Nie wiedziałam co zrobić. Byłam w kompletnym szoku. Wyleczył mnie tracąc
przy tym wszelkie siły, a teraz to? Spojrzałam na jego dłoń. Powoli i
bardzo ostrożnie splótł palce z moimi. Wzięłam głęboki oddech. Nie
miałam pojęcia co on teraz kombinuje. Normalnie jak najszybciej bym się
odsunęła w obawie, że coś mi zrobi, ale teraz? Był zbyt słaby, żeby
chociaż na mnie krzyknąć. Co chciał uzyskać tym gestem? Daryl to jedna
wielka zagadka. Westchnęłam cicho i podniosłam lekko głowę. Siedziałam
obok niego wpatrujące się w chłopaka. Niech coś powie. O co mu chodzi.
Miałam natłok myśli i nie miałam pewności co teraz zrobi. Po dłuższej
chwili opuścił głowę i przyjrzał mi się zmęczonymi oczami. Ciężko
oddychał, po tym jak mnie uzdrowił.
- Zaraz się wykończysz - wyszeptałam przyglądając mu się
Wyglądał jak ostatnie nieszczęście. Włosy spadały mu na oczy, ręce
drżały, oczy były zamglone. Westchnęłam cicho, kiwając głową na boki.
Zbliżyłam rękę do jego twarzy i odgarnęłam przeszkadzające mu blond
kosmyki. Chłopak bacznie przyglądał się moim ruchom, a potem spojrzał mi
w oczy. Bez tej nienawiści, złości jego oczy były naprawdę niezwykłe.
Wyglądał jak kompletnie inny człowiek. Poczułam jak rumieńce wstępują na
moje policzki, ale nie wzięłam swojej ręki od jego. Skoro on to zrobił
to także zakończy, prawda? Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka.
Nienawidziłam widzieć cierpienia. Zawsze wywoływało to u mnie smutek.
Spuściłam głowę widząc ból Daryla i przymknęłam oczy. Chciałam mu jakoś
pomóc, ale nie wiedziałam jak. Nagle poczułam jak łapie mnie delikatnie
za podbródek i podnosi głowę. Spojrzałam na niego. Uniósł kąciki ust
próbując się uśmiechnąć. Odwzajemniłam gest i znowu spoglądnęłam na
nasze splecione dłonie. W sumie on już zrobił dwie rzeczy.. uzdrowił
mnie i te ręce. Teraz chyba kolej na mnie. Przysunęłam się bliżej
chłopaka mimo jego zdziwionej miny. Oparłam się lekko o jego ramię i
spojrzałam mu nieśmiało w oczy. Daryl także to zrobił, a wtedy znowu się
zarumieniłam.(Nie myślcie sobie niewidomo co. Ona tak po prostu
reaguje, gdy ktoś patrzy jej prosto w oczy.) Powiedział coś pod nosem
ochrypniętym tonem i zakaszlał. Odsunęłam się na chwilę i przyjrzałam mu
się. W sumie mogę spróbować go uleczyć, ale nadal nie wiem co muszę
zrobić by mu pomóc. Choroby i wycieńczenie mogę zakończyć tylko łzami,
dotknięciem klatki piersiowej przy sercu lub.. pocałunkiem, ale to nie
wchodzi w grę. W sumie to drugie raczej zadziała, ale nie zrobię tego
tak nagle jak on. To by było.. dziwne i to bardzo. Westchnęłam cicho i
nachwaliłam się w jego stronę. Wyjaśniłam mu wszystko na ucho i to jak
mogę go uzdrowić. Przecież nie zaszkodzi spróbować, a mocy mam dużo.
Odsunęłam się od niego wyczekując odpowiedzi. Miałam nadzieje, że się
zgodzi. Nie chciałam oglądać jego cierpienia.
(Daryl? Chcesz się nadal męczyć?)
niedziela, 15 marca 2015
Od Arashi'ego
Spojrzałem na dziewczynę lekko zirytowany. W kółko jedno i to samo pytanie.
-Na tyle długo, żebyś mogła się pytać…- odparłem
Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zaskoczona odpowiedzią.
-No dobra.., a mogę jakoś zrekompensować tę plamę?- powiedziała wskazując na T-shirt
Westchnąłem cicho kręcąc głową.
-Kobieto… nie przejmuj się tym..- westchnąłem
-No, ale…
-Nie. Przejmuj. Się- powiedziałem już lekko wkurzony
Dziewczyna westchnęła cicho odwracając wzrok.
-Chcesz o coś jeszcze zapytać?- mruknąłem
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
(Cho? Moje za to jest niczym >.<)
-Na tyle długo, żebyś mogła się pytać…- odparłem
Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zaskoczona odpowiedzią.
-No dobra.., a mogę jakoś zrekompensować tę plamę?- powiedziała wskazując na T-shirt
Westchnąłem cicho kręcąc głową.
-Kobieto… nie przejmuj się tym..- westchnąłem
-No, ale…
-Nie. Przejmuj. Się- powiedziałem już lekko wkurzony
Dziewczyna westchnęła cicho odwracając wzrok.
-Chcesz o coś jeszcze zapytać?- mruknąłem
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
(Cho? Moje za to jest niczym >.<)
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Co ta dziewczyna tutaj robi ?! Czy ona naprawdę nie ma
lepszych zajęć tylko mnie cały czas nawiedza. Najpierw dostałem z pięty w twarz
a teraz jeszcze mnie molestuje no co za kobieta. Natychmiast się podniosłem i
cofnąłem kawałek. No nie powiem to chyba był pierwszy raz kiedy w jej
towarzystwie poczułem się niezręcznie. Oparłem się plecami o drewnianą nogę
łóżka i spojrzałem w ziemie.
-Hihi… Riuki jak ty się spłoszyłeś. – powiedziała podchodząc
do mnie na czworaka.
-Spadaj. To nie jest normalne że ty mi wbijasz do pokoju
kiedy śpię.. – powiedziałem. Chyba pierwszy raz tak spokojnie. Byłem tak
zaspany że po prostu nie stać mnie było na coś więcej. Niech się cieszy puki
może tą moją przelotną dobrocią.
-Oj przestań. Widzę że jesteś strasznie zakłopotany tą
sytuacją.. – brnęła dalej- zwłaszcza że tak ładnie gadasz przez sen. Jak śpisz
to wyglądasz jak dziecko…. – zachichotała a ja zwiesiłem twarz tak żeby zakryć
ją białymi włosami. – Hahahaha… zawstydziłeś się ? – zapytała zaglądając mi w
oczy. By to zrobić musiała tą swoją
malutką łapka odgarnąć je z moich oczu. Kiedy to zrobiło ja zerknąłem na nią.
Jej wredny uśmieszek zszedł z twarzy. Dlaczego ? Bo w moich oczach nie było ani
gniewu ani nic w ten deseń tylko po prostu zakłopotanie. Mogła się napawać tym
widokiem pierwszy i ostatni raz bo nigdy więcej nie wpadnie mi do pokoju kiedy będę
spał. Podniosłem głowę, a jej ręka nadal była niebezpiecznie blisko mojej
twarzy. Znieruchomiała. Zamurowało ją normalnie chociaż nie widziała na mojej
twarzy żadnych rumieńców to zaskoczyło ją to że jej nie docinam, nie zrobiłem
nic nie kontrolowanego. Czekałem co dalej zrobi. Tak naprawdę w pewnym sensie
jeszcze nie do końca ogarniałem co się dookoła mnie dzieje. Cinia wreszcie
ruszyła rączką i dotknęła moje policzka a potem rozwalonej wargi. Pierwszy raz
czułem takie małe, delikatne rączki na swojej twarzy. Oczywiście nie przyszło
mi do głowy żeby to oczyścić, opatrzyć czy coś. No nie powiem zdziwiło mnie to co zrobiła. Moje oczka jak
gdyby się bardziej otworzyły, źrenice zmniejszyły a na mojej twarzy wymalowało
się jeszcze większe zakłopotanie.
- Ty jednak potrafisz być słodki. – powiedziała cicho a ja
słysząc to odepchnąłem jej rękę i odwróciłem głowę. – Hehehe… wróciłeś na
ziemie ? A może się zarumieniłeś ?
-Spadaj no… - szepnąłem i za raz wstałem z tej zimnej ziemi.
Ruszyłem powolnym krokiem do kuchni i nalałem do szklanki wody. Kiedy znalazła
się w moich ustach coś dziwnego się stało. Zakrztusiłem się i ostatecznie
wyplułem wodę. Cofnąłem się do tyłu i oparłem o blat.
-Riuki… co się… - wpadła do kuchni niby że się martwi xD. Za
nim zdążyła dokończyć pociągnąłem ją i za raz przystawiłem przodem do blatu.
Teraz stałem do niej tyłem. Tak blisko że swoją klatką piersiową dotykałem jej
pleców. Nie bała się, pewnie tez wiedziała co chce zrobić. Oparłem dłonie po
bokach dziewczyny łapiąc za koniec blatu. Zniżyłem się nieco do jej karki i
dotknąłem go końcówką nosa. Wzdrygnęła się lekko. Odgarnąłem jej włosy na jeden
bok i za raz rozchyliłam lekko usta. – Nie możesz się powstrzymać… co ? –
zapytała, a wtedy ja zatrzymałem się w swych działaniach. – Uzależnisz się... –
zachichotała. Może i miała racje, ale pewnie taki ktoś jak ona nie zrozumie
tego, że ja nie mogę inaczej normalnie funkcjonować. Odsunąłem się teraz
troszkę od jej karku i przylgnąłem do niej bardziej ciałem.
- Dlaczego uciekłaś kiedy zobaczyłaś mnie z tym chłopakiem ?
– szepnąłem zbliżając się do jej ucha. Coś czułem że za raz jeszcze dostanę z
liścia.
-C…co ? Co to w ogóle za pytanie… - zająknęła się. Bardzo
szybko odepchnęła się od blatu i chciała chyba odwrócić w moją stronę. No
niestety jej siła a moja…. No jest różnica. Udało jej się tylko odwrócić. Za
raz po tym złapałem ją za rękę, ale ta jakoś tak dziwnie podłożyła mi rękę i za
raz skończyłem na ziemi z wielkim hukiem jeszcze coś zwalając przy tym. Chyba
nie zrobiła tego celowo bo upadła za raz na mnie. Siedziała mi teraz na biodrach. No tak takiej
do dobrze bo to nie ona miała twarde lądowanie. Zrobiła się taka czerwona jak
wtedy…
- Co ty jeszcze wymyślisz… - westchnąłem i zaśmiałem się.
Poprawiłem włosy by zerknąć na nią.
-Jesteś idiotą ! – chciała wstać ale złapałem ją za
nadgarstek i przyciągnąłem do siebie tak by oparła się o mój tors jedną, wolną
w tej chwili dłonią.
