Przez chwilę tak siedziałem cierpliwie z zupełnej ciszy, czekając aż dziewczyna weźmie się za rysowanie. Na jej kartce widziałem już całkiem niezły, realistyczny szkic skrzydeł jednak był on nie skończony. Wpierw myślałem, że będzie go dokańczać ale po jej minie odniosłem wrażenie, że nie zamierza tego robić teraz. Zapewne teraz zastanawia się co by mogła narysować, może przeszkadzam jej swoją obecnością? No fakt, ja również dziwnie bym się czuł gdybym chciał coś zrobić i ktoś by mi się przyglądał tak uparcie. Ale co poradzę, po prostu mnie to niezmiernie ciekawiło. To pod jakim kątem dziewczyna trzyma ołówek, oraz przyglądając się samemu szkicowi można odnieść wrażenie, że robi to bo po prostu lubi. Odpręża ją to, jest chyba cierpliwa ponieważ nie ma jakichś niekontrolowanych linii. Praca jest ''dłubana'' a do tego potrzeba wiele cierpliwości, dbała o każdy detal, dosłownie każdy, jakby całe życie rysowała te czarne skrzydła. Po chwili potrząsnąłem głową, starając się opanować.
-Natsume, mam do Ciebie pewną... prośbę! - przytaknęła tak jakby sama sobie potwierdzała
Pewnie zaraz będzie, że muszę się odsunąć na bezpieczną odległość ''przestrzeń osobista''. Już szykowałem się do tego, żeby wstać i usiąść na ławce znajdującej się kilka metrów dalej, kiedy dziewczyna zadała mi bardzo, ale to bardzo szokujące jak dla mnie pytanie.
-Mogę narysować twoje oczy?
Zatkało mnie. Czemu akurat moje głupie oczy? Było tutaj wiele naprawdę, inspirujących rzeczy godnych uwiecznienia. A nie jakieś tam oczy i to w dodatku moje. I co mam jej w tym momencie odpowiedzieć? Nie byłbym jej w stanie odmówić, chociaż świadomość, że musiałaby się co kilka sekund intensywnie wpatrywać w moje oczy, naprawdę mnie onieśmielała. Ostatecznie zarumieniłem się lekko i przytaknąłem. Juliett skinęła lekko głową po czym wyjęła z torebki kilka odcieni żółci oraz złotej kredki. Czyli będzie je aż kolorowała? Oparłem się bardziej o ławkę, czekając aż dziewczyna wyda mi jakieś polecenia.
-Gdybyś mógł... usiądziesz z twarzą skierowaną w moim kierunku?
Przymrużyłem lekko oczy jednak po chwili zrobiłem to o co prosiła, czułem się naprawdę głupio. Przez jakąś minutę patrzała się prosto w moje i tak już niesamowicie zwężone źrenice. Musiałem powstrzymywać się od tego, żeby nie uciec. Ostatecznie udało mi się to przetrzymać i kiedy dziewczyna odrywała ode mnie wzrok i tworzyła na kartce papieru, przyglądałem się z jeszcze większą ciekawością. Już po chwili miała wręcz idealny szkic. A kiedy zaczęła kolorować rysunek zaczął nabierać życia. Nie minęło chyba może nawet pół godziny... albo minęło ale w każdym bądź razie nie mogło to być dłużej niż godzina. Po tym czasie rysunek był już gotowy. Szczerze powiedziawszy, praca wyglądała o wiele lepiej niż oryginał.
-Naprawdę, masz niesamowity talent - powiedziałem z uznaniem
(Juliett?)
wtorek, 24 marca 2015
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Spojrzałem na nią dość dziwnie. Co jej teraz nagle odwala z
tym przytulaniem ? Po za tym… co mnie to niby ma obchodzić.
-Yuki.. przytul mnie. – szturchnęła mnie nogą a ja
spojrzałem na nią już troszkę zaspany. –No Yuki…. – nadal mnie szturchała. Nie
ruszałem się dalej z miejsca. W końcu dziewczyna prychnęła głośno i wstała z
łóżka czołgając się do mnie i wieszając na szyi. – Kochasz mnie prawda… -
gadała jak pijana. Zerknęła mi w oczy i uśmiechnęła się jak taki totalny
psychol. Wstałem z miejsca i poszedłem do kuchni. Po chwili usłyszałem też
takie ciche *tup tup tup*.
-Riuki coś ci jest… ? – zapytała już normalnie. Oparłem się
o blat i spojrzałem w ziemie. – Ej no powiedz mi…
-Nic.. nie powinnaś iść do siebie ? – zapytałem wymijając ją
i kierując się znów do sypialni. Ona zerknęła na mnie zdziwiona i znów
pociągnęła się za mną
-No ale czemu… ? Coś jest na rzeczy, widzę to, dlaczego nie
chcesz mi powiedzieć ? – podeszła do mnie. Ściągnąłem najpierw opaskę z oka
potem koszulkę i odrzuciłem ją gdzieś w bok. Nie odpowiadałem na nic co ona do
mnie mówiła. Chciałem ją już wyminąć, ale ta oparła łapki o mój tors i stanęła
mi na drodze.
