Tiaaa…. Cinia mówiła coś o tym, że „jeszcze tu wróci” tak ?
Aż dziwne że jeszcze nie wbiła mi do łazienki. W sumie nie miałbym nic
przeciwko i tak by raczej nic na tym nie zyskała. Wyszedłem w końcu z pod
prysznica ubrałem się w koszulkę i spodnie. Już miałem skierować się do wyjścia
kiedy zakręciło mi się w głowie i uderzyłem o drzwi. Coś jest nie tak. Coś mi
musieli zrobić skoro tak źle się czuje.
-Riuki… - usłyszałem cichy głos. Dziewczyna wyjrzała zza
drzwi i zobaczyła mnie leżącego na ziemi. Podbiegła do mnie i posadziła. Potem
uderzyła mnie lekko w twarz by mnie ocucić – Co ci jest… ? – zapytała, ale ja
nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. – Zawołam lekarza tylko się nie ruszaj..
-Nie… - zatrzymałem Cinia łapiąc ją za rękę i nie pozwalając
jej się nigdzie ruszyć. Zdołałem jakoś podnieść się i oprzeć o ścianę. Ciężko
mi było teraz ogarnąć co się dookoła mnie dzieje. Coś mi się zdawało, że długo
ja tak nie postoję.
-Riu…- wstała i pomogła mi się utrzymać na nogach.
-Idź stąd. Bo jak cie tu znajdą to …- nie dokończyłem po
znów zobaczyłem kroczki przed oczami. Tak jak mówiłem za chwilę całkowicie
straciłem kontakt ze światem. Prawdopodobnie zemdlałem..
( Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz