Chłopak był osłabiony atakiem i nawet jeśli w normalnej sytuacji
zareagowałby impulsywnie oraz gwałtownie, tak teraz nie potrafił nawet
na nią wrzasnąć. Po raz pierwszy od wielu lat poczuł się też, naprawdę
podle. Dlaczego białowłosa z nim została? Równie dobrze mogła po prostu
odejść. Mimo tych wszystkich bolesnych rzeczy jakie jej zrobił, ona
postanowiła mu pomóc. Przygniatające poczucie winy spadło z wielkim
ciężarem na jego ramiona. Nie chciał, żeby sobie poszła. Nie, teraz.
Podczas wstrząsów przed oczami przeleciało mu całe życie i szczerze
mówiąc, bał się powtórki z rozrywki. Złapał dłonie dziewczyny.
Wstrzymała oddech zaskoczona. Daryl zagryzł wargę. Już dawno nie
uzdrawiał kogoś innego. Potrafił bez trudu regenerować, własne rany ale
te cudze wymagały większego nakładu siły. Musnął Arcanę, gotowy użyć
mocy.
- Nie ruszaj się. To będzie boleć. - ostrzegł zaczynając. Pisnęła z
bólu, jednak już po chwili zobaczyła jak jej rany zaczynając się goić.
Blondyn zacisnął oczy, czując gwałtowny ubytek w sile, której i tak
niewiele mu zostało. Chwilę potem na dłoniach, a także na nogach nie
było śladu po wcześniejszych wypadkach. Opadł na łóżko, oddychając
ciężko. Był wykończony. Doskonale wiedział, że używanie tak wymagających
mocy w jego stanie jest szaleństwem.
- Dlaczego to zrobiłeś...?- szepnęła zaskoczona. Rzucił jej zmęczone spojrzenie fiołkowych oczu.
- W ramach podziękowania. - odparł bez ogródek. Pochyliła głowę
zakłopotana. Wiedział, że czuła strach. Nie czuł jednak już chorej
satysfakcji, a nawet wręcz przeciwnie. Chciał w jakiś sposób uspokoić
Rosie, ale kompletnie nie umiał rozmawiać z innymi ludźmi. Normalną
konwersację prowadził lata temu. Na dzień dzisiejszy, zdolny był tylko
do warczenia na znajomych. Jak mógł jej pokazać co naprawdę myśli...?
Wbijając zamglony wzrok w sufit, odszukał dłonie, siedzącej obok
dziewczyny. Były zimne i zadrżały gdy je dotknął. Powoli, jakby starając
się przemyśleć każdy swój ruch, splótł jej palce ze swoimi.
< Rosie ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz