poniedziałek, 23 lutego 2015

[#1] Mistrz Gry ~ Rozwinięcie Akcji

Jak wiecie doszło już do pewnych starć w grupowej bitwie (jeżeli tak to można nazwać). Co więc będzie dalej ? Jakoś nikomu nie pali się z bardzo żeby rozwinąć wątek z walką, tak więc teraz wam powiem w jakim położeniu znajdują się poszczególne grupy.
~~~
Team 1 oraz 2 spotkały się już i wygląda na to że „liderzy” wcale nie zamierzają odpuszczać mimo, że ich „zakładnik” nie jest jakiś bardzo skory do walki. Bardzo mocne nastawienie, ale nie sądzę, żeby mieli jakąś specjalną strategię (z Glutkiem za kapitana…. Nie polecam). Team 2 mimo, że najpierw jego strategią było chowanie się po kanałach wyszedł na powierzchnię i od razu został przyłapany przez bystre oczy Nyar’a i Riuki’ego. (Ah nasze słodkie szychy). Czy będą oni bronić swojego towarzysza, czy może podkulą ogon i zostawią go na pastwę losu wygłodniałej pierwszej grupie ? Tutaj nie ma już odwrotu. Drużyna „Pała Rengers” nie zamierza odpuścić i coś mi się zdaje że bardzo szybko wyeliminuje grupę 2 z takim podejściem.
Co w tym czasie robi grupa 3 ? Jest ona chyba najbardziej oddalona od trzech pozostałych. Czyżby nasze kochane damy nie wiedziały co mają w tych okolicznościach robić. Wygląda na to, ze dobrze im idzie układanie planu działania. Jak więc „niedoświadczone panienki” dadzą sobie radę w boju ? No nic. Team 4 obrał sobie jeszcze inną taktykę. Chowanie się. Nie wiem czy przyniesie im to jakieś skutki, ale bądźmy dobrej myśli.
Wszystkie grupy dochodzą do wniosku, że to nie strategia ma tutaj największą wartość, ale…. Siła. Mimo że grupa 2 ma bardzo dobrą taktykę może dojść do poważnego starcia z grupą 1, która ma dość mocnych przeciwników.

~~~
Zadanie od Mistrza Gry ~ Wszystkie posty mają już zmierzać do walk/ starć i spotkań z przeciwnymi drużynami.

[Team 3] Od Mixi - C.D Argony

Otworzyłyśmy skrzynię i zobaczyłyśmy całkiem spory arsenał najróżniejszej broni, od średniowiecznych mieczy aż do najnowocześniejszych broni palnych.
- Niesamowite... Jakim cudem to wszystko zmieściło się w takiej małej skrzyni - nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Bez wahania wzięłam szpadę, po czym sięgnęłam jeszcze po jakieś małe pistolety i noże do rzucania. One też coś sobie powybierały.
- To jak teraz liderko? - zapytała obładowana bronią Misaki.
- Powinniśmy sprawdzić czy w okolicy nie stacjonują wrogie drużyny...
- Mogę to zrobić - powiedziała szybko czarnowłosa. - Moja Arcana mi na to pozwala.
- Świetnie - uśmiechnęła się Akira.
Argona oddaliła się kawałek i 'uruchomiła' swoją Arcanę. Jej oko stało się białe. Po chwili znów wróciła do nas, a jej oko było normalne.
- Jest ktoś. 290 metrów stąd na południe. Cztery osoby - oznajmiła. - Pewnie drużyna.
Cmoknęłam niezadowolona.
- Trzeba tam iść... - powiedziała niezbyt paląca się do walki i wciąż nie wierząca w nasze siły przywódczyni.
- I teraz jest problem... Niby znamy swoje umiejętności, ale nigdy nie walczyłyśmy w jednej drużynie i nie znamy sposobu walki pozostałych - powiedziałam. - W takim wypadku najlepiej byłoby ułożyć strategię, ale nie mamy na to czasu, bo jeśli będziemy zwlekać uciekną nam. Osobiście uważam, że lepiej zostać i ułożyć tą strategię raz, a dobrze.
- Przecież każdy ma inne umiejętności i jedna strategia nie sprawdzi się na wszystkich - zaoponowała Akira.
- Ale to będzie schemat. Jak z matematyką. Jest przepis na rozwiązanie jakiegoś typu zadań i chociaż każde z nich jest inne, przepis zawsze będzie ten sam - powiedziałam. - To jak z tą strategią?
(Akira? Argona? Misaki?)

