poniedziałek, 19 października 2015

Od Patrick'a - C.D Stefki

Ładny początek dnia. Zdenerwowany człowiek idzie się przejść na spacer i ni stąd ni z owąd wpada na coś małego, zgarbionego… Co niestety okazuje się być dziewczyną. Powstrzymałem się od morderczej miny resztką sił i przybrałem wrażenie zaskoczonego. Jakby to nie wystarczyło, dziewczyna zachwiała się i żeby nie upaść złapała za moje spodnie. Które niestety nie zdążyłem złapać w porę i już po chwili miałem je opuszczone do połowy ud. Dziewczyna odsunęła się jakiś metr w tył z dziwnym uśmiechem. Ja natomiast jak poparzony naciągnąłem je z powrotem na siebie. Chryste Panie! Na kogo ja trafiłem! Jakaś napalona laska? W sumie nie mam nic przeciwko uprawiania seksu z takimi dziewczynami, no ale tak w pierwszej minucie znajomości? I to jeszcze na korytarzu? - Ej, ej… dziewczyno, nie rozpędzasz się za bardzo?
- Wybacz, nie tak to planowałam.
- A jak? – uśmiechnąłem się zadziornie.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Teraz już wiem, że trafiłem na jakąś zboczoną duszyczkę. Może się z nią dogadam. A nawet mam taką skrytą nadzieję.
- Patrick jestem… a ty dziewojo na którą wpadłem? Albo nie dziewojo… - dodałem cicho żeby tego nie usłyszała.
- Stefka.
- No brawo Stefcio, udało Ci się zdobyć moje uznanie – zaśmiałem się głupio.
No Stefa… niech no ja Ci się ładnie przyjrzę. Rozmierzwione włosy niedbale zapięte w dwa kuce… nawet wysoka, powiedziałbym, że w sam raz. Kształty… no styknie.
- Powiedz mi jedno, czy ty w ogóle śpisz? – parsknąłem śmiechem kiedy zwróciłem uwagę na jej podkrążone oczy.
- Nie śmiej się… level przecież sam się nie nabije – odwróciła głowę w geście obrazy, jednak za chwilę znowu na mnie spojrzała z delikatnym uśmieszkiem.
Level? Gra w jakąś grę? Najwyraźniej, udałem zainteresowanie, chociaż tak naprawdę było mi to obojętne w co gra. Niech sobie gra ile jej się żywnie podoba.
- A może Paaatrickkk – złapała mnie za ramię, dobrze, że nie znowu za spodnie bo bym uznał to już naprawdę za jakąś… zachętę – Pokażesz mi tak, gdzie mieszkasz, co?
Spojrzałem na nią jak na jakiegoś kosmitę, no ale chyba nie wypada jej odmówić. Sama się gdzieś pcha… Uśmiechnąłem się i posłusznie kiwnąłem główką. Przeszliśmy jakieś parę, pięter, kilka korytarzy… i byliśmy na miejscu! Teraz wystarczyło otworzyć drzwi i narodziny Szatana gotowe. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, ku mojemu zdziwieniu dziewczyna wystartowała jak z procy i zaczęła podnosić wszystkie rzeczy w moim apartamencie i się im przyglądać.
- Ale to fajne… mogę to sobie wziąć!?

(Stefka? Sorka, że tak długo… nie kradnij mu gazetek bo przez okno siup)

Od Kidy - C.D Shannon

- A ja myślałem, że to Omicrony mają super dar niszczenia wszystkiego.. – westchnąłem zrezygnowany widząc to co ona tam kombinuje. – Jak tak dalej pójdzie to puścisz z dymem całe Rimear. Pewnie połowa… albo nawet i większość ludzi zamkniętych tutaj będzie ci za to wdzięczne.
-Wątpisz w moje umiejętności dobrego chemika ? – zapytała podnosząc jakąś probówkę i wlewając coś do innej, w której była jakaś kolorowa zawartość. Ja nie wiem czy to bezpieczne co ona robi i czy  w ogóle przeżyje stojąc w tak bliskiej odległości.
-Nie no skąd. – zachichotałem -  W ogóle powinnaś się zająć swoją pracą, a nie stwarzaniem nowych  pierwiastków. – Naturalne się same nie wyszkolą…. Chyba że zamierzasz im wytłumaczyć co to jest „chemia”, w tym romantycznym znaczeniu.
-Na tym znaczeniu, akurat się nie znam… - chyba słabo mnie słuchała, bo nawet nie spojrzała w moją stronę. Ah ta super podzielność uwagi. Nie zdziwiłbym się gdyby naprawdę nie wiedziała o czym ja do niej mówię. Przez kilka dłuższych minut przyglądałem się jej pracy. W sumie….. tak stwierdzam…. Iż…. Ja bym tego nie ogarnął i właśnie z tego względu bardzo się cieszę, że ominęła mnie Chemia w szkole.
-A chociaż wiadomo kogo będę niańczyć ? – o! tym razem to ona zaczęła pierwsza konwersację. Cud. – Z tego co wiem to jeszcze ostatnio nie wiedzieli kto by się nadawał, a kto nie. Sama przeglądałam te karty i musze powiedzieć, że tylko dwie przyciągnęły moją uwagę. Nic po za tym. Wszystkie na niemal takim samym poziomie nie licząc tej blondynki, która… cóż… nie wiem jakim cudem się tak bardzo wybiła.
- Zawzięcie nas goni. Czyżbyś zaczęła się obawiać o swoje stanowisko? – oparłem się o jakiś szary stolik stojący nieopodal i ponownie rozejrzałem po pomieszczeniu. Jak tak teraz patrzyłem na te wszystkie pajęczyny, ten kurz i brud… to znowu zachciało mi się kichać. Nie mówiąc już o tym, że kichałem co drugie słowo prawie. Teraz to nawet powietrza zaczerpnąć nie mogłem…- Shannon! Ja tu nie mogę normalnie funkcjonować! Weź mi stąd wyjdź ! – zaprotestowałem ostro i zacząłem ciągnąć ja w kierunku wyjścia z tego zapyziałego pomieszczenia.  – A teraz won po papiery bo kazali mi po ciebie iść. Nie obijaj się bo zabiorę ci stanowisko… o wiele bardziej uśmiecha mi się pracowanie z paniami niż z panami. Banda niedorozwiniętych zwierząt..
-Ja nie chce nic mówić, ale jesteś jednym z przedstawicieli tej właśnie bandy..
-Cicho siedź! Skąd możesz wiedzieć jakiej jestem płci?


( Shannon ? Brak weny xD)

Od Eriki - C.D Reny

Nie ma co, tylko pozazdrościć takiego zwierzaczka. Mówię serio, bardzo spodobał mi się taki cienisty stworek. A gdyby jeszcze był kotem, to chyba całkowicie bym się w nim zakochała. Takie to urocze. Poczułam się odrobinę, kiedy towarzysz Reny zniknął. Ale wciąż pozostawała mi jego właścicielka, jeśli mogę się tak wyrazić, a to właśnie "ludzkiego" towarzystwa szukałam.
Kiedy Rena wspomniała o nudzie, wzruszyłam bezradnie ramionami. W końcu nic nie mogłam na to poradzić. Poza tym, jak do tej pory nie zastanawiałam się nad wyjściem gdzieś, bo nawet nie miałam z kim. Teraz jednak ta propozycja wydała mi się bardzo kusząca.
Zawirowałam w miejscu w parodii piruetu, wprawiając tym samym w ruch dolną część sukienki, którą miałam na sobie. Zatrzymałam się w miejscu, splotłam dłonie za plecami i spojrzałam z uśmiechem na nową znajomą.
- Z przyjemnością wreszcie się stąd ruszę - wyznałam zgodnie z prawdą. - Prowadź, Reira.
Dziewczyna wyszczerzyła zęby w uśmiechu i ruszyła przodem w stronę wyjścia.
- A tak przy okazji - dodałam, doganiając ją. - Opowiesz mi coś więcej o sobie? I o swoich zwierzaczkach? Wspominałaś coś o Hekate, prawda? Jak wygląda? To znaczy... Nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania, wiem, że potrafię zadawać ich więcej niż ludzie są w stanie odpowiedzieć... Zadowolę się czymkolwiek, serio. Więc... Co powiesz mi ciekawego na swój temat? Oczywiście mogę się później odwdzięczyć tym samym, żeby nie było.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza po wyrzuceniu z siebie tych pytań jedno po drugim niczym karabin maszynowy. Takie paplanie było nieodłączną cechą mojego charakteru, więc już współczułam dziewczynie.
Spojrzałam na nią wyczekującą, bawiąc się słuchawkami jak zwykle zawieszonymi na mojej szyi.

