Spojrzał z po wątpieniem na jej ręce. Była aż tak delikatna? Właściwie,
Daryl chciał ją tylko znowu wystraszyć, a sam nie sądził, że można
zrobić krzywdę czymś takim. Cóż, przecież wiele razy w młodości się tak
przyciął... Z ranek na dłoniach zaczęła płynąć krew. Wywrócił oczyma i
zaciągnął białowłosą do łazienki. Odkręcił wodę i kazał jej podłożyć pod
nią ręce. Spełniała jego rozkazy bez szemrania.
- Nie płacz. - mruknął nie przyjaźnie patrząc na perliste łezki na
polikach swojego gościa. Opuściła głowę, starając się je ukryć. Blondyn
otworzył szafkę i wyjął niewielką apteczkę. Zaczął zakładać opatrunek na
dłonie Rosie. Tym razem robił to delikatnie. Powoli doszedł także do
wniosku, że jeśli nie przystopuje to wykończy dziewczynę przed
wieczorem. Weszli razem do przestronnego salonu.
- Dziękuję. - szepnęła. Prychnął tylko wzgardliwie i zostawił ją na
chwilę samą. Wszedł do kuchni. Pomieszczenie było jasne, przestronne i
tak jak poprzednie pokoje - wysprzątane na błysk.
Wrócił niosąc kubek parującego napoju. Postawił go przed Rosie, która skuliła się lekko.
- To tylko herbata. - rzucił zniecierpliwiony. Wypiła kilka łyczków pod
jego bacznym spojrzeniem. Zauważył jak dziewczyna blednie.
- Uspokój się. Nic nie dosypałem. - powiedział. Odstawiła herbatę.
Dopiero teraz zobaczył, że Rosie nie tylko stała się biała jak kreda,
ale także cała się trzęsła. Drgnął zaskoczony. Przecież ani jej nie
straszył, ani nie znęcał się nad nią w tym momencie. W herbacie też nic
nie było.
- Ja...chyba źle się czuję...Przepraszam. - wyszeptała, chwiejąc się
lekko. Zanim zdążył odpowiedzieć, dziewczyna opadła lekko na jego ramię.
Siedział przez chwilę w milczeniu, próbując zrozumieć tą sytuacje.
Odgarnął w końcu włosy z jej twarzy i dotknął ręką bladego czoła. No,
tak. Wszystko jasne. Białowłosa miała wysoką gorączkę. Skrzywił się
zirytowany. Jeśli będzie ją ciągał w takim stanie, to nie chybnie
zostanie zarażony, a spędzenie następnych tygodni przykutym do łóżka,
nie uśmiechało mu się za bardzo. Zanim zdążyła zareagować, wstał i wziął
ją na ręce. Już po chwili stali na korytarzu.
- Gdzie jest twój apartament? - spytał szorstko. Jak się później
okazało, mieszkała na tym samym piętrze co Daryl. Szybko odnalazł jej
dom i otworzył drzwi, których nawet nie zamknęła. W środku było czysto,
przytulnie, a prawie na każdej półce leżała książka. Wszedł do sypialni
dziewczyny i położył ją na łóżku.
- Masz jakieś leki?- zapytał patrząc w jej zamglone chorobą oczy. Zanim
jeszcze zdążyła odpowiedzieć, złapał koc leżący na brzegu łoża i nakrył
nim Rosie.
- Są w szafce, nad zlewem w kuchni. - powiedziała słabo. Po chwili stał
przy niej z kilkoma opakowaniami i szklanką wody. Postawił to wszystko
na półce obok łóżka.
< Rosie ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz