Przyglądał się towarzyszkom uważnie. Początkowo podążał za nimi, plan
wydawał się pozornie dobry. Ale wrogowie nie byli idiotycznymi
przeciwnikami z gier, nie było ich tak łatwo oszukać, zbyt wiele rzeczy
mogło pójść nie tak. Chociażby przykładowo mogli chodzić w grupie, dużej
i zwartej, a jeśli ktoś by ich zauważył, w budynku byliby łatwym celem.
Jeśli skorzystaliby z mocy znaczniejszych, niż te, którymi dysponowali,
a właściwie nie miał bladego pojęcia, jakimi dysponowali.
- Jestem Daniel - powiedział nagle, a wszyscy obrócili się na kilka sekund w jego stronę.
Wtedy,
z czystego odruchu, wyjął zza pleców broń i zważył ją, a jego twarz
wykrzywiła się z niechęcią. Odłożyć ją do środka i pomyślał o Arcanie,
nie aktywując jej jednak. Mógł chwilę zaczekać, właściwie nigdzie mu się
nie spieszyło. Zadrżał, gdy zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje. To
jednak może być ten moment. Przygryzł wargę i szybko się namyślił.
Oparł broń o ścianę i spytał:
- Nie uważacie, że lepiej byłoby wysłać kogoś na zwiady? Na przykład kogoś, kto niezbyt rzuca się w oczy?
Tak,
to był idealny moment na zrobienie tego, co zamierzał od dłuższej
chwili. Tak jak miał to w zwyczaju, nie przytrzymał swojej karty mocno, a
zaledwie musnął ją, co wystarczyło. Tak ulotny dotyk w zupełności
wystarczał, by uczynić jego ciało tak ulotnym. Uniósł ledwo zauważalnie
jeden kącik ust, czując, jak nagle traci wagę. Jak znika przy tym
większość jego trosk; teraz liczyła się odrobina zabawy i nieuszkodzenie
się przy tym. A jednak wiedział, że nie będzie łatwo. Mimo wszystko,
zamierzał się postarać. Postarać się wygrać. Choć już lewitował kilka
centymetrów nad ziemią, uniósł się właściwie do sufitu.
- Broń... Też
raczej mi się nie przyda. Z tym - Z tymi słowami na jego dłoni pojawił
się srebrny krąg - jestem bardziej obeznany.
niedziela, 29 marca 2015
Od Vanilli - C.D Haruki
-Nigdzie… nie leziesz…. – wyszeptałam wręcza zatapiając się
w mięciusiom poduszeczkę. Widać było że jest tym bardzo niezadowolony.
Otworzyłam jedno oczko niemrawo i spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie
teraz jak w obrazek. Kto wie co mu jeszcze chodziło po tej zboczonej łepetynie.
-No… ale czemu !? Przecież nie będę tu z tobą… - za nim
dokończył przewróciłam go na łóżko (na plecy) i usiadłam na jego biodrach. Moje
łapki spoczęły na jego klatce piersiowej. Delikatnie pochyliłam się do przodu.
Włosy zwisały na jego twarz i gilgotały go w nosek. Zaskoczony ? A może właśnie
w takiej pozycji by sobie mnie teraz wyobrażał tylko… nago. – Vanill….- znów
zaczął ale uciszyłam jego niesforną buźkę przykładając palec do jego ust.
-Uspokój się. Nie puszczę cie teraz nigdzie bo jeszcze coś
komu zrobisz, albo sobie a tego tym bardziej bym nie chciała..
-Jak to byś nie chciała… żebym coś sobie zrobił…. ? –
mruknął zażenowany tą całą sytuacją i przede wszystkim naszą pozą.
-Hmmm… no wiesz.. gdybym bardziej martwiła się o tą
dziewczynę co ją zgwałciłeś… - i w tym momencie chłopak zarumienił się i
odwrócił główkę – To poleciałabym za nią a nie została z tobą. – dokończyłam swoją
myśl i kilka razy zamrugałam oczkami.
-Martwisz się o mnie, ale i tak dostałem… w łep…. – mruknął,
a ja uśmiechnęłam się lekko i za raz położyłam na nim. Zadarłam główkę do góry
i nosem dotknęłam jego szyi. Poczułam jak zadrżał.
-Takie niegrzeczne kotki jak ty muszą być karane… -
wymruczałam i ponownie zamknęłam oczy. Haruka bardzo głośno przełknął ślinę a
ja w tym momencie dotknęłam ustami jego szyi. – Nie podoba ci się to jak jestem
blisko ? Boisz się mnie ? Przyzwyczajaj się. Nie możesz reagować na ludzi tak
jak to zrobiłeś ze mną przy ostatnim spotkaniu… bo inaczej będę musiała cie
znowu ukarać…
( Haruka ? )
[Team 3] Od Takumi'ego - C.D Roxel'a
Grrr…. Jak już miała być męska ekipa to dlaczego nie mogła
być całkowicie MĘSKA. No nie bo akurat tak się złożyło, że musieli przydzielić
nam jedną babeczkę, która teraz będzie mi zatruwała dupę. No tak… bo Takumi
potrafi wszystko i wymyśli za raz idealny plan działania.
Szliśmy cały czas przed siebie. Co najdziwniejsze nasz
kapitan prowadził nas tak jakby środkiem całej tej „planszy”. Druga dziwna
sprawa to było to że chyba nikt się nie zorientował bo wszyscy szli za nim.
-Ymmm… wydaje mi się, że lepiej było by iść jakimiś węższymi
uliczkami z dala od pola widzenia innych Team’ów.
-O nasze medium się odezwało. – prychnęła Emily, na co ja ją
zmierzyłem wzrokiem
-Mylisz pojęcia. – prychnąłem – Po za tym nie trzeba być
jasnowidzem, żeby wiedzieć że na tak łatwej pozycji i otwartym polu szybciej
nas zauważą. – wzruszyłem ramionami i spojrzałem przed siebie. Pozostali dwaj w
tym jakże zacnym Team’ie popatrzyli na mnie. Później wymienili się porozumiewawczymi
spojrzeniami i skręcili w prawo w jakąś węższą uliczkę. Udałem się za raz za nimi, dziewczyna wlekła
się na końcu w ogóle nie zainteresowana tym co ma nam do powiedzenia kapitan.
On sam się jeszcze gubił. Nic dziwnego. Brałem w tym udział już drugi raz, a
nadal nic nie rozumiałem no, ale szczegół.
Zatrzymaliśmy się dopiero przy jakimś budynku, który był poobwieszany Chińskimi lampionami.
No nie powiem bardzo ładnie to wyglądało. Aż szkoda by to było zniszczyć w
walce.
-Jakieś pomysły jasnowidzu ? – zapytała ponownie dziewczyny.
No słowo daje za raz ją gdzieś powieszę.
-Ja mam imię. – warknąłem do niej po czym spojrzałem w
niebo. Wiatr nie wiał tu wcale co oznaczało że „plansza” jest zupełnie
stworzona za pomocą technologii jaką posługują się naukowcy. – Dlaczego tylko
ja mam myśleć.. – zamknąłem oczy i już spuściłem głowę.
-… No… i ?
-Myślę.- szepnąłem. Jakoś nie specjalnie mi szło. Moja
Arcana po spotkaniu z Nyar’em jakoś nie działała najlepiej, ale nie wiem czym
to było spowodowane. Chyba nie obrażeniami co nie ? Ona nie działała już za nim
to wszystko się stało. – Dziewczyna…. Nie…. Trzy dziewczyny i jeden chłopak w
Team’ie… - powiedziałem otwierając oczy i spoglądając na ognistego. Ten od razu
spojrzał na komputerek na łapce i zaczął przeglądać dane..
-To Team 4 wychodzi na to. – powiedział za chwilę
-… W takim razie jest tam Misaki, Daniel, Mixi i… Futaba. –
dopowiedział nasz kapitan również wpatrując się w urządzenie. – Jak blisko są ?
- Tego nie wiem. Aż tak utalentowany nie jestem, ale… nie
widzą nas, gdyby nas widzieli wiedziałbym o tym…
-No to możemy zaatakować z zaskoczenia ! – zaśmiała się Emi
stając na równe nogi.
-Oczywiście ! Nie znając kompletnie ich Arcan pójdziemy na
spontan….! Życzę ci obyś nigdy nie została kapitanem. – prychnąłem a ta
podeszła do mnie i złapała mnie za koszulkę.
-Ty smerfie jak możesz tak do….
-Spokój…. – westchnął Roxel – Puść go bo jak na razie to
tylko on nam może pomóc. – wymamrotał, a moja kochana towarzyszka odsunęła się
- Proponuje obrać sobie jakąś dobrą taktykę… - usiadłem
sobie na jakimś kamieniu i wyczekiwałem…
( Team 3 ?)
[Team 2] Od Rosie - C.D Aki'ego
Odwróciłam się i spojrzałam na chłopca z przerażeniem. Uklękłam przy nim każąc ponownie mu się położyć. Posłuchał, a w tym czasie reszta drużyny do nas podbiegła. Zaczęli wypytywać co się stało i podnosić głos. Wstałam i przyłożyłam chłopakowi palec do ust.
- Potem mnie powyzywacie. Nie możemy być za głośno, bo jeszcze ktoś nas zauważy, a to może się źle skończyć - wyszeptałam, a po chwili wlepiania wzroku we mnie potaknął
Aki chyba zaczynał się czuć lepiej, bo już wodził za nami oczami. Pomogłam mu wstać i utrzymać się na nogach. Jakimś cudem nie zmienił się w drugie ja od tego wypadku.. No nie powiem dosyć dziwne, ale lepiej się teraz nad tym nie rozczulać. Westchnęłam łapiąc chłopca za rękę. Ruszyliśmy dalej. Z każdą chwilą zwracaliśmy na siebie coraz więcej uwagi. Istna masakra. Mam nadzieje, że jesteśmy dosyć daleko od reszty drużyn. Widziałam, że Aki nadal się nie za dobrze czuje, więc wzięłam go na ręce. Tym razem już na pewno mi nie zleci. Wiewiórka przeskoczyła na moje ramię lekko wtulając się we włosy. Uśmiechnęłam się tylko i pogłaskałam dzieciaka po głowie. Szliśmy tak jeszcze kawałek, gdy postanowiliśmy zatrzymać się w jakimś budynku. Ściany były grube, a pokoje małe, więc może nikt nas nie usłyszy. Posadziłam chłopca na jakimś starym krześle, a on nagle podniósł głowę. Przez jego włosy było widać tylko oczy ze złowieszczym błyskiem oraz szeroki uśmiech. Momentalnie cofnęłam się do tyłu wpadając na… Heaven’a? Tak, chyba tak miał na imię. O mało się nie przewróciłam razem z nim. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja wystraszona wskazałam na Aki’ego.
- Co do.. - zaczęła Akira, gdy on poderwał się z krzesła
Wyjął ostry nóż i rzucił się na nią. Zauważyłam niedaleko nas kawałek liny. Niewiele myśląc odskoczyłam od grupki i chwyciłam za niego. Zanim Aki coś zrobił dziewczynie złapałam go, a chłopak pomógł mi go sprawnie związać. Szamotał się jak opętany. To chyba było właśnie przez ten upadek…
(Aki albo moja drużyno?)
- Potem mnie powyzywacie. Nie możemy być za głośno, bo jeszcze ktoś nas zauważy, a to może się źle skończyć - wyszeptałam, a po chwili wlepiania wzroku we mnie potaknął
Aki chyba zaczynał się czuć lepiej, bo już wodził za nami oczami. Pomogłam mu wstać i utrzymać się na nogach. Jakimś cudem nie zmienił się w drugie ja od tego wypadku.. No nie powiem dosyć dziwne, ale lepiej się teraz nad tym nie rozczulać. Westchnęłam łapiąc chłopca za rękę. Ruszyliśmy dalej. Z każdą chwilą zwracaliśmy na siebie coraz więcej uwagi. Istna masakra. Mam nadzieje, że jesteśmy dosyć daleko od reszty drużyn. Widziałam, że Aki nadal się nie za dobrze czuje, więc wzięłam go na ręce. Tym razem już na pewno mi nie zleci. Wiewiórka przeskoczyła na moje ramię lekko wtulając się we włosy. Uśmiechnęłam się tylko i pogłaskałam dzieciaka po głowie. Szliśmy tak jeszcze kawałek, gdy postanowiliśmy zatrzymać się w jakimś budynku. Ściany były grube, a pokoje małe, więc może nikt nas nie usłyszy. Posadziłam chłopca na jakimś starym krześle, a on nagle podniósł głowę. Przez jego włosy było widać tylko oczy ze złowieszczym błyskiem oraz szeroki uśmiech. Momentalnie cofnęłam się do tyłu wpadając na… Heaven’a? Tak, chyba tak miał na imię. O mało się nie przewróciłam razem z nim. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja wystraszona wskazałam na Aki’ego.