<Rena? ^^>

Od Shannon - C.D Kidy

To wcale nie jest tak, że w ogóle nie odczuwam emocji. Gdyby tak było, byłabym bardziej Omicronem niż Deltą... A że tak nie jest, wnioskować można że jednak coś czuję. Mimo to wszelkie uczucia wyczuwam nikle: mam świadomość np. złości, ale niezbyt moje ciało ją w jakiś sposób wyraża. Czuję tyle ile mniej więcej czuje się kiedy dużo kurzu dotyka ciała. Czyli mało.
A propos kurzu, znajdowałam się w mocno zakurzonym, starym labolatorium naukowców. Pozwalali mi w nim realizować moje chemiczne zainteresowania (czyli właściwie oddali do dewastacji, nie poniżam tu swego... Ym bespiecznego hobby). Szczerze mówiąc, spędzam tu wiele czasu. W samotności, ciszy i w pełni oddając się swojej radosnej i śmierdzącej pasji. Nikt nie ma odwagi tu wchodzić ze strachu przed moją pierwszą arcaną, a raczej przed mocnym zatruciem.
W pomieszczeniu rozbrzmiewał tylko stukot opadających na podłogę moich okutych stalą butów wojskowych. Spękane ściany jęczały za każdym wywołanym przeze mnie wybuchem, a betonowa podłoga trzęsła się przy każdej możliwej okazji. Ja tymczasem wdychałam powietrze pełne chemikaliów, zapach tak miły moim nozdrzom. To było jedyne miejsce, w którym byłam w stanie czuć mocniej uczucie zwane "szczęściem". Bo szczęście to spełnianie swych pragnień i marzeń, a ja cały czas marzę tylko o oddaniu się w objęcia nauki.
Usłyszałam znajome kichnięcie, a już chwilę później nad urządzeniami labolatoryjnymi doskonale znaną mi blond czuprynę.
- Sie masz - wydukał Kida pomiędzy jednym kichnięciem a drugim.

<Kida? Kurz specjalnie for ju xD>

Od Kanoe - C.D Kidy

Byłam na siebie zła, że znów nie potrafiłam sprzeciwić się nowo poznanemu chłopakowi. Myślał, że może mną rządzić i nic sobie nie pomyślę? Moja "pewność siebie" wygasła... Ale z tym psem to wywalił, co ja miałam wspólnego z tym wszystkim? Nic. To jego sprawa. Tak, wiem, mogłam powiedzieć to wcześniej, że mam to gdzieś, ale coś mnie powstrzymywało... W efekcie jestem w tym jakże dziwnym miejscu, w którym nie powinno mnie być. Nawet nie rozumiałam, o czym temat więc tylko założyłam nogę na nogę i oparłam się łokciem o jakiś stolik obok mojego siedzenia. Wiem akurat to, że osoby, które się tu zebrały... Są o wiele silniejsze niż jakaś tam niedoświadczona Arcana. Ziewnęłam przeciągle. Absolutnie nie wiedziałam, co mam tutaj robić, i coraz bardziej zastanawiały mnie ich dialogi a także fakt, że jeden z drugim o mało się nie pobili. I jaki ja miałam w tym udział? Żaden. Nawet nie wiem, po co tu jestem.
- Hej, a co ma na celu te spotkanie? - zapytałam niepewnie, ale postanowiłam się udzielić i pokazać, że nie jestem duchem. Dopiero za chwilę miałam się dowiedzieć o konsekwencjach.
- Bądź cicho, jeśli chcesz dożyć kolejnego dnia - Kida, osoba z którą tu przyszłam, uśmiechnął się chytrze jednocześnie zamykając wzrokiem moją buzię.
"Napuczyłam się" i wbiłam spojrzenie w podłogę. Cóż, wydawała mi się w tej chwili najciekawsza. Potem słyszałam już tylko niewyraźne dźwięki tego, o czym rozmawiają... Aż o uszy obił mi się niepokojący chichot Kidy. To nie mogło dobrze zwiastować z tym, że po chwili blondyn otrzymał zamaszysty cios od prawej pięści wcześniej nazwanego "Heaven'a", prosto w jego uroczą buźkę. Spojrzałam na to, aczkolwiek nie wywołało na mnie większego wrażenia. W końcu jestem tutaj tylko po to, żeby siedzieć, a nie go ubezpieczać. Nie obchodzi mnie to, co ma się zdarzyć jeszcze. Inni też jakoś niespecjalnie ich powstrzymywali.
Kida otarł zakrwawioną szczękę i gdy wydawałoby się, iż są kwita, prowokujący blondyn odwrócił się, oddając niespodziewanie równie mocny cios. Raczej nie zanosiło się na wesoły kompromis, więc po jakimś czasie wyrównania liczby zamachów po obu stronach, Heaven wykonał zwinny ruch, który zmusił Kidę do odskoczenia prosto pod moje nogi.
- Tylko na to cię stać, pączusiu? - posłał temu drugiemu prowokujący do działania uśmiech.
Aż nerwica brała, gdy pomyślało się o tym, jak ten szaro włosy podatny był na gniew, naprawdę. Chwilę później wzrok Kidy spoczął na mnie. Wow, ktoś zauważył tu Naturalną, niedoświadczoną Arcanę, która ciągle zastanawia się nad swoim sensem bycia tutaj.
- A ty? Miałaś mnie chronić... Głupia - podniósł kącik ust, wypluwając małą strużkę krwi, wydobywająca się z jego ust.
- Wybacz, próbuje tylko dożyć jutra - uśmiechnęłam się promiennie, mając na uwadze wcześniejsze, godne podziwu ostrzeżenie. - Zostanę ukarana? - ziewnęłam przeciągle, gdy w wir walki weszła jakąś baba z sąsiednich drzwi.
Zanim wyraziła swoje niezadowolenie dotyczące zaistniałej sytuacji, złapała się pod boki.
- Mam cię opatrzyć, czy jeszcze nie skończyliście udowadniać sobie swojej siły? - zaoferowałam pomoc, czekając w bezruchu na odpowiedź.

