- Przypominam! – krzyknął za nami – Macie się stawić przy swoich Arenach za dziesięć minut! – kiedy odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, pomachał do mnie
Odetnę mu tą rękę… a tak właściwie… dobrze wiedzieć, że to nie jedyna arena. W sumie racja, takim ‘’szychą’’ szkoda czasu, najlepiej rozegrać kilka pojedynków na raz. Weszliśmy do małego budynku, który i tak był dosyć porządnie wyposażony. Jak zwykle nie szczędzą pieniędzy… Oprócz tego dużego pomieszczenia, były jeszcze dwa mniejsze. Łazienka i mały składzik z bronią. Wszyscy rzucili się w kierunku tego drugiego, tylko ja zostałam w tym pokoju, siedząc na jakichś… pudłach? Ponieważ nie załamały się pod moim ciężarem, coś tam musiało być. Ale może nie będę grzebała, jeszcze mnie zaraz jakiś organizator rozniesie i tyle będzie z mojej walki. Poza tym walczyć z Heavenem sam na sam… Trochę obawiam się tego pojedynku, ale przecież robimy to głównie w celu dostarczenia im rozgrywki i podwyższenia swoich umiejętności. Ale to tak pobocznie… Chcą widowiska? Kto jak kto, ale my im go dostarczymy.
- Ej! – usłyszałam czyjś głos obok siebie, o wilku mowa, jego czerwone oczy niemal mnie przewiercały – Postaraj się trochę okej?
- Sądzisz, że Cię zanudzę?
- Jestem tego prawie w 100% pewien
Wzruszyłam ramionami, jednak uśmiechnęłam się lekko. Jakaż szkoda, że musimy teraz rozmawiać akurat w takich okolicznościach, a nie innych. Jakieś dwie minuty przed umówionym czasem wejścia na Arenę, wszyscy już się stawili gotowi. O dziwo nie byli uzbrojenie po zęby, chyba jednak będą też próbowali używać swoich Arcan. Kiedy wybiła godzina, dokładnie 18, zostaliśmy od siebie oddzieleni i zgodnie z zaplanowanym już dawno temu układem, wyszliśmy na osobne Areny. Po jednej stronie stałam ja, a po drugiej Heaven. I co? Teraz będziemy stali tak jak kołki i mierzyli się wrogimi spojrzeniami? Trochę nudne… ale przecież dopiero się rozkręcamy, nieprawdaż? Przykucnęłam tak, żeby w razie czego jak najszybciej zareagować i dobyć jakiegoś miecza... Jednak jak na razie na nic się nie zapowiadało, jedną ręką przejechałam po ziemi, chwytając garstkę piasku i wyrzucając go w powietrze. Kiedy ostatnie ziarenka piasku zniknęły już z mojego pola widzenia, westchnęłam po czym wstałam, dzierżąc swój ulubiony miecz.
- Kto zaczyna? - uśmiechnęłam się przekrzywiając głowę
(Heaven?)