- Zrób coś co będę mogła zjeść.. Bo jesteeeeeem głodna –
jęknęłam z uśmieszkiem. Podeszłam do Heaven’a i przytuliłam go od tyłu. Miałam
ochotę zapytać o coś jeszcze, no i nie byłabym sobą gdybym nie zapytała.
- Vanilla, powiedz mi. Dużego ma? – zapytałam kierując wzrok
na moją siostrunię. Ta akurat piła jakiś napój i zadławiła się spoglądając w
moją stronę. Heaven zaś dostał dreszczy, miał pewnie ochotę się ode mnie odsunąć,
ale przycisnęłam się nieco mocniej do niego.
- Cicho, cicho.. Nie wyrywaj się, bo będzie bolało –
wyszeptałam z diabelskim uśmiechem, przesunęłam dłoń delikatnie w dół, w stronę
rozporka jego spodni. Wtedy też postanowił działać i złapał mnie za rączkę. –
Oj daj spokój Heaven..
- Chiyo, nie uważasz, że nieco przesadzasz? – zapytała z
kpiną. Zaśmiałam się pogardliwie odsuwając od niego – No to mi odpowiedz.. Bo
widzę, że nie jesteś zbyt chętna, chciałam sama się dowiedzieć – zrobiłam
szelmowską minę i podeszłam tym razem do adresata moich słów – Nie przeszkadza
ci to, że moja kochana siostrunia ma takie...- i tu zostałam ugodzona łokciem w
brzuch. Spojrzałam na nią z szerokim uśmiechem i odkaszlnęłam łapiąc oddech.
Heaven nadal stał przy blacie, tylko tym razem przodem do nas.
- No dobra.. Vanilla jest podniecająca nawet w ubraniach i
przy takiej budowie ciała, prawda? – na powrót zwróciłam się do Heaven’a, Tym
razem to on zakrztusił się, ale nie soczkiem tylko powietrzem. Miałam ochotę
wybuchnąć takim śmiechem, że tarzałabym się po podłodze i płakała na wszystkie
strony zapełniając łzami szczęścia cały nasz apartament. Heaven wyglądał jak
buraczek, no chyba wiadomo przez co, prawda? Zlustrowałam go sobie od stóp do
głowy.
- Weźmiesz mnie na barana Heaven? – zapytałam pochylając się
do niego i zakładając ręce z tyłu – Przeniesiesz mnie tylko tutaj po
apartamencie i wtedy już od was się odczepię mojego kochane gołąbeczki –
mrugnęłam. Chłopak popatrzył na Vanillę porozumiewawczo, a potem podszedł do
mnie bliżej i kucnął.
Miałam zaciesz na ryjku niczym małe dziecko, przed wejściem
na plerki Heaven’a podskoczyłam jak małe dziecko podnosząc rączkę do góry.
Potem wskoczyłam mu na plecy ze śmiechem.
- Biegnij mój rumaku, przez świat – zachichotałam z
rumieńcami poruszając nogami. Vanilla patrzyła na mnie jak na niedojebaną
mózgowo, a na Heaven’a z politowaniem. Zauważyłem to jej pełne żalu
spojrzenie, więc skomentowałam „ Nie jestem
aż taka gruba”. Zachichotałam po tym niczym psycholek. Zachwiałam się, gdy
srebrnowłosy podniósł się do góry. Potem podszedł do kanapy, a następnie usiadł
zwalając mnie na nią.
- To koniec naszej wycieczki, wielkoludzie? – zapytałem znacząco
patrząc na jego krocze z figlarnym uśmieszkiem – Nie masz już siły ?
- Mam, ale nie chce mi się ciebie nosić Chiyo – odparł z
westchnięciem. Potem spostrzegł, gdzie zwiesiłam moje spojrzenie – Gdzie ty się
patrzysz, co?! – zapytał podnosząc głos oburzony. Zaśmiałam się w trymiga
podnosząc me ciałko do góry.
- Na to o czym chciałabym wiedzieć więcej – zaśmiałam się
patrząc mu w oczy ze słodyczą – Vanilla.. On faktycznie fajnie wygląda z
rumieńcami na tych swoich bladych policzkach.. – potem zwróciłam się do
Zarumienionego Chlebka – Dobrze wam się układa w łóżku?
- Przed..chwilą Vanilla ci powiedziała – odburknął odwracając
wzrok, najwyraźniej próbował ukryć czerwone policzki.
- Ale to czy jesteś nieziemski, czy też nie, mówi mi tylko o
tym jaki jesteś, ale nie odpowiada w pełni na moje pytanie. Jak często to
robicie? Mam nadzieję, że Vanilla nie będzie miała przez ciebie jakiegoś
rozwrzeszczanego bachora – i tu znowu spojrzała na jego krocze marszcząc nos. W
tym czasie, gdy my sobie rozmawialiśmy na tematy łóżkowe, blondynka zrobiła już
coś do jedzonka. Pachniało nieziemsko.. hehehehe. Pobiegłam pierwsza w stronę
kuchni, a zaraz za mną chłopak Vanilli. Wzięłam talerz z jedzonkiem tanecznym
krokiem podchodząc jeszcze do siostruni, pocałowałam ją delikatnie w policzek i
usiadłam na krześle przy stole. Przy okazji popatrzyłam na Heaven’a dość wrednym
tym samym dając mu do zrozumienia, że też ma dać całuska za pięknie wyglądający
posiłek, nie mi oczywiście! Ale Vanilli, za to, że tak się postarała. Wzięłam
pierwszy kęs, a moja twarz rozjaśniła się od razu.
- Heaven i jak ci smakuje? – zapytałam patrząc na niego
wymownie, Vanilla zajęła się w pełni swoim posiłkiem od czasu do czasu zerkając
na swojego ukochanego. Chłopak popatrzył na mnie, a potem na Vanilę obdarzając
ją serdecznym uśmiechem.
- Jest naprawdę dobre – mruknął między kolejnymi kęsami. Poruszyłam
tyłkiem na krześle, jakbym miała lepiej się usadowić z dumą wypisaną na twarzy.
- Dzięki – odparła blondynka znad swojego talerza. Po skończeniu
jedzonka, ostatnia ruszyłam w kierunku kanapy, ponieważ musiałam jeszcze pozmywać,
a więc gdy przyszłam oni już siedzieli na kanapie i gawędzili jak stare dobre
małżeństwo. Zakłóciłam tę ciszę moim wtargnięciem. Skoczyłam na nich ze
śmiechem. Po jakiejś minutce czy dwóch
leżałam już im na kolanach z brzuchem do góry. Tyłkiem leżałam na kolanach
Heaven’a, a główką u Vanilli.
- Jestem ciężka? – zapytałam spokojnie patrząc na nich bez
wyrazu.
- Trochę? – odparła. Zaczęłam się na to śmiać.
- To dobrze – wyszczerzyłam się wrednie jak jakiś prawdziwy hultaj(którym
i tak byłam ehehehe) no i tylko ruszyłam się, aby lepiej leżeć im na kolanach.
(Heaven, Vanilla?)