piątek, 4 września 2015

Od Heaven'a CD. Vanilli [+18]

To było urocze, kiedy tak mi groziła...  Zemsta za sprawianie przyjemności z pewnością musiała być słodka. Skoro i tak już posunąłem się o wiele dalej niż wydawało mi się, że jestem w stanie zajść, to czemu by się z nią trochę nie podroczyć.
- W takim razie chcę zostać przez ciebie ukarany. – szepnąłem, napierając na nią swoim ciałem i ponownie zaciskając palce na jej piersiach. – Ale dopiero po zakończeniu tego przedstawienia.
Szybko chwyciłem Vanillę za ramiona i odwróciłem w swoją stronę, znów przybijając ją do ściany, lecz tym razem dotykała jej plecami. Błądziłem dłońmi po jej zgrabnym brzuchu, zachwycając się dotykiem delikatnej, bladej skóry pod palcami. Reagowała na każdy, najmniejszy ruch, z każdym dotykiem przechodziły ją dreszcze. Uśmiechnąłem się chytrze, ukazując rząd białych zębów, jednocześnie wpatrując się w błękitne oczy dziewczyny. Miałem ochotę się nieco zabawić, ale też nie chciałem niczego na niej wymuszać. Podejrzewam, że nawet spodobała jej się moja chwilowa śmiałość. Tak naprawde nie wiedziałem skąd się ona we mnie nagle wzięła, lecz teraz jakoś nie obchodziło mnie to w najmniejszym stopniu. Nie mogłem już powstrzymać swoich pragnień i być może właśnie pod tym względem byłem jak wielu innych facetów. Chociaż... wstrzymywałem się praktycznie przez cały czas. W tym klubie oddziaływują na mnie jakieś nieznane, tajemnicze siły...
Wtem usłyszałem jak drzwi od sąsiedniej kabiny otwierają się, a potem kroki jakieś niezidentyfikowanej bliżej osoby. Pomieszczenie wypełnił tłumiony śmiech, a potem już tylko nasze oddechy, ponieważ owy osobnik opuścił toaletę. Chociaż mi nie przeszkadzał (a raczej miałem wywalone na jego egzystencję) to jednak dobrze, iż już sobie poszedł. Nie potrzebowałem żadnych światków naocznych ani tym bardziej nausznych. Mogłem się teraz całkowicie skupić na obiekcie moich westchnień.
Kucnąłem przed nią jak narzeczony oświadczający się swojej przyszłej żonie, objąłem blondynkę w pasie i zacząłem obcałowywać jej brzuch, zjeżdżając coraz niżej i niżej aż do podbrzusza. (zapewne musiało to wyglądać od strony wchodzącego jakbym robił jej loda, ale co tam xDD ). Jej majtki zaginęły bezpowrotnie w mrocznych czeluściach korytarza prowadzącego do tegoż miejsca, ale Atshushi nie sprawiała wrażenia jakby jej to w jakikolwiek sposób przeszkadzało. Dzięki temu mogłem ją podziwiać w całej okazałości choć sam nie byłem lepszy. Moja podkoszulka także gdzieś zniknęła, a spodnie nie były nawet zapięte. Rozpięty pasek zwisiał sobie w najlepsze ku dołowi w przeciwieństwie do mojej nabrzmiałej męskości. Zasysałem się w wielu miejscach na jej ciele, tworząc piękne, intensywno czerwone malinki. Miałem nadzieję, że na następny dzień staną się ślicznie bordowe.
- Heaven, co ty robisz, głupku?! Przestań... – w jej głosie usłyszałem irytację, która zniknęła błyskawicznie oraz bezpowrotnie w serii głębokich, szybkich wdechów.
Tej nocy zamierzałem być niegrzeczny i niespołuszny – skoro taki jej się podobam to dlaczego by nie spróbować być właśnie takim bed bojem? (do tego jeszcze ten seksapil mmmm~~). Przecież  i tak później zakryje Hejfenowe pamiątki pod ubraniem. Zjechałem łapkami z pasa na jej jędrne pośladki i lekko ścisnąłem. W odpowiedzi złapała mnie za włosy, nieznacznie za nie pociągając i wydając z siebie dźwięk pełen przyjemności. A śmiała się, że tylko mnie można doprowadzić do szaleństwa poprzez same pieszczoty... Ale ja także mam sprawne ręce (i język) i potrafiłem to wykorzystać. Być może toaleta wydawała się absurdalnym miejscem do zrobienia tego, ale nie mogłem się teraz wycofać. Czym prędzej wstałem i bez ostrzeżeni połączyłem nasze usta w z początku delikatnym pocałunku. Były to tylko muśnięcia, z czasem zamieniające się w prawdziwą żądzę co do drugiej osoby. Błądziła rączkami po moim nagim torsie i co chwilę ocierała się nogą o moje krocze, przez co wydawałem się z siebie niekontrolowane jęki i inne dziwne dźwięki, których normalnie nie byłbym w stanie wytworzyć przy „trzeźwym” umyśle. Czułem ciepło jej rozpalonego ciała: bił od niego żar tak gorący, iż przeszły mnie ciarki silne jak na siarczystym mrozie. Mój wzrok znowu powędrował na małe, ale pełne piersi dziewczyny. Przejechałem po  jednej z nich swoim mokrym językiem, podrażniając jeden z twardych sutków. Usłyszałem ciche wzdychanie z jej strony, a najlepsze, że ona nakręcała mnie równie dobrze jak ja ją.


Mój przyjaciel tam na dole już mocno dawał o sobie znać, dlatego czym prędzej pozbyłem się spodni nawet nie dbając o to, że wyrzuciłem je poza teren kabiny. Z nabrzmiałymi od ponownie narastającej erekcji bokserkami przywarłem do bioder Vanilli dając jasno do zrozumienia o co mi chodzi. Ta tylko uśmiechnęła się złośliwie: najwyraźniej postanowiła jeszcze nieco się ze mną podrażnić. No dobra... skoro tego chce. Ale ostrzegam, iż nie jestem cierpliwy i nigdy nie byłem – drapieżny, spragniony, karmazynowy błysk moich ślepii w pełni wyrażał to co chciałem właśnie przekazać za pomocą słów, które w tamtej chwili nie potrafiły przedostać się przez moje gardło. Przekłnąłem głośno ślinę, obserwując jej palca przyciskającego mój nos, następnie zjeżdżającego po moim policzku, szyi i dalej przez tors aż do gumki od bokserek. Zahaczyła o materiał i lekko pociągnęła go w dół, odsłaniając to co tak bardzo domagało się wyjścia na światło dzienne (dzika Anakonda xD). Oboje byliśmy teraz nago, wpatrzeni w siebie jakbyśmy widzieli swoje ciała po raz pierwszy. Wsłuchany w swój własny, ciężki oddech, zauważyłem skupienie na twarzy partnerki, oglądającej sobie mnie całego.

<Vanilla?> 
Layout by Hope