Rzuciła mu rozbawione spojrzenie zakładając opaskę.
- Nie jest aż tak źle. - zaśmiała się cicho. - Dla nich pewnie wszyscy
jesteśmy głupi, więc nie ma co się przejmować. - dodała, bardziej
optymistycznie. Zerknął na nią zdziwiony. Sama jednak nie potrafiła
rozszyfrować co kryje się pod tą zadumą. Szokował go jej uśmiech...?
Szli przez chwilę w milczeniu, potem rozmowa zaczęła się bardziej kleić. Właściwie była to pogadanka o niczym istotnym.
- Wiesz, jest jedno miejsce, które w miarę lubię. Chodzi mi o
bibliotekę. Mają całą masę niesamowitych książek. - powiedziała cicho,
odgarniając czarne włosy z bladej twarzy.
- Zaglądam tam co jakiś czas. Jest tam spokojniej i ciszej niż w innych
częściach ośrodka. - odparł pogodnie. - Mei, kim byś chciała zostać,
jeśli byś mogła się wyrwać z tego miejsca? - zagadnął. Zamyśliła się na
chwilę. Kim chciałaby zostać...Rzadko wybiegała aż tak daleko w
przyszłość, a co za tym idzie, nie myślała o tym często.
- Myślę, że wybrałabym się na malarstwo. Całkiem dobrze mi idzie...
- Dobrze? Twoje obrazy są bardzo realistyczne! Przyjęli by cię wszędzie z
pocałowaniem rączki. - zaśmiał się. Mei była zaskoczona jego
zachowaniem. Nie przywykła do takiego przyjaznego nastawienia w stosunku
do niej. Podobało jej się to jednak i w myślach stwierdziła, że może
rozmawiać częściej z nowym znajomym.
- Mogę ci coś namalować. - powiedziała. - Jeśli będziesz chciał kiedyś
jakąś pracę, wystarczy że powiesz mi co chcesz dostać. - dodała patrząc
życzliwie na chłopaka.
- Zastanawia mnie jak narysowałaś lustro. Długo pracowałaś nad odbiciami w kawałkach...? I jeszcze ta lalka...
- To dość stary obraz. Lalki maluje mi się łatwo, wszystkie wyglądają
dla mnie podobnie. Trzeba tylko znać ich sposób wykonania. Wtedy jest
łatwiej. - stwierdziła.
- Sposób wykonania? Zajmujesz się lalkarstwem? - otworzył szerzej oczy. Pokręciła głową z lekkim uśmiechem.
- Nie. Ja po prostu mieszkałam w zakładzie lalkarskim. Miałam z nimi
styczność na co dzień, dlatego mówiłam, że od zawsze towarzyszyły mi
lalki. - wyprowadziła go z błędu, rozbawiona.
< Vincent? >
piątek, 13 marca 2015
Od Vincenta - C.D Mei
- To oko... - zawahałem się. - Nie jest prawdziwe, prawda?
Uśmiechnęła się z lekką tajemniczością.
- A jak myślisz?
- Dobra, nie było pytania... - zaśmiałem się próbując nieco rozluźnić atmosferę, ale nie byłem pewien czy z nią da się rozmawiać na jakieś nie poważne tematy.
- Nawet jeśli traktują nas gorzej od zwierząt to wolę być zwierzęciem niż jednym z tych bydlaków... - westchnąłem.
- Tylko jeśli chodzi o nich to masz wybór: dołączasz albo nie. Tu nie masz wyboru, po prostu zamykają cię tu - odparła.
- Masz rację... Ale w sumie zastanawiam co bym teraz robił, gdybym tu nigdy nie trafił... Pewnie byłbym szczęśliwym głupiutkim chłopczykiem biegającym sobie radośnie po łąkach... - stwierdziłem. - Chociaż nie... Jestem głupiutkim chłopczykiem biegającym po centrum badawczym...
<Mei? Sry, że tak długo>
Uśmiechnęła się z lekką tajemniczością.
- A jak myślisz?
- Dobra, nie było pytania... - zaśmiałem się próbując nieco rozluźnić atmosferę, ale nie byłem pewien czy z nią da się rozmawiać na jakieś nie poważne tematy.
- Nawet jeśli traktują nas gorzej od zwierząt to wolę być zwierzęciem niż jednym z tych bydlaków... - westchnąłem.
