Odstawiłem swoją słodką Księżniczkę z powrotem na ziemię. Potem zły, że przerwano mi w tak pięknym momencie, podreptałem szybko pod drzwi wejściowe i pociągnąłem energicznie za klamkę. Już przygotowałem sobie regułkę oraz bogaty ciąg słów wyrażających moje oburzenia, ale zobaczywszy kto w stoi w drzwiach dosłownie zaniemówiłem. Haruka...
- Czego tutaj szukasz? - warknąłem, a przynajmniej bardzo starałem się, aby to tak nie zabrzmiało.
- To raczej ja powinienem cię o to zapytać. A teraz wybacz... - zaczął tym swoim oschłym, bezuczuciowym tonem i przepchnął się przez próg.
Tak jakby w ogóle mnie tam nie było. Co za człowiek... (kosmita)
- Pocoś tutaj przylazł? - nie odpuszczałem, niczym małe, uparte dziecko podążyłem za nim aż do kuchni.
Szatyn totalnie zignorował zarówno mnie jak i towarzystwo Vanilli stojącej w tym samym miejscu. Otworzył lodówkę, bez słowa wyjął z niej karton mleka, a potem opróżnił prawie całą jego zawartość. Następnie wytarł usta rękawem poszarpanej, spranej bluzy. Dopiero teraz był łaskaw unieść swe zacne, brązowe oczka na moją osobę.
- Przyszedłem się nachlać, a że cały alkohol wyparował w czasie ostatniej imprezy to musze się zadowolić chociaż tym.
Zupełnie jakby mnie to obchodziło. Wydawał się teraz nieprawdopodobnie upierdliwy: aspołeczny gnojek, wykorzystujący fakt, iż nie cierpiałem kiedy ktoś ignorował moje istnienie. Przeczesał włosy palcami, wlepiając zaspany wzrok na widok za oknem. Właśnie przymierzyłem się do powiedzenia czegoś wyjątkowo chamskiego (mając pełną świadomość, iż owy osobnik będzie miał to w poważaniu), gdy widząc wchodzącą do pomieszczenia Vanille o mało się nie zakrztusiłem. Półnaga, odziana jedynie w skąpą, czerwoną bieliznę zmierzała właśnie w stronę naszej dwójki. Haruka o mało nie wypłuł mleka na podłogę, kiedy odwrócił głowę żeby sprawdzić do czego ślinię się jak stary bulldog.
<Vanilla, Sexbombo ;**?Ewentualnie Haru xD>
czwartek, 9 kwietnia 2015
Od Cinii - C.D Riuki'ego
Wyżyć się na nim jeszcze bardziej? To jest możliwe, żeby zranić kogoś jeszcze bardziej? Bo wydaje mi się, że osiągnęłam już pewnego rodzaju limit, a nawet jeśli jestem w stanie posunąć się dalej i się "szkolić", to nie chcę. Chyba już zakończyliśmy naszą cudowną wymowę zdań, nie chcę żeby znowu krzyczał... nie chcę, żeby się jeszcze bardziej zdenerwował. Po tym co zrobiłam, mogę chociaż jeden, jedyny raz dotrzymać swojej obietnicy. Przestać kręcić i cudować, bo i tak ostatecznie nie jestem w stanie nieczego odkręcić. Naprawdę żałosne. Ponieważ powiedziałam, że jak tylko mi powie czy mnie kocha, pójdę sobie. A że powiedział, to teraz ja muszę zrobić to, co powinnam zrobić już kilka minut temu. Czyli wyjść.
- Nie... - mówiąc to spuściłam główkę, jak skarcone zwierzątko - Nie mam Ci już nic więcej do powiedzenia...
Riuki przez chwilę stał w ciszy, aż wreszcie przytaknął. Spojrzałam ukradkiem na jego zaciśnięte pięści. Cierpiał, zraniłam go. Zagryzłam lekko wargę, cholera znowu mam ochotę się rozpłakać. Ile można?
- W takim razie... cześć - Powiedział pospiesznie, jego dłonie wręcz zbielały, chociaż i tak słabo było to widać na tle jego bladej karnacji
Wzdrygnęłam się, nagle zrobiło mi się słabo. Wszystko się rozmyło i potrzebowałam ogromnej siły woli, żeby nie upaść na kolana, rozpłakać się i błagać go o przebaczenie. Ostatecznie mam resztki dumy, nie ma co dłużej tego ciągnąć. Cały czas to ja byłam ostatecznie zazdrosna o byle co... a sama nie byłam lepsza. Wręcz przeciwnie, byłam gorsza. Trzęsąc się, przytaknęłam i uniosłam głowę.
- Na razie - uniosłam dłoń, ale nie byłam nawet w stanie nią pomachać, ponieważ już po chwili bezwładnie uderzyła o mój bok
Przełknęłam ślinę, po czym obruciwszy się na pięcie ruszyłam w stronę wyjścia, idąc jak na skazanie. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam korytarzem, było mi niedobrze...
- Czemu aniołek płaczę? - usłyszałam głos, który jeszcze do niedawna mnie nie denerwował, a tak przy okazji... to ja płacze?
- Zamknij się... - skłoniłam się na jak najbardziej osłoschły i opanowany ton - Dobrze wiesz czemu gadzie, cały czas tu przecież stałeś!
- Gadzie? - Rene uniósł brwi i zaczął kierować się w moją stronę
- Nawet się do mnie nie zbliżaj! - podstawiłam mu nożyk pod gardło, gdyby ruszył się jeszcze jakiś centymetr, ostrze wbiłoby mu się w krtań.
Byłabymgo w stanie nawet teraz zabić. Musiałam wyglądać śmiesznie, płacząc i równocześnie rzucając mu mordercze a za razem wyzywające spojrzenie. Jednak z drugiej strony, nie chcę mu nic zrobić. Szybko skarciłam sięw duchu za tą głupią myśl i odrzuciłam nożyk w bok, tak że zleciał ze schodów robiąc mnustwo hałasu. Sama po chwili zeszłam po schodach na dół, mijając "broń" kopnęłam ją czubkiem buta, tak, że odbiła się od ściany i już na dobre wylądowała na posadce.
( Riuki? Przepraszam, za czas, długość, ortografię, interpunkcję, stylistykę i wgl - do gry wkroczył mój największy wróg... Tablet D: )
- Nie... - mówiąc to spuściłam główkę, jak skarcone zwierzątko - Nie mam Ci już nic więcej do powiedzenia...
Riuki przez chwilę stał w ciszy, aż wreszcie przytaknął. Spojrzałam ukradkiem na jego zaciśnięte pięści. Cierpiał, zraniłam go. Zagryzłam lekko wargę, cholera znowu mam ochotę się rozpłakać. Ile można?
- W takim razie... cześć - Powiedział pospiesznie, jego dłonie wręcz zbielały, chociaż i tak słabo było to widać na tle jego bladej karnacji
Wzdrygnęłam się, nagle zrobiło mi się słabo. Wszystko się rozmyło i potrzebowałam ogromnej siły woli, żeby nie upaść na kolana, rozpłakać się i błagać go o przebaczenie. Ostatecznie mam resztki dumy, nie ma co dłużej tego ciągnąć. Cały czas to ja byłam ostatecznie zazdrosna o byle co... a sama nie byłam lepsza. Wręcz przeciwnie, byłam gorsza. Trzęsąc się, przytaknęłam i uniosłam głowę.
- Na razie - uniosłam dłoń, ale nie byłam nawet w stanie nią pomachać, ponieważ już po chwili bezwładnie uderzyła o mój bok
Przełknęłam ślinę, po czym obruciwszy się na pięcie ruszyłam w stronę wyjścia, idąc jak na skazanie. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam korytarzem, było mi niedobrze...
- Czemu aniołek płaczę? - usłyszałam głos, który jeszcze do niedawna mnie nie denerwował, a tak przy okazji... to ja płacze?
- Zamknij się... - skłoniłam się na jak najbardziej osłoschły i opanowany ton - Dobrze wiesz czemu gadzie, cały czas tu przecież stałeś!
- Gadzie? - Rene uniósł brwi i zaczął kierować się w moją stronę
- Nawet się do mnie nie zbliżaj! - podstawiłam mu nożyk pod gardło, gdyby ruszył się jeszcze jakiś centymetr, ostrze wbiłoby mu się w krtań.
Byłabymgo w stanie nawet teraz zabić. Musiałam wyglądać śmiesznie, płacząc i równocześnie rzucając mu mordercze a za razem wyzywające spojrzenie. Jednak z drugiej strony, nie chcę mu nic zrobić. Szybko skarciłam sięw duchu za tą głupią myśl i odrzuciłam nożyk w bok, tak że zleciał ze schodów robiąc mnustwo hałasu. Sama po chwili zeszłam po schodach na dół, mijając "broń" kopnęłam ją czubkiem buta, tak, że odbiła się od ściany i już na dobre wylądowała na posadce.
( Riuki? Przepraszam, za czas, długość, ortografię, interpunkcję, stylistykę i wgl - do gry wkroczył mój największy wróg... Tablet D: )
Od Aki'ego
Ciemność. Jedyne co pamiętałem to, że byłem gdzieś z Rosie, z jakąś jeszcze inną dziewczyną i jakimś chłopakiem w jakimś mieście... i musieliśmy walczyć z innymi osobami. Ale teraz co się działo? Bałem się tej ciemności. Chwyciłem się czegoś rękami i zaczęłam wołać imię swojej siostrzyczki.