-RIUKI ! Cholera jasna powiedz mi o co chodzi ! Coś ci
zrobiłam…. ? – zapytała cicho . Spojrzałem na nią z góry i pokręciłem głową.
Zniżyłem się nieco do niej. Doskonale wiedziała co zamierzam teraz zrobić.
Przeniosła jedną rękę na mój policzek i jeszcze mi pomogła się zniżyć. Nasze
usta zetknęły się w czułym pocałunku. To chyba pierwszy taki. Taki inny.
Objąłem ją rękoma w pasie i w końcu podniosłem. Nie chciało mi się tak do niej
schylać. Cinia owinęła mi swoje nóżki wokół brzucha a ja podtrzymywałem ją
najpierw trzymając łapki nisko na plecach potem przenosząc się na pośladku. Tym
razem nie chciała się już tak szybko odsunąć. Teraz to już mi się nawet stanie
znudziło. Podszedłem do łóżka i zaraz usiadłem na krawędzi. W tym też momencie dziewczyna odkleiła się by
nabrać powietrza..
-Gdzie trzymasz te łapy.. – szepnęła, ale ja nadal nic nie
mówiłem –Riuki… coś ty nagle się taki czuły zrobił..
-Chcesz spaść z moich kolan ? – warknąłem ale tylko tak na
żarty…
( Cinia ?)
Od Cinii - C.D Riuki`ego
Spojrzałam na niego jak na idiotę, a co ja tresowane zwierzątko? Nie to nie, nie będę się przecież prosiła. Prychnęłam, a może jednak nie dam mu tak spokoju? Ja niby nie doskoczę.. żeby się nie zdziwił. Jest przecież wyższy o jedyne 30 centymetrów… no coś koło tego w każdym bądź razie. Podskoczyłam po czym złapałam go za szyję i owinęłam nogami w pasie, Riuki aż się zachwiał i oboje polecieliśmy na łóżko. Niestety zostałam przygnieciona, krzyknęłam starając się go z siebie zepchnąć.
-Złaź idioto, juuuż! – jak mi nie połamie wszystkich kości to będzie po prostu wielki sukces
Przez chwilę było mu do śmiechu i mnie tak torturował nie zamierzając zejść. Po kilku minutach jednak postanowił mnie oszczędzić, kopnęłam go lekko w kolano po czym znowu przytuliłam się do poduszki.
-Nie rozwaliłaś się za bardzo? – Riuki pociągnął mnie za nogi prawie ściągając z łóżka.
-Zostaw że mnie człowieku – rzuciłam mu rozdrażnione spojrzenie jednak po chwili zaśmiałam się cicho
Podpełzłam do góry łóżka i nakryłam się kołdrą, nie poleżałam jednak długo w spokoju ponieważ za chwilę sama wstałam i spojrzałam na Riuki`ego. Uniósł zdziwiony brwi, aż dziwne, że mnie jeszcze w ogóle nie wygonił.
-Co? Kolejna fala pytań?
-Nie tym razem, chociaż skoro nalegasz – widząc niezadowoloną minę chłopaka od razu się zaśmiałam
-No to o co Ci chodzi?
Wzruszyłam ramionami po czym znowu się położyłam, jakoś tak nagle odechciało mi się spać. Bawiło mnie to, jaka ja jestem wiecznie niezdecydowana i zmienna. Wyciągnęłam ręce do góry przez chwilę przyglądając im się, chora jestem czy coś? Westchnęłam i spojrzałam kątem oka na chłopaka.
-Riuuuki albo inaczej… Yuki – uśmiechnęłam się – Przytulisz mnie?
-Niby czemu?
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja lubię się przytulać - przymknęłam oczy
(Riuki? Dajcie mi SOS bo brak weny ;c)
-Złaź idioto, juuuż! – jak mi nie połamie wszystkich kości to będzie po prostu wielki sukces
Przez chwilę było mu do śmiechu i mnie tak torturował nie zamierzając zejść. Po kilku minutach jednak postanowił mnie oszczędzić, kopnęłam go lekko w kolano po czym znowu przytuliłam się do poduszki.
-Nie rozwaliłaś się za bardzo? – Riuki pociągnął mnie za nogi prawie ściągając z łóżka.
-Zostaw że mnie człowieku – rzuciłam mu rozdrażnione spojrzenie jednak po chwili zaśmiałam się cicho
Podpełzłam do góry łóżka i nakryłam się kołdrą, nie poleżałam jednak długo w spokoju ponieważ za chwilę sama wstałam i spojrzałam na Riuki`ego. Uniósł zdziwiony brwi, aż dziwne, że mnie jeszcze w ogóle nie wygonił.
-Co? Kolejna fala pytań?
-Nie tym razem, chociaż skoro nalegasz – widząc niezadowoloną minę chłopaka od razu się zaśmiałam
-No to o co Ci chodzi?
