[…]
Obudziłem się gdzieś tak w środku nocy. To znaczy nie wiem która była godzina, ale na pewno noc. Ah taki genialny Azusa stwierdził to po księżycu i ciemności jaka panowała na zewnątrz.
-Rene…- szepnąłem jakby sam do siebie i wtedy też poczułem miętowe kosmyki, które delikatnie kołysały i gilgotały mnie w twarz. Było otwarte okno, bo wiatr wpadał przez nie i przyjemnie owiewał mi twarz. W całym pokoju unosił się zapach alkoholu. Ponadto … spałem z chłopakiem. To niby nie takie dziwne, patrząc na moją orientację, ale jednak po przybyciu tutaj do ośrodka nieco od tego odskoczyłem. – Przez ciebie zdziczeje.. – i znów jakby powiedziałem sam do siebie… jednak…
-Dlaczego przeze mnie ? To ty zgodziłeś się żeby ze mną wypić.. –odezwał się nagle. Podniósł się na jednej ręce, a drugą otarł zaspane oko. – Dodatkowo, pozwoliłeś mi .. na to wszystko i pozwoliłbyś na jeszcze więcej, gdyby tylko nie… - zakończył wypowiedź na tym jak zbliżył się do mnie i zamierzał pocałować, jednak ja uprzedziłem go i odsunąłem się.
-Niech ci się nie wydaje, że jestem tak łatwy. – prychnąłem. Niby nadal pijany, ale bardzo nie lubię kiedy ktoś ma o mnie zdanie porównywalne do zwykłej dziwki.
-Phi…. Czy ja powiedziałem, że jesteś łatwy ? Mam na ciebie ochotę i nie zamierzam z tego rezygnować.. – parsknął śmiechem i za momencik przewrócił mnie tak bym leżał przybity do łóżka. Czułem…. Takie… dziwne uczucie … tak. To jedyne co mogłem o tym powiedzieć, ponieważ nie potrafiłem tego do końca opisać. Słabość jakiej jeszcze nigdy nie czułem i narastającą złość, która dodaje mi sił. Całkowicie przeciwne….
-Zamknij się.. i puść mnie !
-Oooo.. jak przykro nie masz siły ze mną walczyć Azusa ? Jesteś za słaby. Wydoiłem z ciebie jakieś 2 litry krwi, czego ty oczekujesz ?- prychnąłem tylko w jego stronę, ale gdy już zamierzałem otworzyć usta z zamiarem wypowiedzenia swojej opinii, Rene skutecznie zamknął mi je namiętnym pocałunkiem. Chciałem go odepchnąć… najpierw. Potem spodobały mi się jego pieszczoty i to jak umiejętnie potrafi mnie pozbawić mojej determinacji i zaciętego języka. – No i co ? Nadal jesteś na „nie” ? – odsunął się kawałeczek tak by spojrzeć w moje oczy.
-Zamknij się i nie przestawaj… - warknąłem i za koszulkę ściągnąłem go z powrotem na dół..
( Rene ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz