- Namalować...? Mnie...? - z trudem powstrzymałem śmiech.
- Co cię tak bawi? - zmarszczyła brwi.
- Chodzi o to, że ja się nie nadaję do malowania... Nie dość, że zepsułbym cały obraz to jeszcze na sto procent nie usiedziałbym w jednym miejscu. A do obrazu chyba tak trzeba, nie?
- No tak... Czyli nie?
- Jeśli chcesz to mogę spróbować... - uśmiechnąłem się.
- Czyli zgadzasz się?
- Tak... Postaram się nie zepsuć ci obrazu - zachichotałem.
Mei zaprowadziła mnie znów do jej apartamentu po czym wyjęła farby, sztalugę, pędzle i jeszcze kilka rzeczy, których nazw nie znałem.
- To co mam robić? - zapytałem.
<Mei? Weny brak...>
niedziela, 22 marca 2015
Od Vincenta - C.D Emily
- No... Lubię gotować, grać w siatkówkę... I słuchać muzyki - mówiłem to co mi przychodziło na myśl.
- Gotować? - zdziwiła się. - Rzadko spotyka się gotującego chłopaka...
- No nie? Ale to w sumie dość zabawne zajęcie - wyszczerzyłem się. - Najlepsze w tym jest tworzenie własnych dań. Przypadkowe wrzucanie składników i próbowanie tego. W sumie jest już pora kolacji, nie jesteś głodna?
- Jakoś tak średnio...
- Ale na pewno nie?
- W sumie coś bym zjadła...
- To co powiesz na przygotowanie kolacji? - zapytałem z uśmiechem. - Jesteśmy u ciebie, więc to twoja decyzja?
<Emily? Ni ma co... Vincuś szaleje XD>
- Gotować? - zdziwiła się. - Rzadko spotyka się gotującego chłopaka...
- No nie? Ale to w sumie dość zabawne zajęcie - wyszczerzyłem się. - Najlepsze w tym jest tworzenie własnych dań. Przypadkowe wrzucanie składników i próbowanie tego. W sumie jest już pora kolacji, nie jesteś głodna?
- Jakoś tak średnio...
- Ale na pewno nie?
- W sumie coś bym zjadła...
- To co powiesz na przygotowanie kolacji? - zapytałem z uśmiechem. - Jesteśmy u ciebie, więc to twoja decyzja?
<Emily? Ni ma co... Vincuś szaleje XD>
Od Haruki - C.D Vanilli
Zacząłem jeździć swoimi łapkami po jej udach, w tym samym czasie mrucząc jej do ucha. Co to za zboczona małolata wpadła mi w rączki. Dla takich doznań będę częściej chodził napity [nie licząc lizania z Heaven'em, trauma na całe życie]. Zwinie wsadziłem jedną rączkę w szparkę majteczek na co dziewczyna od razu się wzdrygnęła.
- Haruka! - krzyknęła, a ja od razu drugą łapką zatkałem jej usta
- Ci, bo zlecą się i mi cię zabiorą - jęknąłem, nie przestawałem gładzić jej pośladków
Najwidoczniej nie miała zamiaru wołać nikogo, lepiej dla mnie. Aż się dziwie, że pomimo bycia trzeźwą godziła się na takie rzeczy. Polizałem ją po uchu, przygryzając jego płatek. Zabrałem rękę z jej ust, wsadzając łapkę pod sukienkę, tym razem z przodu. Pomimo jej niezbyt wielkich kształtów same jej ruchy sprawiały, że chciałbym spędzić z nią noc i żeby była tylko moja. Zacząłem opuszkami palców pocierać o jej materiał stanika, nie zaprzestając muskania ustami po jej ramionach, karku.
- I co z tymi lodami?! - wydarł się ktoś z pokoju, a ja się cicho zaśmiałem
Skoro moja ręka pod jej majtkami nie przeszkadzało, to też ręka pod stanikiem nie będzie przeszkadzać. Przejechałem palcami po jej piersi. Przez chwilę ją tak miziałem, aż wreszcie zrezygnowany wyciągnąłem swoje łapska spod jej ubrania. Spojrzała na mnie pytająco przez ramię. Stałem tak zamyślony wpatrując się w nią. Dziewczyna wróciła do przygotowywania deseru.
- Mogłaś się trochę odrobinę zrobić mokra - stwierdziłem, miałem minę smutnego dzieciaka
- Aż tak jesteś napalony? - spytała wciskając mi do rąk trzy pucharki
- Nawet nie wierz jak bardzo - cmoknąłem ją w usta i wycofałem się do pokoju, gdzie stado dzikusów czekało na lody
Rozdałem dwa i od razu zabrałem się za jedzenie swojego deseru. Zjadłem jako pierwszy więc czekałem na resztę. Vanilla jadła dość wolno, wredota mała niech przestanie tak gestykulować. Musiało jej skapnąć, no musiało. Zerknąłem kątem oka w stronę Heaven'a, który był zajęty swoją porcją. Odstawiłem pucharek na podłogę i podszedłem do dziewczyny na kolanach. Od razu sięgnęła po chusteczkę, ale ja byłem szybszy. Złapałem ją za rękę odciągając od miejsca, w której wylądowały lodu. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja się do niej nachyliłem i zacząłem zlizywać z niej substancje. Jednego dnia już drugi raz z niej coś zlizuję, hihi.
- Haruś coś się tak przyssał! Wyssiesz jej duszę! - krzyknęła Chiyo waląc mnie w plecy - Ale wiesz co jesteś wprawiony - zaprzestała swoich ataków i oparła się na moich plecach kręcąc główką wpatrując się w swoją siostrę
Normalnie akcja jak z jakiegoś grupowego porno. Wszyscy spici znęcają się nad jedną trzeźwą. Gdy zaprzestałem balansować językiem po jej ciele na zakończenie polizałem jej usta i się w nie wpiłem. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie pijana Chiyo, która raczyła sobie ze mnie zrobić sobie leżankę i jej się przysnęło.
< Vanilla?>
- Haruka! - krzyknęła, a ja od razu drugą łapką zatkałem jej usta
- Ci, bo zlecą się i mi cię zabiorą - jęknąłem, nie przestawałem gładzić jej pośladków
Najwidoczniej nie miała zamiaru wołać nikogo, lepiej dla mnie. Aż się dziwie, że pomimo bycia trzeźwą godziła się na takie rzeczy. Polizałem ją po uchu, przygryzając jego płatek. Zabrałem rękę z jej ust, wsadzając łapkę pod sukienkę, tym razem z przodu. Pomimo jej niezbyt wielkich kształtów same jej ruchy sprawiały, że chciałbym spędzić z nią noc i żeby była tylko moja. Zacząłem opuszkami palców pocierać o jej materiał stanika, nie zaprzestając muskania ustami po jej ramionach, karku.
- I co z tymi lodami?! - wydarł się ktoś z pokoju, a ja się cicho zaśmiałem
Skoro moja ręka pod jej majtkami nie przeszkadzało, to też ręka pod stanikiem nie będzie przeszkadzać. Przejechałem palcami po jej piersi. Przez chwilę ją tak miziałem, aż wreszcie zrezygnowany wyciągnąłem swoje łapska spod jej ubrania. Spojrzała na mnie pytająco przez ramię. Stałem tak zamyślony wpatrując się w nią. Dziewczyna wróciła do przygotowywania deseru.
- Mogłaś się trochę odrobinę zrobić mokra - stwierdziłem, miałem minę smutnego dzieciaka
- Aż tak jesteś napalony? - spytała wciskając mi do rąk trzy pucharki
- Nawet nie wierz jak bardzo - cmoknąłem ją w usta i wycofałem się do pokoju, gdzie stado dzikusów czekało na lody
Rozdałem dwa i od razu zabrałem się za jedzenie swojego deseru. Zjadłem jako pierwszy więc czekałem na resztę. Vanilla jadła dość wolno, wredota mała niech przestanie tak gestykulować. Musiało jej skapnąć, no musiało. Zerknąłem kątem oka w stronę Heaven'a, który był zajęty swoją porcją. Odstawiłem pucharek na podłogę i podszedłem do dziewczyny na kolanach. Od razu sięgnęła po chusteczkę, ale ja byłem szybszy. Złapałem ją za rękę odciągając od miejsca, w której wylądowały lodu. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja się do niej nachyliłem i zacząłem zlizywać z niej substancje. Jednego dnia już drugi raz z niej coś zlizuję, hihi.
- Haruś coś się tak przyssał! Wyssiesz jej duszę! - krzyknęła Chiyo waląc mnie w plecy - Ale wiesz co jesteś wprawiony - zaprzestała swoich ataków i oparła się na moich plecach kręcąc główką wpatrując się w swoją siostrę
Normalnie akcja jak z jakiegoś grupowego porno. Wszyscy spici znęcają się nad jedną trzeźwą. Gdy zaprzestałem balansować językiem po jej ciele na zakończenie polizałem jej usta i się w nie wpiłem. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie pijana Chiyo, która raczyła sobie ze mnie zrobić sobie leżankę i jej się przysnęło.
< Vanilla?>
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Tiaaa…. Cinia mówiła coś o tym, że „jeszcze tu wróci” tak ?
Aż dziwne że jeszcze nie wbiła mi do łazienki. W sumie nie miałbym nic
przeciwko i tak by raczej nic na tym nie zyskała. Wyszedłem w końcu z pod
prysznica ubrałem się w koszulkę i spodnie. Już miałem skierować się do wyjścia
kiedy zakręciło mi się w głowie i uderzyłem o drzwi. Coś jest nie tak. Coś mi
musieli zrobić skoro tak źle się czuje.
-Riuki… - usłyszałem cichy głos. Dziewczyna wyjrzała zza
drzwi i zobaczyła mnie leżącego na ziemi. Podbiegła do mnie i posadziła. Potem
uderzyła mnie lekko w twarz by mnie ocucić – Co ci jest… ? – zapytała, ale ja
nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. – Zawołam lekarza tylko się nie ruszaj..
-Nie… - zatrzymałem Cinia łapiąc ją za rękę i nie pozwalając
jej się nigdzie ruszyć. Zdołałem jakoś podnieść się i oprzeć o ścianę. Ciężko
mi było teraz ogarnąć co się dookoła mnie dzieje. Coś mi się zdawało, że długo
ja tak nie postoję.
-Riu…- wstała i pomogła mi się utrzymać na nogach.
-Idź stąd. Bo jak cie tu znajdą to …- nie dokończyłem po
znów zobaczyłem kroczki przed oczami. Tak jak mówiłem za chwilę całkowicie
straciłem kontakt ze światem. Prawdopodobnie zemdlałem..
( Cinia ?)
Od Vanilli - C.D Heaven'a
Byłam zawiedziona, chociaż… Heaven mógł być chyba jeszcze
bardziej niż ja, bo w końcu nie wyniósł stamtąd żadnej satysfakcji. Ani mnie
nie rozebrał ani nic. Tylko tyle, że miał okazje zetknąć się z moimi ustami.
Wszyscy tam siedzący spojrzeli na niego i dokładnie go spenetrowali. Sama na niego spojrzałam by sprawdzić czy naprawdę
po nim widać cokolwiek. Zatrzymałam swój
wzrok na jego kroczu i zaśmiałam się. Zamknęłam oczy i już wtedy obróciłam się
w stronę reszty. Wzięłam go za rączkę i pociągnęłam do kuchni żeby zniknął z
pola widzenia całej naszej grupy. Oparłam się o blat w kuchni i przyciągnęłam go
brutalnie za koszulkę do siebie.
-Doprowadź się do porządku…. Kocie. – zamruczałam i za raz
przejechałam językiem po jego dolnej wardze. Po tym odepchnęłam go i podeszła
do lodówki, w której zaczęłam szukać truskawek i bitej śmietany. Później
jeszcze wyciągnęłam lody (waniliowe oczywiście) i ponakładałam do ładnych
pucharków. W międzyczasie zobaczyłam kontem oka jak Heaven wychodzi z kuchni.
Coś długo mu zajęło wybycie stąd. Oczywiście przez ten cały czas wodził za moją
spódniczką jakże by inaczej. Włożyłam do
miksera świeże truskawki i śmietankę.
-Widzę cie… - powiedziałam do stojącego tym razem za mną
Haru. Usłyszałam też jak wchodzi do pomieszczenia i staje za mną. Za nim
włączyłam mikser obróciłam się do niego i przystawiłam palec wskazujący do
swoich warg. Znajdowała się na nim jeszcze resztka bitej śmietany. Wystawiłam
język i przejechałam po całej długości palca zbierając przy tym białą piankę. –Możesz mi pomóc. – powiedziałam ciągnąć go i
za raz włączając mikser. Oczywiście ta sierota bawiąc się śmietaną tez się
ubrudziła.- Misiu… nie jesteś najlepszym kucharzem. – spojrzałam na jego brudne
rączki. Uniosłam jedną i tym razem to po jego łapce przeciągnęłam językiem
zbierając słodką maź. Robiąc to zerknęłam na minę chłopaka, który był wyraźnie
zainteresowany. W końcu wsadziłam sobie jego paluszek do buźki i lekko
zassałam. Haruka zrobił krok w moją stronę przyszpilając mnie teraz do blatu i
nie dając możliwości ucieczki.- Nie rozpędzaj się Misiu. – zacmokałam w
powietrze. Chciałam się jakoś uwolnić i normalnie wyminąć chłopaka jednak że
kiedy już miało to nastąpić złapał mnie i tym razem przystawił do blatu
przodem. Przylgnął do moich pleców torsem i zmusił bym naparła na szafkę.
Poczułam jak jego łapki spoczęły na moich nagich udach i podciągnęły się nieco
do góry.
( Haruka ? Dobra nie wiem dalej XD)
Od Heaven'a - C.D Vanilli
Zimno lodowatej kostki sprawiło, iż moje ciało przeszedł silny dreszcz. Jednakże nawet on w nieznacznym stopniu przyczynił się do tego, iż pożądałem tej dziewczyny coraz bardziej. Obraz kuszącej mnie na wszystkie sposoby blondynki niezwykle utrwalił się w nie do końca świadomej pamięci. Kiedy pochyliła się nade mną, podparłem się na łokciach i spojrzałem jej wymownie w piękne, niebieskie oczy. Śliczne, aksamitne blond włosy Vanilli łaskotały mnie po twarzy i szyi, a małe, sprawne łapki spoczęły na moim torsie. Trwaliśmy w takim bezruchu przez krótką chwilę, czułem jakby czas na chwile się zatrzymał. Słyszałem bicie jej małego serduszka i spokojny oddech, wyrywający z dziwnego stanu. Pogłaskałem ją wierzchem dłoni po policzku i nie mogąc dłużej wytrzymać, przybliżyłem wargi do jej ust, składając pierwszy, nieśmiały pocałunek. Był tak delikatny... jakbym bał się, że zaraz mi ucieknie bądź zniknie na zawsze. Na szczęście żadna z tych dwóch rzeczy się nie spełniła, za to wydarzyła się trzecia: Vanilla ujęła moją twarz w dłonie i odwzajemniła pocałunek, zachęcając mnie do podjęcia bardziej śmiałych kroków. Nieco zdziwiony, ale jednocześnie zadowolony objąłem ją łapkami w pasie i przyciągnęłem bliżej do siebie. Chociaż miałem przewagę i powinienem dominować to tak naprawdę ona dyktowała warunki. Wiedziałem na ile moge sobie pozwolić, ale w tejże chwili wystarczył jeden nieostrożny ruch z jej strony, aby puściły mi hamulce. Niepanowanie nad sobą po części było także spowodowane umiejętnością specjalną Arcany jaką posiadałem.
- Dobrze całujesz. - wyznała, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
Patrzyłem na nią spod przymrużonych powiek, a w szkarłatnych oczach pojawił się tajemniczy blask. Pragnąłem więcej. Pragnąłem jej całej. Uśmiechnąłem się, przekręcając główkę w prawo jakbym chciał się bliżej przyjrzeć Aniołkowi siedzącemu naprzeciwko.
- Dobrze to sobie przemyślałaś. - szepnąłem, a potem przygryzłem delikatnie to jej puszyste uszko, którym po chwili zacząłem się bawić.
Oba były niezwykle mięciutkie i milusie. Nie pytając o zgodę, ponownie wbiłem się w jej sercowane usta, przy okazji zsuwając jedno z ramiączek koronkowej sukienki i je także zacząłem zasypywać czułymi pocałunkami. Vanilla westchnęła cicho, potem trochę głośniej, w momencie gdy delikatnie musnąłem skórę na jej wrażliwej szyi.
Było tak magicznie, dopóki ktoś tego nie zepsuł...
- Co wy tam robicie? - usłyszałem głos Haruki. - Otwórzcie, też chce się przyłączyć. - jeknął prosząco, naciskając na klamkę.
- Spinkalaj stąd! Teraz nie twoja kolej na wypełnianie zadania! - krzyknąłem wyraźnie naburmuszony.
Spojrzałem w stronę Vanilli i wydąłem dolną wargę w obrażonym geście. Gorzej niż rozhuśtana psychicznie dziewczynka... Ta roześmiała się, po czym pogładziła mnie po srebrnych włosach.
- Dokończymy to później. Zachowaj siły, bo może ci ich z czasem zabraknąć. - szepnęła ze śmiechem, całując mnie po raz ostatni.
Byłem z leksza zawiedziony, ale nie pozostawało mi nic innego jak zgodzić się i odpuścić. Podniosłem się z miękkiego dywanu, po drodze zbierając rozrzucone po podłodze ubrania. Vanilla otworzyła drzwi, ale po szatynie nie było już śladu. I dobrze, nie będzie mi się wpieprzał w zabawę i zadania należące do mnie!
Kurde... picie rzeczywiście mi nie służy. Będąc pijanym stawałem się swoim totalnym przeciwieństwem, chociaż raczej z natury byłem niezywkle śmiały to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być tak zazdrosnym o osobę, którą ledwo co poznałem. Wciąż czując dotyk jej delikatnych, słodkich ust na swoich, czułem jak mój stan niebezpiecznie się pogłębia. Wróciliśmy do głównego pomieszczenia, gdzie przebywała reszta uczestników gry.
<Vanilla?>
- Dobrze całujesz. - wyznała, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
Patrzyłem na nią spod przymrużonych powiek, a w szkarłatnych oczach pojawił się tajemniczy blask. Pragnąłem więcej. Pragnąłem jej całej. Uśmiechnąłem się, przekręcając główkę w prawo jakbym chciał się bliżej przyjrzeć Aniołkowi siedzącemu naprzeciwko.
- Dobrze to sobie przemyślałaś. - szepnąłem, a potem przygryzłem delikatnie to jej puszyste uszko, którym po chwili zacząłem się bawić.
Oba były niezwykle mięciutkie i milusie. Nie pytając o zgodę, ponownie wbiłem się w jej sercowane usta, przy okazji zsuwając jedno z ramiączek koronkowej sukienki i je także zacząłem zasypywać czułymi pocałunkami. Vanilla westchnęła cicho, potem trochę głośniej, w momencie gdy delikatnie musnąłem skórę na jej wrażliwej szyi.
Było tak magicznie, dopóki ktoś tego nie zepsuł...
- Co wy tam robicie? - usłyszałem głos Haruki. - Otwórzcie, też chce się przyłączyć. - jeknął prosząco, naciskając na klamkę.
- Spinkalaj stąd! Teraz nie twoja kolej na wypełnianie zadania! - krzyknąłem wyraźnie naburmuszony.
Spojrzałem w stronę Vanilli i wydąłem dolną wargę w obrażonym geście. Gorzej niż rozhuśtana psychicznie dziewczynka... Ta roześmiała się, po czym pogładziła mnie po srebrnych włosach.
- Dokończymy to później. Zachowaj siły, bo może ci ich z czasem zabraknąć. - szepnęła ze śmiechem, całując mnie po raz ostatni.
Byłem z leksza zawiedziony, ale nie pozostawało mi nic innego jak zgodzić się i odpuścić. Podniosłem się z miękkiego dywanu, po drodze zbierając rozrzucone po podłodze ubrania. Vanilla otworzyła drzwi, ale po szatynie nie było już śladu. I dobrze, nie będzie mi się wpieprzał w zabawę i zadania należące do mnie!
Kurde... picie rzeczywiście mi nie służy. Będąc pijanym stawałem się swoim totalnym przeciwieństwem, chociaż raczej z natury byłem niezywkle śmiały to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być tak zazdrosnym o osobę, którą ledwo co poznałem. Wciąż czując dotyk jej delikatnych, słodkich ust na swoich, czułem jak mój stan niebezpiecznie się pogłębia. Wróciliśmy do głównego pomieszczenia, gdzie przebywała reszta uczestników gry.
<Vanilla?>
Od Rosie - C.D Mixi
Cofnęłam się kilka kroków pozwalając dziewczynie dalej iść przed siebie.
Co prawda to ona na mnie wpadła, ale nie chciałam się teraz o to
sprzeczać. Stanęła naprzeciw mnie wyraźnie wkurzona. Coś czułam, że to
się źle skończy. Spuściłam głowę wystraszona spoglądając na nią kątem
oka.
- Każdemu tak włazisz pod nogi? - wrzasnęła patrząc na mnie z góry
Zamiast odpowiedzieć nadal stałam cicho trzymając kurczowo za pasek torby. Dziewczyna zrobiła krok do przodu i popchnęła mnie zirytowana.
- Zadałam pytanie - warknęła przyglądając się jak upadam
Zaraz za mną stała ławka, więc uderzyłam tylną częścią głowy o jej metalową część. Pisnęłam cicho i delikatnie uniosłam się do siadu. Przykucnęła przy mnie ciut rozbawiona.