- Tylko jeśli chodzi o nich to masz wybór: dołączasz albo nie. Tu nie masz wyboru, po prostu zamykają cię tu - odparła.
- Masz rację... Ale w sumie zastanawiam co bym teraz robił, gdybym tu nigdy nie trafił... Pewnie byłbym szczęśliwym głupiutkim chłopczykiem biegającym sobie radośnie po łąkach... - stwierdziłem. - Chociaż nie... Jestem głupiutkim chłopczykiem biegającym po centrum badawczym...
<Mei? Sry, że tak długo>
Od Vincenta - C.D Emily
Wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać. Spanikowałem. Nigdy nie
wiedziałem co robić takich sytuacjach. Instynktownie podszedłem do niej
i objąłem ją ramieniem. Odskoczyła jak oparzona.
- C-co ty robisz? - spuściła głowę i zarumieniła się.
- Przepraszam... Nie chciałem żebyś tak to odebrała...
- Nic się nie stało... Tylko to było zaskoczenie...
- Tym bardziej przepraszam... Poza tym nasze historie są dość podobne, prawda? - uśmiechnąłem się smutno.
- Trochę... - zgodziła się.
- No dobra! Koniec tego smęcenia! Chodźmy... Co oprócz rysowania lubisz robić?
<Emily? Sry, że tak długo..>
- C-co ty robisz? - spuściła głowę i zarumieniła się.
- Przepraszam... Nie chciałem żebyś tak to odebrała...
- Nic się nie stało... Tylko to było zaskoczenie...
- Tym bardziej przepraszam... Poza tym nasze historie są dość podobne, prawda? - uśmiechnąłem się smutno.
- Trochę... - zgodziła się.
- No dobra! Koniec tego smęcenia! Chodźmy... Co oprócz rysowania lubisz robić?
<Emily? Sry, że tak długo..>
Od Deak'a - C.D Futaby
Byłem zaskoczony. Uśmiechnąłem się. Nie musiała tego robić.
Przypatrzyłem się jej. Wyglądała bardzo uroczo. Przytuliłem się do niej,
po czym ją podniosłem. Posadziłem ją na kanapie i ruszyłem w stronę
kuchni. Przyniosłem jej ostatnie ciasteczka, których nie skończyła
wcześniej. Usiadłem obok niej. Rozejrzałem się po mieszkaniu i
westchnąłem. Wyglądała na szczęśliwą jedząc ciasteczka.
-Wracając do tego co powiedziałaś... Możliwe, że kiedyś nas wypuszczą, sa. Hm... Może sobie coś obejrzymy?
-Jest już późno, chyba będę musiała iść.
-Może chcesz zostać u mnie, sa?
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, bez żadnego słowa. Chyba powiedziałem coś nie tak. Odwróciłem głowę od Fuci, nerwowo drapiąc się po ręce.
-Przepraszam, sa. Chyba nie powinienem tego mówić.
Nie wiem co sobie teraz pomyśli, jednak byłoby mi bardzo miło gdyby jednak postanowiła zostać. Za bardzo nie ma co u mnie robić, ale to nic, pewnie by się coś wymyśliło. Po chwili znów się do niej odwróciłem. Uśmiechnąłem się do niej. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do miejsca gdzie leżały jej buty.
-Możemy iść kupić ciastka, sa!
Pokiwała głową. Powoli zaczęła ubierać buty. Ja przed wyjściem sprawdziłem jeszcze czy mam ze sobą portfel. Co prawda dało się zauważyć, że nie bardzo chce się jej wychodzić z mieszkania. Pewnie wie, że nie odpuściłbym jej tego. Godziła się praktycznie na wszystko co zaproponowałem, a przynajmniej przez ten czas. Zawsze jak idę z koleżanką to trzymam ją pod ręką, a więc Fucia też musi iść ze mną pod rękę. Co prawda nie ma takiej wygody jak przy jej noszeniu, ale to nic. Nie zmęczę się tak szybko. Chyba, że samo trzymanie wymaga dużo energii. Robiło się coraz to później, a więc za niedługo możemy nie dostać ciasteczek. Trzeba się sprężać. Czasami trochę szarpałem Futabą ze względu na to, że albo to zwalniałem, albo przyspieszałem. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu.