Wzruszyłam ramionami po czym znowu się położyłam, jakoś tak nagle odechciało mi się spać. Bawiło mnie to, jaka ja jestem wiecznie niezdecydowana i zmienna. Wyciągnęłam ręce do góry przez chwilę przyglądając im się, chora jestem czy coś? Westchnęłam i spojrzałam kątem oka na chłopaka.
-Riuuuki albo inaczej… Yuki – uśmiechnęłam się – Przytulisz mnie?
-Niby czemu?
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja lubię się przytulać - przymknęłam oczy
(Riuki? Dajcie mi SOS bo brak weny ;c)
Od Haruki - C.D Natsume
Wpatrywałem się w chłopaka mierząc go wzrokiem. Ten gadający kot to jakiś błąd naukowców i dali go Natsume, żeby się nim zajął tak? I jeszcze te groźby kota, co mi taki pchlarz by zrobił. Niechętnie przytaknąłem głową i w ciszy dalej tak stałem obok chłopaka. Nawet z niego nie taki zły gość, skoro "uratował" mnie przed tym kotem. I tak dałbym sobie z nim radę, ale niech już mu będzie. Zbliżyłem się do chłopaka i walnąłem go w plecy, prawie się wywalił na ziemię. Odwrócił się w moją stronę z miną " A to za co?!"
- Zapomnę - prychnąłem i otrzepałem miejsce, za które trzymał mnie chłopak dając do zrozumienia, że co do jego higieny nie jestem przekonany
- Serio? - westchnął w tym samym czasie, co trzepałem ubranie - I kto tu jest dziwny - burknął pod nosem
- Coś mówiłeś? - warknąłem piorunując go wzrokiem, a ten jedynie wzruszył ramionami i miał zamiar odejść - Gdzie to się pa wybiera - złapałem go za ramię i przyciągnąłem z powrotem do siebie, oczywiście dzieliła nas przestrzeń
Wpatrywał się we mnie z obrzydzeniem, jakbym był jakimś homo nie wiadomo. Na początku to ja tak o nim sądziłem, ale no nie przystawiał się i nic. Poklepałem do po ramieniu, nie zdradzając żadnych emocji.
- Mam dla ciebie propozycję ... nie do odmówienia - powiedziałem drapiąc się po włosach, a ten mi przerwał
- Wszy? - parsknął śmiechem
- A czy będziesz się śmiał gdy ci wybije zęby? - chwyciłem go za bluzkę, na co ten znów się spojrzał na mnie morderczym wzrokiem
A no tak zapomniałem jego tej dziwnej umiejętności, umie umysłem zadawać ból czy jakoś tak. Puściłem go i palnąłem w głowę. Chwycił się za czoło i wymamrotał coś, że może iść po tego kota i nie będzie mnie przed nim ratował.
- Jaka ta propozycja ... nie do odmówienia - próbował naśladować mój głos, ale nie wyszło mu to zbytnio
- Nie naśladuj mnie - plasnąłem go całą ręką w twarz, stał jak słup teraz - No a więc, co ty powiesz na koleżeński wypad na piwo? Żebyś nie myślał, że to jakaś randa - wyprzedziłem go szybko, widząc że chce coś powiedzieć
- A ty nie aspołeczny?
- Jak się bawić to się bawić, drzwi wyjebać okna wstawić, To jak koleżko?
< Natsume :3 cho się ruchać >
Od Natsume - C.D Haruki
A wydawało mi się, że będę już miał spokój ja resztę dnia. No ale po co. Moja sielanka zakończyła się, kiedy Madara pod postacią kota wyleciał z krzaków. Ktoś zasadził mu kopa? Trochę mi go żal, jako jedyny z duchów był widoczny dla ludzi, to wszystko przez jego wysoką rangę. Oczywiście inny również mogli zobaczyć innego ducha ale tylko i wyłącznie z moją pomocą, lub jeśli mają podobne umiejętności. Uklęknąłem obok bardzo, ale to bardzo zdenerwowanego demona. Coś czuję, że zaraz będę musiał ratować człowieka, który ośmielił się go zdenerwować. Kot a właściwie to ogromny lis w przebraniu kota, pomknął przed siebie. Od razu rzuciłem się za nim w pogoń, jeszcze nie jest za późno. Kiedy tylko zobaczyłem, że Madara mknie w kierunku tego całego Haruki, miałem ochotę najzwyczajniej w świecie zwolnić i sobie odpuścić. Jednak po mimo tego, że nie lubiłem gościa, nie życzyłem mu źle. Jakimś cudem prześcignąłem wkurzonego kota i przeskoczyłem przez ławkę, w locie łapiąc chłopaka za ramiona. Oboje wylądowaliśmy na ziemi, turlając się po niej przez krótki kawałek. Nie zdążyłem się nawet podnieść kiedy kot wylądował na moim brzuchu i zaczął mnie drapać.