-Odpowiedz…
-Riuki puść.. to boli..
-Odpowiedz, bo zaboli jeszcze bardziej…- zbliżyłem się do
jej szyi
-Możesz mnie gryźć ile chcesz…
-No właśnie. Ty tego chcesz…. Miłe uczucie hmm ? Jesteś
zazdrosna że wtedy go ugryzłem ? Mów… - dotknąłem końcówką języka jej skóry. –
Szybciej… nie należę do ludzi cierpliwych po za tym… nie puszczę cie dopóki nie
odpowiesz a siedzisz na mnie okrakiem… w samej sukience…
( Cinia ? )
Od Ayako
Mijałam wolno ścieżką, kolejne domki. Sama nuda. Żadnych ciekawych
rzeczy…, a gdyby tak zrobić nagłą rozróbę? Nie… jeszcze nie pora. Zrobię
to.. kiedyś na pewno. Chyba, że kiedyś się zmienię w co wątpię. Kiedy
tak się zastanawiałam dotarłam do biblioteki. Wparowałam do niej w
sekundę. Znajdowały się tam wielkie i rozległe regały książek cienkich
oraz tych bardzo grubych. Zaczęłam przeglądać grzbiety książek czytając
tytuły. Wzięłam jakąś średniej długości książkę z zakurzonym tytułem.
Dmuchnęłam w książkę, a drobinki kurzu wzbiły się w powietrze stopniowo
opadając. Spojrzałam na książkę.
-"Bezsenność".. hm..?- przeczytałam szeptem
Zaczęłam rozglądać się za miejscem, gdzie mogłabym spokojnie poczytać książkę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy było pojedyncze biurko z paroma krzesłami. Jak na złość siedziała tam jakaś mała grupka ludzi, prawdopodobnie przyjaciół i było tylko jedno wolne miejsce. Ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy już usiadłam grupka ludzi oddaliła się pospiesznie. Westchnęłam cicho. Znowu ludzie oddalają się ode mnie. Nie jestem, aż tak zła… Zaczęłam czytać. Po chwili usłyszałam szuranie krzesła obok mnie. Uznałam, że mi się przesłyszało i zagłębiłam się z powrotem w książkę.
-Samotność.. hmm?- usłyszałam jakiś głos
Nadal czytałam książkę, a przynajmniej udawałam, że czytam. Powinnam odpowiedzieć? Czy raczej nie? Ważne, że nie reagowałam.
(Ktoś?)
-"Bezsenność".. hm..?- przeczytałam szeptem
Zaczęłam rozglądać się za miejscem, gdzie mogłabym spokojnie poczytać książkę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy było pojedyncze biurko z paroma krzesłami. Jak na złość siedziała tam jakaś mała grupka ludzi, prawdopodobnie przyjaciół i było tylko jedno wolne miejsce. Ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy już usiadłam grupka ludzi oddaliła się pospiesznie. Westchnęłam cicho. Znowu ludzie oddalają się ode mnie. Nie jestem, aż tak zła… Zaczęłam czytać. Po chwili usłyszałam szuranie krzesła obok mnie. Uznałam, że mi się przesłyszało i zagłębiłam się z powrotem w książkę.
-Samotność.. hmm?- usłyszałam jakiś głos
Nadal czytałam książkę, a przynajmniej udawałam, że czytam. Powinnam odpowiedzieć? Czy raczej nie? Ważne, że nie reagowałam.
(Ktoś?)
Od Daryla - C.D Rosie
Chłopak był osłabiony atakiem i nawet jeśli w normalnej sytuacji
zareagowałby impulsywnie oraz gwałtownie, tak teraz nie potrafił nawet
na nią wrzasnąć. Po raz pierwszy od wielu lat poczuł się też, naprawdę
podle. Dlaczego białowłosa z nim została? Równie dobrze mogła po prostu
odejść. Mimo tych wszystkich bolesnych rzeczy jakie jej zrobił, ona
postanowiła mu pomóc. Przygniatające poczucie winy spadło z wielkim
ciężarem na jego ramiona. Nie chciał, żeby sobie poszła. Nie, teraz.
Podczas wstrząsów przed oczami przeleciało mu całe życie i szczerze
mówiąc, bał się powtórki z rozrywki. Złapał dłonie dziewczyny.
Wstrzymała oddech zaskoczona. Daryl zagryzł wargę. Już dawno nie
uzdrawiał kogoś innego. Potrafił bez trudu regenerować, własne rany ale
te cudze wymagały większego nakładu siły. Musnął Arcanę, gotowy użyć
mocy.
- Nie ruszaj się. To będzie boleć. - ostrzegł zaczynając. Pisnęła z bólu, jednak już po chwili zobaczyła jak jej rany zaczynając się goić. Blondyn zacisnął oczy, czując gwałtowny ubytek w sile, której i tak niewiele mu zostało. Chwilę potem na dłoniach, a także na nogach nie było śladu po wcześniejszych wypadkach. Opadł na łóżko, oddychając ciężko. Był wykończony. Doskonale wiedział, że używanie tak wymagających mocy w jego stanie jest szaleństwem.
- Dlaczego to zrobiłeś...?- szepnęła zaskoczona. Rzucił jej zmęczone spojrzenie fiołkowych oczu.
- W ramach podziękowania. - odparł bez ogródek. Pochyliła głowę zakłopotana. Wiedział, że czuła strach. Nie czuł jednak już chorej satysfakcji, a nawet wręcz przeciwnie. Chciał w jakiś sposób uspokoić Rosie, ale kompletnie nie umiał rozmawiać z innymi ludźmi. Normalną konwersację prowadził lata temu. Na dzień dzisiejszy, zdolny był tylko do warczenia na znajomych. Jak mógł jej pokazać co naprawdę myśli...? Wbijając zamglony wzrok w sufit, odszukał dłonie, siedzącej obok dziewczyny. Były zimne i zadrżały gdy je dotknął. Powoli, jakby starając się przemyśleć każdy swój ruch, splótł jej palce ze swoimi.
< Rosie ? >
- Nie ruszaj się. To będzie boleć. - ostrzegł zaczynając. Pisnęła z bólu, jednak już po chwili zobaczyła jak jej rany zaczynając się goić. Blondyn zacisnął oczy, czując gwałtowny ubytek w sile, której i tak niewiele mu zostało. Chwilę potem na dłoniach, a także na nogach nie było śladu po wcześniejszych wypadkach. Opadł na łóżko, oddychając ciężko. Był wykończony. Doskonale wiedział, że używanie tak wymagających mocy w jego stanie jest szaleństwem.
- Dlaczego to zrobiłeś...?- szepnęła zaskoczona. Rzucił jej zmęczone spojrzenie fiołkowych oczu.
- W ramach podziękowania. - odparł bez ogródek. Pochyliła głowę zakłopotana. Wiedział, że czuła strach. Nie czuł jednak już chorej satysfakcji, a nawet wręcz przeciwnie. Chciał w jakiś sposób uspokoić Rosie, ale kompletnie nie umiał rozmawiać z innymi ludźmi. Normalną konwersację prowadził lata temu. Na dzień dzisiejszy, zdolny był tylko do warczenia na znajomych. Jak mógł jej pokazać co naprawdę myśli...? Wbijając zamglony wzrok w sufit, odszukał dłonie, siedzącej obok dziewczyny. Były zimne i zadrżały gdy je dotknął. Powoli, jakby starając się przemyśleć każdy swój ruch, splótł jej palce ze swoimi.
< Rosie ? >
Od Cinii - C.D Rosie
Nie wiem co oni nam za kuchenki dali, praktycznie nigdy z niej nie korzystałam. Czyli od początku Ci cholerni naukowcy chcieli mnie kurde spalić? Kiedy już porządnie wywietrzyłyśmy mieszkanie i dało się już normalnie oddychać, zgarnęłyśmy jakimś cudem ocalałe śniadanie. Zjadłyśmy szybko śniadanie i potem niestety nastał czas, kiedy to musiałyśmy się rozstać. Na szczęście dziewczyna miała chwilkę czasu o 18 więc będziemy mogły się przejść na spacer. Pożegnałam się z dziewczyną po czym postanowiłam szybko ogarnąć swój apartament, dawno się tak świetnie nie bawiłam. Właściwie to nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek zaprzyjaźnię się z jakąś dziewczyną. Nigdy nie potrafiłam się z nimi dogadać, zawsze byłam tą ‘’dziwną’’. Jednak jak widać fajnych ludzi można jeszcze tutaj spotkać, skończyłam sprzątać z szerokim uśmiechem na twarz. 7:30 a może być tak wpaść do Riuki`ego? Na pewno się ucieszy, przecież on tak lubi kiedy do niego przychodzę. A najłatwiej się przecież wchodzi balkonem… idiota jak zwykle zapomniał zamknąć balkonowe drzwi. Kiedy wskoczyłam do salonu, myślałam że od razu usłyszę jego wydzierający się głosik. Jednak nic się nie stało. Czyżby go nie było? Ale po prostu jeszcze spał. No fakt, wczoraj późno go wypuściłyśmy a było jeszcze dosyć wcześnie. A może tak sobie poczekam tutaj na niego, aż on się obudzi? Usiadłam sobie na kanapie, obracając w dłoni pilota, może sobie coś pooglądam? Nie, nie mam ochoty. Odłożyłam pilot obok telewizora i z wolna ruszyłam w kierunku sypialni chłopaka, czyli jednak zapamiętałam rozmieszczenie pokoi. Może mi się to jeszcze kiedyś przydać. Najciszej jak potrafiłam, przycisnęłam klamkę i zakradłam się do pokoju chłopaka. Tak jak myślałam, jeszcze spał. Aż tak mu było zimno? Cały był wywijany w kołdrę, musiałam się powstrzymać od tego, żeby zaraz nie wybuchnąć śmiechem. Na palcach podeszłam do jego łóżka i uklęknęłam tuż obok niego. Twarz chłopaka była teraz taka spokojna, nie miała tego groźnego wyrazu tak jak zawsze. W sumie to wyglądał dosyć… słodko? Przechyliłam główkę z leciutkim cieniem uśmiechu i ujęłam w palce kilka kosmyków jego białych włosów. Kiedy już miałam się odsunąć, on zaczął coś gadać przez sen. Przystanęłam, mając nadzieję, że uda mi się coś ciekawego usłyszeć, jednak nie odezwał się już więcej. Prychnęłam i złapałam go za policzek. Chłopak zareagował o wiele gwałtowniej niż myślałam, objął mnie jedną ręką po czym oboje runęliśmy na podłogę. Chwila, przecież nie przeprowadzałam jakiegoś zamachu, o czym on myśli.
-Co.. ty? Co ty tutaj robisz!?
-Złaź ze mnie – jęknęłam – Zmiażdżysz mnie wielkoludzie.
(Riuki?)
-Co.. ty? Co ty tutaj robisz!?
-Złaź ze mnie – jęknęłam – Zmiażdżysz mnie wielkoludzie.
(Riuki?)
Od Rosie - C.D Daryla
Spojrzałam na chłopaka. Ma padaczkę? Coraz więcej się o nim dowiaduje. A
do tego mnie.. przeprosił? Coś mu się stało po tym wstrząsie? Usiadłam
bliżej niego. Przyglądał mi się tymi swoimi fioletowymi oczkami. Teraz
nie wydawał się być zły ani zirytowany. Wstałam i cicho jęknęłam z bólu,
a na moich spodniach pojawiła się kolejna stróżka krwi. Westchnęłam
lekko przykrywając chłopaka. Nie spuszczał ze mnie nawet na chwilę oka.
Spoglądnęłam na jego nadal trzęsącą się rękę. Położyłam na niej swoją
dłoń, a chłopak od razu cofnął swoją z niezadowolonym spojrzeniem.
Współczułam mu chociaż gdyby się o tym dowiedział to prawdopodobnie by
mnie poćwiartował. Westchnęłam, gdy nagle usłyszałam jak burczy mu w
brzuchu. Podniosłam się na słabych rękach i spojrzałam na niego.
- Co chcesz do jedzenia? - zapytałam cicho
- Taka łamaga jak ty może co najwyżej wodę spalić - wychrypiał szyderczo
Westchnęłam tylko kręcąc głową. Poszłam powoli do kuchni. Wyjęłam trochę warzyw, kilka garnków. Może po jakiejś dobrej zupie poczuje się lepiej? Oczywiście jak to ja przecięłam się parę(naście) razy kalecząc sobie drobne ręce. Po chwili wszystko zgrabnie pokrojone wylądowało w wodzie. Zamieszałam wszystko i wróciłam do Daryla. Gapił się w sufit, ale kiedy poczuł obecność kogoś innego zwrócił głowę w moją stronę. Cicho podeszłam do niego. Teraz już trochę mniej nim trzęsło.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? - wyszeptała, lecz on zignorował pytanie
Po dłuższej chwili przyglądania się mu wstałam i udałam się do salonu. Znalazłam tą książkę co wcześniej wybrał w bibliotece. Wróciłam do niego i szybko podałam mu tom. Przypomniało mi się o zupie, więc czym prędzej pobiegłam do kuchni. Na szczęście akurat zdążyłam. Zupa była idealna. Wyjęłam dwie miski z szafki. Chyba nie będzie zły jeżeli też zjem prawda? Nalałam do ich porcje, po czym włożyłam do nich łyżki. Przyniosłam Darylowi posiłek do sypialni. Teraz czuł się już trochę lepiej, bo usiadł na łóżku. Podałam mu miskę, a sama usiadłam obok niego wyciągając obolałe nogi. Tylko taka pozycja sprawiała mi najmniej bólu. Westchnęłam cicho patrząc na nogi. Byłam dosyć głodna, więc zupa szybko zniknęła. Miałam nadzieje, że chłopakowi chociaż troszkę zasmakuje. To była jedna z nielicznych umiejętności, którą mogłam rozwijać pod okiem naukowców. Oparłam się o poduszkę i spojrzałam w sufit. W sumie gdybym była wredna zostawiłabym go tu samego, ale nie chciałam mieć wyrzutów sumienia. A co jeżeli znowu dostałby ataku? Zadrżałam cicho na tą myśl. To był okropny widok. Chciałam mu jakoś pomóc.. Wtem poczułam silne pieczenie na palcach. Podniosłam głowę i zauważyłam jak trzymam dłonie na jego pościeli. Niczym poparzona wstałam i cofnęłam się do ściany. Chłopak zdążył już zauważyć ślady na kołdrze. Spuściłam głowę i przycisnęłam ręce do siebie. Krew soczyście z nich kapała. Chyba musiałam się nieźle pokaleczyć. Mogłabym się znowu uleczyć, ale miałam złe przeczucie. Jako omega nie wolno mi za często używać mocy, no oczywiście nie mówię tutaj o bitwach, bo nie panuję nad nimi w 100%.
- Przepraszam - wydukałam i zauważyłam jak chłopak próbuje wstać
Czyżby poczuł się, aż tak dobrze? Stałam cicho pod ścianą, ale ciszę przerwał huk spadającego ciała. Szybko do niego podbiegłam i pomogłam z powrotem usiąść na łóżko. Chyba za bardzo przecenia swoje możliwości teraz. Daryl oparł się o łóżko zamiast na nie usiąść, a ja przyklękłam obok. Nie wiedziałam co teraz zrobi..
(Daryl? Wkurza Cię Rosie?)
- Co chcesz do jedzenia? - zapytałam cicho
- Taka łamaga jak ty może co najwyżej wodę spalić - wychrypiał szyderczo
Westchnęłam tylko kręcąc głową. Poszłam powoli do kuchni. Wyjęłam trochę warzyw, kilka garnków. Może po jakiejś dobrej zupie poczuje się lepiej? Oczywiście jak to ja przecięłam się parę(naście) razy kalecząc sobie drobne ręce. Po chwili wszystko zgrabnie pokrojone wylądowało w wodzie. Zamieszałam wszystko i wróciłam do Daryla. Gapił się w sufit, ale kiedy poczuł obecność kogoś innego zwrócił głowę w moją stronę. Cicho podeszłam do niego. Teraz już trochę mniej nim trzęsło.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? - wyszeptała, lecz on zignorował pytanie
Po dłuższej chwili przyglądania się mu wstałam i udałam się do salonu. Znalazłam tą książkę co wcześniej wybrał w bibliotece. Wróciłam do niego i szybko podałam mu tom. Przypomniało mi się o zupie, więc czym prędzej pobiegłam do kuchni. Na szczęście akurat zdążyłam. Zupa była idealna. Wyjęłam dwie miski z szafki. Chyba nie będzie zły jeżeli też zjem prawda? Nalałam do ich porcje, po czym włożyłam do nich łyżki. Przyniosłam Darylowi posiłek do sypialni. Teraz czuł się już trochę lepiej, bo usiadł na łóżku. Podałam mu miskę, a sama usiadłam obok niego wyciągając obolałe nogi. Tylko taka pozycja sprawiała mi najmniej bólu. Westchnęłam cicho patrząc na nogi. Byłam dosyć głodna, więc zupa szybko zniknęła. Miałam nadzieje, że chłopakowi chociaż troszkę zasmakuje. To była jedna z nielicznych umiejętności, którą mogłam rozwijać pod okiem naukowców. Oparłam się o poduszkę i spojrzałam w sufit. W sumie gdybym była wredna zostawiłabym go tu samego, ale nie chciałam mieć wyrzutów sumienia. A co jeżeli znowu dostałby ataku? Zadrżałam cicho na tą myśl. To był okropny widok. Chciałam mu jakoś pomóc.. Wtem poczułam silne pieczenie na palcach. Podniosłam głowę i zauważyłam jak trzymam dłonie na jego pościeli. Niczym poparzona wstałam i cofnęłam się do ściany. Chłopak zdążył już zauważyć ślady na kołdrze. Spuściłam głowę i przycisnęłam ręce do siebie. Krew soczyście z nich kapała. Chyba musiałam się nieźle pokaleczyć. Mogłabym się znowu uleczyć, ale miałam złe przeczucie. Jako omega nie wolno mi za często używać mocy, no oczywiście nie mówię tutaj o bitwach, bo nie panuję nad nimi w 100%.
- Przepraszam - wydukałam i zauważyłam jak chłopak próbuje wstać
Czyżby poczuł się, aż tak dobrze? Stałam cicho pod ścianą, ale ciszę przerwał huk spadającego ciała. Szybko do niego podbiegłam i pomogłam z powrotem usiąść na łóżko. Chyba za bardzo przecenia swoje możliwości teraz. Daryl oparł się o łóżko zamiast na nie usiąść, a ja przyklękłam obok. Nie wiedziałam co teraz zrobi..
(Daryl? Wkurza Cię Rosie?)
Od Rosie - C.D Aki'ego
Spojrzałam na Aki’ego nieźle zdzwiona. Mogłabym przysiąc, że zostawiłam
go u siebie. Westchnęłam cicho delikatnie przytulając chłopca. Po chwili
odsunął się i spojrzał na mnie przerażony. Jak on się tu dostał?! Aa… w
sumie jak to ja pewnie znowu nie zamknęłam drzwi. Odchyliłam się do
tyłu i zapaliłam małą lampkę przy łóżku. Chłopiec przetarł oczy od
rażącego światła, a po chwili uniósł wzrok na mnie.
- To tylko sen nie martw się - lekko się uśmiechnęłam pocieszając go
Odwzajemnił uśmiech i położył się z powrotem. Przykryłam go kołdrą, a po chwili przyniosłam sobie herbatę. Może dzięki niej szybciej zasnę po tej niespodziewanej pobudce. Kiedy wróciłam do pokoju dzieciak już spał. Poprawiłam sobie poduszkę i oparłam się o nią biorą kilka łyków napoju. Westchnęłam cicho odstawiając kubek na szafkę i przykrywając się pościelą. Normalnie to bym odprowadziła chłopca do siebie, ale byłam już zbyt zmęczona. Już miałam zgasić lampkę, gdy przypomniało mi się, że on boi się ciemności. Wtuliłam się w ciepło poduszkę i szybko pogrążyłam się we śnie.
~
Gdy się obudziłam poczułam jakiś dziwny ucisk i ciepło. Uchyliłam lekko powieki, po czym zauważyłam Aki’ego tulącego się do mnie. Uniosłam mimowolnie kąciki ust widząc tego małego włamywacza. Odsunęłam go od siebie i przykryłam kocem. Wyciągnęłam się i poprawiając włosy poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kilka tostów francuskich , kiedy usłyszałam jak chłopiec się budzi i zeskakuje z łóżka. Zdjęłam z wyższej półki płatki śniadaniowe i wyjęłam mleko z lodówki. Po chwili Aki przyszedł do mnie przyglądając się co robię. Położyłam miskę wypełnioną po brzegi ciepłym mlekiem i płatkami. On usiadł przy stoliku i zaczął się zajadać, a ja kończyłam swój posiłek. Po chwili dosiadłam się do niego. W sumie musze przyznać, że bardzo dobre wyszły mi te tosty. Kiedy skończyłam pozmywałam, a chłopiec podał mi swoją miskę.
- Pójdziesz posiedzieć chwilę sam w salonie? Zaraz do ciebie przyjdę - powiedziałam spoglądając na niego
- A co będziemy robić? - zapytał z ciekawością
- Możemy obejrzeć jakiś film czy coś - odparłam po chwili zastanowienia
Grzecznie pokiwał głową i poszedł do wyznaczonego pokoju. Ja sięgnęłam parę ciuchów z szafy i poszłam się przebrać do łazienki. Akurat teraz musiał się popsuć zamek? Ech.. westchnęłam cicho przymykając drzwi i rozczesując włosy.