-Fucia, wybierz sobie trzy bądź cztery pudełka ciasteczek... Na więcej mnie nie stać, sa...-puściłem dziewczynę.-Leć wolno i sobie wybierz, sa!
Fucia? Wybacz, że czekałaś na takie coś :c
-Wracając do tego co powiedziałaś... Możliwe, że kiedyś nas wypuszczą, sa. Hm... Może sobie coś obejrzymy?
-Jest już późno, chyba będę musiała iść.
-Może chcesz zostać u mnie, sa?
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, bez żadnego słowa. Chyba powiedziałem coś nie tak. Odwróciłem głowę od Fuci, nerwowo drapiąc się po ręce.
-Przepraszam, sa. Chyba nie powinienem tego mówić.
Nie wiem co sobie teraz pomyśli, jednak byłoby mi bardzo miło gdyby jednak postanowiła zostać. Za bardzo nie ma co u mnie robić, ale to nic, pewnie by się coś wymyśliło. Po chwili znów się do niej odwróciłem. Uśmiechnąłem się do niej. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do miejsca gdzie leżały jej buty.
-Możemy iść kupić ciastka, sa!
Pokiwała głową. Powoli zaczęła ubierać buty. Ja przed wyjściem sprawdziłem jeszcze czy mam ze sobą portfel. Co prawda dało się zauważyć, że nie bardzo chce się jej wychodzić z mieszkania. Pewnie wie, że nie odpuściłbym jej tego. Godziła się praktycznie na wszystko co zaproponowałem, a przynajmniej przez ten czas. Zawsze jak idę z koleżanką to trzymam ją pod ręką, a więc Fucia też musi iść ze mną pod rękę. Co prawda nie ma takiej wygody jak przy jej noszeniu, ale to nic. Nie zmęczę się tak szybko. Chyba, że samo trzymanie wymaga dużo energii. Robiło się coraz to później, a więc za niedługo możemy nie dostać ciasteczek. Trzeba się sprężać. Czasami trochę szarpałem Futabą ze względu na to, że albo to zwalniałem, albo przyspieszałem. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu.
-Fucia, wybierz sobie trzy bądź cztery pudełka ciasteczek... Na więcej mnie nie stać, sa...-puściłem dziewczynę.-Leć wolno i sobie wybierz, sa!
Fucia? Wybacz, że czekałaś na takie coś :c
Od Aki'ego - C.D Rosie
Pozbierałem się ze schodów, nawet nie wiem skąd tam się wziąłem. Ta
dziewczyna, Mamiko jej było? Dałem jej nóż, cho.lera. Miałem nadzieję,
że go sobie nie wzięła. Usiadłem po turecku na schodach i zacząłem
przyglądać się jakiejś nowej istotce, które z lekkim przerażeniem się na
mnie patrzyła.
- Aki? - spytała, na co ja się wzdrygnąłem
Skąd ona zna moje imię? Czyżby ten dzieciaczek się jej przedstawił? Co mam wreszcie zrobić, aby wykurzyć go. Głupi dzieciak, z którym muszę dzielić to ciało. Zrzuciłem z głowy kaptur i przeczesałem palcami swoje włosy, następnie przetarłem swoje oczy i ziewnąłem. Skierowałem ponownie wzrok na dziewczynę, na co ta się wzdrygnęła.
- Jak masz na imię? - syknąłem podnosząc się z ziemi
- Rozalie ... mów mi Rosie. ... - przerwałem jej gestem ręki
- A więc Rosie, poznałaś miłego Aki'ego, prawda? Lepiej się trzymaj ode mnie z daleka jeśli chcesz żyć - wygiołem głowę w nienaturalny sposób i się do niej wyszczerzyłem - Dobranoc ... pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a szczypawki do zabawki. Aaa kotki dwa, szare bure, oby dwa - zacząłem śpiewać wszelkie kołysanki jakie przyszły mi do głowy i ruszyłem w kierunku swojego pokoju bujając się z prawa na lewo - Wyczuwam od ciebie strach, kolejna osoba, którą kocham. Momo mówiłem, nie bądź zazdrosny! - utuliłem pluszaka - Odwiedzimy może ją w nocy - powiedziałem ciszej do Momo i wlazłem do swojego pokoju
Zamykając drzwi poślizgnąłem się i wylądowałem na stole. Źrenice lekko zmalały, a ja poderwałem się szybko i zacząłem się rozglądać. Rosie mnie tu przyniosła? Wywaliłem się na schodach, prawda? Otworzyłem drzwi i wybiegłem na zewnątrz.