- Co do.. - zaczęła Akira, gdy on poderwał się z krzesła
Wyjął ostry nóż i rzucił się na nią. Zauważyłam niedaleko nas kawałek liny. Niewiele myśląc odskoczyłam od grupki i chwyciłam za niego. Zanim Aki coś zrobił dziewczynie złapałam go, a chłopak pomógł mi go sprawnie związać. Szamotał się jak opętany. To chyba było właśnie przez ten upadek…
(Aki albo moja drużyno?)
[Team 3] Od Roxel'a - C.D Emily
Emily wciąż szeptała coś do mnie oraz Atasuke. Szczerze, przestałem jej
słuchać, kiedy po raz tysięczny wypowiedziała słowo "Kapitan"...
- Myślę, że żaden z nas nie miałby pojęcia co zrobić w takiej sytauacji. A, że się w takowej właśnie znaleźliśmy to nie pozostaje chyba nic innego jak iść przed siebie.
Szedłem pierwszy, a Takumi jak najbardziej z tyłu osłaniając tyły. Hmm... powinniśmy zamienić się stanowiskami, pomijając fakt, że ten pistolet był niczym zabaweczka którą i nie dało się wyrządzić nikomu większej krzywdy. Co najwyżej na jakiś czas spowolnić albo "uszkodzić". Wtedy broń trzymana przez Kapitana zmieniła się w piękną, lśniącą katanę, a jej srebrne ostrze odbijało się w mocnych promieniach porannego słońca. Nie dałem po sobie poznać, że jego umiejętność naprawdę mnie zadziwiła. Maszerowaliśmy niestrudzenie sami nie wiedząc dokąd zmierzamy. Labirynt ciemnych korytarzy, jakie przemierzaliśmy bez większych problemów dzięki świetlnym zdolnościom Kurogane, zdawały się ciągnąć w nieskończoność i prowadzić prosto ku zgubie.
- Kyouyaaaaa! - jęknęła dziewczyna. - Zacznij wreszcie działać! Nawet nie wiemy czy nie chodzimy w kółko, a samym łażeniem nie pokanamy chociażby marnej Omegi!
- Ucisz się wreszcie, kobieto... - niebieskowłosy przejechał sobie ręką po twarzy, co oznaczało, że jest nieźle poirytowany.
W sumie nie dziwię mu się. Stara się jak może, aby wymyślić jakiś konkretny plan działania, utrzymać nas w grze, a ta jeszcze marudzi... Wolałem się nie odzywać, w sumie ich kłótnia była całkiem zabawna, kiedy patrzyło się na to z boku.
- Jak tak dalej pójdzie to odpadniemy jako pierwsi. Radzę się wam pogodzić, po póki co czuję się jak przedszkolanka wśród rozwydrzonych dzieciaczków.
Wypowiedź świetlnego Księcia ostatecznie uciszyła ową dwójkę. Przynajmniej przez chwilę było cicho. Cud, że żaden inny Team nas nie usłyszał.
- Myślę, że żaden z nas nie miałby pojęcia co zrobić w takiej sytauacji. A, że się w takowej właśnie znaleźliśmy to nie pozostaje chyba nic innego jak iść przed siebie.
Szedłem pierwszy, a Takumi jak najbardziej z tyłu osłaniając tyły. Hmm... powinniśmy zamienić się stanowiskami, pomijając fakt, że ten pistolet był niczym zabaweczka którą i nie dało się wyrządzić nikomu większej krzywdy. Co najwyżej na jakiś czas spowolnić albo "uszkodzić". Wtedy broń trzymana przez Kapitana zmieniła się w piękną, lśniącą katanę, a jej srebrne ostrze odbijało się w mocnych promieniach porannego słońca. Nie dałem po sobie poznać, że jego umiejętność naprawdę mnie zadziwiła. Maszerowaliśmy niestrudzenie sami nie wiedząc dokąd zmierzamy. Labirynt ciemnych korytarzy, jakie przemierzaliśmy bez większych problemów dzięki świetlnym zdolnościom Kurogane, zdawały się ciągnąć w nieskończoność i prowadzić prosto ku zgubie.
- Kyouyaaaaa! - jęknęła dziewczyna. - Zacznij wreszcie działać! Nawet nie wiemy czy nie chodzimy w kółko, a samym łażeniem nie pokanamy chociażby marnej Omegi!
- Ucisz się wreszcie, kobieto... - niebieskowłosy przejechał sobie ręką po twarzy, co oznaczało, że jest nieźle poirytowany.
W sumie nie dziwię mu się. Stara się jak może, aby wymyślić jakiś konkretny plan działania, utrzymać nas w grze, a ta jeszcze marudzi... Wolałem się nie odzywać, w sumie ich kłótnia była całkiem zabawna, kiedy patrzyło się na to z boku.
- Jak tak dalej pójdzie to odpadniemy jako pierwsi. Radzę się wam pogodzić, po póki co czuję się jak przedszkolanka wśród rozwydrzonych dzieciaczków.
Wypowiedź świetlnego Księcia ostatecznie uciszyła ową dwójkę. Przynajmniej przez chwilę było cicho. Cud, że żaden inny Team nas nie usłyszał.
[Team 2] Od Aki'ego - C.D Rosie
Szedłem tuż za panem kapitanem, którego coraz bardziej irytowały moje pytanie w stylu "A ile ma pan lat?", "Lubi pan małych chłopców i dziewczynki?", "Jaki jest pana ulubiony kolor?" itp. Dając mi do zrozumienia, że mam sobie dać siana i iść do kogoś innego stanąłem w miejscu i spojrzałem na tyły. Rosie tak szła sama, żal mi się jej zrobiło. Powinienem się jej się trzymać, a tu do innych zagaduję.
- Jak tam? - znalazłem się przy niej uśmiechając się od ucha do ucha
- Nawet dobrze - skrzywiła się lekko, no cóż innego mogła mi odpowiedzieć na pytanie, podczas brania udziału w BG
Szedłem obok z każdego osobno cały czas udając się do przodu z całą drużyną. Jedyne co mnie martwiło, to że ta dwójka nie umiała we mnie uwierzyć. Sięgnąłem do nerki i wyciągnąłem z niej nóż. Ostre narzędzie w moich rączkach to złe rozwiązanie, bo się mogę pokaleczyć. Schowałem broń z powrotem, tam gdzie było jej miejsce i dogoniłem drużynę, która już trochę się ode mnie oddaliła, jedynie siostrzyczka na mnie poczekała. Nagle coś rudawego mignęło po ziemi, jak szalony skręciłem w lewo za czymś, co okazało się wiewiórką. Chwilę później trzymałem ją w rękach i głaszcząc po futerku podleciałem do Rosie.
- Patrz co znalazłem! - zacząłem skakać
O dziwo stworzonko nie uciekało, posłusznie siedziało w moich rękach.
- O jedzenie - odezwał się chłopak, a ja krzyknąłem i odskoczyłem od niego - Żartowałem - westchnął drapiąc się po karku
Coś mu ten żart nie wyszedł, a ja bardziej się bałem o los zwierzaczka. Posadziłem wiewiórkę na ramieniu i złapałem Rosie za rękę. Uśmiechnęła się do mnie, jednak to chyba pozostanę jak na razie przy znajomości tylko z nią. Przemierzaliśmy dalsze części areny, jak na razie nikogo nie znaleźliśmy.
- Jestem zmęczony - jęknąłem, gdy byliśmy w drodze przez około godziny
Zostałem zmierzony wzrokiem przez wszystkich, od razu Ros wstawiła się za mnie, żebyśmy odpoczęli. Jednak na to wyszło, że byłem niesiony przez dziewczynę na plecach i wypatrywałem wroga z góry. Heaven i Akira zaczęli się o coś przekomarzać, chyba o to w którą stronę mają iść. Schyliłem głowę by móc spojrzeć w oczy przyjaciółki.
- Zachowują się jak moja mama i tata, oni też często o byle co się przekomarzali - powiedziałem - Ale nadal nie wiem gdzie jest Momo i się tym martwię. Ale za to mam wiewiórkę! Basia ... Basia - powiedziałem i pogłaskałem kitę wiewiórki
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Byłem niesiony przez jeszcze kawałek, gdy zauważyłem zmęczenie na twarzy dziewczyny.
- Ros - szepnąłem przystawiając twarz do jej włosów - Odłóż mn ... - nie dokończyłem bo naglę poleciałem do tyłu na plecy i rąbnąłem głową o podłożę
Jednak wylądowałem na ziemi, ale w niezbyt ciekawy sposób. Głowa mnie bolała. Gwałtownie się podniosłem co nie ułatwiło sprawy i zacząłem widzieć mroczki.
< siostrzyczko? panie heavenie lub panno akiro? >
- Jak tam? - znalazłem się przy niej uśmiechając się od ucha do ucha
- Nawet dobrze - skrzywiła się lekko, no cóż innego mogła mi odpowiedzieć na pytanie, podczas brania udziału w BG
Szedłem obok z każdego osobno cały czas udając się do przodu z całą drużyną. Jedyne co mnie martwiło, to że ta dwójka nie umiała we mnie uwierzyć. Sięgnąłem do nerki i wyciągnąłem z niej nóż. Ostre narzędzie w moich rączkach to złe rozwiązanie, bo się mogę pokaleczyć. Schowałem broń z powrotem, tam gdzie było jej miejsce i dogoniłem drużynę, która już trochę się ode mnie oddaliła, jedynie siostrzyczka na mnie poczekała. Nagle coś rudawego mignęło po ziemi, jak szalony skręciłem w lewo za czymś, co okazało się wiewiórką. Chwilę później trzymałem ją w rękach i głaszcząc po futerku podleciałem do Rosie.
- Patrz co znalazłem! - zacząłem skakać
O dziwo stworzonko nie uciekało, posłusznie siedziało w moich rękach.
- O jedzenie - odezwał się chłopak, a ja krzyknąłem i odskoczyłem od niego - Żartowałem - westchnął drapiąc się po karku
Coś mu ten żart nie wyszedł, a ja bardziej się bałem o los zwierzaczka. Posadziłem wiewiórkę na ramieniu i złapałem Rosie za rękę. Uśmiechnęła się do mnie, jednak to chyba pozostanę jak na razie przy znajomości tylko z nią. Przemierzaliśmy dalsze części areny, jak na razie nikogo nie znaleźliśmy.
- Jestem zmęczony - jęknąłem, gdy byliśmy w drodze przez około godziny
Zostałem zmierzony wzrokiem przez wszystkich, od razu Ros wstawiła się za mnie, żebyśmy odpoczęli. Jednak na to wyszło, że byłem niesiony przez dziewczynę na plecach i wypatrywałem wroga z góry. Heaven i Akira zaczęli się o coś przekomarzać, chyba o to w którą stronę mają iść. Schyliłem głowę by móc spojrzeć w oczy przyjaciółki.
- Zachowują się jak moja mama i tata, oni też często o byle co się przekomarzali - powiedziałem - Ale nadal nie wiem gdzie jest Momo i się tym martwię. Ale za to mam wiewiórkę! Basia ... Basia - powiedziałem i pogłaskałem kitę wiewiórki
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Byłem niesiony przez jeszcze kawałek, gdy zauważyłem zmęczenie na twarzy dziewczyny.
- Ros - szepnąłem przystawiając twarz do jej włosów - Odłóż mn ... - nie dokończyłem bo naglę poleciałem do tyłu na plecy i rąbnąłem głową o podłożę
Jednak wylądowałem na ziemi, ale w niezbyt ciekawy sposób. Głowa mnie bolała. Gwałtownie się podniosłem co nie ułatwiło sprawy i zacząłem widzieć mroczki.
< siostrzyczko? panie heavenie lub panno akiro? >
[Team 3] Od Emily - C.D Takumi'ego
Już od samego początku wiedziałam, że raczej nie wygramy tej całej bitwy grupowej. Czemu? Otóż powód jest bardzo prosty. Nasz kapitancio. Raczej nie powinniśmy wyjawiać swoich arcan tym, kogo w ogóle nie znamy. Ale co ja tam wiem i tak mają lepsze moce ode mnie, więc nie powinnam się odzywać. Coś czuję, że współpraca będzie ciężka, bo widać, że ktoś kogoś tu nie lubił. Ten nasz kapitancio z niebiesko-włosym.
-To jaka jest strategia?- spytałam cicho
Nasz kapitan spojrzał na mnie z wyrzutem, że się odezwałam. Spuściłam wzrok.
-Widzę, że nikt nie ma żadnej mocy do obrony – powiedział – Proponuję nie pchać się na chama i wojować jak jakieś samuraje, tylko poczekać aż jakieś drużyny się rozdzielą i zaatakować… Co wy na to?
Wszyscy spojrzeli po sobie. Mi tak szczerze było wszystko jedno, to nie ja byłam kapitanem. Westchnęłam cicho.
-A pomyślałeś o tym, że drużyny nie chcą się rozdzielić?- spytał niebiesko-włosy chłopak, jego imię to chyba Takumi…
Cała grupa pokiwała głową i spojrzała wyczekująco na kapitana. Blondyn westchnął i zrobił wzrok "na razie się tego trzymajmy ". Po tej wymianie gestów wyszliśmy z pomieszczenia. Teren przypominał Chinatown, a nawet to był ten teren. Szliśmy powoli za kapitanem. Ten cały kapitan chyba trochę nie jest pewien co robi. No, ale cóż.. takie życie. Wszyscy musieliśmy go słuchać. Czemu nie ma tutaj chociaż jednej dziewczyny? Czemu muszę być w drużynie, którą prowadzi jakiś nie ogar? Czemu nie może być ktoś inny kapitanem? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Dotarliśmy do jakiegoś budynku. Kapitan wszedł tam powoli rozglądając się. Zauważyłam, że jedną ręką trzyma pistolet. Powoli ruszyliśmy za nim. Takumi wlókł się jak najbardziej z tyłu. Zwolniłam, tak aby dorównać mu kroku. Chłopak tylko spojrzał na mnie przelotnie i wrócił do patrzenia przed siebie.
-Uważasz, że nasz kapitan niezbyt wie co robi?- spytałam szeptem trochę bojąc się, że nasz kapitan to usłyszy
(Takumi? A może ktoś z trójki to usłyszy?)
-To jaka jest strategia?- spytałam cicho
Nasz kapitan spojrzał na mnie z wyrzutem, że się odezwałam. Spuściłam wzrok.
-Widzę, że nikt nie ma żadnej mocy do obrony – powiedział – Proponuję nie pchać się na chama i wojować jak jakieś samuraje, tylko poczekać aż jakieś drużyny się rozdzielą i zaatakować… Co wy na to?
Wszyscy spojrzeli po sobie. Mi tak szczerze było wszystko jedno, to nie ja byłam kapitanem. Westchnęłam cicho.
-A pomyślałeś o tym, że drużyny nie chcą się rozdzielić?- spytał niebiesko-włosy chłopak, jego imię to chyba Takumi…
Cała grupa pokiwała głową i spojrzała wyczekująco na kapitana. Blondyn westchnął i zrobił wzrok "na razie się tego trzymajmy ". Po tej wymianie gestów wyszliśmy z pomieszczenia. Teren przypominał Chinatown, a nawet to był ten teren. Szliśmy powoli za kapitanem. Ten cały kapitan chyba trochę nie jest pewien co robi. No, ale cóż.. takie życie. Wszyscy musieliśmy go słuchać. Czemu nie ma tutaj chociaż jednej dziewczyny? Czemu muszę być w drużynie, którą prowadzi jakiś nie ogar? Czemu nie może być ktoś inny kapitanem? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Dotarliśmy do jakiegoś budynku. Kapitan wszedł tam powoli rozglądając się. Zauważyłam, że jedną ręką trzyma pistolet. Powoli ruszyliśmy za nim. Takumi wlókł się jak najbardziej z tyłu. Zwolniłam, tak aby dorównać mu kroku. Chłopak tylko spojrzał na mnie przelotnie i wrócił do patrzenia przed siebie.
-Uważasz, że nasz kapitan niezbyt wie co robi?- spytałam szeptem trochę bojąc się, że nasz kapitan to usłyszy
(Takumi? A może ktoś z trójki to usłyszy?)
Od Haruki - C.D Vanilli
Na początku walnęła mnie w nos, a teraz zasypia obok mnie. No co za baba. Chciałbym teraz zapaść się pod ziemię, zniknąć. I jak mam spojrzeć w oczy tej biednej dziewczynie, którą zgwałciłem. Musiałem być aż tak najebany, że przestałem nad sobą panować. Przekręciłem się na bok, gdy dziewczyna złapała mnie za ramię i kazała mi się obrócić. Niechętnie to zrobiłem. Super zasypia mi tu, a później będzie znów na mnie krzyczeć.
- Nie zasypiaj! - dźgnąłem ją w policzek, a ta lekko rozchyliła powieki i znów je zamknęła mrucząc coś - No kobieto no! - poderwałem się do siadu i złapałem dziewczynę za ramiona - Nie zasypiaj! - spróbowałem jak najdelikatniej nią potrząsnąć, ale trudno tak jest, skoro nie wiem ile mam siły w tych swych rączkach - Vanilla ... - powiedziałem cicho, a ta uchyliła jedno oko
- Spać ... - zaczęła kołysać się z boku na bok, aż rąbnęła głową o mnie i teraz to leżała na mnie
No tak, super. Jak tu zaraz ktoś przyjdzie to znów o coś mnie posądzi ,a no ona chyba zamknęła drzwi. Przeniosłem ręce z jej ramion i jedną położyłem na plecach obejmując ją, a drugą zacząłem głaskać po głowię. Jeszcze bardziej słodka jest jak śpi, taki mały kotek. Uśmiechnąłem się i odchyliłem głowę spoglądając na sufit.
- Wiesz co? Obiecuję, że nie napiję się do końca życia żadnego alkoholu, od teraz to tylko woda - powiedziałem nie przestając ją głaskać, na co dostałem cichą odpowiedź "yhm"
Nie zamierzałem jej z siebie zdejmować i sobie pójść, skoro mnie sobie wybrała za poduszkę to już sobie poczekam aż się obudzi. Mam nadzieję, że szybko się tak stanie bo jednak w jednym miejscu przez większość ilość czasu tak leżeć i na dodatek ktoś na tobie leży ... niezbyt fajnie. Dopiero po około godzinie dziewczyna na nowo otworzyła oczka i podnosząc głowę do góry zaspana spojrzała na mnie.
- Obudziłaś się już? - spytałem, a ta jeszcze na śnie kiwnęła głową
Teraz to ją przełożyłem na bok i podniosłem się. Chyba godzina snu jej nie wystarczy, więc niech sobie jeszcze pośpi. Miałem już sobie iść, gdy ta mnie złapała za spodnie. No jak rzep, uczepi się i nie puści. Odwróciłem się w jej stronę, jednak jeszcze sobie pośpi.
< Vanilla?>
- Nie zasypiaj! - dźgnąłem ją w policzek, a ta lekko rozchyliła powieki i znów je zamknęła mrucząc coś - No kobieto no! - poderwałem się do siadu i złapałem dziewczynę za ramiona - Nie zasypiaj! - spróbowałem jak najdelikatniej nią potrząsnąć, ale trudno tak jest, skoro nie wiem ile mam siły w tych swych rączkach - Vanilla ... - powiedziałem cicho, a ta uchyliła jedno oko
- Spać ... - zaczęła kołysać się z boku na bok, aż rąbnęła głową o mnie i teraz to leżała na mnie
No tak, super. Jak tu zaraz ktoś przyjdzie to znów o coś mnie posądzi ,a no ona chyba zamknęła drzwi. Przeniosłem ręce z jej ramion i jedną położyłem na plecach obejmując ją, a drugą zacząłem głaskać po głowię. Jeszcze bardziej słodka jest jak śpi, taki mały kotek. Uśmiechnąłem się i odchyliłem głowę spoglądając na sufit.
- Wiesz co? Obiecuję, że nie napiję się do końca życia żadnego alkoholu, od teraz to tylko woda - powiedziałem nie przestając ją głaskać, na co dostałem cichą odpowiedź "yhm"
Nie zamierzałem jej z siebie zdejmować i sobie pójść, skoro mnie sobie wybrała za poduszkę to już sobie poczekam aż się obudzi. Mam nadzieję, że szybko się tak stanie bo jednak w jednym miejscu przez większość ilość czasu tak leżeć i na dodatek ktoś na tobie leży ... niezbyt fajnie. Dopiero po około godzinie dziewczyna na nowo otworzyła oczka i podnosząc głowę do góry zaspana spojrzała na mnie.
- Obudziłaś się już? - spytałem, a ta jeszcze na śnie kiwnęła głową
Teraz to ją przełożyłem na bok i podniosłem się. Chyba godzina snu jej nie wystarczy, więc niech sobie jeszcze pośpi. Miałem już sobie iść, gdy ta mnie złapała za spodnie. No jak rzep, uczepi się i nie puści. Odwróciłem się w jej stronę, jednak jeszcze sobie pośpi.
< Vanilla?>
[Team 2] Od Rosie - C.D Heaven'a
No muszę przyznać, że wybrali nam ciekawą mapkę do bitwy.. Chinatown. Nadal pamiętam jak oglądałam plan tego miejsca przez ekrany w laboratoriach. Dziwne.. wcześniej tego nie pamiętałam. Pewnie znowu coś się stało i wraca mi pamięć, ale cóż wracając. Wyszłam do przodu nie specjalnie przejmując się grupą. Na walkach traciłam tą swoją nieśmiałość, a raczej zamieniałam ją na obojętność i spokój. Mogłabym stać i wpatrywać jak inni mordują się nawzajem, a ja co najwyżej bym ziewnęła. Aki cały czas trzymał się blisko mnie. Wyglądało na to, że tamci już się znają, ale nie specjalnie się lubią. Zauważyłam kilka szpar między ściśniętymi budynkami. To jest to. Szybko, lecz po cichu podeszłam do jednego z zakamarków. Tak jak myślałam. Skrzynie z zapasami i tym podobnymi. Takie są bezpieczniejsze od tych z budynków. Kiedy z nimi pracowałam ustawili niektóre tak by wybuchały same z siebie po iluś tam godzinach. W tych zaułkach było mniejsze prawdopodobieństwo, że właśnie coś takiego wpadnie nam w ręce. Chłopak rozdał broń, a ja chwyciłam butelki z wodą. Dałam każdemu po jednej, a swoją wypiłam niemal duszkiem. Odsunęłam kilka głazów z końca korytarza (a dokładniej je skry skruszyłam z lekka) i jakiś cudem natrafiłam na przejście. Moja drużyna akurat o czymś rozmawiała, więc nie dostrzegła co robię. Zbliżyłam się do nich delikatnie kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Odwrócił się momentalnie wlepiając we mnie swój wzrok. Odsunęłam się lekko rumieniąc i wskazałam dłonią na przejście. Byli dosyć zdziwieni, ale ostatecznie do niego podeszli.
- Lepiej stąd chodźmy, tu nie jest bezpiecznie.. - wyszeptałam podpędzając ich ręką
Szłam na samym końcu i w sumie pasowało mi to. Nasłuchiwałam wszystkiego, żeby przypadkiem czegoś nie przeoczyć. Przekradaliśmy się bocznymi ścieżkami i tunelami. Nie możemy zbytnio rzucać się w oczy. Ciekawiła mnie ta moja drużyna, ale jak na razie nie mieliśmy nawet dobrego miejsca by swobodnie porozmawiać oprócz tego, w którym się obudziliśmy.
(Team 2?)
- Lepiej stąd chodźmy, tu nie jest bezpiecznie.. - wyszeptałam podpędzając ich ręką
Szłam na samym końcu i w sumie pasowało mi to. Nasłuchiwałam wszystkiego, żeby przypadkiem czegoś nie przeoczyć. Przekradaliśmy się bocznymi ścieżkami i tunelami. Nie możemy zbytnio rzucać się w oczy. Ciekawiła mnie ta moja drużyna, ale jak na razie nie mieliśmy nawet dobrego miejsca by swobodnie porozmawiać oprócz tego, w którym się obudziliśmy.
(Team 2?)
[Team 4] Od Misaki - C.D Mixi
Wyszliśmy wszyscy z tamtego pomieszczenia. W miejscu, w którym były te
walki grupowe, było mnóstwo miejsc do chowania się, a mianowicie
budynki, zaułki i tak dalej. Całą drużyną byśmy dali jakoś radę, na co
pewnie każdy liczył. Najważniejsze to było nie zostać złapanym przez
inną drużynę.
Zgodnie z ustaloną strategią, chodziliśmy w ukryciu, aby nas nikt nie zobaczył, bacznie obserwując teren dookoła. Zbliżaliśmy się powoli do centrum tego opuszczonego miejsca. Nadal byliśmy daleko, ale może to i lepiej. Nie znajdą nas przynajmniej przez dłuższy czas - w końcu o to nam chodziło.
- Po co kierujemy się na sam środek? - zapytał chłopak.
- I tak będzie trzeba, po prostu podejdziemy trochę bliżej by obserwować inne drużyny. Na razie nie planuję tam iść od razu - wytłumaczyłam.
- A, rozumiem.
Weszliśmy w jedną z uliczek, by się upewnić, że nikt nas nie widział.
- Może właśnie unikajmy głównych dróg i idźmy mniej widocznymi uliczkami? - zaproponowała Mixi.
- Dobry pomysł - zaakceptowałam propozycję, przechodząc przez kolejną boczną uliczkę. Była dla naszej drużyny idealna - wiele kryjówek, idealna szerokość, a co najważniejsze - wejście do niej nie rzucało się w oczy.
<Ktoś z czwóreczki? ^^ >
Zgodnie z ustaloną strategią, chodziliśmy w ukryciu, aby nas nikt nie zobaczył, bacznie obserwując teren dookoła. Zbliżaliśmy się powoli do centrum tego opuszczonego miejsca. Nadal byliśmy daleko, ale może to i lepiej. Nie znajdą nas przynajmniej przez dłuższy czas - w końcu o to nam chodziło.
- Po co kierujemy się na sam środek? - zapytał chłopak.
- I tak będzie trzeba, po prostu podejdziemy trochę bliżej by obserwować inne drużyny. Na razie nie planuję tam iść od razu - wytłumaczyłam.
- A, rozumiem.
Weszliśmy w jedną z uliczek, by się upewnić, że nikt nas nie widział.
- Może właśnie unikajmy głównych dróg i idźmy mniej widocznymi uliczkami? - zaproponowała Mixi.
- Dobry pomysł - zaakceptowałam propozycję, przechodząc przez kolejną boczną uliczkę. Była dla naszej drużyny idealna - wiele kryjówek, idealna szerokość, a co najważniejsze - wejście do niej nie rzucało się w oczy.
<Ktoś z czwóreczki? ^^ >
[Team 2] Od Heaven'a - C.D Aki'ego
Jak niby mamy wygrać, a przy okazji w ogóle pozostać przy życiu niańcząc
dziesięcioletnie dziecko?! To są chyba jakieś żarty! Mistrz Gry sobie
ze mnie zakpił! Dźwignąłem się z podłogi, mrucząc pod nosem przekleństwa
pod jego adresem, a potem omiotłem wzrokiem całe pomieszczenie w którym
się znajdowałem. Dostrzegłem swoją starą, dobrą koleżankę, z jaką
przyszło mi rywalizować w pierwszym Starciu - Akirę.
- Najpierw wrogowie, a teraz sojusznicy? - zapytałem sam siebie, ale tak, aby reszta drużyny usłyszała, a potem spojrzałem na białowłosą dziewczynę trzymającą na rękach małego chłopca.
- Heaven chyba jest zły. - mruknął blondyn, wtulając się w swoją towarzyszkę.
- Jak ci na imię? - spytałem, na co owa dziewoja wzdrygnęła się.
- Jestem Rosie... a to jest Aki.
Spojrzałem na wszystkich raz jeszcze. Znowu mieliśmy na sobie te badziewne stroje... Bitwy Grupowe były jedną z rzeczy, których nienawidziłem, ale jednocześnie jedyną, większą rozrywką. Mistrzu lubił patrzeć jak tłuczemy się między sobą. Powtórka z rozrywki, biorąc pod uwagę jak ostatnim razem urządziłem Akirę.
- To co robimy, Panie Kapitanie? - odezwała się wcześniej wspomniana kobieta, wyraźnie podreślając ostatnie słowo.
Niby nasze stosunki były w porządku, ale najchętniej dogryzałaby mi przy każdej możliwej okazji. Złośliwa, karciana Księżniczka...
- Na początku powiedzcie mi jakie umiejętności posiadacie.
- Nie chce Pan wiedzieć... - szepnął malec, po czym zaczął cicho chichotać.
Z tego co się dowiedziałem mieliśmy w drużynie Omegę potrafiącą uleczać rany, ożywiać rośliny i zwłoki. Do tego małego psychopatę sterującego zmarłymi bądź śpiącymi ludźmi jak marionetkami oraz diablicę walczącą za pomocą kart.
Alfa, Beta, Gamma i Omega... Pięknie żeśmy się dobrali.
Nie czekając dłużej opuściliśmy dziwaczny pokój, a w oczy od razu oderzyły promienie porannego słońca. Arena na której przyszło nam walczyć wyglądała jak po Apokalipsie i zapewne taki był zamiar. Przez chwilę nawet poczułem się jak Zombie czy aktor na planie filmowym.
< Najlepszy Team 2?>
- Najpierw wrogowie, a teraz sojusznicy? - zapytałem sam siebie, ale tak, aby reszta drużyny usłyszała, a potem spojrzałem na białowłosą dziewczynę trzymającą na rękach małego chłopca.
- Heaven chyba jest zły. - mruknął blondyn, wtulając się w swoją towarzyszkę.
- Jak ci na imię? - spytałem, na co owa dziewoja wzdrygnęła się.
- Jestem Rosie... a to jest Aki.
Spojrzałem na wszystkich raz jeszcze. Znowu mieliśmy na sobie te badziewne stroje... Bitwy Grupowe były jedną z rzeczy, których nienawidziłem, ale jednocześnie jedyną, większą rozrywką. Mistrzu lubił patrzeć jak tłuczemy się między sobą. Powtórka z rozrywki, biorąc pod uwagę jak ostatnim razem urządziłem Akirę.
- To co robimy, Panie Kapitanie? - odezwała się wcześniej wspomniana kobieta, wyraźnie podreślając ostatnie słowo.