< Kida albo chopoki? >

Od Reny - C.D. Eriki

Obejrzałam się do tyłu chcąc sprawdzić pozycję na której znajdowała się teraz Erika. Gdy z powrotem popatrzylam do przodu o mało co nie uderzyłam w drzwi. Natychmiast wyhamowałam piętami i tylko lekko się o nie obiłam. Znaczy.. Byłoby lekko,gdyby nie wpadła na mnie też Erika, to już kompletnie wytrąciło mnie z równowagi i rozplaszczyłam się na drzwiach zamykając je równocześnie. Co za tym szło również upadłam,a blondynka cudem nie upadła na mnie.
- Kuźwa - zaklęłam w myślach to przeklęte i tak zwierzę już nigdy więcej nie przyzwę go, gdy będzie o to prosił. Otarłam czerwone czoło i spojrzałam do góry. Widząc minę prpbującej opanować równowagę dziewczyny zaśmiałam się donośnie. W trakcie,gdy my sobie urządzałyśmy konkurs kto upadnie pierwszy albo kto zobaczy pierwszy czyjeś majtki Anubis już stał na końcu korytarza. Spojrzałam w jego kierunku jakbym miała go zaraz zaciumkać nożem i pokiwalam palcem,że ma do mnie przyjść.
- Chodź tutaj ty martwy kundlu! - warknęłam nieco już poirytowana. Erika spojrzała w tamtą stronę razem ze mną,a dodatkowo podeszła nieco bliżej.
- Będziesz chciała go pogłaskać? - zapytałam spoglądając na nią kątem oka - W końcu niecodzienniemozna zobaczyć TAKIE zwierzę - wyciagnęłam dłoń w kierunku czarnego psiska i pogłaskałam go po pysku. Usiadł grzecznie obok mnie. Właściwie to jak siedział.. Był mojej wielkości, takie to z niego bydle. Zresztą jak i z każdego z tych umarłych. Złapałam za dłoń Eriki ciągnąc ją do siebie, a potem dotknęłam nią głowy cienistego sierściucha.
- Zaskakująco miękki - zachwyciła się prawdziwie kucając przed Anubisem. Zwierzę polizało ją po ręce, a potem zaczęło domagać się więcej pieszczot tykając jej rękę nosem.
- Fajnie tak siedzieć sobie na holu, co nie? - zaśmiałam się,gdy i ona usiadła coraz to głębiej zapuszczając się w sierść czarnego. Ja za czasu rozciągnęłam się trochę i wreszcie wstałam pokazując tym samym,żeby i Anubis wstał. Następnie podniosła się Erika, wyglądała jak zaczarowana.
- Wiesz.. On jest pieszczochem tylko wtedy,gdy ktoś mu się spodoba - wyznalam obserwując zachowanie cienistego - I najwyraźniej jesteś jedną z tych osób, a jest ich niewiele, zdecydowanie bardziej przyjazna jest Hekate- uśmiechnęłam się na samą myśl o niej - Masz ochotę gdzieś wyjść? - zapytałam w końcu - Tutaj jestnaprawde nudno, nie rozumiem jak możecie cały czas tak siedzieć - podrapałam się poplecach, potem pstryknęłam palcami i Anubis zniknął, rozpłynął się jak we mgle pozostawiając samą Erikę.
- Właściwie to chyba mi się nie przedstawilas.. Kim właściwie jesteś? - zapytała przekręcając głowę na prawo. Wystawiłam dłoń do przodu najpoerw wyciągając jeden palec:
- Sur un..  Nowa mam na imię Rena, możesz mi mówić Reira - uśmiechnęłam się przyjaźnie - Sur deux jestem Sigmą. Miło mi - skloniłam się przed nią zamykając oczy,a gdy się podniosłam dodałam jeszcze - Teraz chyba możemy iść - wskazalam głową na wyjście.
(Erika :))))?)
Layout by Hope