(Aki? Co ty na to?)
- To tylko sen nie martw się - lekko się uśmiechnęłam pocieszając go
Odwzajemnił uśmiech i położył się z powrotem. Przykryłam go kołdrą, a po chwili przyniosłam sobie herbatę. Może dzięki niej szybciej zasnę po tej niespodziewanej pobudce. Kiedy wróciłam do pokoju dzieciak już spał. Poprawiłam sobie poduszkę i oparłam się o nią biorą kilka łyków napoju. Westchnęłam cicho odstawiając kubek na szafkę i przykrywając się pościelą. Normalnie to bym odprowadziła chłopca do siebie, ale byłam już zbyt zmęczona. Już miałam zgasić lampkę, gdy przypomniało mi się, że on boi się ciemności. Wtuliłam się w ciepło poduszkę i szybko pogrążyłam się we śnie.
~
Gdy się obudziłam poczułam jakiś dziwny ucisk i ciepło. Uchyliłam lekko powieki, po czym zauważyłam Aki’ego tulącego się do mnie. Uniosłam mimowolnie kąciki ust widząc tego małego włamywacza. Odsunęłam go od siebie i przykryłam kocem. Wyciągnęłam się i poprawiając włosy poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kilka tostów francuskich , kiedy usłyszałam jak chłopiec się budzi i zeskakuje z łóżka. Zdjęłam z wyższej półki płatki śniadaniowe i wyjęłam mleko z lodówki. Po chwili Aki przyszedł do mnie przyglądając się co robię. Położyłam miskę wypełnioną po brzegi ciepłym mlekiem i płatkami. On usiadł przy stoliku i zaczął się zajadać, a ja kończyłam swój posiłek. Po chwili dosiadłam się do niego. W sumie musze przyznać, że bardzo dobre wyszły mi te tosty. Kiedy skończyłam pozmywałam, a chłopiec podał mi swoją miskę.
- Pójdziesz posiedzieć chwilę sam w salonie? Zaraz do ciebie przyjdę - powiedziałam spoglądając na niego
- A co będziemy robić? - zapytał z ciekawością
- Możemy obejrzeć jakiś film czy coś - odparłam po chwili zastanowienia
Grzecznie pokiwał głową i poszedł do wyznaczonego pokoju. Ja sięgnęłam parę ciuchów z szafy i poszłam się przebrać do łazienki. Akurat teraz musiał się popsuć zamek? Ech.. westchnęłam cicho przymykając drzwi i rozczesując włosy.
(Aki? Co ty na to?)
Od Daryla - C.D Rosie
Poczuł jak jego dłonie i nogi zaczynają sztywnieć. Otworzył oczy
przerażony. Nagły ucisk w klatce piersiowej, przypomniał mu o chorobie.
- Leki...- wychrypiał. - w szafce. - dodał czując, jak drżenie opanowuje jego ciało. Dziewczyna pisnęła przestraszona i zaczęła przeszukiwać wskazane miejsce. Blondyn, blady jak nigdy dotąd zaczął odczuwać początki ataku.
- Szybko!- wrzasnął spanikowany. W końcu Rosie wyjęła strzykawkę z lekiem. Daryl złapał ją i wbił igłę w ramię, zanim zaczął trząść się w niekontrolowany sposób. Dłonie zaczęły same z siebie uderzać nie równo w łóżko. Wkrótce trząsł się cały, jednak lekarstwo dość szybko zadziałało i atak uspokoił się. Leżał chwilę w milczeniu, przerażony, oraz blady jak ściana, drżąc lekko. Jego oddech stał się ciężki i urywany, a w fiołkowych oczach zabłysły na chwilę łzy. Kiedy zaczął wracać do normy, otarł je zdenerwowany wierzchem dłoni. Białowłosa siedziała na łóżku, obok niego zszokowana.
- Co to było...? - szepnęła.
- Padaczka.- odwarknął, siadając z wysiłkiem. Zachwiał się, ale dziewczyna złapała jego ramię i pomogła mu zostać w pozycji pionowej. -Nie chcę twojej pomocy. - prychnął, a gdy go puściła, poleciał w tył na poduszki. Czemu musiało się to zdarzyć akurat dziś? Spojrzał na zasmuconą dziewczynę. Na nogawkach jej spodni pojawiła się krew. Odetchnął i wbił zamglony wzrok w sufit. Ręce nie drżały już mocno, ale nadal nie miał na nic siły.
- Przepraszam. - mruknął, nawet na nią nie zerkając. Białowłosa drgnęła zaskoczona jego słowami. Po raz kolejny spróbował wstać, uparcie nie chcąc poddać się efektom choroby. Miał tego dość.
- Powinieneś wypoczywać...- powiedziała cicho. Rzucił jej badawcze spojrzenie. Co by się z nim stało, gdyby jej tu nie było? Wiedział, że w takim stanie nie zdążyłby wyjąć leków z szafki. Położył się nadal nie odrywając od niej spojrzenia. Kiedy ostatnio posłuchał czyjejś rady? Właściwie, to on sam nie pamiętał.
< Rosie ? >
- Leki...- wychrypiał. - w szafce. - dodał czując, jak drżenie opanowuje jego ciało. Dziewczyna pisnęła przestraszona i zaczęła przeszukiwać wskazane miejsce. Blondyn, blady jak nigdy dotąd zaczął odczuwać początki ataku.
- Szybko!- wrzasnął spanikowany. W końcu Rosie wyjęła strzykawkę z lekiem. Daryl złapał ją i wbił igłę w ramię, zanim zaczął trząść się w niekontrolowany sposób. Dłonie zaczęły same z siebie uderzać nie równo w łóżko. Wkrótce trząsł się cały, jednak lekarstwo dość szybko zadziałało i atak uspokoił się. Leżał chwilę w milczeniu, przerażony, oraz blady jak ściana, drżąc lekko. Jego oddech stał się ciężki i urywany, a w fiołkowych oczach zabłysły na chwilę łzy. Kiedy zaczął wracać do normy, otarł je zdenerwowany wierzchem dłoni. Białowłosa siedziała na łóżku, obok niego zszokowana.
- Co to było...? - szepnęła.
- Padaczka.- odwarknął, siadając z wysiłkiem. Zachwiał się, ale dziewczyna złapała jego ramię i pomogła mu zostać w pozycji pionowej. -Nie chcę twojej pomocy. - prychnął, a gdy go puściła, poleciał w tył na poduszki. Czemu musiało się to zdarzyć akurat dziś? Spojrzał na zasmuconą dziewczynę. Na nogawkach jej spodni pojawiła się krew. Odetchnął i wbił zamglony wzrok w sufit. Ręce nie drżały już mocno, ale nadal nie miał na nic siły.
- Przepraszam. - mruknął, nawet na nią nie zerkając. Białowłosa drgnęła zaskoczona jego słowami. Po raz kolejny spróbował wstać, uparcie nie chcąc poddać się efektom choroby. Miał tego dość.
- Powinieneś wypoczywać...- powiedziała cicho. Rzucił jej badawcze spojrzenie. Co by się z nim stało, gdyby jej tu nie było? Wiedział, że w takim stanie nie zdążyłby wyjąć leków z szafki. Położył się nadal nie odrywając od niej spojrzenia. Kiedy ostatnio posłuchał czyjejś rady? Właściwie, to on sam nie pamiętał.
< Rosie ? >
Od Rosie - C.D Cinii
Nie wiedziałam, że Cinia także tak wcześnie wstaje, ale cóż człowiek, a
raczej projekt, uczy się całe życie prawda? Uśmiechnęłam się lekko do
niej i podeszłam do szafek.
- A może… razem zrobimy śniadanie? - zaproponowałam z uśmiechem
- Jeżeli przypadkiem nie wysadzimy tego budynku to czemu nie - zaśmiała się
Szybko przejrzałam lodówkę i półki. Większość to słodycze, ale przynajmniej zrobimy sobie pyszne desery. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tą myśl i sięgnęłam z wyższej półki jajka. Oczywiście jak to ja zachwiałam się na stołku i spadłam z jajkami w rękach na stojącą niedaleko Cinię. Coś czułam, że Riuki zaraz znowu przyjdzie, bo w końcu słońce niedawno wstało. Śmiałyśmy się zdzierając sobie gardła, po chwili odsunęłam od siebie pudełko ze składnikiem. Otwarłam je niepewnie i uśmiechnęłam się.
- Nic Ci nie jest? - wydusiła przez śmiech
- Możliwe, że coś sobie skręciłam, ale jajka są całe! - zaśmiałam się podając jej opakowanie
Odwzajemniła uśmiech i po chwili podniosłyśmy się. Ustaliłyśmy, że najbezpieczniej będzie jeżeli ona poszuka składników, a ja już zacznę robić śniadanie. Wymyśliłam nam omleta ze wszystkim co lubimy oprócz słodyczy. Oczywiście jak zwykle Cinia pokazała jakie ma zapasy i wyjęła chyba więcej niż całą lodówkę na blat. Lekko się przeraziłam, ale dziewczyna mnie uspokoiła mówiąc, że tylko połowa z tego ma zdatne daty ważności. Po chwili na patelniach robiły się sporej wielkości śniadania. Obróciłam je na drugą stronę i poszłam się szybko ogarnąć do łazienki. Dziewczyna siedziała przed telewizorem i skakała po kanałach. Zdążyłam rozczesać włosy, gdy nagle usłyszałam wołanie Cinii.
- Rosie, szybko! - krzyknęła na mnie z kuchni niczym wiatr wyleciałam z łazienki i pobiegłam do niej
Cały pokój był w dymie, a ona nie specjalnie widziała co zrobić. Uchyliłam okno, zakręciłam gaz i zaczęłyśmy razem machać ręcznikami żeby się to jakoś rozeszło. Po chwili było już w miarę dobrze, ale gdy zauważyłam, że omlety są cały zdziwiłam się.
- To chyba coś nie tak z kuchenką - stwierdziłam pokazując na śniadanie
- Możliwe - odarła lepiej się jej przyglądając, a ja przełożyłam omlety na talerze
Wyglądały przepysznie więc czym prędzej zabrałyśmy je ze sobą do sypialni. Usiadłyśmy obok siebie na pościeli.