Niby nasze stosunki były w porządku, ale najchętniej dogryzałaby mi przy każdej możliwej okazji. Złośliwa, karciana Księżniczka...
- Na początku powiedzcie mi jakie umiejętności posiadacie.
- Nie chce Pan wiedzieć... - szepnął malec, po czym zaczął cicho chichotać.
Z tego co się dowiedziałem mieliśmy w drużynie Omegę potrafiącą uleczać rany, ożywiać rośliny i zwłoki. Do tego małego psychopatę sterującego zmarłymi bądź śpiącymi ludźmi jak marionetkami oraz diablicę walczącą za pomocą kart.
Alfa, Beta, Gamma i Omega... Pięknie żeśmy się dobrali.
Nie czekając dłużej opuściliśmy dziwaczny pokój, a w oczy od razu oderzyły promienie porannego słońca. Arena na której przyszło nam walczyć wyglądała jak po Apokalipsie i zapewne taki był zamiar. Przez chwilę nawet poczułem się jak Zombie czy aktor na planie filmowym.
< Najlepszy Team 2?>
[Team1] Od Cinii - C.D Riuki`ego
Otarłam wierzchem dłoni kilka kropelek krwi, po czym spojrzałam kątem oka na Riuki`ego. Ledwo zaczęły się rozgrywki a on już odłączał się od drużyny. Ciekawe co by było, gdybym nie poszła za nim i nie napił się mojej krwi. Jak to co idiotko. Złapałby jakąś inną dziewczynę, pozbawił ją szybko krwi po czym wyeliminował z gry.
– W sumie to niepotrzebnie się spieszyłeś. Nie ma tutaj przecież nikogo – uśmiechnęłam się lekko
Chłopak jakby zignorował moją uwagę i ruszył się dalej, no nawet mi nie mówcie, że on serio chce się z kimś prać. Jesteśmy chyba jedyną drużyną, która postanowiła się rozdzielić. Jak na razie mamy za małe szanse. Chociaż równie dobrze, nadal mogłam się wrócić do Vincenta i Mei. Bo oni raczej za nami nie poleźli. W sumie to troszkę wredne, zostawiać nowicjuszy i iść sobie za tym debilem. Jednak taką miałam ochotę i tyle, również średnio mnie obchodzi to całe gadanie. Nawet już oszczędzę sobie darcia na Riuki`ego... albo nie. Oszczędzę sobie jak na tą chwilę, bo raczej do końca tego niesamowitego wydarzenia, nie wytrzymam. Za perfekcyjne porzucenie naszych nowych znajomych, po prostu będę siedziała cicho. Ja sama podczas pierwszych bitw grupowych, sama się odłączyłam mając wszystkich w nosie. Święta Cinia jednym słowem.
– Właściwie, to czemu za mną łazisz? Nie mało Ci przyklejania się do mnie ostatnio? Tutaj tak nie będzie, od razu zapowiadam...
– Jasne, jasne. I tak nie zamierzałam. Sam mówiłeś, już na samym początku, że nikt nie ma się dowiedzieć... czy jakoś tak – machnęłam rękom.
– Jakoś średnio Ci wierze, no ale ok...
– Riuki! – wyprzedziłam go przewracając oczyma – Chcesz zejść z pola walki pierwszy?
– Marzę o tym... – wyminął mnie jedynym sprawnym ruchem i pomachał swoją wielką łapą – Nadal liczę na to, że sobie zawrócisz.
Niedoczekanie. Istotnie przez jakieś dziesięć sekund stałam w miejscu, ale to by było na tyle. Prędko go dogoniłam, starając się przy tym robić jak najmniej hałasu. Wystarczy, że już swoją rozmową mogliśmy na siebie zwrócić uwagę. Chociaż jak na razie powinniśmy być bezpieczni, ta arena pewnie była duża. Nie daliby drużyn tak blisko siebie, przez jakiś czas powinniśmy mieć jeszcze spokój...
(Riuki? Albo drużyna? xD)
– W sumie to niepotrzebnie się spieszyłeś. Nie ma tutaj przecież nikogo – uśmiechnęłam się lekko
Chłopak jakby zignorował moją uwagę i ruszył się dalej, no nawet mi nie mówcie, że on serio chce się z kimś prać. Jesteśmy chyba jedyną drużyną, która postanowiła się rozdzielić. Jak na razie mamy za małe szanse. Chociaż równie dobrze, nadal mogłam się wrócić do Vincenta i Mei. Bo oni raczej za nami nie poleźli. W sumie to troszkę wredne, zostawiać nowicjuszy i iść sobie za tym debilem. Jednak taką miałam ochotę i tyle, również średnio mnie obchodzi to całe gadanie. Nawet już oszczędzę sobie darcia na Riuki`ego... albo nie. Oszczędzę sobie jak na tą chwilę, bo raczej do końca tego niesamowitego wydarzenia, nie wytrzymam. Za perfekcyjne porzucenie naszych nowych znajomych, po prostu będę siedziała cicho. Ja sama podczas pierwszych bitw grupowych, sama się odłączyłam mając wszystkich w nosie. Święta Cinia jednym słowem.
– Właściwie, to czemu za mną łazisz? Nie mało Ci przyklejania się do mnie ostatnio? Tutaj tak nie będzie, od razu zapowiadam...
– Jasne, jasne. I tak nie zamierzałam. Sam mówiłeś, już na samym początku, że nikt nie ma się dowiedzieć... czy jakoś tak – machnęłam rękom.
– Jakoś średnio Ci wierze, no ale ok...
– Riuki! – wyprzedziłam go przewracając oczyma – Chcesz zejść z pola walki pierwszy?
– Marzę o tym... – wyminął mnie jedynym sprawnym ruchem i pomachał swoją wielką łapą – Nadal liczę na to, że sobie zawrócisz.
Niedoczekanie. Istotnie przez jakieś dziesięć sekund stałam w miejscu, ale to by było na tyle. Prędko go dogoniłam, starając się przy tym robić jak najmniej hałasu. Wystarczy, że już swoją rozmową mogliśmy na siebie zwrócić uwagę. Chociaż jak na razie powinniśmy być bezpieczni, ta arena pewnie była duża. Nie daliby drużyn tak blisko siebie, przez jakiś czas powinniśmy mieć jeszcze spokój...
(Riuki? Albo drużyna? xD)
Subskrybuj:
Posty (Atom)