- Zaskoczę cię, jestem człowiekiem. Nie wpadłbyś na to, co? - prychnąłem i przesunąłem się jeszcze bliżej ściany patrząc się cały czas na niego by mi czegoś nie zrobił - Niechcący oparłem się o twe drzwi, a ty musiałeś je otworzyć. Chyba ci tyle wiadomości wystarczy, a teraz - chwila przerwy na złapanie oddechu - do widzenia kucyku pony
- Kucyku pony?
- No. Włosy masz jak jakiś kucyk. Matka cię nie kochała? Na jej miejscu zgoliłbym cię na łyso. Weź tą łapę! - poderwałem się szybko z miejsca i odskoczyłem na bezpieczną odległość, oddalając się od zamkniętych drzwi, które były tuż przed nosem
Chłopak oparł się o ścianę, do której ja przez chwilę byłem przyklejony i głęboko westchnął. Zaraz coś pewnie walnie, że to jego pokój a ja się po nim pałętam. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wyprzedziłem go szybko mówiąc swoje imię.
- Co?
- Haruka. To moje imię. Naprawdę nie masz mleka? - zrobiłem minę szczeniaka, jednak na niego to chyba nie zadziała
Zaśmiał się jedynie głośno i pokręcił głową.
- Haruka. Haru. Haruś?
- Nie musisz swoich myśli mówić na głos - zmarszczyłem brwi i udałem się w stronę drzwi, które znów miałem przed sobą, klamka na wyciągnięcie ręki - Patrz, pokażę ci sztuczkę! Pojawiam się ... i znikam - zacząłem powoli zamykać drzwi i szybko odciągnąłem łapki by nie zostały przytrzaśnięte
Gdy będę kolejny raz poszukiwał mleka może do niego wpadnę jeszcze, ale tak to chyba zbytnio nie będę miał zamiaru go odwiedzić.
< Azusa? >
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Nanami - Do Ani
Obudziłam się dość późnym rankiem, wychylając się najpierw zza pudełka. Wszędzie było już jasno, ale na szczęście pudełko wystarczająco zatrzymywało światło słoneczne tak, aby mnie nie raziło w oczy. Cichutko miauknęłam, po czym wstałam i się przebrałam. Na śniadanie wzięłam sobie mleko, jak zawsze, zresztą nie tylko na śniadanie. W sumie to na każdy posiłek piłam mleko lub ssałam tubkę mleka skondensowanego. Nawet nie tylko w porach posiłków.
Gdy już skończyłam śniadanie, sprawdziłam próbki krwi, które miałam. Znowu zaczęłam rozczytywać czyjeś geny, co zajmowało dużo czasu i dla niektórych mogłoby być nużące. Dla mnie to było nawet ciekawe, ale pewnie każdy uważałby, że jestem jakaś nie do końca zdrowa na umyśle. Co z tego, po prostu lubię się zajmować tymi rzeczami. Po pół trzech godzinach skończyłam, więc wyszłam na zewnątrz. Wokół wszystko było takie kolorowe... Może i była jesień, ale było jeszcze ładnie, więc czemu by nie wyjść?