- Rosie ... Rosie - mruczałem przed snem, gdy poczułem jak ktoś głaszczę mnie po twarzy
Od razu wiedziałem kto to był i chętnie otworzyłem oczka. Do końca się nie wyspałem, ale musiałem specjalnie dla tej osoby. Leżałem na kolanach dziewczyny i trzymałem się jej ręki. Uśmiechnęła się do mnie, a ja usiadłem na niej i przetarłem oczy.
- Nadal jesteśmy w tym mieście... o! arenie? - spytałem po czym zatkałem buźkę ziewając
- Już wszystko się skończyło. O dziwo nadal nie ujawnili wyników i tak w samym środku walki zabrali nas. A ty wszystko przespałeś - rzuciłem ciche "przepraszam" po czym wtuliłem się w dziewczynę
Znów była ubrana w ten miękki sweterek, który tak ładnie pachniał. Gdy obok niej tak siedziałem czułem spokój, czułem się bezpieczny. Wsadziłem nos w materiał i znów zamknąłem oczy na nowo zasypiając. Mój nagły powrót do spania musiał zaskoczyć dziewczynę, ja to tylko czymś ją zawsze zaskakuję. Po raz drugi zostałem obudzony przez zapach herbaty, chyba pomarańczowej. Bo albo ta herbata tak pachniała albo ciasteczka stojące obok, albo jakaś świeczka. Sam nie wiem, ale zapach był bardzo przyjemny. Uniosłem głowę znad poduszki i ściągnąłem z siebie koc. Dziewczyny nie było w pokoju, powoli zsunąłem się z kanapy i nachyliłem się do stołu z przysmakami dla mnie. Sięgnąłem po delicję, którą od razu wpakowałem do buzi. Tak się złożyło, że herbata jak i delicja była o smaku pomarańczy. Jak ja kocham siostrzyczkę, jest dla mnie taka dobra i troszczy się o mnie! Gdy skończyłem posiłek, zarzuciłem sobie koc na głowę i opatuliłem się nim. Pomimo ciepłego napoju zrobiło mi się zimno. Tak, zapowiada się na deszcz. Sunąłem nogami po panelach i już znalazłem się przy oknie. Pierwsze krople zaczęły "robić wyścigi", która pierwsza dotrze na dół, która się zatrzyma. Niektóre łączyły siły i jako jedna dotarły na metę. Usiadłem po turecku i dotknąłem chłodnej szyby. Siedząc tak zamyśliłem się i dopiero wyrwał mnie z niego odgłos pchnięcia drzwi. Odwróciłem się i wpatrywałem się jak Ros wchodzi do pokoju. Jeszcze nie zauważyła mnie. Podniosłem się szybko i zanim zdołała się obrócić stałem tuż za nią i oplotłem ręce wokół jej brzucha mocno się wtulając.
- Dziękuje - powiedziałem zadowolony jednak po chwili rozluźniłem uścisk i cofnąłem się - Co się stało? Siostrzyczko... - szepnąłem widząc [jak dla mnie] smutną twarz dziewczyny
Ta jednak zaprzeczyła głową i powlokła się w kierunku kuchni. Chwile tak stałem przed drzwiami zastanawiając się czy za nią pójść, czy może nie pozwolić jej pobyć samej. Ale no nie mogłem patrzeć na jej smutną twarz. Sięgnąłem po Momo, który siedział na kanapie i przyciskając go do siebie mocno tuląc w rękach udałem się w ślad za dziewczyną. Na 100% musiało się coś stać bo nie była sobą. Stała wpatrując się w szklankę wody, którą najwyraźniej dopiero nalała. Na usta mi się cisnęło by zapytać "Wypić albo nie wypić, oto jest pytanie.", ale no Ros nie była w nastroju. Podstawiłem jej pod rękę pluszaka, a ta od razu opuściła na mnie wzrok. Pokazałem się zza pluszaka uśmiechając się lekko.
- Jeśli mi nie chcesz powiedzieć możesz wyżalić się Momo, zawsze ci pomoże - podałem jej przyjaciela,a ta wzięła go do rąk i podstawiła pod twarz wpatrując się w niego
- Naprawdę nic się nie stało - poczochrała mnie po włosach
Wcześnie tego nie lubiłem, ale jeśli to ona robiła to sprawiało mi to dużą frajdę. Kiwnąłem głową, a dziewczyna oddała mi pluszaka. Usiadła na krześle, a ja zrobiłem to samo...tyle, że musiałem się bardziej wysilić niż ona zanim znalazłem się na siedzisku. Wpatrywałem się badawczo w dziewczynę, aż wreszcie sam zacząłem się śmiać.