(Cinia? Takie nijakie wiem :c )
- A może… razem zrobimy śniadanie? - zaproponowałam z uśmiechem
- Jeżeli przypadkiem nie wysadzimy tego budynku to czemu nie - zaśmiała się
Szybko przejrzałam lodówkę i półki. Większość to słodycze, ale przynajmniej zrobimy sobie pyszne desery. Uśmiechnęłam się sama do siebie na tą myśl i sięgnęłam z wyższej półki jajka. Oczywiście jak to ja zachwiałam się na stołku i spadłam z jajkami w rękach na stojącą niedaleko Cinię. Coś czułam, że Riuki zaraz znowu przyjdzie, bo w końcu słońce niedawno wstało. Śmiałyśmy się zdzierając sobie gardła, po chwili odsunęłam od siebie pudełko ze składnikiem. Otwarłam je niepewnie i uśmiechnęłam się.
- Nic Ci nie jest? - wydusiła przez śmiech
- Możliwe, że coś sobie skręciłam, ale jajka są całe! - zaśmiałam się podając jej opakowanie
Odwzajemniła uśmiech i po chwili podniosłyśmy się. Ustaliłyśmy, że najbezpieczniej będzie jeżeli ona poszuka składników, a ja już zacznę robić śniadanie. Wymyśliłam nam omleta ze wszystkim co lubimy oprócz słodyczy. Oczywiście jak zwykle Cinia pokazała jakie ma zapasy i wyjęła chyba więcej niż całą lodówkę na blat. Lekko się przeraziłam, ale dziewczyna mnie uspokoiła mówiąc, że tylko połowa z tego ma zdatne daty ważności. Po chwili na patelniach robiły się sporej wielkości śniadania. Obróciłam je na drugą stronę i poszłam się szybko ogarnąć do łazienki. Dziewczyna siedziała przed telewizorem i skakała po kanałach. Zdążyłam rozczesać włosy, gdy nagle usłyszałam wołanie Cinii.
- Rosie, szybko! - krzyknęła na mnie z kuchni niczym wiatr wyleciałam z łazienki i pobiegłam do niej
Cały pokój był w dymie, a ona nie specjalnie widziała co zrobić. Uchyliłam okno, zakręciłam gaz i zaczęłyśmy razem machać ręcznikami żeby się to jakoś rozeszło. Po chwili było już w miarę dobrze, ale gdy zauważyłam, że omlety są cały zdziwiłam się.
- To chyba coś nie tak z kuchenką - stwierdziłam pokazując na śniadanie
- Możliwe - odarła lepiej się jej przyglądając, a ja przełożyłam omlety na talerze
Wyglądały przepysznie więc czym prędzej zabrałyśmy je ze sobą do sypialni. Usiadłyśmy obok siebie na pościeli.
(Cinia? Takie nijakie wiem :c )
Od Rosie - C.D Daryla
Mimo iż czułam się fatalnie przetarłam oczy dla pewności, ze nie śpię.
Daryl zrobił się dla mnie taki miły. Sama nie wiem czemu tak nagle mnie
wzięło. Chociaż.. mam uczulenie na niektóre typy herbat i to może być
przyczyna. Uniosłam lekko kąciki widząc go z tymi wszystkimi lekami. A
to się teraz zdziwi. Pokręciłam przecząco głową sama do siebie i
położyłam się wlepiając wzrok w sufit. Przyłożyłam zabandażowane dłonie
do twarzy jednocześnie zakrywając ją. Zamknęłam oczy i na chwilę
odpłynęłam. Po paru minutach podniosłam się jakby nigdy nic się nie
stało. Chłopak spojrzał na mnie lekko niezrozumiałym spojrzeniem.
- Możesz sprawdzić czy nadal mam gorączkę? - poprosiłam cicho
Niewiele rozumiał, więc bez namysłu dotknął mojego czoła. Przeszedł mnie lekki dreszcz. Jego dłonie były wiecznie ciepłe w przeciwieństwu do moich lodowatych dłoni. Po chwili odsunął się ode mnie i pokiwał przecząco głową. Lekko uniosłam kąciki ust sama do siebie i zaczęłam odwiązywać opatrunek, a kiedy Daryl już miał na mnie krzyknąć pokazałam mu zdrowe dłonie. Teraz był jeszcze bardziej wkurzony.
- Czemu nie zrobiłaś tego od razu? - powiedział głośno z poirytowaniem
Myślałam, że znowu na mnie wrzaśnie, a tu proszę. Spojrzałam na dłonie. Nadal były na nich lekkie siniaki, ale nie bolało mnie to jakoś specjalnie. Chłopak wyciągnął mnie z łóżka. Szybko schowałam wzięłam leki z powrotem do kuchni. Wyciągnęłam taboret spod stołu i wdrapałam się na niego. Zdążyłam już schować wszystkie leki, gdy Daryl do mnie przyszedł. Podał mi ostatnie pudełko, a ja je schowałam. Miałam już schodzić, gdy potknęłam się i znowu poleciałam do tyłu. Przygotowałam się na przeszywający ból od upadku, a tu… nic. Odsłoniłam twarz i zobaczyłam, że chłopak znowu mnie złapał. Zarumieniłam się lekko. Nie specjalnie lubiłam być trzymana na rękach. Po chwili puścił mnie marudząc coś pod nosem. Zapewne mówił o tym jaka to ja niezdarna i w ogóle. Zasunęłam taboret w to samo miejsce co wcześniej. Podniosłam lekko głowę do chłopaka. Nie rozumiem po co mnie tak męczył. Przecież i tak mu się nie sprzeciwiam. No, ale cóż może mu po prostu sprawiało radość nękanie innych. Znowu chwycił mnie za nadgarstek, ale teraz już lekko wyciągając z apartamentu. Tylko szybkim ruchem zamknęłam drzwi, a on znowu pociągnął mnie do siebie. Westchnęłam cicho grzecznie za nim podążając. Czułam się jak zabawka. Co prawda nigdy nie byłam 100% człowiekiem, lecz obiektem badać, jednak myślałam, że tutaj to się zmieni. Najpierw musiałam mu sięgać książki, potem grać, a co teraz? Może mam mu jeszcze zaśpiewać jako akompaniament do grania? Nagle jego dłoń zrobiła się zimna , a ja od niechcenia podniosłam głowę i spojrzała na niego twarz. Zrobił się blady, ale chyba nawet tego nie zauważył. Czyżby teraz go dopadła choroba? Po chwili byliśmy już pod jego mieszkaniem. Otworzył drzwi i o dziwo pozwoli mi pierwszej wejść. Niepewnie zrobiłam kilka kroków do przodu, gdy on znowu podłożył mi nogę. Wylądowałam na ziemi, ale ucierpiały moje piszczele. Uderzyłam nimi o twardą framugę drzwi. Pisnęłam cicho i przewracając się na plecy, usiadłam spoglądając na wytarte spodnie. Wtem materiał zaczynał robić się bordowy, a kości bolały mnie jak nigdy. Chyba je sobie nieźle obiłam.
- Znowu ryczysz? - zapytał spoglądając na mnie
Wstałam z wielkim trudem utrzymując się na nogach. W pewnym momencie Daryl dostał lekkich drgawek. Wszedł do środka swojego apartamentu i spojrzał na mnie wyraźnie wkurzony. Czyżbym go zaraziła? Po chwili zbledł jeszcze bardziej i o mało się nie przewrócił. Chciałam mu pomóc dojść do łóżka, ale od razu mnie odrzucił. Stanęłam trochę dalej. Nie był w stanie iść prosto, a więc pomogłam mu raz jeszcze. Tym razem nie odepchnął mnie. Położył się na łóżku, a ja przykryłam go kocem. Przyniosłam trochę leków i usiadłam obok niego na łóżku podając termometr. Wyprostowałam obolałe nogi i przyjrzałam się zakrwawionym nogawkom spodni. Co prawda mogłabym go wyleczyć, ale nie po tym jak groził mi z pistoletem w ręce! A tak w ogóle byłam ciekawa jak zareaguje, gdy będę się nim trochę „opiekować”.
(Daryl? Zaraziła Cię? xd)
- Możesz sprawdzić czy nadal mam gorączkę? - poprosiłam cicho
Niewiele rozumiał, więc bez namysłu dotknął mojego czoła. Przeszedł mnie lekki dreszcz. Jego dłonie były wiecznie ciepłe w przeciwieństwu do moich lodowatych dłoni. Po chwili odsunął się ode mnie i pokiwał przecząco głową. Lekko uniosłam kąciki ust sama do siebie i zaczęłam odwiązywać opatrunek, a kiedy Daryl już miał na mnie krzyknąć pokazałam mu zdrowe dłonie. Teraz był jeszcze bardziej wkurzony.
- Czemu nie zrobiłaś tego od razu? - powiedział głośno z poirytowaniem
Myślałam, że znowu na mnie wrzaśnie, a tu proszę. Spojrzałam na dłonie. Nadal były na nich lekkie siniaki, ale nie bolało mnie to jakoś specjalnie. Chłopak wyciągnął mnie z łóżka. Szybko schowałam wzięłam leki z powrotem do kuchni. Wyciągnęłam taboret spod stołu i wdrapałam się na niego. Zdążyłam już schować wszystkie leki, gdy Daryl do mnie przyszedł. Podał mi ostatnie pudełko, a ja je schowałam. Miałam już schodzić, gdy potknęłam się i znowu poleciałam do tyłu. Przygotowałam się na przeszywający ból od upadku, a tu… nic. Odsłoniłam twarz i zobaczyłam, że chłopak znowu mnie złapał. Zarumieniłam się lekko. Nie specjalnie lubiłam być trzymana na rękach. Po chwili puścił mnie marudząc coś pod nosem. Zapewne mówił o tym jaka to ja niezdarna i w ogóle. Zasunęłam taboret w to samo miejsce co wcześniej. Podniosłam lekko głowę do chłopaka. Nie rozumiem po co mnie tak męczył. Przecież i tak mu się nie sprzeciwiam. No, ale cóż może mu po prostu sprawiało radość nękanie innych. Znowu chwycił mnie za nadgarstek, ale teraz już lekko wyciągając z apartamentu. Tylko szybkim ruchem zamknęłam drzwi, a on znowu pociągnął mnie do siebie. Westchnęłam cicho grzecznie za nim podążając. Czułam się jak zabawka. Co prawda nigdy nie byłam 100% człowiekiem, lecz obiektem badać, jednak myślałam, że tutaj to się zmieni. Najpierw musiałam mu sięgać książki, potem grać, a co teraz? Może mam mu jeszcze zaśpiewać jako akompaniament do grania? Nagle jego dłoń zrobiła się zimna , a ja od niechcenia podniosłam głowę i spojrzała na niego twarz. Zrobił się blady, ale chyba nawet tego nie zauważył. Czyżby teraz go dopadła choroba? Po chwili byliśmy już pod jego mieszkaniem. Otworzył drzwi i o dziwo pozwoli mi pierwszej wejść. Niepewnie zrobiłam kilka kroków do przodu, gdy on znowu podłożył mi nogę. Wylądowałam na ziemi, ale ucierpiały moje piszczele. Uderzyłam nimi o twardą framugę drzwi. Pisnęłam cicho i przewracając się na plecy, usiadłam spoglądając na wytarte spodnie. Wtem materiał zaczynał robić się bordowy, a kości bolały mnie jak nigdy. Chyba je sobie nieźle obiłam.