- Słabeusz - stwierdziła chytrze się uśmiechając
Niemrawo się jej przyjrzałam lekko przymykając oczy. Kręciło mi się w głowie, a obraz był rozmazany. Po chwili postać przede mną wstała i ruszyła gdzieś w dal, a ja oparłam się ponownie o ławkę. Odetchnęłam cicho sięgając dłonią za siebie. Przyłożyłam ją do mokrych włosów, a gdy na nią spojrzałam była czerwona. Teraz to już kompletnie zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam oczy zmęczona bólem…
~
Obudziłam się w białej sali. Czułam się lepiej, nic mnie nie bolało i ogólnie widziałam już normalnie. Złapałam za głowę i poczułam kilka szwów pod palcami. Chyba nieźle sobie rozcięłam ten łeb. Siedziałam na twardym łóżku machając nogami nad ziemią. Nagle drzwi się uchyliły, a do pomieszczenia wszedł jakiś człowiek w fartuchu. Uśmiechnął się na mój widok. Ech.. głupio mi, że większość z tych naukowców znam osobiście. Co prawda nie pamiętałam ich imion ani nic, ale czułam więź, gdy tylko ich spotkałam. Wysoki mężczyzna usiadł obok mnie zaglądając w swoje kartki. Pokazał mi je wskazując palcem na jakieś napisy. Było tam napisane co sobie zrobiłam i ile leżałam. W sumie.. tylko kilka godzin.
- Mimo rany masz się stawić na trening za jakąś… godzinę - stwierdził wstając i spoglądając na zegarek
Na początku lekko się zdziwiłam, lecz ostatecznie potaknęłam grzecznie. Otworzył drzwi i pozwolił mi wyjść pierwszej. Nie musiał mnie nawet zaprowadzać do wyjścia. Byłam tu już parę razy od zamieszkania w Rimear. Westchnęłam cicho kierując się do mojego mieszkania. Nie miałam ochoty wchodzić po schodach, więc pierwsze co zrobiłam to naciśniecie paru guzików w windzie. Oparłam się o ścianę przymykając zmęczone oczy. Po co mam znowu tam iść i to w takim stanie? Nienawidziłam treningów, bo jako omega do niczego się nie nadawałam. Wtem winda się otwarła na odpowiednim piętrze. Szybkim ruchem przekręciłam klucz w drzwiach i udałam się do sypialni. Położyłam się odkładając obok łóżka torbę. Nie miałam na nic siły… Westchnęłam niechętnie podnosząc się i podchodząc do szafy. Zmieniłam leniwie ubrania, po czym spoglądnęłam na zegarek. Za pięć… Chwila za pięć! Obudziłam się momentalnie i wyszłam w biegu. Szybkim krokiem udałam się na salę. Wszyscy już byli na miejscu. Drzwi lekko zaskrzypiały, a wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie. Odwróciłam się tyłem wystraszona i poszłam stanąć przy najbliższym kącie. Większość przestała się mną interesować i zaczęli sobie ćwiczyć, walczyć itp. Spuściłam głowę i wyłączyłam się. Nagle poczułam jak ktoś biegnie w moją stronę. Zostałam szarpnięta za rami, a po chwili znalazłam się na środku sali. Ludzie utworzyli krąg, a na drugim jego końcu stała ta dziewczyna co wcześniej. Chłopak, który zabrał mnie na środek nagle zawołał.
- No to może teraz Omegę wykończysz? - zaśmiali się chytrze przyglądając się sytuacji
- O nie… - wyszeptałam tak cicho, że tylko ja to usłyszałam
(Mixi?)
- Każdemu tak włazisz pod nogi? - wrzasnęła patrząc na mnie z góry
Zamiast odpowiedzieć nadal stałam cicho trzymając kurczowo za pasek torby. Dziewczyna zrobiła krok do przodu i popchnęła mnie zirytowana.
- Zadałam pytanie - warknęła przyglądając się jak upadam
Zaraz za mną stała ławka, więc uderzyłam tylną częścią głowy o jej metalową część. Pisnęłam cicho i delikatnie uniosłam się do siadu. Przykucnęła przy mnie ciut rozbawiona.
- Słabeusz - stwierdziła chytrze się uśmiechając
Niemrawo się jej przyjrzałam lekko przymykając oczy. Kręciło mi się w głowie, a obraz był rozmazany. Po chwili postać przede mną wstała i ruszyła gdzieś w dal, a ja oparłam się ponownie o ławkę. Odetchnęłam cicho sięgając dłonią za siebie. Przyłożyłam ją do mokrych włosów, a gdy na nią spojrzałam była czerwona. Teraz to już kompletnie zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam oczy zmęczona bólem…
~
Obudziłam się w białej sali. Czułam się lepiej, nic mnie nie bolało i ogólnie widziałam już normalnie. Złapałam za głowę i poczułam kilka szwów pod palcami. Chyba nieźle sobie rozcięłam ten łeb. Siedziałam na twardym łóżku machając nogami nad ziemią. Nagle drzwi się uchyliły, a do pomieszczenia wszedł jakiś człowiek w fartuchu. Uśmiechnął się na mój widok. Ech.. głupio mi, że większość z tych naukowców znam osobiście. Co prawda nie pamiętałam ich imion ani nic, ale czułam więź, gdy tylko ich spotkałam. Wysoki mężczyzna usiadł obok mnie zaglądając w swoje kartki. Pokazał mi je wskazując palcem na jakieś napisy. Było tam napisane co sobie zrobiłam i ile leżałam. W sumie.. tylko kilka godzin.
- Mimo rany masz się stawić na trening za jakąś… godzinę - stwierdził wstając i spoglądając na zegarek
Na początku lekko się zdziwiłam, lecz ostatecznie potaknęłam grzecznie. Otworzył drzwi i pozwolił mi wyjść pierwszej. Nie musiał mnie nawet zaprowadzać do wyjścia. Byłam tu już parę razy od zamieszkania w Rimear. Westchnęłam cicho kierując się do mojego mieszkania. Nie miałam ochoty wchodzić po schodach, więc pierwsze co zrobiłam to naciśniecie paru guzików w windzie. Oparłam się o ścianę przymykając zmęczone oczy. Po co mam znowu tam iść i to w takim stanie? Nienawidziłam treningów, bo jako omega do niczego się nie nadawałam. Wtem winda się otwarła na odpowiednim piętrze. Szybkim ruchem przekręciłam klucz w drzwiach i udałam się do sypialni. Położyłam się odkładając obok łóżka torbę. Nie miałam na nic siły… Westchnęłam niechętnie podnosząc się i podchodząc do szafy. Zmieniłam leniwie ubrania, po czym spoglądnęłam na zegarek. Za pięć… Chwila za pięć! Obudziłam się momentalnie i wyszłam w biegu. Szybkim krokiem udałam się na salę. Wszyscy już byli na miejscu. Drzwi lekko zaskrzypiały, a wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie. Odwróciłam się tyłem wystraszona i poszłam stanąć przy najbliższym kącie. Większość przestała się mną interesować i zaczęli sobie ćwiczyć, walczyć itp. Spuściłam głowę i wyłączyłam się. Nagle poczułam jak ktoś biegnie w moją stronę. Zostałam szarpnięta za rami, a po chwili znalazłam się na środku sali. Ludzie utworzyli krąg, a na drugim jego końcu stała ta dziewczyna co wcześniej. Chłopak, który zabrał mnie na środek nagle zawołał.
- No to może teraz Omegę wykończysz? - zaśmiali się chytrze przyglądając się sytuacji
- O nie… - wyszeptałam tak cicho, że tylko ja to usłyszałam
(Mixi?)
Od Cinii - C.D Riuki'ego
No nie powiem, zatkało mnie i to bardzo. Nie wiem czy w tym momencie to co on powiedział, było żartem czy szczerym wyznaniem. Jakoś z jego ust zabrzmiało to tak… nieprawdopodobnie. On w ogóle jest zdolny do gadania o swoich uczuciach? Zawsze wydaje się taki opanowany i obojętny. W dodatku jeszcze fakt, że znowu byliśmy wręcz niebezpiecznie blisko siebie. Po raz kolejny oblałam się rumieńcem, wgapiając się w jego oczy. Przejechałam opuszkiem palca po jego poranionej wardze, po czym dotknęłam swoim czołem jego czoła. Przymknęłam oczy, jeszcze mocniej owijając dłonie na jego karku.