< Ros ♥ ? >
- Rosie ... Rosie - mruczałem przed snem, gdy poczułem jak ktoś głaszczę mnie po twarzy
Od razu wiedziałem kto to był i chętnie otworzyłem oczka. Do końca się nie wyspałem, ale musiałem specjalnie dla tej osoby. Leżałem na kolanach dziewczyny i trzymałem się jej ręki. Uśmiechnęła się do mnie, a ja usiadłem na niej i przetarłem oczy.
- Nadal jesteśmy w tym mieście... o! arenie? - spytałem po czym zatkałem buźkę ziewając
- Już wszystko się skończyło. O dziwo nadal nie ujawnili wyników i tak w samym środku walki zabrali nas. A ty wszystko przespałeś - rzuciłem ciche "przepraszam" po czym wtuliłem się w dziewczynę
Znów była ubrana w ten miękki sweterek, który tak ładnie pachniał. Gdy obok niej tak siedziałem czułem spokój, czułem się bezpieczny. Wsadziłem nos w materiał i znów zamknąłem oczy na nowo zasypiając. Mój nagły powrót do spania musiał zaskoczyć dziewczynę, ja to tylko czymś ją zawsze zaskakuję. Po raz drugi zostałem obudzony przez zapach herbaty, chyba pomarańczowej. Bo albo ta herbata tak pachniała albo ciasteczka stojące obok, albo jakaś świeczka. Sam nie wiem, ale zapach był bardzo przyjemny. Uniosłem głowę znad poduszki i ściągnąłem z siebie koc. Dziewczyny nie było w pokoju, powoli zsunąłem się z kanapy i nachyliłem się do stołu z przysmakami dla mnie. Sięgnąłem po delicję, którą od razu wpakowałem do buzi. Tak się złożyło, że herbata jak i delicja była o smaku pomarańczy. Jak ja kocham siostrzyczkę, jest dla mnie taka dobra i troszczy się o mnie! Gdy skończyłem posiłek, zarzuciłem sobie koc na głowę i opatuliłem się nim. Pomimo ciepłego napoju zrobiło mi się zimno. Tak, zapowiada się na deszcz. Sunąłem nogami po panelach i już znalazłem się przy oknie. Pierwsze krople zaczęły "robić wyścigi", która pierwsza dotrze na dół, która się zatrzyma. Niektóre łączyły siły i jako jedna dotarły na metę. Usiadłem po turecku i dotknąłem chłodnej szyby. Siedząc tak zamyśliłem się i dopiero wyrwał mnie z niego odgłos pchnięcia drzwi. Odwróciłem się i wpatrywałem się jak Ros wchodzi do pokoju. Jeszcze nie zauważyła mnie. Podniosłem się szybko i zanim zdołała się obrócić stałem tuż za nią i oplotłem ręce wokół jej brzucha mocno się wtulając.
- Dziękuje - powiedziałem zadowolony jednak po chwili rozluźniłem uścisk i cofnąłem się - Co się stało? Siostrzyczko... - szepnąłem widząc [jak dla mnie] smutną twarz dziewczyny
Ta jednak zaprzeczyła głową i powlokła się w kierunku kuchni. Chwile tak stałem przed drzwiami zastanawiając się czy za nią pójść, czy może nie pozwolić jej pobyć samej. Ale no nie mogłem patrzeć na jej smutną twarz. Sięgnąłem po Momo, który siedział na kanapie i przyciskając go do siebie mocno tuląc w rękach udałem się w ślad za dziewczyną. Na 100% musiało się coś stać bo nie była sobą. Stała wpatrując się w szklankę wody, którą najwyraźniej dopiero nalała. Na usta mi się cisnęło by zapytać "Wypić albo nie wypić, oto jest pytanie.", ale no Ros nie była w nastroju. Podstawiłem jej pod rękę pluszaka, a ta od razu opuściła na mnie wzrok. Pokazałem się zza pluszaka uśmiechając się lekko.
- Jeśli mi nie chcesz powiedzieć możesz wyżalić się Momo, zawsze ci pomoże - podałem jej przyjaciela,a ta wzięła go do rąk i podstawiła pod twarz wpatrując się w niego
- Naprawdę nic się nie stało - poczochrała mnie po włosach
Wcześnie tego nie lubiłem, ale jeśli to ona robiła to sprawiało mi to dużą frajdę. Kiwnąłem głową, a dziewczyna oddała mi pluszaka. Usiadła na krześle, a ja zrobiłem to samo...tyle, że musiałem się bardziej wysilić niż ona zanim znalazłem się na siedzisku. Wpatrywałem się badawczo w dziewczynę, aż wreszcie sam zacząłem się śmiać.
< Ros ♥ ? >
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Co to miało wszystko być…. Teraz naprawdę zacząłem się
zastanawiać w jakiej dziewczynie się zakochałem i jak bardzo jej jeszcze nie
znam. To co powiedziała przed chwilą było po prostu…. Ciekaw jestem czy ona
chciała by to usłyszeć ode mnie. Stałem tak trochę dalej od niej i wpatrywałem się
w podłogę. Nie wiem czy nie miałem po prostu odwagi podnieść tego wzroku, czy
po prostu nie chciałem. Chciała wyjść… to dlaczego tutaj jeszcze stoi…. Dlaczego
każe mi tego słuchać w dodatku że przed chwilą całowała się z moim bratem…
-Riuki…. Kochasz mnie ? – walnęła prosto z mostu, bo już
chyba nie mogła wytrzymać. Po co to pytanie ? Czy teraz da jej to jakaś
satysfakcję skoro ja nie chce jej widzieć.
-Co ci to da, jeśli ci powiem ? – westchnąłem głęboko, tylko
po to żeby nie krzyczeć. – Nie ma znaczenia…. Już teraz…. Po za tym nie
chciałaś czasem iść ?
-Odpowiedz mi… proszę….
-Daj mi spokój… - warknąłem i chciałem ją wyminąć, ale gdy
tylko chciałem to uczynić Cinia zaparła się i całym swoim ciężarem oparła się o
mój tors tylko po to by mnie zatrzymać. Zdziwiło mnie to, że właśnie tak się
zachowała. Nigdy nie robiła czegoś takiego…
-No powiedz mi i się mnie pozbędziesz…. Już sobie stąd
pójdę, no ! – wykrzyczała. Łzy leciały jej ciurkiem chociaż próbowała je bardzo
skutecznie tamować. Boże idiotka. Wstydzi się na dodatek przede mną płakać.
-No tak….- szepnąłem. Cinia jakby nagle się wyprostowała. –
Gdybym cie idiotko nie kochał nie przejąłbym się…. Zostaw mnie już w spokoju.
Po za tym… mówisz że nie byliśmy razem ? Tak ? To dlaczego ty mi nie pozwalałaś
pić krwi innej dziewczyny ? Skoro to nie był żaden taki kontakt… wcale…
-No bo..
-Byłaś cholernie zazdrosna. I co ja mam teraz powiedzieć ? „Nie
byliśmy razem”….
-No dobra nie chciałam tego..
-Przestań…. Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć ? Wal śmiało,
możesz się powyzywać psychicznie tak jak ja na tobie… - zacisnąłem dłoń w pięść,
by jakoś to jeszcze przetrzymać, bo jednak… było to trudne..
( Cinia ?)
Od Cinii - C.D Riuki'ego
Riuki był wściekły, było to po nim widać. Zdenerwowanie wręcz z niego wylatywało, czyli widział to co stało się kilka minut temu. Nawet nie potrafiłam tego zrozumieć, czemu jego brat to zrobił? Żeby ze mnie zadrwić i zdenerwować swojego brata? Wychodzi na to, że był świadom jego obecności… to wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż jest w rzeczywistości. Wiem o tym, że powinnam była go odepchnąć i zasadzić porządnego kopa. Nie byłam jednak w stanie, stałam tam jak sparaliżowana, tak samo teraz. Zacisnęłam piąstki, mnąc mini materiał swojego ubrania. Chłopak w dalszym ciągu mi się przyglądał czekając na moje "usprawiedliwienie". Ze zdenerwowaniem wyczułam, że łzy nadal spływają mi po policzkach. Szybko je starłam z poirytowaniem, cicho westchnęłam marszcząc czoło.
- Co? Nic nie powiesz… no właśnie, nic. Bo nie masz żadnego wytłumaczenia, wybrałaś i tyle.
- Nie! Nic nie wybierałam, zacznijmy od tego, że nawet go nie znam… nie wiem od którego momentu tam stałeś, ale to nie tak.
- To niby jak? Bawi Cię to?
- Sam powiedziałeś, że nie jesteśmy razem… no to o co Ci chodzi?
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, dotarło do mnie jak te słowa mogły go zranić. Riuki skrzywił się i zrobił dwa kroki w tył. Wyciągnęłam w jego stronę rękę, jednak kiedy tylko się do niego zbliżyłam zostałam odepchnięta. Przycisnęłam do swojej piersi dłoń, którą jeszcze przed chwilą chciałam pogłaskać chłopaka po policzku.