- Znowu ryczysz? - zapytał spoglądając na mnie
Wstałam z wielkim trudem utrzymując się na nogach. W pewnym momencie Daryl dostał lekkich drgawek. Wszedł do środka swojego apartamentu i spojrzał na mnie wyraźnie wkurzony. Czyżbym go zaraziła? Po chwili zbledł jeszcze bardziej i o mało się nie przewrócił. Chciałam mu pomóc dojść do łóżka, ale od razu mnie odrzucił. Stanęłam trochę dalej. Nie był w stanie iść prosto, a więc pomogłam mu raz jeszcze. Tym razem nie odepchnął mnie. Położył się na łóżku, a ja przykryłam go kocem. Przyniosłam trochę leków i usiadłam obok niego na łóżku podając termometr. Wyprostowałam obolałe nogi i przyjrzałam się zakrwawionym nogawkom spodni. Co prawda mogłabym go wyleczyć, ale nie po tym jak groził mi z pistoletem w ręce! A tak w ogóle byłam ciekawa jak zareaguje, gdy będę się nim trochę „opiekować”.
(Daryl? Zaraziła Cię? xd)
Od Akiry - C.D Kinshi'ego
I znów to zdziwione spojrzenie jakie kierowałam do chłopaka.
Kurcze wydawał się troszeczkę inny niż ci wszyscy. Oparłam łapki o jego tors
starając się utrzymać jakiś bezpieczny dystans (Szkolna odległość no nie xD).
Był zdecydowanie za blisko. Po za tym ….. jak to musiało wyglądać z perspektywy
przechodniów. Ale moment… co on przed
chwilą powiedział ? Że mam go zrzucić z ławki tak ? No, ale po co ? Przecież
mogę zrobić mu tak krzywdę no nie ? No, ale skoro on tak chce to tak zrobię. Z
wielkim trudem odepchnęłam chłopaka od siebie jednocześnie zrzucając go z ławki
na ziemie (Biorąc tez pod uwagę że to nie jest piórko). Chłopak wylądował na
dole a ja podniosłam się i spojrzałam na niego.
-Jesteś… dziwny. – zachichotałam i za raz wstałam tylko po
to żeby mu pomóc
-No dzięki. – skrzywił się lekko a ja uśmiechnęłam się
rezolutnie
- Wybacz no. Wcale nie miało cię to obrazić, to dobrze że
jesteś inny.
Stałam teraz oko w oko z Kinshi’m. Na dobrą sprawę to
byliśmy praktycznie tego samego wzrostu, ale wydawało mi się że jest on o dużo
młodszy ode mnie. Dlaczego ? Wyglądał jak taka porcelanowa laleczka.
Nieskazitelna skóra, wręcz można powiedzieć, że dziecko no ale coś mi się nie
zgadzało.
-Ile ty masz lat ? – wypaliłam nagle podczas gdy
kierowaliśmy się już do swoich apartamentów.
-Hee ? Ymm… 17. – ha ! No i tak jak myślałam. Jest młodszy.
Ależ ja jestem genialna (tak naprawdę to nie.) – A czemu pytasz ? – wyrwał mnie
chłopak z rozmyśleń.
-Hmmm.. jakoś wydawało mi się że jestes młodszy no i… nie
pomyliłam się.
-Nie ? To ile ty masz lat ?
-Kobietę o wiek się nie pyta. – pokazałam mu język.
( Kinshi ? )
Od Kinshi'ego - C.D Chomesuke
-Nie umiem grać na żadnym instrumencie-odpowiedziałem.
-Hm... A chciałeś się kiedyś nauczyć?
-Oczywiście, że chciałem, ale nie miałem jak, między innymi brak czasu...
Zapewne jedna filiżanka herbaty była dla mnie. Wziąłem jednego łyczka. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nie za bardzo wiedziałem o czym mogę z nią rozmawiać. Może poruszyć temat instrumentów skoro gra na gitarze.
-To musi być naprawdę fajne...-zacząłem.-Chyba czasami żałuję, że nie mogłem się uczyć grać.
-Jak to chyba?-zapytała.
-Nie jestem pewny. Nie będę kłamać. Poza tym, zagrałabyś coś dla mnie? Chciałbym cię usłyszeć. Chciałbym usłyszeć jak grasz.
-Może nie teraz-uśmiechnęła się lekko.-Później.
-Wstydzisz się? To tylko ja, nikt inny-powiedziałem.
-Ja też tu jestem!-powiedział zdenerwowany Kaito.
Spojrzałem na niego, przecież on jest nikim innym jak "nikt". Nawet chyba jest niczym. Nie usłyszałem tego co mówiła dziewczyna, jednak kątem oka zauważyłem jak gestykuluje rękoma. Pewnie zaprzeczała, że nie jest "wstydkiem".
-Czyli mi nie zagrasz?-zapytałem.-No to ja ci zagram...
-Mówiłeś, że nie umiesz grać.
-No właśnie.
Podszedłem do miejsca gdzie leżała gitara. Podniosłem ją i już miałem "walnąć" w te struny, gdy Kaito do mnie podbiegł i złapał za rękę. Był najwidoczniej zdenerwowany. Czyżbym go wcześniej obraził tym co powiedziałem do Cho? Koleżanka dziwnie na mnie patrzyła. Podszedłem do niej i wcisnąłem jej gitarę do rok.
-Proszę. Zagraj mi coś.
Cho?
-Hm... A chciałeś się kiedyś nauczyć?
-Oczywiście, że chciałem, ale nie miałem jak, między innymi brak czasu...
Zapewne jedna filiżanka herbaty była dla mnie. Wziąłem jednego łyczka. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nie za bardzo wiedziałem o czym mogę z nią rozmawiać. Może poruszyć temat instrumentów skoro gra na gitarze.
-To musi być naprawdę fajne...-zacząłem.-Chyba czasami żałuję, że nie mogłem się uczyć grać.
-Jak to chyba?-zapytała.
-Nie jestem pewny. Nie będę kłamać. Poza tym, zagrałabyś coś dla mnie? Chciałbym cię usłyszeć. Chciałbym usłyszeć jak grasz.
-Może nie teraz-uśmiechnęła się lekko.-Później.
-Wstydzisz się? To tylko ja, nikt inny-powiedziałem.
-Ja też tu jestem!-powiedział zdenerwowany Kaito.
Spojrzałem na niego, przecież on jest nikim innym jak "nikt". Nawet chyba jest niczym. Nie usłyszałem tego co mówiła dziewczyna, jednak kątem oka zauważyłem jak gestykuluje rękoma. Pewnie zaprzeczała, że nie jest "wstydkiem".
-Czyli mi nie zagrasz?-zapytałem.-No to ja ci zagram...
-Mówiłeś, że nie umiesz grać.
-No właśnie.
Podszedłem do miejsca gdzie leżała gitara. Podniosłem ją i już miałem "walnąć" w te struny, gdy Kaito do mnie podbiegł i złapał za rękę. Był najwidoczniej zdenerwowany. Czyżbym go wcześniej obraził tym co powiedziałem do Cho? Koleżanka dziwnie na mnie patrzyła. Podszedłem do niej i wcisnąłem jej gitarę do rok.
-Proszę. Zagraj mi coś.
Cho?
Od Daryla - C.D Rosie
Spojrzał z po wątpieniem na jej ręce. Była aż tak delikatna? Właściwie,
Daryl chciał ją tylko znowu wystraszyć, a sam nie sądził, że można
zrobić krzywdę czymś takim. Cóż, przecież wiele razy w młodości się tak
przyciął... Z ranek na dłoniach zaczęła płynąć krew. Wywrócił oczyma i
zaciągnął białowłosą do łazienki. Odkręcił wodę i kazał jej podłożyć pod
nią ręce. Spełniała jego rozkazy bez szemrania.
- Nie płacz. - mruknął nie przyjaźnie patrząc na perliste łezki na polikach swojego gościa. Opuściła głowę, starając się je ukryć. Blondyn otworzył szafkę i wyjął niewielką apteczkę. Zaczął zakładać opatrunek na dłonie Rosie. Tym razem robił to delikatnie. Powoli doszedł także do wniosku, że jeśli nie przystopuje to wykończy dziewczynę przed wieczorem. Weszli razem do przestronnego salonu.
- Dziękuję. - szepnęła. Prychnął tylko wzgardliwie i zostawił ją na chwilę samą. Wszedł do kuchni. Pomieszczenie było jasne, przestronne i tak jak poprzednie pokoje - wysprzątane na błysk.
Wrócił niosąc kubek parującego napoju. Postawił go przed Rosie, która skuliła się lekko.
- To tylko herbata. - rzucił zniecierpliwiony. Wypiła kilka łyczków pod jego bacznym spojrzeniem. Zauważył jak dziewczyna blednie.
- Uspokój się. Nic nie dosypałem. - powiedział. Odstawiła herbatę. Dopiero teraz zobaczył, że Rosie nie tylko stała się biała jak kreda, ale także cała się trzęsła. Drgnął zaskoczony. Przecież ani jej nie straszył, ani nie znęcał się nad nią w tym momencie. W herbacie też nic nie było.
- Ja...chyba źle się czuję...Przepraszam. - wyszeptała, chwiejąc się lekko. Zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna opadła lekko na jego ramię. Siedział przez chwilę w milczeniu, próbując zrozumieć tą sytuacje. Odgarnął w końcu włosy z jej twarzy i dotknął ręką bladego czoła. No, tak. Wszystko jasne. Białowłosa miała wysoką gorączkę. Skrzywił się zirytowany. Jeśli będzie ją ciągał w takim stanie, to nie chybnie zostanie zarażony, a spędzenie następnych tygodni przykutym do łóżka, nie uśmiechało mu się za bardzo. Zanim zdążyła zareagować, wstał i wziął ją na ręce. Już po chwili stali na korytarzu.
- Gdzie jest twój apartament? - spytał szorstko. Jak się później okazało, mieszkała na tym samym piętrze co Daryl. Szybko odnalazł jej dom i otworzył drzwi, których nawet nie zamknęła. W środku było czysto, przytulnie, a prawie na każdej półce leżała książka. Wszedł do sypialni dziewczyny i położył ją na łóżku.
- Masz jakieś leki?- zapytał patrząc w jej zamglone chorobą oczy. Zanim jeszcze zdążyła odpowiedzieć, złapał koc leżący na brzegu łoża i nakrył nim Rosie.
- Są w szafce, nad zlewem w kuchni. - powiedziała słabo. Po chwili stał przy niej z kilkoma opakowaniami i szklanką wody. Postawił to wszystko na półce obok łóżka.
< Rosie ? >
- Nie płacz. - mruknął nie przyjaźnie patrząc na perliste łezki na polikach swojego gościa. Opuściła głowę, starając się je ukryć. Blondyn otworzył szafkę i wyjął niewielką apteczkę. Zaczął zakładać opatrunek na dłonie Rosie. Tym razem robił to delikatnie. Powoli doszedł także do wniosku, że jeśli nie przystopuje to wykończy dziewczynę przed wieczorem. Weszli razem do przestronnego salonu.
- Dziękuję. - szepnęła. Prychnął tylko wzgardliwie i zostawił ją na chwilę samą. Wszedł do kuchni. Pomieszczenie było jasne, przestronne i tak jak poprzednie pokoje - wysprzątane na błysk.
Wrócił niosąc kubek parującego napoju. Postawił go przed Rosie, która skuliła się lekko.
- To tylko herbata. - rzucił zniecierpliwiony. Wypiła kilka łyczków pod jego bacznym spojrzeniem. Zauważył jak dziewczyna blednie.
- Uspokój się. Nic nie dosypałem. - powiedział. Odstawiła herbatę. Dopiero teraz zobaczył, że Rosie nie tylko stała się biała jak kreda, ale także cała się trzęsła. Drgnął zaskoczony. Przecież ani jej nie straszył, ani nie znęcał się nad nią w tym momencie. W herbacie też nic nie było.
- Ja...chyba źle się czuję...Przepraszam. - wyszeptała, chwiejąc się lekko. Zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna opadła lekko na jego ramię. Siedział przez chwilę w milczeniu, próbując zrozumieć tą sytuacje. Odgarnął w końcu włosy z jej twarzy i dotknął ręką bladego czoła. No, tak. Wszystko jasne. Białowłosa miała wysoką gorączkę. Skrzywił się zirytowany. Jeśli będzie ją ciągał w takim stanie, to nie chybnie zostanie zarażony, a spędzenie następnych tygodni przykutym do łóżka, nie uśmiechało mu się za bardzo. Zanim zdążyła zareagować, wstał i wziął ją na ręce. Już po chwili stali na korytarzu.
- Gdzie jest twój apartament? - spytał szorstko. Jak się później okazało, mieszkała na tym samym piętrze co Daryl. Szybko odnalazł jej dom i otworzył drzwi, których nawet nie zamknęła. W środku było czysto, przytulnie, a prawie na każdej półce leżała książka. Wszedł do sypialni dziewczyny i położył ją na łóżku.
- Masz jakieś leki?- zapytał patrząc w jej zamglone chorobą oczy. Zanim jeszcze zdążyła odpowiedzieć, złapał koc leżący na brzegu łoża i nakrył nim Rosie.
- Są w szafce, nad zlewem w kuchni. - powiedziała słabo. Po chwili stał przy niej z kilkoma opakowaniami i szklanką wody. Postawił to wszystko na półce obok łóżka.
< Rosie ? >
Od Aki'ego - C.D Rosie
Złapałem się za głowę. Chyba powinienem przystawić coś do łóżka, bym nie
zleciał. Przetarłem zaspane oczy i oparłem się o brzeg łóżka. Chwyciłem
Momo w ręce i wpatrywałem się w niego.
- Pacz! Rosie poszła, a ja musiałem zlecieć z łóżka. Nie mogłem sobie pospać - westchnąłem smutno i położyłem pluszaka na łóżko, biorąc łyk wody, która stała w szklance na etażerce. Musiałem upaść na twarz, no musiałem. Nie byłbym sobą, gdybym nie zleciał z łóżka. Rozejrzałem się po pokoju. Było ciemno, a ja specjalnie nie lubię ciemności. Wdrapałem się na z powrotem na łóżko i oparłem się na parapecie. Wreszcie jasność. Neonowe kolory migały na różnych budynkach, niektóre powoli gasły, a inne dopiero co się zapalały. Pewnie skoro jestem najmłodszych z tych wszystkich osób w tym miejscu nie będą mi pozwalać wychodzić na miasto. Chociaż nikt mnie nie przestrzegł przed tym. Ubrałem na piżamę bluzę, po raz pierwszy zostawiając Momo w pokoju samego, udałem się do pokoju Rosie. Chyba miała któreś piętro pode mną. Nie ważne, znajdę ją patrząc po plakietkach obok drzwi. Po cichu wyszedłem z pokoju ostrożnie zamykając drzwi, by nie zrobić najmniejszego hałasu. Tak właściwie naszła mnie ochota na paluszki, a o ile dobrze pamiętam widziałem automat z nimi na dole. To za chwile pójdę do dziewczyny. Znalazłem się na parterze i podszedłem do automatu. Wyjąłem monety, które miałem w kieszeni i już po chwili w rękach trzymałem paczkę paluszek. Otworzyłem ją i już miałem się skierować na górę, gdy dostrzegłem popękane lustro. Cofnąłem się do tyłu. Złodziej przylazł tu i stłukł lustro? Przeraziłem się i od razu poleciałem na górę. Stanąłem przed drzwiami Rosie i spojrzałem na plakietkę po prawej stronie drzwi.
- Rozalia. Projekt O02 ... O02? Co to O znaczy ... - spytałem sam siebie, a po chwili pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka
Może jej się to nie spodobać, że tak tu przychodzę bez zaproszenia, ale mam nadzieję, że mi wybaczy. Uśmiechnąłem się sam do siebie i po ciemku zacząłem szukać oznak, że dziewczyna na pewno tu jest. Zobaczyłem opakowanie ciastek na stole. Chyba się nie obrazi jak jednego zjem. No dobra dwa ... pięć. Puste opakowanie po paluszkach wyrzuciłem i skierowałem się do sypialni. O śpi! Tak uroczo wyglądała jak spała. O wiem! Będzie moją siostrzyczką! Wlazłem na łóżko obok dziewczyny i przytuliłem się do niej. Nie będę jej budzić.
[...]
Dziwne uczucie jakby ktoś przejechał mi nożem po szyi. Zerwałem się z łóżka i wpatrywałem się w otwarte drzwi, które prowadziły do salonu. Trudno mi było się uspokoić, serce waliło mi jak szalone i miałem niestabilny oddech.
- Rosie ... Rosie - zacząłem ją szturchać za ramię, a ta coś mamrocząc pod nosem przekręciła się na drugi bok i mnie odepchnęła - Rosie - nachyliłem się do niej i palcami odchyliłem jej oko
Przez chwilę tak się na mnie patrzyła myśląc, że się jej śni, ale wreszcie podniosła się. Musiałem zatkać jej ręką buzię, bo już miała zamiar krzyknąć.
- Przepraszam, że cię budzę ... i że tak wtargnąłem do twojego pokoju, ale boje się ciemności i miałem straszny sen - powiedziałem przytulając ją, wsadzając głowę między jej piersi
< Rosie xD? >
- Pacz! Rosie poszła, a ja musiałem zlecieć z łóżka. Nie mogłem sobie pospać - westchnąłem smutno i położyłem pluszaka na łóżko, biorąc łyk wody, która stała w szklance na etażerce. Musiałem upaść na twarz, no musiałem. Nie byłbym sobą, gdybym nie zleciał z łóżka. Rozejrzałem się po pokoju. Było ciemno, a ja specjalnie nie lubię ciemności. Wdrapałem się na z powrotem na łóżko i oparłem się na parapecie. Wreszcie jasność. Neonowe kolory migały na różnych budynkach, niektóre powoli gasły, a inne dopiero co się zapalały. Pewnie skoro jestem najmłodszych z tych wszystkich osób w tym miejscu nie będą mi pozwalać wychodzić na miasto. Chociaż nikt mnie nie przestrzegł przed tym. Ubrałem na piżamę bluzę, po raz pierwszy zostawiając Momo w pokoju samego, udałem się do pokoju Rosie. Chyba miała któreś piętro pode mną. Nie ważne, znajdę ją patrząc po plakietkach obok drzwi. Po cichu wyszedłem z pokoju ostrożnie zamykając drzwi, by nie zrobić najmniejszego hałasu. Tak właściwie naszła mnie ochota na paluszki, a o ile dobrze pamiętam widziałem automat z nimi na dole. To za chwile pójdę do dziewczyny. Znalazłem się na parterze i podszedłem do automatu. Wyjąłem monety, które miałem w kieszeni i już po chwili w rękach trzymałem paczkę paluszek. Otworzyłem ją i już miałem się skierować na górę, gdy dostrzegłem popękane lustro. Cofnąłem się do tyłu. Złodziej przylazł tu i stłukł lustro? Przeraziłem się i od razu poleciałem na górę. Stanąłem przed drzwiami Rosie i spojrzałem na plakietkę po prawej stronie drzwi.
- Rozalia. Projekt O02 ... O02? Co to O znaczy ... - spytałem sam siebie, a po chwili pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka
Może jej się to nie spodobać, że tak tu przychodzę bez zaproszenia, ale mam nadzieję, że mi wybaczy. Uśmiechnąłem się sam do siebie i po ciemku zacząłem szukać oznak, że dziewczyna na pewno tu jest. Zobaczyłem opakowanie ciastek na stole. Chyba się nie obrazi jak jednego zjem. No dobra dwa ... pięć. Puste opakowanie po paluszkach wyrzuciłem i skierowałem się do sypialni. O śpi! Tak uroczo wyglądała jak spała. O wiem! Będzie moją siostrzyczką! Wlazłem na łóżko obok dziewczyny i przytuliłem się do niej. Nie będę jej budzić.
[...]
Dziwne uczucie jakby ktoś przejechał mi nożem po szyi. Zerwałem się z łóżka i wpatrywałem się w otwarte drzwi, które prowadziły do salonu. Trudno mi było się uspokoić, serce waliło mi jak szalone i miałem niestabilny oddech.
- Rosie ... Rosie - zacząłem ją szturchać za ramię, a ta coś mamrocząc pod nosem przekręciła się na drugi bok i mnie odepchnęła - Rosie - nachyliłem się do niej i palcami odchyliłem jej oko
Przez chwilę tak się na mnie patrzyła myśląc, że się jej śni, ale wreszcie podniosła się. Musiałem zatkać jej ręką buzię, bo już miała zamiar krzyknąć.
- Przepraszam, że cię budzę ... i że tak wtargnąłem do twojego pokoju, ale boje się ciemności i miałem straszny sen - powiedziałem przytulając ją, wsadzając głowę między jej piersi
< Rosie xD? >
Od Futaby - C.D Deak'a
Przytaknęłam po czym weszłam do sklepu. Tak jak powiedział wzięłam
cztery opakowania ciastek. Gdy chłopak po chwili wszedł do sklepu
zapłacił za zakupy i następnie znów ruszyliśmy do jego mieszkania. Nie
wiem czy zgodzę się na zostanie na noc, ale chyba mogę sobie jeszcze u
niego posiedzieć. Nie przeszkadzało mu to chyba, no ale by było tak
głupio wyjść skoro to za jego pieniądze były kupione ciastka. Wreszcie
znaleźliśmy się w jego mieszkaniu. Ściągnęłam pospiesznie buty, w jednej
ręce trzymałam opakowania ciastek, a drugą zaczęłam ciągnąć Deak'a.
- Fucia czekaj! Buty - puściłam go i odwróciłam się do niego
- Hehe - powiedziałam
Jeden but jeszcze miał na nodze, a drugi był daleko w kącie przy drzwiach. Poczekałam aż zdejmie tego buta i wreszcie wlazłam do jego salonu. Odłożyłam trzy opakowania ciastek na stół, a jedno już zaczęła otwierać. Wgramoliłam się na kanapę obok Deak'a.
- Przeziębisz się, sa - powiedział nakrywając mnie kocem
Wsadziłam sobie jedno ciastko do buzi i wystawiłam opakowanie w stronę Deak'a. Uśmiechnął się i wyjął dwa ciastka. Tak połowa nocy nam zleciała na jedzeniu ciastek, picia soku i oglądanie jakiś filmów. A jednak zostałam na noc. Z każdą godziną siedzenia tak robiłam się coraz bardziej śpiąca, ale dobra dam radę. Nie zasnę. Fajnie było i głupotę bym zrobiła, gdybym zasnęła. Zostało już jedno opakowanie ciastek. Trzeba teraz oszczędzać.
- Deak? - raczej tak po prostu powiedziałam jego imię, niż miałam zamiar go wołać
Zerknął na mnie, a ja przymykając oczy przechyliłam się w lewo i wylądowałam głową na jego kolanach.
- Masz fajne kolana - powiedziałam dźgając go, na co ten się zaśmiał
- Mam kota - pogłaskał mnie po głowie - Fucia?
Od kilku minut już sobie spałam. A jednak zasnęłam, a szkoda. Przynajmniej chłopak będzie mógł zjeść więcej ciastek beze mnie.
<Deak?>
- Fucia czekaj! Buty - puściłam go i odwróciłam się do niego
- Hehe - powiedziałam
Jeden but jeszcze miał na nodze, a drugi był daleko w kącie przy drzwiach. Poczekałam aż zdejmie tego buta i wreszcie wlazłam do jego salonu. Odłożyłam trzy opakowania ciastek na stół, a jedno już zaczęła otwierać. Wgramoliłam się na kanapę obok Deak'a.
- Przeziębisz się, sa - powiedział nakrywając mnie kocem
Wsadziłam sobie jedno ciastko do buzi i wystawiłam opakowanie w stronę Deak'a. Uśmiechnął się i wyjął dwa ciastka. Tak połowa nocy nam zleciała na jedzeniu ciastek, picia soku i oglądanie jakiś filmów. A jednak zostałam na noc. Z każdą godziną siedzenia tak robiłam się coraz bardziej śpiąca, ale dobra dam radę. Nie zasnę. Fajnie było i głupotę bym zrobiła, gdybym zasnęła. Zostało już jedno opakowanie ciastek. Trzeba teraz oszczędzać.
- Deak? - raczej tak po prostu powiedziałam jego imię, niż miałam zamiar go wołać
Zerknął na mnie, a ja przymykając oczy przechyliłam się w lewo i wylądowałam głową na jego kolanach.
- Masz fajne kolana - powiedziałam dźgając go, na co ten się zaśmiał
- Mam kota - pogłaskał mnie po głowie - Fucia?
Od kilku minut już sobie spałam. A jednak zasnęłam, a szkoda. Przynajmniej chłopak będzie mógł zjeść więcej ciastek beze mnie.
<Deak?>
Od Chomesuke - C.D Arashi'ego
-Naprawdę, bardzo przepraszam!-powiedziałam
-Dobra, nie musisz tego co kawałek powtarzać.-powiedział zirytowany
-D-dobrze. Ale...naprawdę, to było niechcący...Jestem strasznie niezdarna-podrapałam się po głowie-Jak się nazywasz?
-Arashi-odparł, po czym poszedł dalej i usiadł przy jednym ze stolików
Ja poszłam zamówić kawę po raz drugi. Gdy już ją dostałam, poszłam w tą samą stronę co Arashi.
-Mogę się dosiąść?-zapytałam
-Jak chcesz-powiedział dosyć obojętnie
-Jesteś tu od dawna?-zapytałam
Chłopak nie odpowiadał, więc zapytałam jeszcze raz.
-Powtórzę pytanie, jesteś tu od dawna?
Nadal nie odpowiadał.
-Odpowiesz mi w końcu, czy nie??
Arashi? Sorry za to straszne coś >.<
-Dobra, nie musisz tego co kawałek powtarzać.-powiedział zirytowany
-D-dobrze. Ale...naprawdę, to było niechcący...Jestem strasznie niezdarna-podrapałam się po głowie-Jak się nazywasz?
-Arashi-odparł, po czym poszedł dalej i usiadł przy jednym ze stolików
Ja poszłam zamówić kawę po raz drugi. Gdy już ją dostałam, poszłam w tą samą stronę co Arashi.
-Mogę się dosiąść?-zapytałam
-Jak chcesz-powiedział dosyć obojętnie
-Jesteś tu od dawna?-zapytałam
Chłopak nie odpowiadał, więc zapytałam jeszcze raz.
-Powtórzę pytanie, jesteś tu od dawna?
Nadal nie odpowiadał.
-Odpowiesz mi w końcu, czy nie??
Arashi? Sorry za to straszne coś >.<
Od Chomesuke - C.D Kinshi'ego
Westchnęłam.
-Dobrze...więc jestem Alfą. Mój numer to 33. Nazywam się Chomesuke Sakakibara. Mam 18 lat. Lubię śpiewać i grać na gitarze oraz pianinie. Uwielbiam cukierki. Nie znoszę samotności, więc gdy tylko nadarzy się okazja idę kogoś odwiedzić. Zawsze bardzo chętnie zawieram nowe znajomości. Lubię pomagać innym. Jestem dosyć niezdarna, ciągle się potykam i to w najmniej oczekiwanych momentach. Zanim tu trafiłam mieszkałam sama, już od dwóch lat. Imion rodziny nie pamiętam. Pamiętam tylko ze miałam siostrę. Moja Arcana pozwala mi panować nad ogniem.-powiedziałam-A tak przy okazji...może pójdziemy do kawiarni?
-Dobrze-odparł wstając
Szłam przodem...po prostu tak było mi wygodniej. Co jakiś czas spoglądałam do tyłu, by zobaczyć czy nadal za mną idzie. Gdy byliśmy już na miejscu, zamówiliśmy po kawie i ciastku. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Po jakimś czasie jedna z pracownic przyniosła zamówienie.
-Jak chcesz, to możemy potem pójść do mnie-zaproponowałam
-Nie mam nic przeciwko
-A więc postanowione-powiedziałam biorąc łyk kawy
Gdy już zjedliśmy wstałam i podeszłam do Kinshi'ego. Złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę wyjścia.
-No więc, teraz idziemy do mnie, tak?-zapytałam uśmiechając się do niego
-Tak
Przystanęłam.
-Och, przepraszam!-powiedziałam puszczając jego rękę
-Nic się nie stało-na jego twarzy można było dostrzec lekki uśmiech
Dalej szliśmy w milczeniu. Gdy byliśmy już u mnie, powiedziałam mu żeby usiadł na kanapie i poczekał chwilę.
-Możesz włączyć telewizor jeśli chcesz-powiedziałam wchodząc do kuchni
Nalałam wody do czajnika. Kiedy woda już się zagotowała, zaparzyłam herbatę. Zaniosłam filiżanki do salonu i położyłam na stoliku przed kanapą.
-Grasz na gitarze?-zapytał
-Tak, a czemu pytasz?
-Bo tam leży gitara-pokazał palcem miejsce w którym leżała moja gitara
-Aa, no tak! Grałam na niej dzisiaj rano i pewnie zapomniałam jej schować-zaśmiałam się-A ty umiesz na czymś grać?
Kinshi??
-Dobrze...więc jestem Alfą. Mój numer to 33. Nazywam się Chomesuke Sakakibara. Mam 18 lat. Lubię śpiewać i grać na gitarze oraz pianinie. Uwielbiam cukierki. Nie znoszę samotności, więc gdy tylko nadarzy się okazja idę kogoś odwiedzić. Zawsze bardzo chętnie zawieram nowe znajomości. Lubię pomagać innym. Jestem dosyć niezdarna, ciągle się potykam i to w najmniej oczekiwanych momentach. Zanim tu trafiłam mieszkałam sama, już od dwóch lat. Imion rodziny nie pamiętam. Pamiętam tylko ze miałam siostrę. Moja Arcana pozwala mi panować nad ogniem.-powiedziałam-A tak przy okazji...może pójdziemy do kawiarni?
-Dobrze-odparł wstając
Szłam przodem...po prostu tak było mi wygodniej. Co jakiś czas spoglądałam do tyłu, by zobaczyć czy nadal za mną idzie. Gdy byliśmy już na miejscu, zamówiliśmy po kawie i ciastku. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Po jakimś czasie jedna z pracownic przyniosła zamówienie.
-Jak chcesz, to możemy potem pójść do mnie-zaproponowałam
-Nie mam nic przeciwko
-A więc postanowione-powiedziałam biorąc łyk kawy
Gdy już zjedliśmy wstałam i podeszłam do Kinshi'ego. Złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę wyjścia.
-No więc, teraz idziemy do mnie, tak?-zapytałam uśmiechając się do niego
-Tak
Przystanęłam.
-Och, przepraszam!-powiedziałam puszczając jego rękę
-Nic się nie stało-na jego twarzy można było dostrzec lekki uśmiech
Dalej szliśmy w milczeniu. Gdy byliśmy już u mnie, powiedziałam mu żeby usiadł na kanapie i poczekał chwilę.
-Możesz włączyć telewizor jeśli chcesz-powiedziałam wchodząc do kuchni
Nalałam wody do czajnika. Kiedy woda już się zagotowała, zaparzyłam herbatę. Zaniosłam filiżanki do salonu i położyłam na stoliku przed kanapą.
-Grasz na gitarze?-zapytał
-Tak, a czemu pytasz?
-Bo tam leży gitara-pokazał palcem miejsce w którym leżała moja gitara
-Aa, no tak! Grałam na niej dzisiaj rano i pewnie zapomniałam jej schować-zaśmiałam się-A ty umiesz na czymś grać?
Kinshi??
Subskrybuj:
Posty (Atom)