Przechodziłam głównym placem, gdzie było naprawdę dużo ludzi. Praktycznie każdy szedł w inną stronę. Ja szłam powoli patrząc na kwiaty i drzewa, które naprawdę pięknie wyglądały. Dotknęłam delikatnie jednego z kwiatów, aby go nie zniszczyć. Były na to zbyt ładne, poza tym chciałam, aby inni też mogli je podziwiać. Po kilku minutach odeszłam w mniej ruchliwe miejsce, gdzie usiadłam na ławce. Patrzyłam na ludzi, którzy chodzili w różne strony, jak na placu głównym, tylko, że było mniej ludzi. Po kilku minutach wróciłam do domu, aby wziąć książkę. Wyciągnęłam z półki jedną z książek naukowych, po czym wyszłam do parku i zaczęłam czytać. Dość szybko czytałam kolejne strony, ale że książka była dość gruba, przeczytałam połowę i ponownie wróciłam do domu, po czym znowu wypiłam mleko, które teraz było moim obiadem. Po tym chwilę spędziłam nad badaniem próbek krwi. Dwie godziny później zabrałam niewielką tubkę mleka skondensowanego i ponownie wyszłam do parku, po czym dokończyłam książkę. Słońce zaczęło zachodzić, więc ponownie wróciłam do domu, odłożyłam książkę na półkę i znowu wyszłam, ssąc mleko z tubki. W ciągu pięciu minut już wszystko zjadłam. Jeszcze chwilę posiedziałam w parku spoglądając na piękną roślinność, po czym słońce zaszło całkiem i było ciemno. Jedynym źródłem światła w ośrodku i w mieście w pobliżu były latarnie, neonowe reklamy i światło z okolicznych budynków, a mianowicie z okien. Chodziłam po ośrodku w poszukiwaniu jakiegoś dobrego miejsca, gdzie mogłabym zasnąć, ponieważ nie chciałam wracać do domu. Wystarczyło mi około pół godziny, aby znaleźć spokojną uliczkę i pudełko, w którym mogłabym zasnąć. Był to niewielki zaułek, przy którym się prawie nikt się nie kręcił i było dość ciemno. Pudełko było wystarczająco duże, abym w nim wygodnie się ułożyła. Weszłam do środka pudełka, po czym skuliłam się i spróbowałam zasnąć. Przez około pół godziny jeszcze słuchałam dźwięków otoczenia, kiedy ucichły niemalże całkowicie. W końcu zasnęłam nie zwracając już na nic uwagi.
Jakąś godzinę czy dwie później obudziłam się z drgawkami. Poruszyłam swoimi uszami po czym wyjrzałam zza pudełka i zobaczyłam kogoś. Ta osoba stała dość blisko mnie i była zwrócona w moją stronę. Cichutko miauknęłam, po czym zapytałam cicho:
- Kim... jesteś...?
Ciężko mi było tą osobę zobaczyć, ponieważ co jakąś chwilę pojawiały mi się mroczki przed oczami.
<Ania?>
Gdy już skończyłam śniadanie, sprawdziłam próbki krwi, które miałam. Znowu zaczęłam rozczytywać czyjeś geny, co zajmowało dużo czasu i dla niektórych mogłoby być nużące. Dla mnie to było nawet ciekawe, ale pewnie każdy uważałby, że jestem jakaś nie do końca zdrowa na umyśle. Co z tego, po prostu lubię się zajmować tymi rzeczami. Po pół trzech godzinach skończyłam, więc wyszłam na zewnątrz. Wokół wszystko było takie kolorowe... Może i była jesień, ale było jeszcze ładnie, więc czemu by nie wyjść?
Przechodziłam głównym placem, gdzie było naprawdę dużo ludzi. Praktycznie każdy szedł w inną stronę. Ja szłam powoli patrząc na kwiaty i drzewa, które naprawdę pięknie wyglądały. Dotknęłam delikatnie jednego z kwiatów, aby go nie zniszczyć. Były na to zbyt ładne, poza tym chciałam, aby inni też mogli je podziwiać. Po kilku minutach odeszłam w mniej ruchliwe miejsce, gdzie usiadłam na ławce. Patrzyłam na ludzi, którzy chodzili w różne strony, jak na placu głównym, tylko, że było mniej ludzi. Po kilku minutach wróciłam do domu, aby wziąć książkę. Wyciągnęłam z półki jedną z książek naukowych, po czym wyszłam do parku i zaczęłam czytać. Dość szybko czytałam kolejne strony, ale że książka była dość gruba, przeczytałam połowę i ponownie wróciłam do domu, po czym znowu wypiłam mleko, które teraz było moim obiadem. Po tym chwilę spędziłam nad badaniem próbek krwi. Dwie godziny później zabrałam niewielką tubkę mleka skondensowanego i ponownie wyszłam do parku, po czym dokończyłam książkę. Słońce zaczęło zachodzić, więc ponownie wróciłam do domu, odłożyłam książkę na półkę i znowu wyszłam, ssąc mleko z tubki. W ciągu pięciu minut już wszystko zjadłam. Jeszcze chwilę posiedziałam w parku spoglądając na piękną roślinność, po czym słońce zaszło całkiem i było ciemno. Jedynym źródłem światła w ośrodku i w mieście w pobliżu były latarnie, neonowe reklamy i światło z okolicznych budynków, a mianowicie z okien. Chodziłam po ośrodku w poszukiwaniu jakiegoś dobrego miejsca, gdzie mogłabym zasnąć, ponieważ nie chciałam wracać do domu. Wystarczyło mi około pół godziny, aby znaleźć spokojną uliczkę i pudełko, w którym mogłabym zasnąć. Był to niewielki zaułek, przy którym się prawie nikt się nie kręcił i było dość ciemno. Pudełko było wystarczająco duże, abym w nim wygodnie się ułożyła. Weszłam do środka pudełka, po czym skuliłam się i spróbowałam zasnąć. Przez około pół godziny jeszcze słuchałam dźwięków otoczenia, kiedy ucichły niemalże całkowicie. W końcu zasnęłam nie zwracając już na nic uwagi.
Jakąś godzinę czy dwie później obudziłam się z drgawkami. Poruszyłam swoimi uszami po czym wyjrzałam zza pudełka i zobaczyłam kogoś. Ta osoba stała dość blisko mnie i była zwrócona w moją stronę. Cichutko miauknęłam, po czym zapytałam cicho:
- Kim... jesteś...?
Ciężko mi było tą osobę zobaczyć, ponieważ co jakąś chwilę pojawiały mi się mroczki przed oczami.
<Ania?>
Od Kuroshinju - Do Rene
Nie ma to jak dostać jakieś papiery do zaniesienia tym naukowcom. Może będę im jeszcze buty czyścić czy coś. Z stertą różnorodnych kartek szłam przez korytarz. Powinnam już dawno zanieść im te rzeczy, a ja ciągle chodziłam w kółko po korytarzach. Wszystko tu tak samo wyglądało, a do tej pory ani żywej duszy nie spotkałam by się spytać o drogę. Udałam się do klatki schodowej na wyższe piętro po czym dalej kontynuowałam poszukiwanie innego projektu albo jakiegoś naukowca. Moje biedne rączki już mnie bolały od ciężaru papieru, żadnej ławeczki nawet nie było na odpoczynek. Zeszłam w dół po schodach tego samego korytarza. Rzuciłabym tymi kartkami przez okno, ale nie mam zamiaru narazić się nikomu. Dostarczę i już mnie nie ma. Poprawiłam kolejny raz stertę papierów by mi nie zleciały stojąc na skrzyżowaniu korytarzy, gdy nagle zostałam popchnięta przez kogoś na ziemię. Kartki rozsypały się wokół mnie, nawet nie miałam ochoty patrzeć na ślamazarę. Powoli zaczęłam zbierać do kupki papiery gdy zauważyłam kołyszącą się postać, która stała do mnie tyłem. Zaraz się wywali na plecy... poprawka! Zaraz na mnie się wywali. Zebrałam szybko papiery i gdy miałam się podnieść zostałam przygnieciona przez "kiwajka". Czułam jak z płuc uchodzi mi powietrze, a o wydostaniu się spod chłopaka wyższego ode mnie mogłam tylko pomarzyć. Gdybym nie była tak przyciśnięta do podłogi mogłabym za pomocą jednego z ataków użyć, ale chłopak chyba nie myślał o podniesieniu się. Super, jak stracił przytomność. Sięgnęłam po ostatnią kartkę, która leżała samopas tuż przede mną . Jeszcze trochę...
- Hej, skoro nie chcesz ze mnie zleźć podaj mi tą kartkę - szturchnęłam ramieniem chłopaka, a ten wreszcie się ocknął i naciskając mi swoją łapą na plecy podniósł się do góry
A więc to tak zginę. Powoli mój oddech zaczął się stabilizować. Na kolanach podreptałam po ostatnią kartkę i stuknęłam papierami pionowo o ziemię by je wyrównać. Myśląc, że chłopak sobie poszła tak bez przeprosin miałam już sama udać się wreszcie donieść te kartki, gdy odwracając się napotkałam chłopaka, który teraz był na równi ze mną. "Gdzie się patrzysz żyrafo..." przemknęło mi przez myśli. Odłożyłam kartki na kolana, a rękami zakryłam miejsce, na którym spoczął wzrok chłopaka. Ten wracając na ziemię wreszcie przeniósł swój wzrok na moją twarz. Hehe, zabawimy się. Zanim chłopak zdążył wstać złapałam go za kołnierz, pociągnęłam go do siebie i pocałowałam. To całowanie z różnymi ludźmi i zamiana ciałami nigdy mi się nie znudzi, hihi. Cofnęłam się do tyłu i podniosłam z podłogi. No proszę, nie ma to jak na siebie samą patrzeć z góry. Do tego mina wykorzystanego chłopaka w moim ciele była bezcenna.
<Rene?>
- Hej, skoro nie chcesz ze mnie zleźć podaj mi tą kartkę - szturchnęłam ramieniem chłopaka, a ten wreszcie się ocknął i naciskając mi swoją łapą na plecy podniósł się do góry
A więc to tak zginę. Powoli mój oddech zaczął się stabilizować. Na kolanach podreptałam po ostatnią kartkę i stuknęłam papierami pionowo o ziemię by je wyrównać. Myśląc, że chłopak sobie poszła tak bez przeprosin miałam już sama udać się wreszcie donieść te kartki, gdy odwracając się napotkałam chłopaka, który teraz był na równi ze mną. "Gdzie się patrzysz żyrafo..." przemknęło mi przez myśli. Odłożyłam kartki na kolana, a rękami zakryłam miejsce, na którym spoczął wzrok chłopaka. Ten wracając na ziemię wreszcie przeniósł swój wzrok na moją twarz. Hehe, zabawimy się. Zanim chłopak zdążył wstać złapałam go za kołnierz, pociągnęłam go do siebie i pocałowałam. To całowanie z różnymi ludźmi i zamiana ciałami nigdy mi się nie znudzi, hihi. Cofnęłam się do tyłu i podniosłam z podłogi. No proszę, nie ma to jak na siebie samą patrzeć z góry. Do tego mina wykorzystanego chłopaka w moim ciele była bezcenna.
<Rene?>
Od Rene - C.D Akiry
- Nie robi się takich rzeczy na powitanie - westchnąłem biorąc głęboki oddech. Po chwili wyprostowałem się i spojrzałem na tę dziewczynę z góry, nadal rechotała jak jakaś ropucha. Zdążyłem jej tylko skosztować, nie dam... Była naprawdę słodka. Otarłem kciukiem wargę i kucnąłem przed nią.
- Wykrwawisz się - zmrużyłem oczy z uśmieszkiem wyciągając palec w jej stronę - Lepiej szybko to zaciśnij - dotknąłem dwóch dziurek na jej szyi, zamknęła oczy i zacisnęła zęby, gdy to zrobiłem.
- Coś się tak szybko pozbierał? - zapytała wpatrując się intensywnie w moje złote ślepia - Już zapomniałeś ten ból? - uśmiechnęła jak taki łobuziak i zbliżyła swoje lico bardziej do mojego.
- Nie i wierz mi,że nie potrzebuję dodatkowego przypomnienia - szepnąłem, zbliżyłem si jeszcze bardziej i przycisnąłem jej rączki do ściany, tym razem usiadłem tak, żeby nie mogła przypadkiem znów mnie kopnąć w miejsce nieprzeznaczone do kopania. Wgryzłem się w tamto miejsce, co poprzednio i zacząłem ssać krew.. Chociaż za bardzo nie musiałem się wysilać, ponieważ sama wyciekała dostatecznie szybko. Dziewczyna ruszyła rękoma próbując się wyrwać, niestety.. Nie dała rady, podczas picia zakorzeniam się w jednym miejscu jak jakiś chwast. Jak zapuszczę korzenie to ciężko się mnie pozbyć, gdy ja tego nie chcę.
- Przestań - burknęła cicho ponawiając zbędną próbę wydostania się z uścisku. Odczepiłem się od niej na chwilę i spojrzałem w oczy z pełnym skupieniem.
- Cicho bądź, okej? - zapytałem, a raczej westchnąłem zaciskając palce nieco mocniej na jej nadgarstkach.
- Puszczaj mnie ty krwiopijco - wycedziła przez zęby - Jak mnie puścisz to dostaniesz w twarz.
- To chyba cię nie puszczę - uśmiechnąłem się zawadiacko i znów zbliżyłem usta do delikatnej skóry na szyi. Pachniała naprawdę ładnie i tak świeżo. Zamknąłem oczy i przesunąłem delikatnie po niej językiem zlizując resztki krwi. Za chwilę powinny zostać tylko dwa czerwone ślady i po krzyku. Najpierw odsunąłem się na bardziej bezpieczną odległość, a potem dopiero puściłem jej delikatne nadgarstki. Od razu podniosła się z podłogi niczym piorun, tylko w drugą stronę. Zachwiała się na nogach, a ja w tym czasie założyłem ręce na piersi patrząc na jej zmagania ze słabością własnego ciała.