- Rosie! - zawołałem, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę trzymając się poręczy schodów - Rosie nie idź jeszcze, opowiedz mi bajkę! - złapałem ją za rękę i zacząłem ciągnąć do pokoju
Przez chwilę widziałem wahanie dziewczyny, aż dając znak, że się zgadza kiwając głową weszła do ... mojego pokoju? Chyba tak, wyglądał jakoś znajomo. Podszedłem do dzbanka z wodą i nalałem sobie do szklanki wodę, następnie trzymając w rękach napój wszedłem do sypialni ciągnąc za sobą dziewczynę. Położyłem szklankę na nocnej szafce i wskoczyłem do łóżka.
- Opowiadaj bajkę! Opowiadaj! - zawołałem wygodnie układając się na łóżku - Trudno mi będzie się tu przystosować ... - szepnąłem - Rosie, coś się stało? Masz dziwny wyraz twarzy ...
Dziewczyna zaprzeczyła kiwnięciem głowy i po chwili weszła do sypialni. Usiadła na brzegu łóżka, a ja złapałem ją za ramie.
- Połóż się obok mnie, proszę! - uśmiechnąłem się do niej
< ululaj dzieciaczka >
- Aki? - spytała, na co ja się wzdrygnąłem
Skąd ona zna moje imię? Czyżby ten dzieciaczek się jej przedstawił? Co mam wreszcie zrobić, aby wykurzyć go. Głupi dzieciak, z którym muszę dzielić to ciało. Zrzuciłem z głowy kaptur i przeczesałem palcami swoje włosy, następnie przetarłem swoje oczy i ziewnąłem. Skierowałem ponownie wzrok na dziewczynę, na co ta się wzdrygnęła.
- Jak masz na imię? - syknąłem podnosząc się z ziemi
- Rozalie ... mów mi Rosie. ... - przerwałem jej gestem ręki
- A więc Rosie, poznałaś miłego Aki'ego, prawda? Lepiej się trzymaj ode mnie z daleka jeśli chcesz żyć - wygiołem głowę w nienaturalny sposób i się do niej wyszczerzyłem - Dobranoc ... pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a szczypawki do zabawki. Aaa kotki dwa, szare bure, oby dwa - zacząłem śpiewać wszelkie kołysanki jakie przyszły mi do głowy i ruszyłem w kierunku swojego pokoju bujając się z prawa na lewo - Wyczuwam od ciebie strach, kolejna osoba, którą kocham. Momo mówiłem, nie bądź zazdrosny! - utuliłem pluszaka - Odwiedzimy może ją w nocy - powiedziałem ciszej do Momo i wlazłem do swojego pokoju
Zamykając drzwi poślizgnąłem się i wylądowałem na stole. Źrenice lekko zmalały, a ja poderwałem się szybko i zacząłem się rozglądać. Rosie mnie tu przyniosła? Wywaliłem się na schodach, prawda? Otworzyłem drzwi i wybiegłem na zewnątrz.
- Rosie! - zawołałem, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę trzymając się poręczy schodów - Rosie nie idź jeszcze, opowiedz mi bajkę! - złapałem ją za rękę i zacząłem ciągnąć do pokoju
Przez chwilę widziałem wahanie dziewczyny, aż dając znak, że się zgadza kiwając głową weszła do ... mojego pokoju? Chyba tak, wyglądał jakoś znajomo. Podszedłem do dzbanka z wodą i nalałem sobie do szklanki wodę, następnie trzymając w rękach napój wszedłem do sypialni ciągnąc za sobą dziewczynę. Położyłem szklankę na nocnej szafce i wskoczyłem do łóżka.
- Opowiadaj bajkę! Opowiadaj! - zawołałem wygodnie układając się na łóżku - Trudno mi będzie się tu przystosować ... - szepnąłem - Rosie, coś się stało? Masz dziwny wyraz twarzy ...
Dziewczyna zaprzeczyła kiwnięciem głowy i po chwili weszła do sypialni. Usiadła na brzegu łóżka, a ja złapałem ją za ramie.
- Połóż się obok mnie, proszę! - uśmiechnąłem się do niej
< ululaj dzieciaczka >
Subskrybuj:
Posty (Atom)