No cóż ta dziewczyna miała coś w sobie co pozwala jej dzwonić nawet bez
telefonu.Ciekawe czy jej zasięg sięga dosłownie wszędzie.Dobra koniec
tego rozmyślania.Potrząsnąłem głową.Misaki spojrzała na mnie.
-Coś ci się dzieje?-zapytała,a w jej głosie nadal było wyczuć,że krępuje się rozmawiać ze mną.
-Nie,tylko nad czymś się zastanawiam.-blondynka znowu
ucichła.Pstryknąłem jej palcami przed twarzą.Otrząsnęła się.-Ej no,a nie
zapytasz się co mnie trapi?-zaśmiałem się.
-Jak nie chcesz mówić to po co mam pytać?
-A skąd wiesz,że nie chciałbym opowiedzieć?-opuściła głowę w dół.Na
prawdę ciężko jest złapać z nią jakiś kontakt wzrokowy.Chwyciłem ją za
brodę i uniosłem głowę tak,żeby spojrzała mi w oczy.Jej twarz okryła się
lekkim rumieńcem.Byłem zdziwiony,ponieważ strzelałem,że znów przybierze
barwę buraka,ale o proszę jakie miłe zaskoczenie.-Dlaczego tak mało się
uśmiechasz,a jeśli już to zawsze pod nosem.-ze swoich ust zrobiłem
ogromną podkówkę.
-Nie uśmiecham się dla byle kogo.-wymamrotała po czym położyła dłoń na mojej ręce i zdjęła ją ze swojej brody.
-Dopóki na twojej twarzy nie pojawi się uśmiech to nie ruszę się z tego miejsca!-wyciągnąłem nogi przed siebie.
-A co z treningiem?-czyżby troszkę spanikowała?Nie na pewno nie.Przecież
sama też mogłaby pójść i zostawić mnie tu,a później nie wracać.
-Zostawisz mnie.-zaśmiałem się.
-Nie umiem śmiać się na zawołanie tak jak ty.-założyła ręce na krzyż.
-Łaskotki?-uniosłem i opuściłem brwi,a ona tylko spojrzała na mnie
chłodnym wzrokiem.-Nie dajesz mi wyboru!-wrzasnąłem i zacząłem kierować
się w jej stronę.
-Nie!-szybko wstała z ławki.Chciałem zrobić to samo,ale ona stanęła
naprzeciwko mnie.-Miałeś się nie ruszać dopóki na mojej twarzy nie
pojawi się uśmiech,prawda?-byłem zdziwiony,że wykorzystała ten fakt.
-No cóż słowa trzeba dotrzymać.-rozłożyłem się na ławce.-Czyli mam
zrozumieć,że teraz pójdziesz ode mnie?-powróciło do niej ponowne
zakłopotanie.-To jak?-zapytałem ponownie.
-Nie wiem...-powiedziała niepewnie.Na całe szczęście była na tyle
blisko,że chwyciłem ją za rękę za nim zdążyła się odsunąć.Przyciągnąłem
ją do siebie i w jednej chwili znalazła się na moich kolanach.Objąłem ją
mocno,aby przypadkiem mi nie uciekła.Chociaż znając moją siłę zaraz się
uwolni z uścisku.Przez pierwsze kilka minut szamotała się na wszystkie
strony,ale zaraz po tym odpuściła sobie.
-Teraz mnie nie zostawisz póki się nie uśmiechniesz.-zaśmiałem się
wesoło po czym zacząłem ją kołysać w prawo,a raz w lewo.Znów była cała
czerwona.Rumieniec na jej twarzy pojawiał się na zwałowanie,a uśmiech
nie.W końcu przestałem "rzucać" nią na wszystkie strony.Oparłem głowę o
jej plecy.-Jak mam zrobić,abyś się uśmiechnęła...-wymamrotałem cicho.
-Wystarczy...-za jąkała się.Czyli usłyszała moją wypowiedź.-...teraz na
mnie spojrzeć.-w jej głosie słychać było pewne zawahanie.Podniosłem
głowę do góry.No i proszę bardzo przez kosmyki jej włosów było widać ten
niewielki uśmiech.Od razu zrobiło mi się raźniej.
-Czyli można powiedzieć,że mi się udało!-dziewczyna pokiwała twierdząco głową.-Puścić cię już?
<Misaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz