Jak teraz pomyślę, że Heaven nie spał przeze mnie całą noc….
To robiło mi się go żal. Najpierw pozostaje niewzruszony, stoi i patrzy na mnie.
Na to jak płacze, na to jak cierpię i nic. A teraz ? Nie mógł nawet zasnąć. I
to wszystko przeze mnie. Westchnęłam głośno i złapałam go za rączkę delikatnie.
Pociągnęłam go w stronę sypialni (doskonale wiedziałam, ze zaraz sobie coś
pomyśli ten mały zboczuszek, no ale… nie na początek dnia xD No dobra… prawie
początek).
-Co ty… - zaczął. Nie dane jednak było mu skończyć ponieważ
przystawiłam go do krawędzi łóżka, a następnie przewróciłam na plecy.
-Nie jesteś zmęczony ? Całą noc siedziałeś… czuwałeś nade
mną. – mruknąłem cicho. Sięgnął delikatną łapką na jego twarz i przeciągnęłam nią
po policzku chłopaka. – Musisz odpocząć…
- zeszłam z niego i usiadłam obok. 4 nad razem, a my znowu urządzamy sobie
pogawędki. Usiadłam sobie bardziej przy jego głowie i wczepiłam paluszki w
srebrne włosy. Czerwone oczy chłopaka
błysnęły tajemniczym blaskiem. Odchylił główkę do tyłu i spojrzał na mnie
-A jeśli powiem, że nie jestem śpiący..
-Tia…. A te wory pod oczami, to niby dodają ci uroku ? – zachichotałam,
bawiąc się kosmykami jego włosów. Po kilku minutkach Heaven zamknął ocz i
leciutko wtulił się w moja nogę. I że on niby nie jest śpiący ? Widzę właśnie.
Przez tą myśl i jego poprzednią wypowiedzieć uśmiech nie znikał mi z twarzy.
[…]
W końcu ja sama nie mogłam już usiedzieć. Położyłam się obok
niego i również zasnęłam. Hmm.. teraz spało się o wiele lepiej. Przy nim.
Zawsze tak było, ale dlaczego ? Jak tylko byłam z tym głupiutkim chłopakiem…
wszystko było lepsze.
- VANILLA ! Gdzie ty się podzie…. – obudził mnie donośny
głos wpadającej do apartamentu siostry. Boże ta to ma wyczucie. Chociaż… chyba
nie mam się czego wstydzić zwłaszcza, ze przecież tylko się do niego
przytuliłam. To jeszcze nic złego czyż nie ? Stanęła w drzwiach mojej sypialni
i tam też się zatrzymała. Kiedy nas zobaczyła: na jej twarzy wymalowały się
piękne rumieńce. Usta wykrzywiły się w szaleńczym uśmiechu. Przeniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam
oczka. Heaven’ek jeszcze spał. –Mrrruuu… to wy już tak oficjalnie ? – wparowała
do nas do łóżka i przy tym tez walnęła chłopaka w brzuch. Momentalnie zgiął się
i …. Spadł z łóżka. Boże… on ją chyba zabije teraz…
-Argh….. Vanilla… czy ty… - podniósł się i ponownie nie
dokończył tego co miał zamiar powiedzieć. Jak zobaczył Chiyo na łóżku to wyraz
jego twarzy zmienił się drastycznie. – Co ona tu robi !? – zapytał nagle
wskazując na czarnowłosą palcem.
-Heaven ! Jak ja cie dawno nie widziałam ! Chociaż … może to
i dobrze. Widzę, że bardzo dobrze zajmujesz się moją siostrą … - zakręciła kółeczko
oczami i znów przeniosła wzrok na mnie. Wygięła plecki w koci grzbiet. Złapała
mnie za policzek i przyciągnęła do siebie. – Dobry jest w łóżku ? – puściła mi
oczko. Ah tak.. ta również tylko o jednym. Już wiem od kogo się tego nauczyłam.
-Nieziemski… - zerknęłam tajemniczo w stronę Heaven’a.
Wodził cały czas wzrokiem za Chi, ale gdy wypowiedziałam te słowo,
automatycznie zarumienił się lekko. Wyglądał tak jakby mówił „Czy ty jej teraz
będziesz dawała sprawozdanie z tego co my robimy w nocy !?”. W każdym razie.. zapamiętam
sobie tą minę do końca życia.
-To może ja go sobie porzecze na jedną noc, hmm ? –
przeturlała się po łóżku i już miała zlecieć na podłogę (dokładniej to na
chłopaka), ale zatrzymałam ją.
-No gdzie… nie oddam ci go. On jest mój. Znajdź sobie innego
dobrego w łóżku. Ten jest już zajęty.
Na twarzy mojej siostry pojawił się grymas niezadowolenia,
za to ja wystawiłam jej język i wstałam. Mój Tygrysek nadal siedział na
podłodze z miną godną pożałowania. Kurde, no przecież nic takiego nie
powiedziałam. Za nim wyjdę z pokoju to chyba wypadało by go najpierw podnieść,
no nie ? Tak wiec podeszłam do niego i wyciągnęłam łapkę. Chwilę się wahał,
mimo wszystko przyjął pomoc. Druga Sigma w tym czasie wyszła z pokoju i
skierowała się do kuchni.
-Zawstydziłeś się, jak powiedziałam, że jesteś
nieziemski w łóżku ? – podeszłam na
paluszkach i oparłam się o jego tors. Nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę.
Z kuchni dobiegał cichy głos Chiyo, która sobie coś śpiewała i jednocześnie
nawoływała nas. – Chodź… - pocałowałam go w policzek i pociągnęłam w stronę
siostry.
-Co ? Tak mało czasu potrzebowaliście na szybki numerek ? –
powiedziała cichutko chichocząc.
Myślałam, że Heaven z tego całego zawstydzenia wyjdzie z siebie i stanie
obok. – Heaven tak szybko dochodzisz…?
-Dobra starczy. Bo nigdy więcej nie wyjdzie z pod kołdry…
-Ciekawe czego on tam szuka… może..
-Chiyo. – podeszłam i pstryknęłam ją w nosek. – Jesteście głodni ? Heaven może zrobisz te
swoje specjalne naleśniki ? – zerknęłam na nich.
-Odczepcie się obie… - prychnął podchodząc do blatu i opierając
się o niego obiema rączkami. Hehe. Biedny. Chciaż… taki zarumieniony Heaven’ek
jest całkiem słodki. Pytanie : Kiedy on w ogóle nie jest słodki ?”
-No dobrze… to ja wam zrobię coś dobrego… ale ty go nie męcz
Chiyo.
( Heaven , Chiyo ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz