozpłynął się w powietrzu jak jego poprzednik. Ja
zaś ruszyłem w kierunku wyższego piętra,żeby dać znak Steinowi. Zobaczyłem
jeszcze tylko na Ricka i Takako czy jakoś sobie radzą, nie radzili sobie jakoś
tylko naprawdę dobrze, odciągnęli go dosyć daleko.Tylko, żeby potem chciał
jeszcze wracać (xD). Machnąłem do Steina, gdy akurat leciał w kierunku moim i
Levi’a. Ten zleciał do nas z zaciekawieniem wypisanym na twarzy.
(To jak dalej? )