Naprawdę no skąd ona mogła mieć tyle siły żeby mnie przewrócić na
ziemię. Uniosłem się lekko do góry wpatrując się jak Ros powraca do
poprzedniej czynności. Mi jak na razie dali odsapnąć, a tą biedulkę
męczyli. Przesunąłem się bliżej ściany by już nie przeszkadzać. Z pół
godziny chyba tak siedziałem pod tą ścianą cicho, co dla mnie było wręcz
niemożliwe. Nie wiedziałem co to za umiejętność, którą ćwiczy.
Wnioskując po zachowaniu naukowców było to coś bardzo interesującego, bo
większość siedziała praktycznie z nosami przy szybach, która nas od
nich oddzielała. Też trudno mi było tutaj wejść do tego pomieszczenia,
ale przy szybkiej naradzie szepcząc coś sobie dwaj dziadkowie zgodzili
się. Poczułem się senny nie robiąc tak już nic i przymknąłem oczy,
jednak cały czas słyszałem dokładnie to co się wokół mnie działo.
Wzdrygnąłem się na odgłos upadającego długopisu, ale dalej siedziałem z
zamkniętymi oczami i próbowałem się pogrążyć w śnie, gdy nagle od strony
Rosalie błysnęło błękitne światło, które ogarnęło całą moją widoczność.
Zerwałem się na równie nogi zdezorientowany tym co się stało. Wokół
mnie był tylko błękit, a stałem na czymś przezroczystym. Dziewczyna
zniknęła z mojego zasięgu widzenia. Czyżby to jakiś skutek uboczny tego
czym była zajęta z kilka dobrych minut? Idąc na oślep posuwałem pomału
nogi po przezroczystej płycie, gdy nagle od góry do dołu zapanowała
czerń po której zacząłem widzieć wyraźne kontury drzew w oddali.
Zaskoczony zmienionym miejscem w tak szybkim tempie klapnąłem sobie na
trawie. Nie mogąc dalej uwierzyć w to co widzę dłonią ściskałem trawę,
która mieniła się w kolorach zieleni a błękitu.
- Udało się! - usłyszałem znajomy głos, a po chwili poczułem uścisk wokół szyi
Przez chwilę szokowany wszystkim z trudem mogłem złapać oddech. Drobne
ręce rozluźniły uścisk i mała istota zaczęła biegać tuż przede mną.
Jakby czując, że chce ją o coś zapytać stanęła wyprostowana naprzeciwko
mnie nie mogąc powstrzymać radości.
- TO twoja sprawka? - spytałem, na co zaczęła potakiwać głową i ponownie zaczęła biegać śmiejąc się głośno
Siedziałem dalej na trawie rozglądając się wokół. Zostaliśmy
przeniesieni do innego świata czy to Ros stworzyła tę krainę? Nawet nie
próbowałem teraz pytać bo twórczyni była pochłonięta okazywaniem swojej
radości. Gdy zaczęła zbiegać z wzgórza od razu wstałem, by nie tracić
jej ani na chwilę już z oczu i wiedząc, że nic jej się nie
stanie.Chociaż to za sprawką jej tu się znalazłem, więc nie powinno być
tu nic groźnego. Ale lepiej być bezpiecznym. Pomimo panującej nocy, było
bardzo jasno. Wszystko dzięki gwiazdą, które mieniły się na bezchmurnym
niebie.
- Aki chodź! Hahaha! - nim się obejrzałem dziewczyna turlała się na dół
Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś cieszył się z udanego użycia mocy. Też
pewnie to zachowanie jest wynikiem innego ciała, bo trudno mi wyobrazić
dawną Ros biegającą i turlającą się po trawie jak ta teraz. Sam miałem
dołączyć do turlania się, gdy w koronach drzew dostrzegłem migające
oczy. A jednak zagrożenie jest. Szybko znalazłem się koło Ros, nie
chciałem ani na chwilę znów jej stracić, więc nie chciałem by cokolwiek
złego jej się stało. Od razu w moich rękach pojawiła się kosa, którą
gotów byłem użyć na wrogu.
- Leż na trawie - powiedziałem stanowczo, a dziewczyna od razu straciła
zabawowy nastrój i wbiła wzrok w ten sam punkt, w który ja się patrzyłem
Przez ciemność koron drzew nie mogłem określić jak na razie czy to
zwierze jest czy może jakiś inny stwór. Para białych oczu wpatrywała się
w moim kierunku mrugając od czasu do czasu w różnych odstępach. Jednak
wraz z poruszeniem się właściciela oczu mogłem odgadnąć, że jest to
czarny lis który był stworzony z dymu. Dym zastępował jego kończyny jak i
całego go otaczał. Przypatrywał się nam badawczo od czasu podnosząc
głowę do góry i wąchając powietrze.
- Możesz jakoś zawrócić nas z powrotem do ośrodka?
- Gdzieś powinny być wrota, ale poczekaj - odpowiedziała - Chodź -
przykucnęła zwracając się do czarnego lisa, który od razu pobiegł w jej
kierunku
Zachwiałem się, gdy zwierz przeleciał mi między nogami i oparłem się o trzymaną kosę.
- Czyli jedną z twoich umiejętności jest tworzenie innych wymiarów?
- Tak. Tylko dziwne, że wcześniej od tak pojawiliśmy się tutaj nie
przechodząc przez portal - przewiesiła się przez lisa głaszcząc jego
futro - Można powiedzieć, że teraz znajdujemy się w równoległym świecie.
- Ten świat ma ładniejsze gwiazdy...prawdziwe gwiazdy - powiedziałam sam
do siebie i ponownie zerknąłem na dziewczynę - Może jak na pierwszy raz
powinniśmy już wrócić? Pewnie dla ciebie to jest męczące
- Męczące? Skądże! Ja chce tu jeszcze zostać! - krzyknąwszy ścisnęła
mocniej lisa, który po chwili zmienił się w dym, a nie mając oparcia Ros
runęła twarzą na glebę
- To oznaka, że czas wracać. Jutro też możesz przecież tutaj przyjść...ej no - westchnąłem, gdy odwróciła się obrażona
Ponownie jak za pierwszym razem podniosłem ją, ale teraz stawiała
większy opór. Ignorując to co krzyczy trzymałem ją mocno by nie
przeleciała mi do tyłu i rąbnęła głową o kamienie.
- Puść, puść, puść! - buczała, nie mogąc mnie nawet uderzyć, bo trzymałem ją za dłonie
Podszedłem do ramki, która w środku była identyczna jak tamto światło,
które nas przetransportowało do tamtego świata. Ros spojrzała na mnie
niezadowolona, a po chwili wrzuciłem ją przez teleport i odczekując
chwilę również sam wskoczyłem. O dziwo nie zleciałem z sufitu, tylko
wyskoczyłem z podłogi.
- Już jesteście?! Co tak krótko?! - krzyknął jeden naukowiec, który wpadł jak szalony do pomieszczenia
Zaskoczony spojrzałem na dziewczynę, która też zaskoczona wbiła we mnie
wzrok. Przecież my prawie godzinę tam spędziliśmy...z czego więcej
szukałem powrotnego portalu.
< Ros ? >