-Chcesz mnie udusić? - burknął
Momentalnie odskoczyłam od niego jak oparzona, wymachując rękoma i kręcąc głową.
-Nie, nie, nie! Oszalałeś? -zaśmiałam się jednak po chwili już spowarzniałam - Lepiej będzie jeśli teraz sobie odpoczniesz.
-Czuję się znakomicie - zaprzeczył a ja momentalnie znowu znalazłam się obok niego posłałam mu niemalże błagalne spojrzenie, jednak to chyba nic nie dało.
Przewrócił oczyma i poklepał mnie po włosach. Czy ja muszę mu walnąć, żeby on skłonił się do odpoczynku?
-Wiem o czym myślisz, jednak nic w tej sprawie nie zdziałasz…
-A jeszcze się zdziwisz! - tupnęłam nóżką co w moim wykonaniu musiało wyglądać bynajmniej komicznie.
Wnioskuję to takżę po wyrazie twarzy Riuki'ego, tak ostatnio mu się przyglądam i stwierdziłam, że… bawi go to jak się denerwuję! Pokręciłam swoją główką ze zrezygnowaniem siadając na kanapie, skinieniem głowy zachęciłam chłopaka, żeby usiadł obok mnie. O dziwo odbyło się bez zbędnych protestów, może wyglądało to jakoś dziwnie ale cały czas się na niego gapiłam. Po prostu nie mogłam oderwać wzroku, jeszcze chwila i pomyśli, że jestem jakaś psychiczna. Westchnęłam po czym rozłożyłam się na kanapie, kładąc głowę na jego kolanach. Że niby mam za dobrze? Mogłoby być jeszcze lepiej hehe...
-O której zamierzasz sobie iść?
-Na razie mi się jeszcze nigdzie nie spieszy - uśmiechnęłam się pokazując mu język
Chociaż w sumie to nie będę tutaj przesiadywała całymi dniami, bez przesady. Dosyć niechętnie zlazłam z kanapy po czym oznajmiłam, że idę do siebie. Na jego nieszczęście, za jakąś godzinę znowu go odwiedzę. Po prostu jestem głodna a wątpię, żeby on miał tutaj coś do jedzenia. Pogwizdując udałam się na wyższe piętro i już miałam wyciągnąc kluczę kiedy zauważyłam coś dziwnego. Wycieraczka...jest krzywo. Zmrużyłam lekko oczy po czym z buta otworzyłam i tak już otwarte drzwi i wskoczyłam do środka. Ktoś tu był i nie było co do tego wątpliwości. Tak jak myślałam, zaraz ktoś kogo najpewniej nie znałam, wybiegł z mojego pokoju. Na oko mężczyzna, coś koło mojego wieku w kominiarce oraz czarnym ubraniu. No bez jaj, nawet tutaj dochodzi do włamań!? Sięgnęłam rękom po nóż do krojenia warzyw który leżał na blacie, kierując go w stronę włamywacza. I tak zaczął się chory pościg, przez kilka minut goniłam go po całym apartamemcie, aż jakimś cudem udało mu się wyjść z mieszkania. No tak, drzwi! Również wyleciałam na klatkę schodową, trzaskając drzwiami tak, że o mało nie wyleciały z zawiasów. Prędko zaczęłam zbiegać po schodach, kilka razy o mało się nie wywracając. Postać wybiegła z bloku chwilę przedemną, więc już po chwili biegłam za nią w parku. Kiedy już myślałam, że nie mam szans na dogonienie jej, nagle zwolniła. Wykorzystałam resztki sił i rozpędziłam się, wskaukując temu komuś na plecy i powalając go na ziemię. Przez chwilę tak się szarpaliśmy i kiedy miałam już zerwać z niego kominiarkę, dostałam kopa w brzuch. Pisnęłam i upadłam na kolana, zwiał mi… no jasny gwint! Ale po co ten ktoś był właściwie u mnie, przecież nic tam takiego nie mam. Może to pomyłka? A może to Ci cholerni naukowcy którzy odgrażali się, że będą mnie mieć na oku? Klnąc pod nosem udałam się do siebie. Wszystko było idealnie na swoim miejscu… niczego nie brakowało. Może komuś faktycznie się coś pomyliło? Ponieważ byłam już naprawdę głodna, zrobiłam sobie szybko kanapki. Przez to całe zajście, wpadnę do Riuki'ego dużo później niż planowałam. Trudno, może nawet zastanę go śpiącego? Ciekawie mogłoby być, dosyć polowi się zbierając wreszcie wyszłam. Standardowo balkonem, który był prędzej otwarty niż drzwi. Pewnie spodziewał się w pewnym stopniu mojej wizyty, dlatego balkon jest otwarty. Czyli jednak nie śpi. Kiedy tylko weszłam do salonu usłyszałam, że chłopak bierze prysznic. Nie… nie będę taka i nie wejdę mu tak, chociaż mnie korciło. Ostatecznie usiadłam sobie na krześle, czekając aż Riuki wyjdzie z łazienki.
(Riuki?)
Od Wiliama - C.D Rosie
Przed nami rozciągało się ogromne wnętrze budynku. Od posadzki, aż po sufit stały wielkie regały. Pełne różnokolorowych tomów książek.
Zachwycony wielkością biblioteki, podszedłem do jednego z regałów. Delikatnie przeciągnąłem palcami po grzbietach kilku obiektów z monumentalnego zbioru literackiego. Ta półka akurat zawierała klasyki angielskiej literatury. William Szekspir i jego "Romeo i Julia" i parę innych znanych mi utworów. Od razu zatęskniłem za moją domową biblioteką. Może i rozmiarem z tą nie mogła się równać, ale zawierała bardzo stare wydania książek. Podarte strony, zagięte rogi i ten zapach starego papieru i farby drukarskiej... Lubię takie stare książki. Są więcej warte od tych nowych, mają między wierszami swoje historie. Najpiękniejsze są stare dedykacje...
Potrząsnąłem głową, przypominając sobie, że nie jestem tu sam. Te przyzwyczajenie...
- Daruj zamyślenie - powiedziałem poważnym i oficjalnym tonem patrząc przez ramię na Rozalię. - Zatęskniłem za moją domową biblioteką. Uwielbiałem ten zbiór książek... Niestety spłonęły wszystkie. - skrzywiłem się zasmucony.
<Rozalia?>
Zachwycony wielkością biblioteki, podszedłem do jednego z regałów. Delikatnie przeciągnąłem palcami po grzbietach kilku obiektów z monumentalnego zbioru literackiego. Ta półka akurat zawierała klasyki angielskiej literatury. William Szekspir i jego "Romeo i Julia" i parę innych znanych mi utworów. Od razu zatęskniłem za moją domową biblioteką. Może i rozmiarem z tą nie mogła się równać, ale zawierała bardzo stare wydania książek. Podarte strony, zagięte rogi i ten zapach starego papieru i farby drukarskiej... Lubię takie stare książki. Są więcej warte od tych nowych, mają między wierszami swoje historie. Najpiękniejsze są stare dedykacje...
Potrząsnąłem głową, przypominając sobie, że nie jestem tu sam. Te przyzwyczajenie...
- Daruj zamyślenie - powiedziałem poważnym i oficjalnym tonem patrząc przez ramię na Rozalię. - Zatęskniłem za moją domową biblioteką. Uwielbiałem ten zbiór książek... Niestety spłonęły wszystkie. - skrzywiłem się zasmucony.
<Rozalia?>
Od Rosie - C.D Wiliama
Kompletnie się tego nie spodziewałam. Mało kto chodził w tej części miasta, a tym bardziej o porze obiadowej. Zdezorientowana stanęłam jak słup soli i wlepiłam swój wzrok w chłopaka. Patrzyliśmy tak chwilę na siebie, gdy nagle nasze spojrzenia się spotkały. Szybko ukryłam lekkie rumieńce we włosach spuszczając głowę. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Cały czas bałam się ruszyć, bo czułam na sobie jego wzrok i wydawało mi się, że zaraz mnie wyśmieje lub wyzwie. On po chwili takiego przyglądania się mi zaczął zbierać książki, które upuściłam. Byłam do tego stopnia zdziwiona jego zachowaniem, że nawet nie byłam w stanie się ruszyć i pomóc mu. Co jakiś podnosił lekko głowę w moją stronę i patrzył mi w oczy. Wstydziłam się, ale to było jakieś takie dziwne uczucie. Gdy zebrał już wszystko podniósł się i dokładniej spojrzał na tomy. Przejrzał ich tytuły, a potem podał mi je i bardzo, ale to bardzo delikatnie uniósł kąciki ust. Chyba myślał, że tego nie zauważę, ale mylił się. Gdy tylko to zobaczyłam znowu się zarumieniłam i odwzajemniłam się mu ciepłym uśmiechem.
- Ja.. ja nie chciałam.. - wydukałam cicho
- Gdzie się tak spieszysz? - zapytał chłodnym tonem
- Do biblioteki - wyszeptałam i z powrotem opuściłam głowę
Normalnie rzuciłam bym szybkie i ciche „Przepraszam”, po czym wyminęłabym go niezdarnie, ale on mnie jakoś zaciekawił. Chciałam jeszcze chociażby raz mu się przyjrzeć. Delikatnie uniosłam łebek, lecz był tak wysoki, że musiałam go zadrzeć do góry. Także miał bardzo białą skórę, a jego włosy były idealnie czarne. Nie pomyślałam, że te kolory mogą tak ładnie ze sobą współgrać. Uśmiechnęłam się nieśmiało sama do siebie, ale gdy zdałam sobie z tego sprawę od razu odwróciłam wzrok od niego. W sumie chciałabym go trochę poznać…
- Lubisz czytać? - zapytałam cicho lekko poprawiając włosy
- Tak - odparł zwięźle poważnym głosem
Trochę zniechęcało mnie to jego nastawienie, ale zobaczymy jak to się dalej potoczy. Staliśmy tak chwilę, a gdy już mnie wymijał delikatnie złapałam go za bluzę. Chłopak odwrócił się do mnie z lekkim zdziwieniem na twarzy, a ja go puściłam. Skoro nie jest zbyt rozmowny to może go chociaż przekonam by spędził odrobinkę swojego czasu ze mną.
- Może pójdziesz tam ze mną? - wyszeptałam ciszej niż wcześniej i nie miałam pewności czy usłyszy te słowa
Zamyślił się na chwilę odwracając wzrok ode mnie, a kiedy się już namyślił lekko pokiwał głową na potwierdzenie. Ucieszyłam się na to i znowu delikatnie się zarumieniłam. Wskazałam mu duży budynek czytelni i ruszyłam w jego stronę. On najpierw podążał za mną, a gdy widział jak co chwilę się do niego odwracam przyspieszył kroku i szedł obok mnie. Co jakiś czas spoglądałam dyskretnie na niego. Kilka razy spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie, a nasze oczy spotykały się. Szybko odwracałam wzrok z lekkim rumieńcem.
- Jak masz na imię? - zapytałam lekko odwracając się w jego stronę
- William - odparł tak samo jak wcześniej
- Ja jestem Rozalia, ale mów mi Rosie - wyszeptałam lekko się uśmiechając
Już po chwili stanęliśmy przed drzwiami. Lekko je uchyliłam i wślizgnęłam się do środka po cichu, a Will zaraz za mną.
(William? Opowiedz coś o sobie ^^ )
- Ja.. ja nie chciałam.. - wydukałam cicho
- Gdzie się tak spieszysz? - zapytał chłodnym tonem
- Do biblioteki - wyszeptałam i z powrotem opuściłam głowę
Normalnie rzuciłam bym szybkie i ciche „Przepraszam”, po czym wyminęłabym go niezdarnie, ale on mnie jakoś zaciekawił. Chciałam jeszcze chociażby raz mu się przyjrzeć. Delikatnie uniosłam łebek, lecz był tak wysoki, że musiałam go zadrzeć do góry. Także miał bardzo białą skórę, a jego włosy były idealnie czarne. Nie pomyślałam, że te kolory mogą tak ładnie ze sobą współgrać. Uśmiechnęłam się nieśmiało sama do siebie, ale gdy zdałam sobie z tego sprawę od razu odwróciłam wzrok od niego. W sumie chciałabym go trochę poznać…
- Lubisz czytać? - zapytałam cicho lekko poprawiając włosy
- Tak - odparł zwięźle poważnym głosem
Trochę zniechęcało mnie to jego nastawienie, ale zobaczymy jak to się dalej potoczy. Staliśmy tak chwilę, a gdy już mnie wymijał delikatnie złapałam go za bluzę. Chłopak odwrócił się do mnie z lekkim zdziwieniem na twarzy, a ja go puściłam. Skoro nie jest zbyt rozmowny to może go chociaż przekonam by spędził odrobinkę swojego czasu ze mną.
- Może pójdziesz tam ze mną? - wyszeptałam ciszej niż wcześniej i nie miałam pewności czy usłyszy te słowa
Zamyślił się na chwilę odwracając wzrok ode mnie, a kiedy się już namyślił lekko pokiwał głową na potwierdzenie. Ucieszyłam się na to i znowu delikatnie się zarumieniłam. Wskazałam mu duży budynek czytelni i ruszyłam w jego stronę. On najpierw podążał za mną, a gdy widział jak co chwilę się do niego odwracam przyspieszył kroku i szedł obok mnie. Co jakiś czas spoglądałam dyskretnie na niego. Kilka razy spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie, a nasze oczy spotykały się. Szybko odwracałam wzrok z lekkim rumieńcem.
- Jak masz na imię? - zapytałam lekko odwracając się w jego stronę
- William - odparł tak samo jak wcześniej
- Ja jestem Rozalia, ale mów mi Rosie - wyszeptałam lekko się uśmiechając
Już po chwili stanęliśmy przed drzwiami. Lekko je uchyliłam i wślizgnęłam się do środka po cichu, a Will zaraz za mną.
(William? Opowiedz coś o sobie ^^ )
Od Haruki - C.D Natsume
Zaskoczony spojrzałem na kota, który siedział na kolanach chłopaka. To nie jest zoo, tylko ośrodek badawczy, a pozwalają jakieś pchlarze przynosić. Cholerna alergia. Od razu o sobie dała znać. Kichnąłem i odwróciłem wzrok w inną stronę, byle nie patrzeć się na zwierzaka. Chcę iść już do swojego pokoju. Zainteresował mnie hałas. Znów zerknąłem na grupkę moich towarzyszy i zobaczyłem jak Natsume leżał na ziemi i próbował odgonić kota. Najpier mu pozwala siedzieć na kolanach, a teraz to odpędza go. Dziwny z niego typ.
- I dobrze, że ten pchlarz uciekł - chrząknąłem podnosząc się
- A ty gdzie?! - prychnęła Chiyo podnosząc się z miejsca w niewielkim odstępie czasu po mnie
- Jak gdzie ... - wydukałem - Do siebie
Natsume jak gdyby nic podniósł się z ziemi i znów usiadł na krześle. Ja natomiast wymuszając machnięcie ręką oddaliłem się od nich, niech sobie z mojego powodu nie przeszkadzają w dalszej rozmowie, która i tak już się zakończyła. Wracałem tą samo alejką, którą tu przyszliśmy. Znów słoneczny dzień jak przystało na lato, ale nie mogło być trochę pochmurno? Czując na sobie czyjś wzrok odwróciłem się. Myślałem, że ktoś z naszej zacnej ekipy poleciał za mną, chociaż i tak to było by dla mnie zdziwieniem, gdy ktoś ruszył dupę. Rozglądałem się w prawo i lewo ... nic. Gdy już miałem ruszyć dalej coś pociągnęło mnie za nogawkę. Niechętnie spojrzałem na dół. O ten kot co spieprzył mojemu koledze. Odepchnąłem go od siebie butem, a ten znów się przyplątał i usiadł mi na nim. Ciekawe czy umie latać hehe. Cofnąłem nogę na której siedziało kocisko i biorąc zamach wyrzuciłem go w powietrze. Wleciał w jakieś krzaki. Teraz to się zmyje bo zaraz ktoś przyleci ze stowarzyszenia obrony zwierząt i będę musiał znosić jego kazania. Jak gdyby nic zacząłem znów iść prosto przed siebie.
< Natsume? >
- I dobrze, że ten pchlarz uciekł - chrząknąłem podnosząc się
- A ty gdzie?! - prychnęła Chiyo podnosząc się z miejsca w niewielkim odstępie czasu po mnie
- Jak gdzie ... - wydukałem - Do siebie
Natsume jak gdyby nic podniósł się z ziemi i znów usiadł na krześle. Ja natomiast wymuszając machnięcie ręką oddaliłem się od nich, niech sobie z mojego powodu nie przeszkadzają w dalszej rozmowie, która i tak już się zakończyła. Wracałem tą samo alejką, którą tu przyszliśmy. Znów słoneczny dzień jak przystało na lato, ale nie mogło być trochę pochmurno? Czując na sobie czyjś wzrok odwróciłem się. Myślałem, że ktoś z naszej zacnej ekipy poleciał za mną, chociaż i tak to było by dla mnie zdziwieniem, gdy ktoś ruszył dupę. Rozglądałem się w prawo i lewo ... nic. Gdy już miałem ruszyć dalej coś pociągnęło mnie za nogawkę. Niechętnie spojrzałem na dół. O ten kot co spieprzył mojemu koledze. Odepchnąłem go od siebie butem, a ten znów się przyplątał i usiadł mi na nim. Ciekawe czy umie latać hehe. Cofnąłem nogę na której siedziało kocisko i biorąc zamach wyrzuciłem go w powietrze. Wleciał w jakieś krzaki. Teraz to się zmyje bo zaraz ktoś przyleci ze stowarzyszenia obrony zwierząt i będę musiał znosić jego kazania. Jak gdyby nic zacząłem znów iść prosto przed siebie.
< Natsume? >
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Opór jaki dziewczyna mi stawiała spowodował że cofnąłem się
o krok do tyłu i oparłem plecami o ścianę. Ten pocałunek mimo, ze był o wiele
mniej namiętny trwał o wiele dłużej. Nie chciała się ta franca ode mnie
odczepić. Pfff… w sumie jakby tego nie chciał to pewnie skończyła by znowu za
drzwiami, a mi wyraźnie brakowało jej towarzystwa.
Kiedy dziewczyna się już ode mnie odkleiła mogłem swobodnie
spojrzeć jej w oczy. Nadal stała na palcach i oplatała mnie rączkami za szyje.
-Przez ciebie bolą mnie teraz wargi.. – prychnąłem odwracając
głowę, a ta zaśmiała się
-Sam je sobie ponadgryzałeś.
-Nie zrobiłem tego specjalnie… - wyjaśniłem – Po za tym co
ty się tak do mnie kleisz ! Za dobrze masz…- odwróciłem główkę i zaraz dotknąłem dłoni dziewczyny. Cinia
bacznie obserwowała to co robie. Przystawiłem ją sobie do ust i przeciągnąłem
językiem po całej jej długości przy okazji zerkając kontem oka na Cinia. Haha…
czerwona jak burak, ale mimo wszystko nie protestowała. W końcu otworzyłem usta
i wgryzłem się tam gdzie na jej dłoni była najcieńsza skóra. Widać było że
nieco skrzywiła się z bólu. Nie trwało to długo bo w końcu nie mogłem już od
niej pić krwi. Odsunąłem się i jeszcze zlizałem stróżkę posoki jaka spływała po
jej ręce.
-Tak mało ? Przecież..
-Jeśli wezmę więcej to ty na tym ucierpisz, i wtedy mnie
zamkną i będą robili rzeczy o których nawet nie chce myśleć. – wzruszyłem ramionami
i chciałem odejść, ale ona przyszpiliła mnie do ściany i oparła rączki o mój
tors.
-Jesteś na mnie zły…? – zapytała spuszczając głowę co było
dla mnie niezłym zdziwieniem
-Przecież ciebie to nie obchodzi…- westchnąłem
-Gdyby mnie to nie obchodziło nie przyszłabym do ciebie ! –
warknęła na mnie
-Gdybyś naprawdę się mną interesowała nie powiedziałabyś
wtedy tego. To, że powiedziałaś mi że mnie „kochasz” to wcale o niczym nie
świadczy.
-Odezwał się ! Ty mnie nie kochasz a i tak się ze mną
całujesz czy to znaczy że celowo robisz mi nadzieje i celowo mnie ranisz !? –
podniosła głowę
-Nie. To znaczy, że może jednak coś do ciebie czuje…. –
Cinia wręcz zamarła. No ja sam bym się nie spodziewał, że w końcu się do tego
przyznam. Nasze twarze były teraz tak blisko/ Tak blisko że czułem jej oddech.
(Cinia ?)
Od Juliett - Do Natsume
Usiadłam na brzegu łóżka, pocierając oczy łapkami. Podniosłam się, i w drodze do kuchni przeciągnęłam się. Kot obudzony dźwiękiem moich bosych stóp na panelach, od razu podniósł się miaucząc.
Chwyciłam opakowanie kociej karmy, nasypałam jej trochę do miski i w biegu pochwyciłam z blatu kuchennego gruszkę. Ruszyłam pędem do szafy, wyciągnęłam z niej ciemne jeansy i białą koszulkę. Zrzuciłam z siebie przydługą bluzkę do spania i cisnęłam ją niedbale na łóżko. Wciągnęłam na siebie wcześniej wyjęte ubrania. Chwyciłam szarawą torbę ,z notesem i ołówkami o różnej twardości oraz kilkoma innymi praktycznymi rzeczami i włożyłam do niej wcześniej wzięty owoc.
Przeciągnęłam w pośpiechu ręką od łepka po sam koniuszek ogonka kociaka. Związałam drugie brązowe włosy, w wysokiego kucyka, przeczesując grzywkę ręką. Ruszyłam do drzwi mieszkania. Narzuciłam na siebie granatową bluzę i nałożyłam czarne trampki. Z torbą na ramieniu wyszłam zamykając drzwi za sobą na klucz. Od razu włożyłam na głowę czerwone słuchawki, podłączając do telefonu i włączyłam muzykę.
Wszędzie było pusto. Wszyscy normalni jeszcze śpią o tej godzinie, w końcu to 6. rano.
Specjalnie tak wcześnie wstałam, by nie musieć przedzierać się przez zaludniony plac główny, w obecnej chwili świecący pustkami. Chciałam cichy i spokoju, by móc poszkicować.
Nagle moje uszy wychwyciły jakiś dźwięk, a nie miewam omamów. Zaintrygowana zdjęłam słuchawki, wyłączając piosenkę.
Jakiś głos. Chłopak z kimś rozmawiający. Niepewnie podeszłam do końca żywopłotu, ostrożnie i naturalnie cicho stawiając kroki (inaczej chodzić nie potrafię...). Niepewnie stanęłam na rogu.
Na ławce jakieś kawałek dalej siedział blondyn. Rozmawiał z... Tak właściwie z nikim. Nikogo tam nie ma... Monolog zewnętrzny?
Patrzyłam tak na niego, niestety dotknęłam niechcący ściany z krzaków, i kilka gałązek się złamało, przykuwając uwagę nastolatka do mojej osoby.
Nie byłam do tego przygotowana. Miałam nikogo niespotykanie i nie musieć odnawiać amuletu blokującego emocje.
Nieśmiało spuściłam głowę, rumieniąc się mimowolnie... Czułam jego spojrzenie na sobie...
<Natsume?>
Chwyciłam opakowanie kociej karmy, nasypałam jej trochę do miski i w biegu pochwyciłam z blatu kuchennego gruszkę. Ruszyłam pędem do szafy, wyciągnęłam z niej ciemne jeansy i białą koszulkę. Zrzuciłam z siebie przydługą bluzkę do spania i cisnęłam ją niedbale na łóżko. Wciągnęłam na siebie wcześniej wyjęte ubrania. Chwyciłam szarawą torbę ,z notesem i ołówkami o różnej twardości oraz kilkoma innymi praktycznymi rzeczami i włożyłam do niej wcześniej wzięty owoc.
Przeciągnęłam w pośpiechu ręką od łepka po sam koniuszek ogonka kociaka. Związałam drugie brązowe włosy, w wysokiego kucyka, przeczesując grzywkę ręką. Ruszyłam do drzwi mieszkania. Narzuciłam na siebie granatową bluzę i nałożyłam czarne trampki. Z torbą na ramieniu wyszłam zamykając drzwi za sobą na klucz. Od razu włożyłam na głowę czerwone słuchawki, podłączając do telefonu i włączyłam muzykę.
Wszędzie było pusto. Wszyscy normalni jeszcze śpią o tej godzinie, w końcu to 6. rano.
Specjalnie tak wcześnie wstałam, by nie musieć przedzierać się przez zaludniony plac główny, w obecnej chwili świecący pustkami. Chciałam cichy i spokoju, by móc poszkicować.
Nagle moje uszy wychwyciły jakiś dźwięk, a nie miewam omamów. Zaintrygowana zdjęłam słuchawki, wyłączając piosenkę.
Jakiś głos. Chłopak z kimś rozmawiający. Niepewnie podeszłam do końca żywopłotu, ostrożnie i naturalnie cicho stawiając kroki (inaczej chodzić nie potrafię...). Niepewnie stanęłam na rogu.
Na ławce jakieś kawałek dalej siedział blondyn. Rozmawiał z... Tak właściwie z nikim. Nikogo tam nie ma... Monolog zewnętrzny?
Patrzyłam tak na niego, niestety dotknęłam niechcący ściany z krzaków, i kilka gałązek się złamało, przykuwając uwagę nastolatka do mojej osoby.
Nie byłam do tego przygotowana. Miałam nikogo niespotykanie i nie musieć odnawiać amuletu blokującego emocje.
Nieśmiało spuściłam głowę, rumieniąc się mimowolnie... Czułam jego spojrzenie na sobie...
<Natsume?>
Od Cinii CD Riuki`ego
Przez chwilę wpatrywałam się w podłogę, zastanawiając się co mam teraz zrobić. Ale to przecież było jasne, nieprawdaż? Przejechałam palcami po podłodze, po czym wyciągnęłam z niej nóż o czarnym, piętnastocentymetrowym ostrzu. Poruszając się na kolanach, zbliżyłam się do Riuki`ego w zębach trzymając teraz nożyk. Pochyliłam się nad jego kagańcem i złapałam go jedną ręką, drugą wyjęłam sobie rękojeść nożyka z buzi po czym zaczęłam nacinać tą ‘’klatkę’’. Już po minucie chłopak był wolny, nie sądziłam, że to ma taki ciężki materiał. Nawet moje specjalne bronie, miały problem z przecięciem tego. Trzymałam przez chwilę lekko zakrwawiony kaganiec, po czym odrzuciłam go w bok z wyraźnym obrzydzeniem. Skierowałam swój wzrok na oczy chłopaka i prawą dłonią przejechałam po jego policzku, co on sobie zrobił… Złapałam go za dłoń, po czym pociągnęłam w górę, na całe szczęście postanowił się nie opierać, inaczej starałabym się go udźwignąć do usranej śmierci. Zaciągnęłam go do łazienki, gdzie zaczęłam obmywać jego twarz z ran. Przy każdym zetknięciu z wodą utlenioną, krzywił się, zupełnie jak małe dziecko. Kiedy wszystko było już w miarę w porządku, szybko ogarnęłam stanowisko ‘’pracy’’ i usiadłam na podłodze, nie wiedząc czy mam się teraz odzywać, czy lepiej będzie jeśli sobie już pójdę. Chyba wybiorę drugą opcję, był na mnie wyraźnie zły. W sumie to nie dziwię mu się. Riuki również usiadł na podłodze, więc spojrzałam na niego kątem oka. Wydawał się jakiś zgaszony, jakby uleciało z niego całe życie. Znowu był głodny. Zacisnęłam pięści, spuszczając głowę. Przez jakieś kilka minut siedzieliśmy w kompletnej ciszy, a kiedy stwierdziłam, że to nie ma sensu podniosłam się z ziemi i skierowałam do wyjścia. W połowie drogi zostałam jednak złapana za ramię przez białowłosego chłopaka, spojrzałam na niego zaskoczona. Odsunęłam się od niego po czym spojrzałam prosto w te jego smutne oczy. Spróbowałam się uśmiechnąć, jednak nie wiem czy mi się to udało. Bez słowa do niego podeszłam, po czym przytuliłam znowu się rumieniąc… jak ja tego nie lubię.
-Chyba jednak nie znajdę nikogo lepszego – powiedziałam cicho – znowu masz przeze mnie problemy, przepraszam.
-Chyba jednak nie znajdę nikogo lepszego – powiedziałam cicho – znowu masz przeze mnie problemy, przepraszam.
Odsunęłam od jego ramienia główkę, po czym stając na palcach założyłam mu ręce na szyję i niepewnie pocałowałam, tak jakby obawiając się, że chłopak zaraz znowu mnie odtrąci. Co było w sumie dosyć prawdopodobne, zważywszy na to co przedtem mu powiedziałam. Jednak wbrew pozorom nie chciałam nikogo innego, kochałam jego i tylko jego...
(Riuki? Tak wiem, nie postarałam się z tą długością xD)
Subskrybuj:
Posty (Atom)