- Zostaff, ta ślicznodka jest jusz moja. Zabierz sfojom brzydkom tfarz sprzed jej pięknych oczu, bo ją jeszcze wystraszysz. - Nie wiem jakim cudem udało się się wypowiedzieć to zdanie logicznie.
Zarżałem jak kastrowany ogier, a potem padłem na kolana. W dalszym ciągu śmiejąc się z niewiadomego powodu, położyłem się na plecach i wlepiłem rozbiegane oczka w sufit. - Natsume, gwiazdy dziś tak jasno świecą. Choć pooglądać je ze mną!
Właściciel imienia kiwnął głową, po chwili kładąc się obok mnie na miękkim dywaniku wyścielającym korytarz budynku. Tymczasem Haruka dalej oblizywał tej blondynce noge. Głupia wywłoka, zaraz nic dla mnie nie zostanie!
- Teraz moja kolej. - oznajmiłem, podnosząc się jak Zombie.
Cudem doczłapałem się do nóg dziewczyny i także się ich uczepiłem. Całowaliśmy tak jej łydki dochodząc aż do kolan.
Milczała. W sumie rozumiem ją. Mając przed oczami tak absurdalny widok, będąc trzeźwym, pewnie także zaniemówiłbym z wrażenia.
- Przepraszam paniom najmocniej. - wybełkotał Natsu, dalej nie przestając patrzeć w biały sufit. - Ale włamała się Paniusia do mieszkania mojego kumpla. Proszę natychmiast opuścić to pomieszczenie, albo zadzfonie do naukofców.
- Ale... - o! odezwała się w końcu! - To wy weszliście do mojego pokoju.
Zalała się czerwienią niemal natychmiast po wypowiedzeniu tych kilku słów. Gorąca dziewczynka!
- Smakujesz jak szyneczka. Chrupałbym cię.
- Haruka, przymknij się, bo zaraz nam ucieknie.
- Chłopaki, nie tag publicznie. zaraz ktoś przyjdzie i nas nakryje. Heaven, zaprofadź nas freszcie do swojego apartamentu, a nie wyrywasz mi panienkę.
- Zamknij siem! Chodź mała. Znajdę miejsce, gdzie będziemy mogli pobyć sam na sam. - wyjąkałem, dźwigając się na rozchwiane nogi.
Prawie ich nie czułem, a do tego jeszcze musiałem podnieść swoją seksowną Księżniczkę na rączki. Co z tego, że nie dałem rady. Przymierzałem się raz, drugi i trzeci...
- Walić to! Chodź misiaczku! - złapałem ją za rękę, po czym ruszyłem przed siebie.
Dwójka moich nowych "przyjaciół" podążyła za mną, wykrzywując jakieś słowa. Szedłem sam nie wiem dokąd, ale chyba tylko cud sprawił, że po półgodinnym włóczęgostwie dotarłem do odpowiednich drzwi. Pociągnąłem za klamkę, wchodząc do środka.
<Haruka, Natsume, Misaki?>