piątek, 5 czerwca 2015

Od Akiry - C.D Grimmjow'a

-Hee.. ? – zerknęłam na chłopaka (a może mężczyznę ? Khi to zależy od wielkości.. Edd) przez ramię i uśmiechnęłam się znikomo – Marzysz. Chociaż nie no… na pewno jeszcze się zobaczymy „smerfie”…. Wpadnę  w nocy… - zacmokałam w powietrze po czym wyszłam z apartamentu, przy okazji zostawiając mu kluczyki w drzwiach. Co za dziwny typek. Zboczeniec a jednocześnie gentelman w jednym. Dodatkowo… taki wysoooooki. Masakra. Kochać się z takim to na serio musi być udręka. Dla dziewczyny, która m a na przykład 160 ? Albo 150 ? To już jest straszne. Chociaż nie no…. Nie musi klękać. Nie no dobra koniec tych durnych rozmyśleń. Bardzo szybciutko skierowałam się do siebie . Wykąpałam się, ogarnęłam… załatwiłam wszystkie ważne i te mniej ważne sprawy i w końcu przebrałam się z jeszcze mokrych ubrać. Związałam kręcone włosy w wysoką kitkę i powędrowałam do kuchni. Hmm… co by tu wymyślić…
-Halo, halo… „Przyniosłem ręczniki!” – usłyszałam jakiś znajomy głos zza ściany. Boże co ten debil tutaj robi. W dodatku czy on się ze mnie nabija !? Z tymi ręcznikami to nie było celowo, no co a palant !
-Ktoś ci pozwolił wejść ,kanalio ? – wyjrzałam zza ściany jak jakaś przyczajona kobra i spiorunowałam go wzrokiem. Uśmiechnął się tylko złośliwie widząc mój przerażając wzrok. –
-Przynioo.. – zaczął, ale za moment dostał szmatką w pyszczek.
-Wypchaj się tymi ręcznikami ! To nie było celowo, no co się nabijasz ze mnie ! – prychnęłam, ale i tak przez ten cały czas nie żywiłam do niego żadnej urazy czy coś. Nawet nie byłam zła, a przez każdy mój dialog na mojej twarzyczce wymalowany był szeroki uśmiech.
-Oj dobra nie panikuj tak no ! – zachichotał i za raz oddał mi szmatkę…. To znaczy rzucił równie celnie co ja. – Co porabiasz.
-Jak ty się tu do cholery dostałeś no… ! – krzyknęłam i w tym momencie Grimmjow złapał mnie za ramiona i przywarł do ściany. Następnie zakrył mi dłonią usta i zbliżył się.  Uciszyłam się na chwile, ale to co mówiły moje oczy było coś w rodzaju śmiechu przez łzy, a jednocześnie złości. No bo co on sobie w ogóle robi !? Rzuca mną jak lalką…
-Nie dyskutuj tyle, chyba że chcesz żebym ci w inny sposób zamknął usta. – nachylił się i opuścił jedną rękę, dokładnie tą którą trzymał na mojej twarzy. Phi nie takie rzeczy się robiło. Zbliżył się na tyle blisko bym czuła jego napalony oddech. Oj oj nie ładnie.
-Rany…. – wyszczerzyłam ząbki w zadziornym uśmiechu. – Specjalnie tak powoli się zbliżasz, bo czekasz kiedy ci ucieknę. Nie tym razem psiaczku. Jak tak cie bardzo do mnie ciągnie to zdobądź mnie w sposób właściwy dla gentelmana..
-A kto powiedział, że nim jestem !? – zaśmiał się lekko zaskoczony moim podejściem. Chwila jego nieuwagi wystarczyła, by uciec z pod jego objęć i tym razem to ja go chwyciłam tylko, że za koszulkę. Podniosłam się na palcach i oparłam swoje czoło o jego.
-Oh jaki biedny chłopczyk. Na moje ciało trzeba sobie zasłużyć głuptasie. – zamruczałam słodko. Ten ton mówił coś w rodzaju „ chodź i sobie mnie weź”. Zsunęłam swoje łapki po jego umięśnionym torsie, a na koniec odsunęłam się o krok. – No dobra napaleńcu, chodź bo jestem głodna, możemy gdzieś iść coś zjeść.


( Grimmjow ?)

Od Ani - C.D Nanami

- Dzień - powiedziałam ziewając, a po chwili kichnęłam prosto w twarz dziewczyny - ... dobry. Hehe, wybacz - powiedziałam roześmiana wpatrując się na Nanami, która miała zamknięte oczy i wycierała twarz chusteczką
- Wybaczam - wyrzuciła w kąt zużytą chusteczkę i się przeciągnęła ziewając wstałam i skierowała się w stronę okna odgarniając zasłonę - Jak na jesień bardzo ładna pogoda - nie czekając długo z zaskoczenia się na nią rzuciłam
- No to skoro ładna, to po co kisimy się w domu? - rozczochrałam dziewczynę po włosach robiąc "koguty" - Idź się odświeżyć, a ja zaraz też do Ciebie wbiję!
Dziewczyna przytaknęła głową i zniknęła za drzwiami. No to teraz miałam czas na odświeżenie się. Szybki prysznic, wymienienie ciuchów i gotowa podreptałam szybko pod drzwi Nanami. Nie zastanawiając się długo wpadłam do jej pokoju, a ta pisnęła zakrywając się sukienką.
- Nanami, nie rozumiem czemu tak panikujesz. Nie zgwałcę cię hihi - zaśmiałam się - No już już ubieraj się, wychodzimy! - kiwnęła głową i założyła na siebie sukienkę będąc schowana za sofą
Chwyciłam ją za rękę i tak jak stałyśmy znalazłyśmy się na dworze. Przez cały czas ciągnęłam dziewczynę za sobą rozglądając się wokół.
- Ania, gdzie mnie ciągniesz? - krzyknęła, na co przystanęłam a ta wreszcie mogła złapać oddech
- Szczerze to sama nie wiem. Chciałam po prostu spędzić trochę czasu z przyjaciółką - uśmiechnęłam się do niej

<Nanami? wybacz, że krótko .-.>

Od Azusy - C.D Rene

To wszystko potoczyło się tak szybko. Poznałem go i w jeden dzień byłem gotów… brr ! Nie mogę nawet o tym myśleć ! Dodatkowo ten chłopak nie był normalny. Jak każdy niby, ale ten.. miał coś dziwnego.. dlaczego on żywił się krwią ? Coś w rodzaju wampira ? Ale przecież to człowiek no nie ? Jeszcze mnie do końca nie zryło, żeby myśleć na serio iż wampiry się jakoś uchowały. Nasuwało mi się tez jeszcze inne pytanie. Dlaczego ja tak po prostu się dałem. Uległem mu…
[…]
Obudziłem się gdzieś tak w środku nocy. To znaczy nie wiem która była godzina, ale na pewno noc. Ah taki genialny Azusa stwierdził to po księżycu i ciemności jaka panowała na zewnątrz.
-Rene…- szepnąłem jakby sam do siebie i wtedy też poczułem miętowe kosmyki, które delikatnie kołysały i gilgotały mnie w twarz. Było otwarte okno, bo wiatr wpadał przez nie i przyjemnie owiewał mi twarz. W całym pokoju unosił się zapach alkoholu. Ponadto … spałem z chłopakiem. To niby nie takie dziwne, patrząc na moją orientację, ale jednak po przybyciu tutaj do ośrodka nieco od tego odskoczyłem. – Przez ciebie zdziczeje.. – i znów jakby powiedziałem sam do siebie… jednak…
-Dlaczego przeze mnie ? To ty zgodziłeś się żeby ze mną wypić.. –odezwał się nagle. Podniósł się na jednej ręce, a drugą otarł zaspane oko. – Dodatkowo, pozwoliłeś mi .. na to wszystko i pozwoliłbyś na jeszcze więcej, gdyby tylko nie… - zakończył wypowiedź na tym jak zbliżył się do mnie i zamierzał pocałować, jednak ja uprzedziłem go i odsunąłem się.
-Niech ci się nie wydaje, że jestem tak łatwy. – prychnąłem. Niby nadal pijany, ale bardzo nie lubię kiedy ktoś ma o mnie zdanie porównywalne do zwykłej dziwki.
-Phi…. Czy ja powiedziałem, że jesteś łatwy ? Mam na ciebie ochotę i nie zamierzam z tego rezygnować.. – parsknął śmiechem i za momencik przewrócił mnie tak bym leżał przybity do łóżka. Czułem…. Takie… dziwne uczucie … tak. To jedyne co mogłem o tym powiedzieć, ponieważ nie potrafiłem tego do końca opisać. Słabość jakiej jeszcze nigdy nie czułem i narastającą złość, która dodaje mi sił. Całkowicie przeciwne….
-Zamknij się.. i puść mnie !
-Oooo.. jak przykro nie masz siły ze mną walczyć Azusa ? Jesteś za słaby. Wydoiłem z ciebie jakieś 2 litry krwi, czego ty oczekujesz ?- prychnąłem tylko w jego stronę, ale gdy już zamierzałem otworzyć usta z zamiarem wypowiedzenia swojej opinii, Rene skutecznie zamknął mi je namiętnym pocałunkiem. Chciałem go odepchnąć… najpierw. Potem spodobały mi się jego pieszczoty i to jak umiejętnie potrafi mnie pozbawić mojej determinacji i zaciętego języka.  – No i co ? Nadal jesteś na „nie” ? – odsunął się kawałeczek tak by spojrzeć w moje oczy.
-Zamknij się i nie przestawaj… - warknąłem i za koszulkę ściągnąłem go z powrotem na dół..

( Rene ?)

Od Kuroshinju - C.D Grimmjow'a

- Ciii - wymamrotałam i z powrotem przymknęłam oczka
- Mówię coś! - krzyknął, a ja nie otwierając oczów na czuja palnęłam go w twarz, no i nawet trafiłam
Uchyliłam jedno oko i obdarowałam go kocią minką, jak przy naszym pierwszym spotkaniu.
- Powinieneś zleźć z posłanka i pozwolić mi się rozwalić na nim, ale tak to nie zasnę! - fuknęłam ściskając go mocniej, na co zostałam zrzucona na podłogę - Ej no!
- Nie będę się powtarzać. Jak ty tu wlazłaś co? - wstałam na równe nogi i złączyłam palce dłoni nad głową i zrobiłam piruet
- Nie znam magi jak ty, więc jak normalny człowiek używam drzwi. Co powiesz na to, że leżę tu cały czas? - zaśmiałam się i już miałam podbiec do Grimmjow'a, gdy ten przywarł dłonią do mojej twarzy tym samym odpychając mnie i nie pozwalając się dotknąć

Pana Zenona ni ma, wyobraźmy sobie, że to Pan G w majcioszkach  i że jest ciemno :')

- No ej! - jęknęłam w tym samym momencie machając rączkami jak jakiś dinozaur, który dostał ADHD - Przytulas na dobranoc! Proszę!
Westchnął kładąc rękę po sobie, a ja przywarłam do jego ciała tuląc. Gdy puściłam go ,w podskokach usadowiłam się z powrotem na łóżku. Ignorując mnie Grimm położył się obok nakrywając się kołdrą. Gdyby mnie nie zauważył spałabym tak wtulona w niego, ale musiał mnie rozbudzić i co ja biedna teraz przez całą noc będę robić. Ziewnęła wpatrując się w niego, no chyba tak szybko by nie zasnął. Wkurzona zsunęłam się z łóżka i normalnie czołgając się po ziemi znalazłam się po przeciwnej stronie łóżka. Wyjrzałam zza ramy i jednym szybkim ruchem ściągnęłam kołdrę i okryłam się nią. Mężczyzna poderwał się do siadu i wpatrywał się we mnie zdenerwowany.
- Masz nie spać. Jako, że nocuje u ciebie masz się zająć gościem ... - no mówię normalnie do słupa, pewnie teraz w innym świecie jest - Zdejmuj majty w tej chwili! - na mój rozkaz gwałtownie obrócił głowę w moją stronę wpatrując się z niedowierzaniem


- Spokojnie. Sprawdzałam czy słuchasz - westchnęłam i wgramoliłam się wraz z kołdrą z powrotem na łóżku zarzucając mu ją na łeb
Jak na zawołanie położył się na łóżku i nakrył się kołdrą, a ja siedziałam koło niego normalnie jak jakiś pies. Rąbnęłam brzuchem o materac i tak wpatrując się w odwrócone do mnie plecy czekałam i czekałam aż się obudzi, oczka mi same zaczęły się kleić i co jakiś czas uderzałam twarzyczką o materac rozbudzając się przy tym. Rozejrzałam się po pokoju, w którym panował całkowity mrok. I co ja będę robiła tu taka jedyna nie śpiąca? Zanudzę się na śmierć, a noc jeszcze młoda. Zaczęłam się bujać na materacu, przez co dostałam ochran od Grimm'a, który jeszcze coś zaczął do mnie mamrotać przez sen. Mimo liczenia "owiec" sen nie przychodził. Zrezygnowana kolejny raz zeszłam z łóżka i uchylając po cichu drzwi wyszłam z sypialni. Na palcach by jakaś niedorozwinięta deska czy co to tam jest pod wykładziną zaskrzypiała przeskakiwałam niczym przyczajona puma. Z podłogi przeniosłam się na kanapy po którym szybciej dotarłam do miejsca, w którym jeszcze nie byłam będąc w tym pokoju, czytaj łazienka. Uchyliwszy drzwi zapaliło się w łazience automatyczne światło, a ja podreptałam do wanny i zrzuciwszy z siebie ubrania wlazłam do niej i przekręciłam kurek. Siedząc tak w wannie i marnując wodę spędziłam z pół godziny gdy postanowiłam wrócić do łóżeczka i się wygrzać. Zarzuciłam na siebie ubranko, jednak jeszcze wcześniej się dokładnie wytarłam by nie zmoczyć rzeczy i później nie słyszeć narzekań. W drodze powrotnej znów uczyniłam z siebie przyczajoną pumę, zahaczając o kuchnie i kradnąc trochę wody. Będąc w sypialni szybko wgramoliłam się pod kołdrę i objęłam rękami ramiona Grimmjow'a zasypiając po chwili. Jednak prysznic sprawił, że zachciało mi się spać.
*****
Otworzyłam oczy zaciekawiona tym o co uderzam stopą. Ziewnęłam i przetarłam zaspane oczka zerkając w stronę okna. Nie ma to jak obudzić się, gdy słońce wschodzi. O dziwo też się wyspałam. Podniosłam się do siadu i teraz mogłam zobaczyć o co moja noga zahaczała.
- Dzień dobry - powiedziałam i podwinęłam nogę posyłając uśmiech rozespanemu facetowi - Mam nadzieję, że księżniczka wyspana
- Yhym - mruknął przecierając oczy - A jednak sobie nie poszłaś?
Wdrapałam się na kołdrę, którą był przykryty i zrobiłam niezadowoloną minę.
- Skoro byłam twoim gościem powinieneś się mną zająć ..., a nie iść sobie spać
- Gościem? Nie zapraszałem Cię. Złaź już ...
- Głupek - prychnęłam, a okrycie które miałam na sobie samo z siebie zleciało hehe


< Grim ? >

Od Grimmjowa - C.D Kuroshinju

Spojrzałem na nią dziwnie.
- Magia! - pomachałem magicznie dłońmi. - Czy ty powiedziałaś, że wypierzesz mój dywan?
- Tak! Dywnik! - położyła swoją głowę na moich kolanach. Ogólnie klęczała z maślanymi oczkami.
- Gdybym był gorszy to kazałbym ci zrobić co innego - westchnąwszy, wstałem z łóżka i spojrzałem na klęczącą dziewczynę. - Do ściry! - zgrabnie ominąłem plamę i przyniosłem znikąd szmatkę.
- Muszę? - wyszeptała z błagalnym głosem.
- Sama to zaproponowałaś, skarbie - uśmiechnąłem się zawadiacko i patrzyłem jak moja mała Kuro się męczy.
- J-już?
- Nie. Lubię patrzyć jak się męczysz. To takie zabawne - zaśmiałem się psychicznie.


- Pan G. jest wredny... - szepnęła do siebie.
- Co tam mruczysz?! - wystawiłem specjalnie ucho. - Jeszcze widziałem tam parę plam, więc skoro tak palisz się do tej roboty...
- Nie chciałam... Pan G. wybaczy! - ścisnęła ścierkę, z której ulotniła się szarawa woda.
- Dobra, zostaw to, dość się już nacierpiałaś - westchnąłem ciężko i podniosłem tors. - Jesteś urocza, jak tak się zniżasz - podniosłem brew.
Na tę wiadomość dziewczyna podniosła się na kolanach i wytrzepała z okruszków dywanu. Mógłbym przysiąc, że wcześniej tych ciastek tam nie było. Anyway; niespodziewanie chwyciłem dziewczynę w pasie i poszedłem na otwarty balkon.
- No to do widzenia, Kuro - uniosłem ją ponad barierę.
- Panie G! - zaczęła się wyrywać. - Niech mnie pan nie wyrzuca!
- Po pierwsze, nie pan G., a Grimmjow. Po drugie, nauczysz się, żeby nie robić włamu na cudze domy, bez skrupułów niszcząc dom - powiedziałem. - Znaczy dywan. Czy ona wie ile on kosztował? - szepnąłem te zdanie do siebie, trochę poruszony.
Po chwili odstawiłem Kuro na miejsce i lekko pogłaskałem po głowie.
- To jak będzie? - uwolniłem tłumiony wcześniej uśmieszek.
Szybko ulotniła się z mieszkania. W podskokach. A ja westchnąłem, zadowolony z siebie.
Nadszedł zmierzch. Na niebie królował już wielki księżyc, a wokół niego tańczyły świetliście gwiazdy. Moje powieki stawały się z minuty na minutę coraz cięższe. Znużony, wyłączyłem telewizor. Natychmiast biała światłość znikła z mebli, i pogrążyła się w mrocznych kątach pokoju. Poprawiłem poduszkę i zamknąłem oczy, przykrywając się jedwabną kołdrą. Przed tym zdjąłem z siebie wszystko możliwe, oprócz bokserek, rzecz jasna. Mój piękny sen trwał pozornie chwile, a przebudziłem się z takiego powodu, że ktoś objął mnie w pasie.
- Co jest? - szepnąłem do siebie, i odwróciwszy się; ujrzałem przed sobą małą, śpiącą Kuro. Akurat wtedy jej włosy odrobinę zlewały się z odcieniem pokoju, do którego nie dochodził blask księżyca.
- Ty mała... - nie dokończyłem, gdyż zaczynała otwierać oczy. - Złaźże z mojego wyra!


< Kuro? (ಠ_ಠ) >

Od Inoue - C.D. Grimmjow'a

Inoue ułożyła wargi w cienką kreseczkę. Podkuliła nogi i mocniej wtuliła się w jedwabną poduszkę. Nie powinno jej tu być... Powinna była siedzieć w swoim zimnym i szarym apartamencie, drżąc z chłodu i samotności, czekając na kolejną, zimną i szarą noc... Ale jednak tam nie siedziała. Obok miała mężczyznę, który miło ogrzewał jej ciało. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie było jej... zimno. Westchnęła cichutko i przymknęła powieki. Właściwie to nie czuła dyskomfortu, a wręcz przeciwnie. Jakiś wewnętrzny głos mówił jej, że zostając u Grimmjow'a popełniła błąd, ale perspektywa powrotu do swojego mieszkania i samotnego łkania w kącie nie była zbyt kusząca. Zmęczona wszystkimi zmartwieniami dnia, zapadła w głęboki i spokojny sen.
* * *
Białowłosa powoli się wybudzała. Tym razem nie śniło jej się nic szczególnego. Uniosła powieki i usiadła na brzegu łóżka. Grimmjow nadal spał, a dziewczyna nie miała zamiaru go budzić. Należała mu się chwila odpoczynku, w końcu Inoue spała znacznie dłużej od mężczyzny. Ukradkiem otrzepała z ramion i włosów szron, który osadził się na nich podczas snu (zresztą, jak zwykle). Widząc, w jakim znajduje się stanie, Falka jęknęła cicho. Biała, luźna koszula podwinęła się, odsłaniając piersi, włosy ułożone były w nieładzie, a na jej policzki wstąpił lekki rumieniec. Otarła oczy wierzchem dłoni i ziewnęła dyskretnie. Poprawiła odzież i przeczesała palcami niesforne kosmyki. Zeskoczyła na zimne panele i skierowała się w stronę łazienki. Rozebrała się i wzięła zimny prysznic. Obmyła sobie twarz i resztę ciała. Nieświadomie zaczęła nucić pod nosem "The Hanging Tree".



Wytarła się ręcznikiem i zarzuciła na siebie koszulkę. Ponownie wróciła do łóżka, po czym położyła się obok Grimm'a. Kilka minutek leżenia przecież jej nie zaszkodzi...
* * *
Obudziła się. Całe zmęczenie jakby wyparowało, ustępując miejsca zapasom energii. Inoue rozejrzała się po pokoju. Dziwnym trafem jej koszulka znowu była podwinięta (ciekawe jakim cudem)... Grimmjow nie leżał już obok, zostawił po sobie jedynie rozkopaną pościel i wgniecenie na poduszce. Białowłosa zeskoczyła z łóżka i skierowała się do kuchni mężczyzny. Musiała przyznać, że była baaardzo głodna, co z resztą rzadko jej się zdarzało. Sięgnęła do jednej z szafek i wyciągnęła z niej paczuszkę ciastek. Szybko splotła włosy w warkocz i umyła ręce. Złapała jedno z ciastek i włożyła je sobie do ust. Chwilę zastanawiała się, gdzie polazł Grimmjow. W końcu postanowiła zrobić im coś do jedzenia, przynajmniej w ten sposób będzie mogła odwdzięczyć się za pomoc. Znalazła makaron i kilka pomidorów. W zamrażalce było również mielone mięso, więc dziewczyna uznała, że najlepszym pomysłem będzie przyrządzenie spaghetti. Ugotowała i odcedziła makaron, po czym podpiekła mięso i dodała do niego pomidory oraz bazylię. Polała powstałym sosem makaron i postawiła na stole talerze z apetycznie pachnącą zawartością. Naszykowała sztućce i serwetki, a następnie z zadowoleniem przyjrzała się swojemu dziełu. Wytarła twarz i dłonie z kropelek sosu i skierowała się do łazienki. A nuż siedział w niej Grimmjow? Otworzyła szeroko drzwi.
- Grimm? Jesteś tam? - spytała, po czym stanęła jak wryta.
No tak, Falka nie pomyślała, że Grimmjow jako zupełnie normalny facet mógł brać prysznic i teraz wycierać się zupełnie normalnym, zielono-niebieskim ręcznikiem... Widać mu było to i owo...


Inoue pośpiesznie zamknęła drzwi i oparła się plecami o ścianę. Na jej twarz wystąpił rumieniec.
- Wybacz! Nie wiedziałam, że tam siedzisz... - mruknęła zaskoczona.
W tym momencie Grimm opuścił łazienkę, owinięty w pasie ręcznikiem. Chciał coś powiedzieć, ale do pokoju niespodziewanie wtargnęła tłusta i cycata sprzątaczka. Postawiła na ziemi kosz pełen męskich ubrań (bielizny również c: ) i złapała się pod boki. Inoue jęknęła cicho. Znała tę kobietę, poważnie posprzeczała się z nią podczas pierwszego dnia pobytu w Rimear.
- Pranie przyniosłam... Zaraz, zaraz... Co to ma znaczyć? Czemu jesteście praktycznie nadzy?! No tego to ja się nie spodziewałam, szef jak się dowie... - pisnęła-Wiesz młoda damo, że dojrzałość emocjonalna nie ma nic wspólnego z dojrzałością seksualną?! - dodała po chwili.
- Ale tu nic się nie zdarzyło... - szepnęła Inoue.
- Ta, jasne! A ja jestem Święta Teresa! A ty młodzieńcze, co się tak patrzysz? Nie wstyd ci, z taką młodą i głupią? Przez ciebie całe życie będzie żałowała! - warknęła-Szef się o wszystkim dowie! Toście się doigrali!
Oburzona kobieta wyszła z apartamentu, trzęsąc przy tym tłustym biustem.

<Grimm? To co, uda Ci się z nią dogadać? >;D>

Od Vanilli - C.D Heaven'a

- Ale jak jesteś głodny to może da się z tym coś zrobić.. – zachichotałam robiąc krok w jego stronę i dotykając palcem wskazującym jego ust. Przejechałam delikatnie nim po dolnej wardze chłopaka i uśmiechnęłam się zadziornie. – To zależy co… lub kogo chcesz zjeść. – zamruczałam unosząc się na palcach i stykając usta z policzkiem chłopaka. – Nie smuć się już. To ja powinnam być smutna, a  nie ty.
-Nie chce więcej widzieć jak płaczesz… czuje się wtedy jakby cos mnie rozrywało od środka. – westchnął spuszczając wzrok. Ehh co za nieznośny dzieciak. Popchnęłam go dłonią tak by opadł na łóżko z powrotem. Usiadłam sobie obok niego i zaraz przyciągnęłam go lekko do siebie tak by go delikatnie objąć. Teraz właściwie leżał mi na kolanach. Wczepiłam jedną rączkę w jego srebrne włosy, następnie ucałowałam lekko jego czółko.
-Nie denerwuj się już, ok. ? To śmieszne. Jesteś takim dużym chłopcem, a tak bardzo przejmujesz się dziewczyną, która nawet nie odwzajemnia twoich uczuć.
-Mówiłem, że będę o ciebie walczyć… a jakoś mi nie idzie i ciągle tylko pogarszam sprawę. – westchnął podnosząc się z moich kolan i siadając przede mną. Słysząc jego zmartwione słowa pstryknęłam go w nos i za momencik wstałam.
-Uwierz mi… dobrze ci idzie. – puściłam mu oczko. Powędrowałam sobie do kuchni. – Ej Heaven… gdzie ty masz jakieś lody…
-Co… emmm nie wiem… a co ? Zawsze można coś załatwić.
-Pff… jak można nie mieć lodów no ja nie wiem… - naburmuszyłam się i stanęłam tyłem do blatu, a następnie usiadła na nim. Chłopak jakby starał się wymyśleć coś na kształt lodów. Heh bawi mnie to jak próbuje mi dogodzić w każdych warunkach.- Chodź do mnie… - zamruczałam machając nóżkami z niecierpliwością. Srebrno włosy niepewnie podszedł do mnie i oparł dłonie obok moich bioder na blacie.- Phi… jaki spłoszony. – zachichotałam odsuwając się ociupinkę. –Nie to nie. Jak mnie chcesz to musisz sobie wziąć… - wzruszyłam ramionami, a moje oczy błysnęły.
-Wiesz, że mógłbym to zrobić, ale nie chce robić nic co…
-Ojejku ! Jaka ja biedna Heaven chce mnie zgwałcić… - machnęłam rączką przykładając ją sobie do czoła. Ten mój aktorski akcent mówił więcej niż to co mogłam powiedzieć wprost. Położyłam się na blacie, a dzięki temu moja krótka sukienka podwinęła się do góry, odsłaniając moje uda i tym razem czarno czerwone majteczki z koronki. Jasne włosy rozlały się i spłynęły w dół , prawie dotykając ziemi. –Zgwałcić ? To pewnie mało powiedziane no nie ? – pokazałam mu język by później oblizać nim dolną wargę. Zeszłam z blatu i wychodząc z kuchni zahaczyłam jeszcze dłonią o umięśniony brzuch chłopaka.- W takim razie poczekam, aż nie wytrzymasz… -cmoknęłam w powietrze. Chyba dobrze mi idzie, bo Heaven wodził za mną wzrokiem, jakby chciał mnie w końcu dorwać. Nie wiem co go tak powstrzymywało. Skierowałam się do łazienki, napuściłam gorącej wody z bąbelkami i bardzo szybko do niej wskoczyłam. Oczywiście woda to praktycznie się wylewała. I… ups. Jestem taką gapą, że zapomniałam zamknąć drzwi. Nie no dobra specjalnie to zrobiłam.
-Tak wiem, że podglądasz… - westchnęłam bawiąc się bańkami i przekrzywiając główkę tak by spojrzeć na niego kontem oka.
-Pff ! Wcale nie ! - zbulwersował się, doskonale słysząc moje słowa. Aż parsknęłam śmiechem przez niego.
-Nie ma na co patrzeć no nie ?
-Co !? Nie to chciałem powiedzieć ! – wytłumaczył się od razu. Przez ten czas co on cos tam krzyczał, zdążyłam się umyć i wyjść. Nakryłam się różowym, krótkim , bo sięgającym jedynie troszkę po za moją pupę szlafrokiem i wyszłam do niego. Za nim jeszcze zdążył na mnie spojrzeć oparłam rączkę o jego policzek i ściągnęłam tak by go pocałować. Chyba był zaskoczony tym gestem bo przez cały ten czas miał otwarte oczy dokładnie tak samo jak ja.
-Nadal się trzymasz ? A co powiesz jeśli ci powiem….. że nie mam nic pod tym szlafroczkiem.. – szepnęłam mu do uszka i zamruczałam jednocześnie…


(Heaven ?)

Od Grimmjow'a - C.D Akiry

Prychnąłem pod nosem i znów udałem się do łazienki, gdzie zamierzałem wcześniej wpaść po spodnie. Skoro jest taka uparta, to zawsze możemy porozmawiać o pogodzie w towarzystwie kawy i herbatników, oglądając znaną telenowelę "Modę na sukces" i użalając się nad losem Patrica. Wróciłem już w pełni odziany. Zobaczyłem, że dziewczyna próbuje otwierać drzwi. Jakież to zdziwienie malowało się na jej twarzy, gdy okazało się, iż są zamknięte. Wtedy, lekko chichocząc, wyjąłem klucze z kieszeni i zacząłem kręcić je na palcu.
- Już mnie opuszczasz? - zapytałem z udawanym niezadowoleniem.
Akira odwróciła się w moją stronę i posłała mi wredne spojrzenie.
- Wypuść mnie - powiedziała stanowczo.
- A mogliśmy spędzić ze sobą wspaniałe chwile - oparłem się o ścianę, wciąż rozbierając dziewczynę wzrokiem. - Powinienem cię ukarać za te słowa w moją stronę, ale jak widzisz, jestem miły - dodałem.
- Co za...
- Zastanowię się nad tym, czy cię wypuszczę - usiadłem na sofie.
- I co? - podniosła brew.
- Odpowiedź brzmi "nie" - wzruszyłem ramionami, a ona wywróciła swoimi fioletowymi oczętami. Chyba miała dość tych gierek, ale co będę z tego miał, jeśli ją wypuszczę? Zero korzyści.
- Przecież nikt nie zauważy... - przybliżyłem się do niej i skręciłem jej loka. Nawet nie drgnęła. - Skonsumujemy znajomość? - kusząco wyszeptałem jej do ucha.
- Przecież się nie znamy - nadmieniła.
- Będziemy mieli okazję... - powoli rozsuwałem pasek od spodni.
- Czy to jest naleganie? - złożyła ręce na klatkę piersiową.
- A jeśli powiem, że tak? - przygwoździłem ją swoim ciałem do ściany. Natychmiast odwróciła głowę i wydawałoby się, jakby celowo nie chciała na mnie patrzeć. To było przeurocze.
- Ulubiony owoc? - zapytałem i przekręciłem ją tak, by jej twarz i ciało opierało się o ścianę.
- A po co ci to? - podniosła brew. - Zaraz naprawdę dostaniesz kopa w krok...
- Może uda nam się podnieść jakość zabawy - odparłem uwodzicielsko. - I sama chciałaś, byśmy się lepiej poznali.
- Truskawka? - wypowiedziała ledwo, chyba za bardzo ją naciskałem.
- Przeklęty owoc... - szepnąłem do siebie, kiedy uświadomiłem sobie, że nie jestem w ich posiadaniu. - No nic, obejdzie się bez nich. Łap klucze.
I wtedy szybko złapała je w łapki. Moją reakcją jak zwykle był śmiech. Czasami zabawnie było tak bajerować dziewczyny, które i tak się opierają. W rzeczywistości wcale nie chciałem jej zgwałcić, to był tylko test osobowości i zdała. Choć nie ukrywam, iż chciałbym dotknąć jej rozgrzanych piersi. To pewnie miłe uczucie.
- Wpadniesz jeszcze? - wyszczerzyłem się.
https://38.media.tumblr.com/4a2c04213d09daa72402b99b3b287dab/tumblr_n9feodJiis1temxi6o1_500.gif

