Yyy… on zachowywał się najdelikatniej ujmując… dziwnie ?
Odsunąłem się nieco od niego. Czy on płakał ? No bez jaj ! i co ja mam teraz
zrobić z taka idiotą. Złapałem go za fraki i zacząłem ciągnąc w stronę Rimear
Center. Boże no. Jakby go tu ktoś zobaczył to byśmy mieli oboje przesrane, on
za to że….. jest po prostu GUPI, a ja za współudział w GUPOCIE. Nie no nie
wierze. Musiałem się włamywać do jego pokoju bo mi debil nie chciał dać klucza
!!! Wrzuciłem go tam do środka i zaraz zamierzałem wyjść ale ten jednym
zgrabnym ruchem przyszpilił mnie do ściany za szyje.
-Czego ty ode mnie chcesz !? – warknąłem. Potem jednak
stwierdziłem, że lepszym rozwiązaniem będzie po prostu grzeczne przytakiwanie,
bo on może być niebezpieczny. Tak tez robiłem. On gadał te swoje jakieś GUPOTY,
a ja po prostu słuchałem i jak trzeba było to przytaknąłem. Yupi ! W końcu mnie
wypuścił. Nareszcie.
[…]
Siedziałem kilka godzin zamknięty w swoim pokoju jak dziecko
z depresją, w kącie.. samiutkie i tylko taki rożek z papieru na głowie na
którym było napisane „OSIOŁ”. Dokładnie tak się teraz czułem. Około godziny 20
postanowiłem wyjść do miejsca gdzie zazwyczaj ćwiczymy swoje Arcany. No i jak
na złość on tam był ! Na moje szczęście był tez tam jakiś inny koleś. Wysoki…
no….
Miałem nadzieje że nic złego mi się nie przytrafi.
-Ejj…. Smerfie ! – usłyszałem za sobą. Aż zazgrzytałem
zębami z poirytowania.
-Czego !? – rzuciłem się a ten złapał mnie znowu za włosy i
lekko podniósł łepek. Dlaczego nie uniknąłem tego !? Ja się pytam…
Znowu pie*dolił te swoje głupotki a ja słuchałem przy okazji
tracąc te swoje piękne niebiesko smerfowi włosy. Po kilku minutach tej
paplaniny podszedł do nas ten wysoki koleś i odrzucił go nieco dotyku.
Zielonowłosy odskoczył i za raz na jego twarzyczce pojawił się szeroki (wręcz
psychiczny) uśmiech.
-Hihi…nie lubię jak ktoś mi się wtrąca w kulturalną rozmowę….
– wyprostował się i spojrzał na tego z maską. Podszedł do niego i chwycił go za
koszulkę. Uuu.. to się źle skończy.- Kim ty jesteś…- zamruczał. Boże….ej boje
się go. Ten chłopak nie odpowiadał. Oparłem się o ścianę i odetchnąłem.
-Jak szukasz przyjaciół to mierz się z kimś swoich
rozmiarów.. – westchnął tylko i za raz zabrał jego łapkę ze swojej koszulki.
Coś czułem że jeżeli zachce się temu Toxycznemu facetowi to kamienny wyraz
twarzy zamaskowanego pana może się za raz zmienić w coś straszniejszego…
Jeszcze przez chwile patrzyli na siebie po czym ten wysoki
sobie po prostu poszedł. Spojrzał jeszcze tylko na nas kontem oka.
-Następnym razem ktoś ci odgryzie te łapki… - powiedział i
uśmiechnął się nieznacznie ukazując przy tym wampirze kły..
( Nyar ? )