- Przepraszam… ja już sobie… pójdę. - powiedziałam jakby sama do siebie, nadal stojąc w miejscu
(Riuki? Sorka, że krótkie ale nie da się na lekcji pisać xD)
Od Vanilli - C.D Heaven'a
Chłopak całował mnie na początku tak delikatnie. Ledwo co dotykał moich ust, ale pewnie tylko po to by mnie jeszcze bardziej podpuścić. A może po prostu bał się cokolwiek zrobić żeby mnie przez przypadek nie spłoszyć. Hehe jaki słodziak. W pewnym momencie jakby na chwilę się oderwał i przejrzał mojej reakcji. To wyglądało tak jakby pytał mnie o pozwolenie. Oparłam się wygodnie plecami o ścianę za mną. Heaven trzymał mnie tak kurczowo. Czyżby podejrzewał że od niego ucieknę? Wygięłam lekko plecy i przemknęłam oczy
- Nigdzie od ciebie nie ucieknę głuptasie...- dotknęłam dłonią jego policzka. Ah ten jego napalony oddech. - Po za tym... Nie chce dłużej na ciebie czekać... Pocałuj mnie tak żebym to poczuła.... - zamruczałam słodko, a chłopak jak na rozkaz wpił się w moje usta. Zrobił to tak raptownie i namiętnie, że nawet nie zdążyłam zareagować. Jedyne co teraz byłam w stanie zrobić to objąć go mocniej nogami. Chciałam jak najbardziej zmniejszyć dystans między nami, gdy nagle..... Po pokoju rozległo się głośne pukanie.
-Cholera...- warknął mój misiaczek i walnął z niezadowolenia w ścianę tuż obok mojej głowy.
- Musisz iść otworzyć drzwi... - Zacmokałam. Hehe wkurze go trochę- Ale wróć.... Chcę ciebie...- przygryzłam seksownie swoją dolną warge i zaraz stanęłam na ziemi.
(Heaven? )
- Nigdzie od ciebie nie ucieknę głuptasie...- dotknęłam dłonią jego policzka. Ah ten jego napalony oddech. - Po za tym... Nie chce dłużej na ciebie czekać... Pocałuj mnie tak żebym to poczuła.... - zamruczałam słodko, a chłopak jak na rozkaz wpił się w moje usta. Zrobił to tak raptownie i namiętnie, że nawet nie zdążyłam zareagować. Jedyne co teraz byłam w stanie zrobić to objąć go mocniej nogami. Chciałam jak najbardziej zmniejszyć dystans między nami, gdy nagle..... Po pokoju rozległo się głośne pukanie.
-Cholera...- warknął mój misiaczek i walnął z niezadowolenia w ścianę tuż obok mojej głowy.
- Musisz iść otworzyć drzwi... - Zacmokałam. Hehe wkurze go trochę- Ale wróć.... Chcę ciebie...- przygryzłam seksownie swoją dolną warge i zaraz stanęłam na ziemi.
(Heaven? )
Od Heaven'a - C.D Vanilli
W jednej chwili stanąłem jak na baczność, zorientowawszy się dokąd właśnie powędrowała jej mała dłoń. Przeszedł mnie dreszcz, który zapewne poczuła, bo już po chwili zachichotała mi prosto do ucha.
- Cóż... chyba sama musze się przekonać. - mruknęła po chwili, ale zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, złapałem ją za rękę, dając do zrozumienia, aby tego nie robiła.
- Huh? Co się stało? Boisz się, że niczego tam nie wyczuje? - zaśmiała się ponownie, ale nic na to nie odpowiedziałem.
Przejechała drugą po całej długości moich pleców, a ja czułem jak niespokojnie bije moje serce. Jej ruchy były tak pewne, uwodzicielskie i doświadczone. Trafiała w każdy czuły punkt: mówiąc wprost unieszkodliwiła mnie, nie mogłem się sprzeciwić. Jeszcze ten jej władczy ton. Brrr...
- Coś tak nagle ucichł? Mam ci pomóc wydać z siebie jakiś dzwięk? - spytała i w tym momencie ścisnęła dłoń za którą ją trzymałem.
- Vanilla! - krzyknąłem, a raczej jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.
Cholera! Nad tym się nie dało zapanować, nieważne jak bardzo się starałem. Zerwałem się jak pies ze smyczy, odwróciłem się w jej kierunku jednym, sprawnym ruchem. Przyparłem ją delikatnie do ściany, przy okazji blokując rączki. Wiedziałem, że śmieszy ją moja bezradność. Dostrzegłem to w sposobie jaki na mnie patrzyła.
- Teraz to ty masz mnie. - odchyliła lekko główkę, jakby przygotowując się na kolejną serię pocałunków z mojej strony. - Ale i tak wytrzymałeś dużo dłużej niż się spodziewałam, Heavenku.
Zawsze przeciągała moje imię w taki charakterystyczny sposób. Melodyjny głos dziewczyny rozbrzmiewał w moich uszach, jakby odbijał się echem od ścian pomieszczenia. Wprowadzał w dziwny stan. Jakbym... myślami przeniósł się zupełnie gdzie indziej. Widziałem tylko uroczą buźkę blondynki, wyraźnie wyczekującej na mój ruch.
- Vanilla... - zacząłem. - Ja... ja cię...
Tutaj przerwałem, zamykając powoli oczy. Wolałem się na razie wstrzymać od mówienia czegokolwiek. Wzdychnąłem cicho, wtulając twarz w miejsce między jej szyją a obojczykiem. Złożyłem tam miękki, pojedyńczy pocałunek. Następnie trącając nosem jedno z ramion, powoli zsunąłem z niego ramiączko sukienki jaką Sigma miała na sobie. To samo zrobiłem z drugim, muskając ustami każdy, pojedyńczy fragment skóry, nie pomijając żadnego nawet najmniejszego skrawka. Dziwne, że nie próbowała mnie powstrzymać. Schodziłem coraz niżej, aż w końcu uwolniłem jej sprawne rączki, których palce od razu wplątała w moje srebrne włosy. Tym razem to ona wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy zatrzymałem się na dekolcie. Oplotłem ją rękami w pasie, a potem uniosłem do góry nieco ponad ziemię. W odpowiedzi oplotła nogi wokół moich bioder. Przywarła do mnie ciałem, a ja wreszcie uniosłem głowę na wysokość pięknych, błękitnych oczu dziewczyny. Mógłbym tak się w nie wpatrywać już bez końca... Uśmiechnąłem się głupkowato, cmokając ją w różowiótkie, sercowane usta niczym mały, nieśmiały chłopiec.
<Vanilla?>
- Cóż... chyba sama musze się przekonać. - mruknęła po chwili, ale zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, złapałem ją za rękę, dając do zrozumienia, aby tego nie robiła.
- Huh? Co się stało? Boisz się, że niczego tam nie wyczuje? - zaśmiała się ponownie, ale nic na to nie odpowiedziałem.
Przejechała drugą po całej długości moich pleców, a ja czułem jak niespokojnie bije moje serce. Jej ruchy były tak pewne, uwodzicielskie i doświadczone. Trafiała w każdy czuły punkt: mówiąc wprost unieszkodliwiła mnie, nie mogłem się sprzeciwić. Jeszcze ten jej władczy ton. Brrr...
- Coś tak nagle ucichł? Mam ci pomóc wydać z siebie jakiś dzwięk? - spytała i w tym momencie ścisnęła dłoń za którą ją trzymałem.
- Vanilla! - krzyknąłem, a raczej jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.
Cholera! Nad tym się nie dało zapanować, nieważne jak bardzo się starałem. Zerwałem się jak pies ze smyczy, odwróciłem się w jej kierunku jednym, sprawnym ruchem. Przyparłem ją delikatnie do ściany, przy okazji blokując rączki. Wiedziałem, że śmieszy ją moja bezradność. Dostrzegłem to w sposobie jaki na mnie patrzyła.
- Teraz to ty masz mnie. - odchyliła lekko główkę, jakby przygotowując się na kolejną serię pocałunków z mojej strony. - Ale i tak wytrzymałeś dużo dłużej niż się spodziewałam, Heavenku.
Zawsze przeciągała moje imię w taki charakterystyczny sposób. Melodyjny głos dziewczyny rozbrzmiewał w moich uszach, jakby odbijał się echem od ścian pomieszczenia. Wprowadzał w dziwny stan. Jakbym... myślami przeniósł się zupełnie gdzie indziej. Widziałem tylko uroczą buźkę blondynki, wyraźnie wyczekującej na mój ruch.
- Vanilla... - zacząłem. - Ja... ja cię...
Tutaj przerwałem, zamykając powoli oczy. Wolałem się na razie wstrzymać od mówienia czegokolwiek. Wzdychnąłem cicho, wtulając twarz w miejsce między jej szyją a obojczykiem. Złożyłem tam miękki, pojedyńczy pocałunek. Następnie trącając nosem jedno z ramion, powoli zsunąłem z niego ramiączko sukienki jaką Sigma miała na sobie. To samo zrobiłem z drugim, muskając ustami każdy, pojedyńczy fragment skóry, nie pomijając żadnego nawet najmniejszego skrawka. Dziwne, że nie próbowała mnie powstrzymać. Schodziłem coraz niżej, aż w końcu uwolniłem jej sprawne rączki, których palce od razu wplątała w moje srebrne włosy. Tym razem to ona wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy zatrzymałem się na dekolcie. Oplotłem ją rękami w pasie, a potem uniosłem do góry nieco ponad ziemię. W odpowiedzi oplotła nogi wokół moich bioder. Przywarła do mnie ciałem, a ja wreszcie uniosłem głowę na wysokość pięknych, błękitnych oczu dziewczyny. Mógłbym tak się w nie wpatrywać już bez końca... Uśmiechnąłem się głupkowato, cmokając ją w różowiótkie, sercowane usta niczym mały, nieśmiały chłopiec.
<Vanilla?>
Od Riuki'ego - C.D Rene
Nie wiedziałem a co powiedzieć, ani tego jak w takiej sytuacji się zachować. To po prostu było już dla mnie nieco za dużo. Dodatkowo nie spodziewałem się tego kompletnie po tej dziewczynie. Przecież ona tak bardzo mnie kocha.... No najwyraźniej nie. Przeoczyłem się chyba. Tylko co ja mam teraz zrobić, dlaczego to wszystko tak bardzo bolało. I przez to teraz siedzieliśmy w ciszy? Ona wyraźnie była zarumieniona.... Czyli jednak wcale nie chciała mu odmówić.
-Oj braciszku nie ładnie tak podglądać...- westchnął Rene. Cinia jakby wtedy dopiero się obudziła i spojrzała na mnie z takim wystraszonym wzrokiem. No przecież jej za to nie zabije. Nic takiego właściwie nie zrobiła, nie była ni niczym zobowiązana. W tej sytuacji natychmiast odwróciłem wzrok.
-Yuki.....- szepnęła cicho i chyba chciała do mnie podejść, ale w tym momencie szybko wstałem.
- Lepiej będzie jak już pójdziecie...- westchnąłem cicho. Rene zrobił to niemal od razu, za to Cinia w ogóle nie chciała wyjść.- Nie przychodź już do mnie... - mruknąłem znów przez zakryte usta kosmykami włosów.
-Co to ma znaczyć? - Dopytywała drżącym głosem. Ah nadal jest taka głupia. Tak więc podszedłem do niej. Uniosła wzrok i spojrzała w moje pełne smutku oczy. Byłem tak bardzo przygaszony. Gdy tylko to zobaczyła od razu się cofnęła o krok do tyłu.
- Widziałeś....-stwierdziła w końcu. Myślałem że od razu mnie wtedy zauważyła, ale najwyraźniej nie....
- Idź już...- odwróciłem się do niej tyłem i poszedłem do pokoju, tylko po to żeby walnąć się na łóżko i patrzeć w sufit. Imponujące zajęcie.
-Riuki, ale.. Ja...
- Skończ. Chciałaś lepszego no nie? To masz...
-Baranie, ale ja cię kocham! - z oczu poleciały jej łzy. No teraz mnie weźmie na litość..
-Przed chwilą o tym nie pamiętałaś! - Zerwałem się z łóżka i stanąłem przed nią. Teraz to byłem wkurzony.- Ty mnie kochasz? To było wyznanie miłości?! - warknąłem. - Nie chcę więcej cie tu widzieć...
- Ale.. Daj mi wytłumaczyć....
- No to dawaj.... Myślisz ze zwrócisz moje zaufanie do ciebie? Jeśli chcesz przecież teraz masz szansę u Rene...
(Cinia?)
-Oj braciszku nie ładnie tak podglądać...- westchnął Rene. Cinia jakby wtedy dopiero się obudziła i spojrzała na mnie z takim wystraszonym wzrokiem. No przecież jej za to nie zabije. Nic takiego właściwie nie zrobiła, nie była ni niczym zobowiązana. W tej sytuacji natychmiast odwróciłem wzrok.
-Yuki.....- szepnęła cicho i chyba chciała do mnie podejść, ale w tym momencie szybko wstałem.
- Lepiej będzie jak już pójdziecie...- westchnąłem cicho. Rene zrobił to niemal od razu, za to Cinia w ogóle nie chciała wyjść.- Nie przychodź już do mnie... - mruknąłem znów przez zakryte usta kosmykami włosów.
-Co to ma znaczyć? - Dopytywała drżącym głosem. Ah nadal jest taka głupia. Tak więc podszedłem do niej. Uniosła wzrok i spojrzała w moje pełne smutku oczy. Byłem tak bardzo przygaszony. Gdy tylko to zobaczyła od razu się cofnęła o krok do tyłu.
- Widziałeś....-stwierdziła w końcu. Myślałem że od razu mnie wtedy zauważyła, ale najwyraźniej nie....
- Idź już...- odwróciłem się do niej tyłem i poszedłem do pokoju, tylko po to żeby walnąć się na łóżko i patrzeć w sufit. Imponujące zajęcie.
-Riuki, ale.. Ja...
- Skończ. Chciałaś lepszego no nie? To masz...
-Baranie, ale ja cię kocham! - z oczu poleciały jej łzy. No teraz mnie weźmie na litość..
-Przed chwilą o tym nie pamiętałaś! - Zerwałem się z łóżka i stanąłem przed nią. Teraz to byłem wkurzony.- Ty mnie kochasz? To było wyznanie miłości?! - warknąłem. - Nie chcę więcej cie tu widzieć...
- Ale.. Daj mi wytłumaczyć....
- No to dawaj.... Myślisz ze zwrócisz moje zaufanie do ciebie? Jeśli chcesz przecież teraz masz szansę u Rene...
(Cinia?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)