- Będziesz taka przez chwilę..Dopóki twój organizm się nie zregeneruje - pochyliłem się nieznacznie do przodu z uśmieszkiem.
- Oj zamknij się... Wypadłeś jak Filip z konopii i mnie ugryzłeś ty zboczuchu - westchnęła szukając oparcia na ścianie za sobą.
- Rene - przedstawiłem się robiąc niewielki ukłon w jej kierunku - A pani to?
- Akira - westchnęła odgarniając włosy do tyłu.
- Masz naprawdę dobrą krew - przyznałem całkiem szczerze. Wcześniej nie piłem tak dobrej krwi.. Chociaż pewnie i są lepsze, ale ta byłą nad wyraz słodka i było w niej coś czarującego.
(Akira?)
- Wykrwawisz się - zmrużyłem oczy z uśmieszkiem wyciągając palec w jej stronę - Lepiej szybko to zaciśnij - dotknąłem dwóch dziurek na jej szyi, zamknęła oczy i zacisnęła zęby, gdy to zrobiłem.
- Coś się tak szybko pozbierał? - zapytała wpatrując się intensywnie w moje złote ślepia - Już zapomniałeś ten ból? - uśmiechnęła jak taki łobuziak i zbliżyła swoje lico bardziej do mojego.
- Nie i wierz mi,że nie potrzebuję dodatkowego przypomnienia - szepnąłem, zbliżyłem si jeszcze bardziej i przycisnąłem jej rączki do ściany, tym razem usiadłem tak, żeby nie mogła przypadkiem znów mnie kopnąć w miejsce nieprzeznaczone do kopania. Wgryzłem się w tamto miejsce, co poprzednio i zacząłem ssać krew.. Chociaż za bardzo nie musiałem się wysilać, ponieważ sama wyciekała dostatecznie szybko. Dziewczyna ruszyła rękoma próbując się wyrwać, niestety.. Nie dała rady, podczas picia zakorzeniam się w jednym miejscu jak jakiś chwast. Jak zapuszczę korzenie to ciężko się mnie pozbyć, gdy ja tego nie chcę.
- Przestań - burknęła cicho ponawiając zbędną próbę wydostania się z uścisku. Odczepiłem się od niej na chwilę i spojrzałem w oczy z pełnym skupieniem.
- Cicho bądź, okej? - zapytałem, a raczej westchnąłem zaciskając palce nieco mocniej na jej nadgarstkach.
- Puszczaj mnie ty krwiopijco - wycedziła przez zęby - Jak mnie puścisz to dostaniesz w twarz.
- To chyba cię nie puszczę - uśmiechnąłem się zawadiacko i znów zbliżyłem usta do delikatnej skóry na szyi. Pachniała naprawdę ładnie i tak świeżo. Zamknąłem oczy i przesunąłem delikatnie po niej językiem zlizując resztki krwi. Za chwilę powinny zostać tylko dwa czerwone ślady i po krzyku. Najpierw odsunąłem się na bardziej bezpieczną odległość, a potem dopiero puściłem jej delikatne nadgarstki. Od razu podniosła się z podłogi niczym piorun, tylko w drugą stronę. Zachwiała się na nogach, a ja w tym czasie założyłem ręce na piersi patrząc na jej zmagania ze słabością własnego ciała.
- Będziesz taka przez chwilę..Dopóki twój organizm się nie zregeneruje - pochyliłem się nieznacznie do przodu z uśmieszkiem.
- Oj zamknij się... Wypadłeś jak Filip z konopii i mnie ugryzłeś ty zboczuchu - westchnęła szukając oparcia na ścianie za sobą.
- Rene - przedstawiłem się robiąc niewielki ukłon w jej kierunku - A pani to?
- Akira - westchnęła odgarniając włosy do tyłu.
- Masz naprawdę dobrą krew - przyznałem całkiem szczerze. Wcześniej nie piłem tak dobrej krwi.. Chociaż pewnie i są lepsze, ale ta byłą nad wyraz słodka i było w niej coś czarującego.
(Akira?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)