[Team 2] Od Takumi'ego - C.D Mamiko

-Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł... - powiedziałem patrząc w ogóle w inną stronę. Skoro już jesteśmy w grupie to chyba powinniśmy sobie na wzajem pomagać czyż nie ? Chyba o to w tym wszystkim chodziło. Dziewczyna spojrzała na mnie niezrozumiale. Nie wiedziała co może zrobić, gdy ktoś po prostu wykaże się nieposłuszeństwem. To chyba jeszcze nie jest niesubordynacja, co ? Najzwyczajniej w świecie wyraziłem swoje zdanie - Co przyjdzie nam po tym jak będziemy tracić osoby z drużyny ? To nie jest najlepsze posunięcie. Zostawianie kogoś w tyle to jest po prostu tchórzostwo...
-W sumie to chyba się z tobą zgodzę, sa. - oznajmił Deak i za raz spojrzał na dziewczynę jak by wyczekiwał jej aprobaty.
-Wolicie, żebyśmy wszyscy zginęli?
-To nie jest przecież walka na śmierć i życie... - i teraz też odezwał się Shin. - Można znaleźć jakiś inny sposób.
Przez chwilę słuchałem tylko jak każdy z naszego zespołu wymienia po kolei jakieś własne sposoby przetrwania. Tak szczerze to po co była cała ta szopka ? Tak bardzo lubią nas sprawdzać.
-Cicho bądźcie wreszcie… - syknąłem coś wstając (tak, bo siedziałem sobie) i kierując się do wyjścia z prawie doszczętnie zrujnowanego budynku. – Nie sądzę, żeby kłótnia coś nam tu dała. – wzruszyłem ramionami i kiedy wychodziłem stamtąd jeszcze raz spojrzałem na panią kapitan.
-No tak… najlepiej wyjdź i daj się zestrzelić jak kaczka. – powiedziała decydowanym głosem.
-Wiesz… jeśli tak się o mnie martwisz to może będziesz mi służyć za tarczę ? – wzruszyłem ramionami- Albo może lepiej mi powiedz jaki masz plan… mamy się chować, uciekać, skradać czy może lepiej będzie …. Wychylić się na przód.
-Przynajmniej nie wyszlibyśmy na tchórzy.. – mruknął cos pod nosem Deak…


( Team 2 ?)


[Team 1] Od Heaven'a - C.D Nyar'a

Miałem ochotę zaśmiać się ironicznie dostrzegając, że absolutnie nikt nie przejął się zniknięciem Nyar'a. Wyraz twarzy Riuki'ego mówił wyraźnie "Mam wyjebane na wszystko i wszystkich", więc nie widziałem najmniejszego sensu w przeprowadzaniu z nim jakieś większej konwersacji z użyciem języka mówionego. Wydawało mi się, że Cinia nie za bardzo jest świadoma tego co się wokół niej dzieje. Przyznam szczerze, że ja również nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Dopiero co zaczęliśmy przygodę jako Team, a ja już miałem serdecznie dosyć tych ludzi. Najchętniej skoczyłbym z dachu budynku, a na którego krawędzi się znajdowałem, aby nie musieć wyłuchiwać tych jakże dziecinnych przepychanek między Toksycznym gościem a facetem w masce. Przez chwilę nawet zastanawiałem się gdzie podział się nasz psychopatyczny szefuńcio, ale po chwili dotarło do mnie, że jednak mało mnie to obchodzi. Skrzyżowałem ręce na piersi i westchnąłem głęboko.
- Hejooo, tęskniliście? - usłyszałem ten zbzikowany głosik, który stopniowo przemieniał się w donośny chichot. - W sumie to nie musicie odpowiadać, bo przecież wiem, że tak. Patrzcie kogo wam przyniosłem: Pana Dolnochodzącego!
Na usłyszenie ostatnich dwóch słów aż zdecydowałem się odwrócić. Spostrzegłem chłopaka wzrostem przewyższającym Nyar'a, luźnym sweterku i charakterystycznym, rzucającym się w oczy wiankiem na głowie. Myślę, że był bardziej zdziwiony aniżeli wystraszony tą całą sytuacją. Zapewne nasz Zielony Pała Rengers (czyt. szefuńcio) zdołał go omotać swoimi mocami pedofila przez co doczołgał biedaka aż tutaj. W sumie... mając osobę z wrogiej drużyny, zyskiwaliśmy nad owym Team'em nieznaczną przewagę. Tak przynajmniej mi się wydawało na chwilę obecną.
- A jak będą go szukać? A fakt, że już to robią jest prawie, że pewny... - zaczęła Cinia.
- Zawsze możemy go uciszyć lub zabić, jeżeli będzie za głośno, czyż nie? - odezwał się Riuki, na co nasza "rusałka" głośno przełknęła ślinę.
- Myślę, że lepszym rozwiązaniem będzie związanie go. Wtedy będziemy mieli przynajmniej pewność, że nie ucieknie. W sumie to... myślę, że przebywanie z Nyar'em i tak jest wystarczającą torturą.
- Chciałeś chyba powiedzieć motylkiem. Uznam to za komplement. - zaśmiał się zielony, po czym szarpnął ramieniem tego nowego.
Wodziłem wzrokiem po dachu budynku w poszukiwaniu czegoś godnego zastąpić rolę liny. Po chwili znalazłem odpowiednio wytrzymały materiał. Riuki przygwoździł kolegę do ściany obok wystających z betonu metalowych części konstrukcji, a ja w milczeniu przywiązałem chłopaka do jednej z nich. Czekałem aż coś powie, zakrzyczy czy chociaż zapłacze. Nic...
- Mowę ci odjęło czy co? - zapytałem, zdejmując wianek z jego głowy, po czym założyłem na swoją.
- Wyglądasz jak pajac. - stwierdziła blondynka na co Wampir przytaknął.
- I kto to mówi... - fuknąłem obrażony, starając się nie patrzeć w ich stronę.
- Ślicznie. Normalnie jak panna młoda. - krzyknął Kapitan.
Z kim ja się zadaje... Eh, zresztą nieważne. Nie obchodziło mnie co o mnie myślą, tylko to , żeby ten koszmar już się zakończył. Najgorsze było chyba jednak to, że nie byliśmy nawet na początku drogi do zwycięstwa. I jeszcze ten nasz "zakładnik". Ciekawe co z nim zrobimy. Chyba zjemy, bo do niczego innego nie był nam potrzebny.

<Cinia, Riuki, Nyar? Co teraz? >
Layout by Hope