No i teraz będę sobie tutaj tak bez większego celu leżeć, bo
Natsume chce spać ? Ehhh.. od kiedy on jest taki śmiały. Właściwie sam
powiedział, że przeszkadza mu mój wzrost, ale niestety nic na to nie poradzę.
Dlaczego więc, ten wiecznie zawstydzony chłopak się tak do mnie klei. Z jednej
strony bardzo nurtowało mnie jedno pytanie, które chciałam mu zadać, ale się
bałam. Tak. To cholerne zawstydzenie i zapominanie języka w gębie dopadało
również mnie.
-Natsume… - szepnęłam znów. To zabrzmiało tak jakbym wcale
nie chciała go obudzić, a przecież chciałam w końcu wstać, czyż nie ? Powinnam
na niego krzykną, skopać go lub w najgorszym przypadku zrzucić go z łóżka. On
jednak słysząc swoje imię wypowiedziane tak subtelnie: wtulił się we mnie
jeszcze bardziej. Czułam jego oddech na swoim karku. Jego rączki zacisnęły się
jeszcze bardziej i dzięki temu znalazły się idealnie na moich piersiach. Dobrze
że byłam do niego odwrócona tyłem bo praktycznie twarz to mi się paliła.-
Natsume… puść.. –głos załamał mi się i jakby zastopował w gardle. Dlaczego…
Nic nie skutkowało, tak więc sama wyzwoliłam się z jego
uścisku i pospiesznie wstałam z łóżka. Uciekłam stamtąd, ale sama nie wiem
dlaczego. Może to przez te szalone rumieńce jakie miałam na twarzy. Głupio w
sumie postąpiłam, ale…. Wydawało mi się to słusznym posunięciem. Madara
wszystko bacznie obserwował z komody. Śmieszyło go takie nasze „dziwne”
zachowanie. Raz mi coś odwalało, raz chłopkowi, ale ostatecznie oboje byliśmy
zbyt nieśmiali by chociaż cokolwiek powiedzieć na temat naszych relacji.
- I co będziesz tak od niego uciekać ? Natsume się załamie. Straci kolejną osobę i wtedy to już totalnie
zamknie się w sobie. – najpierw nie chciałam go słuchać, jednak usłyszawszy drugą
część dialogu: zatrzymałam się. Stanęłam w miejscu jak gdyby coś mnie tutaj
trzymało i nie chciało puścić.
-Co ty możesz wiedzieć… - mówiłam cicho, opanowanie jednak
gdzieś tam bardzo leciutko zadrżał mi głos. Nie wiem czy było to słyszalne, ale
nie słynęłam z ludzi, którzy jakoś wybitnie potrafią ukrywać swe uczucia.- Sam
wcale go nie wspierasz, a za to potrafisz tylko stać z boku i patrzeć kiedy on
jest sam.
-Jestem tylko duchem, nic na to nie poradzisz. – stwierdził rozciągając
się na szafce i ukazując biały, koci brzuszek.
-W takim razie nie masz najmniejszego prawa odzywać się co
do naszych relacji. Co do relacji kogokolwiek z twoim panem. – chyba pierwszy
raz od dłuższego czasu komuś tak wygarnęłam. Zazwyczaj tego typu rzeczy
znosiłam, i pokonywałam w sobie. Teraz natomiast było inaczej. Może było to też
spowodowane faktem, iż to był duch, a nie człowiek. Z duchami mam do czynienia
od niedawna, a jednak już potrafię nad nimi zapanować. Jestem z siebie dumna.
Tylko pod tym względem, bo jeśli chodzi o Natsume… chyba nie za dobrze jednak
postąpiłam. No nic. Nie mogę się tym tyle zamartwiać, skoro nawet nie mam
zamiaru tam do niego wrócić. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się oraz
uczesałam. Natsu już chyba nie spał bo słyszałam jak ktoś tłucze się po kuchni.
Przecież on nie jada śniadań… rano.
-Heavenly…? Przyjdź na śniadanie…. – usłyszałam za chwilę
pod swoimi drzwiami. Wyrwało mnie to z głębokiego zamyślenia, więc nie zdążyłam
nic odpowiedzieć.- Jesteś na mnie zła ? Ej…. Mogę wejść ? – chociaż nic nie
odpowiedziałam to on i tak lekko uchylił drzwi. Siedziałam do niego tyłem, więc
nie mógł zobaczyć wyrazu mojej twarzy. Tak więc dość niepewnie (twierdząc po
jego powolnych krokach) podszedł do krawędzi łóżka po stronie, której siedziałam
i ukucnął. Tylko tak mógł mi teraz spojrzeć w oczy, bo głowę miałam zwieszoną w
dół.
-Jesteś…
-Nie jestem zła. Po prostu przeszkadza mi fakt, że Mary z
twojego powodu cierpi, a ty zajmujesz się inną dziewczyną, do której nawet nic
nie czujesz. – nie dałam mu dokończyć tylko od razu powiedziałam co leży mi na
serce.
-Ehh… ją pewnie bawi sam fakt, że nie wiem jak zachować się
w tej sytuacji, ale nie cierpi z tego jakoś specjalnie. Przecież zawsze mogła
pozbyć się tej ciąży, ale ona widocznie… nie chce tego robić. Po za tym… kto ci
powiedział, że ja do ciebie nic nie czuje.
-To nie możliwe. Bo ja sama nie za wiele do ciebie czuje.
Jedynie wiem to, że nie chce cie stracić, ale też nie chce żebyśmy zachowywali
się jak para skoro wyraźnie tak nie jest.
-Nie za wiele do mnie czujesz ? – zapytał powoli podnosząc
się i przewracając mnie na łóżko. Zachowywał się tak jakby kompletnie nie
słyszał drugiej części zdania. Pochylił się nade mną, a ręce oparł po obu
stronach mojej głowy. – To dlaczego nie uciekasz, kiedy jestem blisko ciebie… -
zarumienił się. W takim razie to, żebyśmy znaleźli się w takiej, a nie innej
pozycji rżnie było dla niego wyzwaniem. Co on chce mi udowodnić…
Nie umiałam nawet na to odpowiedzieć. Zamiast tego ja również
zrobiłam się czerwoni utka jak buraczek. Odwróciłam główkę w bok i teraz miałam
przed oczami jego rączkę. Tymczasem chłopak schylił się i pocałował mnie w
policzek. Nie odsunął się, tylko czekał, aż w końcu na niego spojrzę. Ten gest
wywołał u mnie falę ciepła. Zrobiło mi się wręcz duszno.
-Spójrz na mnie… - szepnął. Znów usłyszałam to co przedtem.
Czy ja naprawdę zawsze w takich momentach odwracam główkę ? Ciekawe. Lubiłam
gdy to mówił. Lubiłam gdy do mnie szeptał i gdy mnie dotykał, jednak… cały czas
coś nie pozwalało mi brnąć dalej…
( Natsume ?)