< Akira? >

Od Grimmjow'a - C.D Inoue

Podczas gdy Inoue leżakowała w wannie, ja opatrywałem sobie rany. Nie były wprawdzie tak bardzo poważne, dlatego odłożyłem ów czynność, by sprawdzić co dziewczyna robi tak długo. To nie było zbyt przyzwoite, ale zamartwiałem się o jej stan. Więc zdecydowałem się lekko zapukać.
- Żyjesz tam?
Nic nie słyszałem, oprócz wody, która lekko uderzała o brzegi wanny. Było tak cicho, że można by się w nią idealnie wsłuchać. Zapukałem raz jeszcze, jednak przeistoczyło się to w walenie, a nie grzeczne pukanie. Nie wydawała z siebie żadnego dźwięku, więc szybko zdałem sobie sprawę, że coś się dzieję. Ciekawe życie miała ta dziewczyna.
- Inoue! - wymówiłem jej imię. - Otwierajże!
Nie odpowiedziała. W końcu postanowiłem otworzyć drzwi na siłę. Kopnięciem nogi szybko udało mi się tego dokonać. Przed sobą ujrzałem dziewczynę niemal całkiem zanurzoną w średnio ciepłej już wodzie. Tylko głowę miała na powierzchni. Nie przewidziałem tego, że Inoue śpi, choć miała zamknięte oczy.
- Hej... Wstawaj - uklęknąłem przed wanną.
Nie miałem okazji jak dotąd klęczeć przez dziewczyną w wannie. Dobrze, że nie wyprowadziło mnie to z równowagi. Nie przejmowałem się w tej chwili nagim, mokrym ciałem.
- No, już - poklepałem ją lekko po policzku.
Wtedy się wyrwała ze snu i patrzyła na mnie jak na ducha. Oparłem się o oparcie wanny i westchnąłem. Nigdy nie spotkałem dziewczyny z tyloma problemami.
- C-co ty tu robisz?! - spojrzała na mnie.
- Ja bym tak agresywnie nie zareagował, kiedy ktoś by mnie wybudzał ze snu, z którego mógłbym się nie obudzić - podrapałem się po głowie.
- Musze wyjść - stwierdziła, a ja wtedy uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.
Może zapomniała, że jest naga. Ale to lepiej dla mnie. Wtedy uniosłem do góry moją koszulkę, którą wcześniej nosiła; dokładnie przed kąpielą. Zakryła usta ręką, zdziwiona.
- To jest twój rozmiar? - chwyciłem jej biustonosz z podłogi.
Na jej twarzy białej twarzy dostrzegłem małe rumieńce.
- No już, ubieraj się - westchnąłem.
- Nie mogę, jak patrzysz - szepnęła.
- C-co? - podniosłem brew. - Kobiety... - odwróciłem się. - Pasuje?
- Ciągle tu jesteś - stwierdziła.
- Nie zamykaj drzwi - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia.
Miałem nadzieję, że Inoue już nie uśnie. Chociaż jej ciężkie powieki wyrażały co innego. Chyba nie wyjdzie w takim stanie z mieszkania. W związku z tym, postanowiłem znów poświęcić jej swoje łóżko. A w ostateczności, jest miejsce dla dwóch osób.
Po chwili wyszła z łazienki, ubrana w moją białą koszulkę. Widać, że nie założyła biustonosza, bo wszystko jej prześwitywało. Jednak nie byłem takim świrem, który rzuca się na poturbowane dziewczyny.
- Dziś też możesz spać tutaj, Inoue - powiedziałem.
- Pójdę do siebie... - szepnęła, opierając się o ściany.
- Nie ma mowy - z kamienną miną chwyciłem ją w pasie i zaniosłem na łóżko. Nie była ciężka, wręcz przeciwnie. Przykryłem ją delikatnie kołdrą po samą szyję. Wtedy coś wyszeptała pod nosem:
- Dlaczego mi pomagasz?
- Już ci powiedziałem. Nie zostawiam nikogo w potrzebie - powiedziałem wciąż beznamiętnie.
Inoue wtuliła się w poduszkę i znów próbowała pogrążyć się w śnie, ale mój gest całkowicie ją wyrwał. Bowiem odsuwając kołdrę, położyłem się obok niej i objąłem w pasie.
- C-co ty robisz? - nie dała rady się odwrócić.
Moja mina ciągle nie zmieniała wyrazu. W tej chwili nie było miejsca na żarty. Może jutro uda mi się z nią dogadać.
- Śpij, chcę cię tylko ogrzać - powiedziałem.

< Inoue? ლ(╹◡╹ლ) >

Od Heaven'a - C.D Vanilli

Z chwilą gdy po raz drugi pochyliłem się, aby pocałować Vanille, byłem pewny, że ponownie mnie zatrzyma. Nie stało się tak jednak, wręcz przeciwnie - dziewczyna przyłączyła się do namiętnego choć niezwykle delikatnego pocałunku. Chciałem objąć ją w pasie oraz unieść nieznacznie do góry jak to miałem w zwyczaju, ale Sigma uniemożliwiła mi to, kładąc rączki na moim torsie. Zachowała się, jakby w dziwny sposób odczytała moje zamiary. W dalszym ciągu nie odrywając się od jej malinowych ust, ułożyłem dłonie na ramionach dziewczyny. Począłem zjeżdżać nimi kolejno na łopatki, a potem na lędźwia, a znalazłszy się na lędźwiach, idealnie nad pośladkami, oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyłem na nią trochę niepewnie, szkarłatne oczy błysnęły pożądaniem, ale też czymś czego nie potrafiłem bliżej określić. Patrzyłem na nią w pytający sposób, wyrażający prośbę o pozwolenie (nie chciałem przecież oberwać w pysk ;v). I chociaż blondynka odpowiedziała uśmiechem na pełne zniecierpliwienia spojrzenie, nie odważyłem się usadowić dłoni tam gdzie przed chwilą samoistnie zjeżdżały. Wciąż targany negatywnymi emocjami znad plaży, czułem pewne zmieszanie oraz wstyd patrząc Vanilli w oczy - skąd mogłem wiedzieć, czy aby na pewno nasza kłótnia dobiegła końca? Może chowa urazę gdzieś głęboko w sobie tak, że nie byłem zdolny jej dostrzec. Chociaż zapewniała o nieprawdziwości tychże podejrzeń, to nadal czułem się winny jej łzom oraz smutkowi - nawet, jeżeli nie byłem w pełni świadomy tego, iż ją ranię. Mój dobry humor niespodziewanie i bezpowrotnie się ulotnił. Uśmiech zniknął z jeszcze lekko zarumienionej twarzy, wypisany na niej wyraz bezradności pojawił się wbrew woli właściciela. Rzuciłem Atshushi przepraszające spojrzenie, po czym spocząłem na łóżku przejeżdżając beznamiętnie palcami po srebrnej czuprynie. 
- Heaven... - westchnęła, wyraźnie zmęczona już całą tą sytuacją - Mówiłam ci już, żebyś się tym nie zadręczał. Przed chwilą o tym rozmawialiśmy.
- Wiem, ale... - odwróciłem na sekundę wzrok tylko po to, by ponownie wlepić je w niedawno rozpromienione od uśmiechu oblicze Sigmy - Tam na plaży... kiedy przedstawiłaś to w taki sposób jak to widzisz... Zrozumiałem, że naprawde potraktowałem cię jak rzecz. Wiem, że temat powinien być już dawno skończony, ale chciałbym cię jeszcze raz przeprosić. Obiecuję, że będe się pilnował i już nigdy nie pozwolę, żebyś płakała z mojej winy. - Pośpiesznie uniosłem się z siedziska, uderzając prawą ręką lewą pierś, by nadać swym słowom wiarygodności. 
Starałem się, by brzmiały jak najbardziej prawdziwie - koniec końców były najszczerszymi wyrazami, jakie kiedykolwiek wypowiedziałem do kogokolwiek. 
- Ty naprawde jesteś idiotą, Heaven. - zaśmiała się, widząc jak bardzo jestem zdeterminowany. - Chyba wejdzie mi w nawyk nazywanie cię tak.
Wzruszyłem ramionami i sam uśmiechnąłem się, widząc ją w lepszym humorze.
- A teraz naprawde bym coś zjadł. Może ci coś przygotować, moja Piękna? - zaśmiałem się jak prawdziwy kelner i podrywacz w jednym.
Vanilla popatrzyła na mnie z politowaniem, a potem tak jakby jej mina zmizerniała. Z pewnością przypomniała jej się sytuacja z przygotowywaniem naleśników, w której poniosłem żałosną klęskę. Udałem, że nie rozumiem jej reakcji na wypowiedziane nań słowa, oparłem rękę na biodrze sam nie wiedząc jak się teraz zachować.
- Może tej nocy sobie darujemy kolację, mój kucharzu.
Kiwnąłem głową, doskonale zdając sobie sprawę ze swych żałosnych, kulinarnych zdolności. Kolejna rzecz do poprawy. 

<Vanilla?>

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Prychnąłem tylko głośno i zaraz wyłożyłem się na kanapie. Cinia spojrzała na mnie na co ja tylko przymknąłem jedno oko.
-No co karłowaty zboczeńcu, już się nie obrażasz ? – pokazałem jej język. No teraz to serio myślałem że ta dziewczyna mi coś zrobi. Zdenerwowała się… chyba. Wlazła na mnie i usiadła mi okrakiem na brzuchu.
-KARŁOWATY !? NA DODATEK ZBOCZEŃCU !? A ty to co wyprawiałeś ostatnio.. – prychnęła pokazując swoje bialutkie ząbeczki. Nastawiła nade mną zaciśniętą dłoń i tak ją trzymała. Uhh.. myślała, że się wystraszę ? Już nie pierwszy raz od niej bym dostał..
-Ja ? Może mam powiedzieć kto mnie do tego sprowokował.. Albo kto tak słodko jęczał.. – i w tym momencie dziewczyna zaczęła delikatnie wymię kac i rumienić się coraz bardziej. – Albo… hmm..
-Oj przymknij się ! – warknęła i dała mi lekkiego kuksańca w łepek.
-No widzisz ? Ty nie potrafisz się ze mną kłócić. Zawsze przegrywasz… - zachichotałem. – Po za tym mówiłem ci że jeśli już tego chcesz to jest to na moich warunkach, a jak coś ci się nie podoba to..
-Podobało mi się… - nachyliła się nade mną tak, ze jej długie włosy gilgotały mi w twarz i wyszeptała uwodzicielsko. Aż zaniemówiłem na chwilę. Nie pozwoliła mi nawet dokończyć wypowiedzi. Yhhh. – Ale skończ ten temat bo czuje się niezręcznie… lepiej się czujesz ?
-Taa… już przeszło. Możesz się tego spodziewać za kilka tygodni. Czasem tak mam. Ale tym razem zamknę cie gdzieś tak żeby się do mnie nie zbliżała. – podniosłem się do siadu i tym samym zsunąłem dziewczynę ze swojego brzucha na biodra. Zbliżyłem się jeszcze odrobinę i oparłem głowę o jej ramię.
-A tobie co ? – Wczepiła znów paluszki w moje włosy. Przyjemne uczucie. Lubiłem kiedy tak robiła – Wiesz co ? Czasami jesteś taki słodki.. ale tak normalnie to jesteś taki nieznośny i nie czuły… jak ty to robisz?
-Magia, nie widać ? – odsunąłem się i spojrzałem w jej malinowe oczy. Jedną łapkę z moich włosów przeniosła na policzek i już miała zamiar mnie pocałować jednak zatrzymałem ją. – Nie przyzwyczajasz się ? – prychnąłem i pstryknąłem ją w nosek.


( Cinia ? )
Layout by Hope