-Spadaj! - kopnąłem go
Haruka podniósł się szybciej ode mnie i spojrzał na mnie jak na wariata, wpierw na mnie a potem na kota. Czyli to faktycznie on kopnął ''mojego'' kota. No to się może przynajmniej oduczy.
-Ty cholerny dzieciaku! - kot wskoczył na ławkę i zaczął się wydzierać
Właśnie, wydzierać. Gadający kot... gdybym mógł nakręcić minę chłopaka, zrobiłbym to, wyglądał niesamowicie.
-Jak ja Cię tak kopnę, to już nie wstaniesz!
Zrobiło mi się głupio, więc złapałem chłopaka za rękę i zacząłem go odciągać. Szybko zanim ten powalony duch wpadnie na pomysł, ukazania swojej prawdziwej formy.
-Puść mnie.. - chłopak warknął
-Za chwilę, wybacz...
Przeszliśmy tak jeszcze kilka metrów i kiedy byłem już na 1000% pewny, że Madara sobie odpuścił puściłem go od razu odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Przepraszam Cię za to, po prostu zapomnij... byłbym Ci za to wdzięczny.
(Haruki? To co z tym alko xD)
-Spadaj! - kopnąłem go
Haruka podniósł się szybciej ode mnie i spojrzał na mnie jak na wariata, wpierw na mnie a potem na kota. Czyli to faktycznie on kopnął ''mojego'' kota. No to się może przynajmniej oduczy.
-Ty cholerny dzieciaku! - kot wskoczył na ławkę i zaczął się wydzierać
Właśnie, wydzierać. Gadający kot... gdybym mógł nakręcić minę chłopaka, zrobiłbym to, wyglądał niesamowicie.
-Jak ja Cię tak kopnę, to już nie wstaniesz!
Zrobiło mi się głupio, więc złapałem chłopaka za rękę i zacząłem go odciągać. Szybko zanim ten powalony duch wpadnie na pomysł, ukazania swojej prawdziwej formy.
-Puść mnie.. - chłopak warknął
-Za chwilę, wybacz...
Przeszliśmy tak jeszcze kilka metrów i kiedy byłem już na 1000% pewny, że Madara sobie odpuścił puściłem go od razu odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Przepraszam Cię za to, po prostu zapomnij... byłbym Ci za to wdzięczny.
(Haruki? To co z tym alko xD)
Od Riuki'ego - C.D Cinii
- Wszystko mi jedno… - westchnąłem wzruszając ramionami i
zamykając na chwilę oczy. Dziewczyna siedziała przez chwilę spokojnie by za raz
dotknąć mojego policzka i złapać kosmyk moich włosów. Ah tak bardzo uwielbiała
się nimi bawić. Po prostu to była jak grzechotka dla płaczącego dziecka. Hmmm… zastanawia mnie fakt że ona tyle ze mną
przesiaduje. Kiedyś było by to po prostu nie do przeżycia. Czyżbym się zmienił
? Z pewnością stałem się bardziej otwarty… ale… tylko dla niej. Może w pewnym
sensie potrafię zrozumieć jej sytuację, a ona potrafi zrozumieć moją.
-Mogę mówić do ciebie Yuki ? – zapytała w końcu a ja aż
otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia.
-Nie. – odpowiedziałem krótko to ta jak na złość pokazała mi
język i złapała mnie za policzek jak taka stara babka (*puci puci Riuki*)
-No dlaczego nie !? Ktoś może, a ja nie mogę ? – zapytała zawiedziona,
a ja w tym samym czasie odsunąłem jej rękę od swojej twarzy.
-Bo nie i koniec kropka..
-Yuki.. – prychnąłe – Yuuuuuki…. – gadałą tak tylko po to
żeby mnie wkurzyć. Dotknąłem swojego czoła i zamknąłem oczy poirytowany
-A spadaj, rób co chcesz, i złaź ze mnie.
-Przed chwilą ci to nie przeszkadzało po za tym… nie
odpowiedziałeś na moje pytanie !!! –zbulwersowała się, a ja wyszczerzyłem swoje
białe ząbki.
- Odpowiedziałem. Naprawdę mi to obojętne.. wystarczy mi
świadomość, że chciałabyś mnie tutaj teraz bardziej nago niż tak jak jestem. –
zbliżyłem się nieco do dziewczyny. Poczerwieniała i odsunęła się jednocześnie
odwracając głowę ode mnie.
-To nie fair… czytasz ze mnie jak z otwartej księgi, za to
ja… nic nie mogę z ciebie wyczytać ! Jesteś strasznie tajemniczy…. – przymrużyła
oczka jakby chciała coś zobaczyć w moich. Jezu ta kobieta jest przerażająca. –
Skoro już powiedziałeś, że może coś do mnie czujesz to czemu mi tego nie
pokażesz.
-Nie należę do tego typu facetów, po za tym…. Seks to nie
jest wykazywanie miłości… - uniosłem kącik ust. Cinia zamknęła dłoń w piąstkę i
walnęła mnie w łep, na co ja się nieco odsunąłem od niej.
-Nie chodziło mi o to debilu ! – no i znowu czerwoni utka. –
Chodziło mi bardziej o to że…. Tak na serio to nie wiem czy mnie lubisz.. –
spuściła wzrok i przejechała palcem po moim torsie. Zatkało mnie chwilowo, na
tyle by nie móc nic powiedzieć. Pomerdałem głową tak by się ogarnąć i
roześmiałem się. Oczywiście to też jej nie pasowało i znowu mnie uderzyła.
-Po prostu… - zacząłem już ciszej i spokojniej – Nigdy nie kochałem
żadnej dziewczyny, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi…. Czy jeśli się o
ciebie martwię i nie chce by ktoś mi ciebie zabrał to znaczy ze cie kocham ? –
zapytałem jaki taki typowy sześciolatek, który pyta rodziców skąd się biorą
dzieci (pszczółki i wróbelki i ten teges.)
-Jakie to słodkie… - powiedziała przyglądając mi się i sprawdzając
czy aby na pewno wszystko ze mną ok. No ciężko było mi o czymś takim mówić, no
ale co zrobię. – Ale prawiczkiem nie jesteś co ?
-Marzysz Cinia… teraz to już naprawdę marzysz… - puknąłem ja
w czoło
-Dobra jeszcze jedno mam pytanie…
-No dawaj… - pewnie będę tego żałował, no ale niech już jej
będzie…..
-Wtedy mnie pocałowałeś bo domyśliłeś się że ja tego chce
czy..
-Taaa…
-Pff… wiedziałam – już chciała się odsunąć, ale złapałem ją
za rękę i zatrzymałem. Nie była na mnie zła bo pewnie doskonale o tym
wiedziała, ale mimo wszystko pewnie nie było to najmilsze co powiedziałem.
Przez jakieś kilka minut patrzyła mi w oczy. Teraz nie tak samo. Jakoś tak
bardziej.. smutnie. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem delikatnie w
policzek. Haha no u znowu rumieńce. Będę się bał co kol wiek zrobić bo jej krew
zacznie buzować..
-Dla czego nie w usta ! Cieciu ! – warknęła i walnęła mnie w
tors. W tym czasie wstałem i spojrzałem na nią z góry.
-Hmmm… jak tego chcesz to podskocz.. – zaśmiałem się bo
wiedziałem że nawet jeśli wstanie to nie dosięgnie.
( Cinia ? )
Od Aki'ego - C.D Rosie
Wystawiłem rękę w stronę dziewczyny w celu, żeby mnie podniosła. Najwidoczniej ją zaskoczyłem, bo stała i się tak we mnie wpatrywała. Zacząłem podskakiwać i jak małe dziecko jęczałem, żeby mnie podniosła. Zrezygnowany położyłem ręce po sobie i poprawiłem plecak. Złapałem dziewczynę za rękę i teraz to ona lekko ciągnęła mnie w stronę mieszkań. Dziewczyna była już na drugim piętrze, a ja powoli skakałem ze schodka na schodek kręcąc się wokół.
- Aki, no chodź - pogoniła mnie, a ja uwiesiłem się na barierce i wychylając się za nią spoglądnąłem w górę
Machnąłem dziewczynie i przyspieszyłem swoje skoki. Wreszcie dotarłem na szczyt i zostawiając swój nowy nabytek na półce, udałem się do Ros by dać jej książki, które kupiła dla siebie. Stanąłem na palcach wdrapując się na kanapę i wsunąłem książkę na półkę. Dziewczyna coś wspomniała o tym, że jestem pomocy na co się uśmiechnąłem. Zeskoczyłem z kanapy i znalazłem się obok dziewczyny obejmując ją. Wsadziłem nos w materiał jej koszulki i nie zamierzałem jej puścić. Sweter był ciepły od słońca i tak ładnie pachniał ciągle płynem do prania. Dziewczyna zamierzała coś powiedzieć, ale przerwałem jej mocniej ją przytulając.
- Będziesz się zawsze mną opiekować? - odchyliłem głowę do tyłu by móc na nią spojrzeć, spojrzeć w jej śliczne oczy, którymi spoglądała na mnie z troską
Widać kolejny raz zaskoczyłem dziewczynę, nie spodziewała się pytania. Rozluźniłem uścisk, ale nie przestawałem się w nią wpatrywać. Odgarnęła swoje włosy spadające włosy na twarz, po czym rozczochrała moje.
- Postaram się - obdarowała mnie uśmiechem zniżając się, taka aby być idealnie na takiej samej wysokości co ja
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech i rzuciłem się jej na szyje, przewalając do tyłu. Dostałem ataku śmiechu, mocno przytulałem dziewczynę i dałem jej całusa w policzek.
- Kocham cię! - krzyknąłem siadając jej na brzuchu nie mogąc przestać się uśmiechać
Dziewczyna uniosła się z podłogi podpierając na rękach i uśmiechnęła się do mnie lekko. Chyba ucieszyło ją moje wyznanie. Pozwalając jej odetchnąć zszedłem z niej i usiadłem po turecku naprzeciwko niej. Cieszyłem się bardzo, że mam jeszcze taką osobę jaką jest Rosie. Zastępowała mi praktycznie każdą osobę z rodziny.
- Masz ochotę na sok? - spytałem po chwili i podniosłem się z ziemi
Rosie przytaknęła, a ja już po chwili znalazłem się w jej kuchni. Ostrożnie wyjąłem z górnych szafek szklanki, musiałem jeszcze zejść z krzesła, które sobie podstawiłem. Sięgnąłem do lodówki, już obeznałem się co w domu posiada moja koleżanka, a co nie. Napełniłem szklanki i zaniosłem je do pokoju podając dziewczynie. Obdarowałem ją uśmiechem po czym wziąłem łyk napoju i duszkiem wypiłem sok. Kolejny raz zdziwienie dziewczyny zagościło na jej twarzy. Odstawiając szklankę podszedłem na czworakach do dziewczyny i położyłem głowę na jej kolanach. Poczułem jej dłoń na swojej głowie. Wreszcie ktoś naprawdę się mną interesuje i zależy mu na mnie.
< Rosie? :3 >
- Aki, no chodź - pogoniła mnie, a ja uwiesiłem się na barierce i wychylając się za nią spoglądnąłem w górę
Machnąłem dziewczynie i przyspieszyłem swoje skoki. Wreszcie dotarłem na szczyt i zostawiając swój nowy nabytek na półce, udałem się do Ros by dać jej książki, które kupiła dla siebie. Stanąłem na palcach wdrapując się na kanapę i wsunąłem książkę na półkę. Dziewczyna coś wspomniała o tym, że jestem pomocy na co się uśmiechnąłem. Zeskoczyłem z kanapy i znalazłem się obok dziewczyny obejmując ją. Wsadziłem nos w materiał jej koszulki i nie zamierzałem jej puścić. Sweter był ciepły od słońca i tak ładnie pachniał ciągle płynem do prania. Dziewczyna zamierzała coś powiedzieć, ale przerwałem jej mocniej ją przytulając.
- Będziesz się zawsze mną opiekować? - odchyliłem głowę do tyłu by móc na nią spojrzeć, spojrzeć w jej śliczne oczy, którymi spoglądała na mnie z troską
Widać kolejny raz zaskoczyłem dziewczynę, nie spodziewała się pytania. Rozluźniłem uścisk, ale nie przestawałem się w nią wpatrywać. Odgarnęła swoje włosy spadające włosy na twarz, po czym rozczochrała moje.
- Postaram się - obdarowała mnie uśmiechem zniżając się, taka aby być idealnie na takiej samej wysokości co ja
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech i rzuciłem się jej na szyje, przewalając do tyłu. Dostałem ataku śmiechu, mocno przytulałem dziewczynę i dałem jej całusa w policzek.
- Kocham cię! - krzyknąłem siadając jej na brzuchu nie mogąc przestać się uśmiechać
Dziewczyna uniosła się z podłogi podpierając na rękach i uśmiechnęła się do mnie lekko. Chyba ucieszyło ją moje wyznanie. Pozwalając jej odetchnąć zszedłem z niej i usiadłem po turecku naprzeciwko niej. Cieszyłem się bardzo, że mam jeszcze taką osobę jaką jest Rosie. Zastępowała mi praktycznie każdą osobę z rodziny.
- Masz ochotę na sok? - spytałem po chwili i podniosłem się z ziemi
Rosie przytaknęła, a ja już po chwili znalazłem się w jej kuchni. Ostrożnie wyjąłem z górnych szafek szklanki, musiałem jeszcze zejść z krzesła, które sobie podstawiłem. Sięgnąłem do lodówki, już obeznałem się co w domu posiada moja koleżanka, a co nie. Napełniłem szklanki i zaniosłem je do pokoju podając dziewczynie. Obdarowałem ją uśmiechem po czym wziąłem łyk napoju i duszkiem wypiłem sok. Kolejny raz zdziwienie dziewczyny zagościło na jej twarzy. Odstawiając szklankę podszedłem na czworakach do dziewczyny i położyłem głowę na jej kolanach. Poczułem jej dłoń na swojej głowie. Wreszcie ktoś naprawdę się mną interesuje i zależy mu na mnie.
< Rosie? :3 >
Od Rosie - C.D Mixi
Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę. Nie chce ze mną walczyć i w dodatku
przeprasza? Przecież byłoby pewne, że ze mną wygra. Ja nawet nie mogę
używać swojej mocy do ćwiczeń, a co dopiero do walk. Położyłam
delikatnie rękę na jej ramieniu i uśmiechnęłam się. Podniosła wzrok i
niemalże niewidocznie uniosła kąciki ust. Dopiero teraz przyjrzałam się
jej. Miała bardzo długie czarne włosy z delikatnymi białymi pasemkami,
które dodawały jej uroku. Ciut wyższa ode mnie w czarnym ubraniu.
Wyróżniała się z tłumu nie tylko pod względem wyglądu, ale także
charakteru. Rozejrzałam się wokół. Wszyscy się rozeszli zajmując się
czymś innym.
- Może gdzieś się przejdziemy zamiast tu siedzieć? - wyszeptałam nieśmiało
- Mam nawet pomysł gdzie - odpowiedziała ciepłym głosem i pociągnęła mnie w stronę wyjścia
Wyszłyśmy na główny plac. Ogólnie nikt się nami nie przejmował i dobrze. Szłyśmy powoli, spokojnie rozmawiając ze sobą. Wbrew pozorom chyba nie była aż taka zła jak mi się wydawało na początku. Zaprowadziła mnie na tyły jednego z budynków. Usiadłyśmy pod ścianą, a ja rozejrzałam się.
- Co to za miejsce? - zapytałam spoglądając na nią
- Czasem tu przychodzę żeby móc się skupić na moim hobby. Ludzie nie raz mnie dezorientują i nie jestem w stanie nic narysować - odparła wyjmując z torby szkicownik z ołówkami
Byłam bardzo ciekawa jak i co rysuje, lecz nie chciałam się narzucać. Siedziałyśmy tak jeszcze chwilkę, gdy nagle mnie olśniło.
- Jestem Rozalia, ale mów mi jak chcesz - powiedziałam uśmiechając się w jej stronę
- Mixi - rzuciła krótko wysuwając dłoń w moją stronę
Delikatnie uścisnęłam jej dłoń, ale tego nie można nazwać uściskiem. Położyła notes na swoich kolanach patrząc przed siebie. Prawie nikt tędy nie przechodził i w sumie to dobrze. Nie wiedziałam o czym mogę z nią rozmawiać.
- Mogę o coś zapytać? - spojrzałam na nią
- Tak - odparła krótko zwracając ku mnie głowę
- Jaką masz Arcane? - zapytałam najciszej jak umiałam
Bałam się, że jej się narzucam, ale w sumie to chyba nie jest aż taki zły temat do rozmowy no nie?...
(Mixi? Brak pomysłów :c)
- Może gdzieś się przejdziemy zamiast tu siedzieć? - wyszeptałam nieśmiało
- Mam nawet pomysł gdzie - odpowiedziała ciepłym głosem i pociągnęła mnie w stronę wyjścia
Wyszłyśmy na główny plac. Ogólnie nikt się nami nie przejmował i dobrze. Szłyśmy powoli, spokojnie rozmawiając ze sobą. Wbrew pozorom chyba nie była aż taka zła jak mi się wydawało na początku. Zaprowadziła mnie na tyły jednego z budynków. Usiadłyśmy pod ścianą, a ja rozejrzałam się.
- Co to za miejsce? - zapytałam spoglądając na nią
- Czasem tu przychodzę żeby móc się skupić na moim hobby. Ludzie nie raz mnie dezorientują i nie jestem w stanie nic narysować - odparła wyjmując z torby szkicownik z ołówkami
Byłam bardzo ciekawa jak i co rysuje, lecz nie chciałam się narzucać. Siedziałyśmy tak jeszcze chwilkę, gdy nagle mnie olśniło.
- Jestem Rozalia, ale mów mi jak chcesz - powiedziałam uśmiechając się w jej stronę
- Mixi - rzuciła krótko wysuwając dłoń w moją stronę
Delikatnie uścisnęłam jej dłoń, ale tego nie można nazwać uściskiem. Położyła notes na swoich kolanach patrząc przed siebie. Prawie nikt tędy nie przechodził i w sumie to dobrze. Nie wiedziałam o czym mogę z nią rozmawiać.
- Mogę o coś zapytać? - spojrzałam na nią
- Tak - odparła krótko zwracając ku mnie głowę
- Jaką masz Arcane? - zapytałam najciszej jak umiałam
Bałam się, że jej się narzucam, ale w sumie to chyba nie jest aż taki zły temat do rozmowy no nie?...
(Mixi? Brak pomysłów :c)
Od Juliett - C.D Natsume
Em... Popatrzeć? Chce patrzeć jak rysuję, a nie uciekać w popłochu od upiornej dziewczyny? Że co....?
Cholera, cholera, cholera. Amulet nie działa, muszę improwizować.
- Eeeh... - zmieszałam się trochę. Nie umiem grać zestresowana. Spuściłam głowę niepewnie, chwytając mocniej pasek torby. Chłopak patrzył na mnie z zaciekawienie i lekkim zdziwieniem. No tak. Zmieniam się z minuty na minutę... Raz zimna i poważna, raz zdenerwowana i nieśmiała. Podniosłam lekko wzrok i natknęłam się na ... jego oczy. O boże... Nie widziała jeszcze u nikogo tak pięknego koloru... złota... Źrenice jak szparki, bardzo przypominające te kocie w dużym świetle. Można by spokojnie mianować te narzędzia wzroku, za najpiękniejsze w historii.
Patrzyłam zauroczona na cudowny złoty kolor, kiedy uświadomiłam sobie, że oprócz oczu jest tam też chłopak. I się na niego patrzę! Spuściłam szybko głowę rumieniąc się przy tym. Coś brałam przed snem? Improwizacja kompletnie nie idzie... Na szczęście to była tylko chwila patrzenia...
- Tak. Możesz popatrzeć - powiedziałam poważnie ze spuszczoną głową. Po czym się odwróciłam by ukryć rumieńce. Ruszyłam w stronę innej ławki, w cieniu pod drzewem, nie czekając na chłopaka. Po krótkiej chwili, usłyszałam jego kroki na żwirze.
Usiadłam i od razu wyjęłam z torby notes i najbardziej miękki ołówek jaki miałam. Takie właśnie były moje ulubione, byle jak najciemniejsze. Otworzyłam zeszyt na jednej ze stron. Widniały na niej prowizoryczny szkic skrzydeł, miałam zamiar je dokończyć, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Miałam wielką ochotę narysować jego oczy. Jeszcze kredkami nadać im podobny piękny złoty odcień...
Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie zadzierając lekko łepek, wpatrującego się w moją rękę z ołówkiem. Widząc mój wzrok uśmiechną się lekko.
Natychmiast wbiłam wzrok z powrotem w kartkę...
Hmm... Tak właściwie mogłabym spróbować. Chyba mnie nie zje, nie pogryzie ,ani nie zabije. Chociaż po tych dzikich oczach, to nic nie wiadomo. Trochę to niesprawiedliwe, że oceniam go patrząc na zachowanie innych... Może on nie jest taki?
Ponownie na niego spojrzałam spod grzywki i uśmiechnęłam się nieśmiało i bardzo niepewnie.
<Natsume?>
Cholera, cholera, cholera. Amulet nie działa, muszę improwizować.
- Eeeh... - zmieszałam się trochę. Nie umiem grać zestresowana. Spuściłam głowę niepewnie, chwytając mocniej pasek torby. Chłopak patrzył na mnie z zaciekawienie i lekkim zdziwieniem. No tak. Zmieniam się z minuty na minutę... Raz zimna i poważna, raz zdenerwowana i nieśmiała. Podniosłam lekko wzrok i natknęłam się na ... jego oczy. O boże... Nie widziała jeszcze u nikogo tak pięknego koloru... złota... Źrenice jak szparki, bardzo przypominające te kocie w dużym świetle. Można by spokojnie mianować te narzędzia wzroku, za najpiękniejsze w historii.
Patrzyłam zauroczona na cudowny złoty kolor, kiedy uświadomiłam sobie, że oprócz oczu jest tam też chłopak. I się na niego patrzę! Spuściłam szybko głowę rumieniąc się przy tym. Coś brałam przed snem? Improwizacja kompletnie nie idzie... Na szczęście to była tylko chwila patrzenia...
- Tak. Możesz popatrzeć - powiedziałam poważnie ze spuszczoną głową. Po czym się odwróciłam by ukryć rumieńce. Ruszyłam w stronę innej ławki, w cieniu pod drzewem, nie czekając na chłopaka. Po krótkiej chwili, usłyszałam jego kroki na żwirze.
Usiadłam i od razu wyjęłam z torby notes i najbardziej miękki ołówek jaki miałam. Takie właśnie były moje ulubione, byle jak najciemniejsze. Otworzyłam zeszyt na jednej ze stron. Widniały na niej prowizoryczny szkic skrzydeł, miałam zamiar je dokończyć, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Miałam wielką ochotę narysować jego oczy. Jeszcze kredkami nadać im podobny piękny złoty odcień...
Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie zadzierając lekko łepek, wpatrującego się w moją rękę z ołówkiem. Widząc mój wzrok uśmiechną się lekko.
Natychmiast wbiłam wzrok z powrotem w kartkę...
Hmm... Tak właściwie mogłabym spróbować. Chyba mnie nie zje, nie pogryzie ,ani nie zabije. Chociaż po tych dzikich oczach, to nic nie wiadomo. Trochę to niesprawiedliwe, że oceniam go patrząc na zachowanie innych... Może on nie jest taki?
Ponownie na niego spojrzałam spod grzywki i uśmiechnęłam się nieśmiało i bardzo niepewnie.
<Natsume?>
Od Cinii - C.D Riuki`ego
Cofnęłam się do tyłu, przyglądając się w Riuki`ego z lekkim rozbawieniem. Jaki on jest beznadziejny, po pierwsze w ogóle go nie prowokuję to on raczej mnie. A po drugie, ja według niego nie jestem seksowna? No to ma chłopak problem, jakoś się tym zbytnio nie przejęłam… no może tak troszkę. Tak troszkę bardzo, bo mam mu ochotę walnąć w czapę. Po chwili znowu się do Noego przysunęłam a na mojej twarzy odmalował się lekki cień uśmiechu. W tych ciemnościach co prawda nie za bardzo go widziałam, ale to w sumie nie miało nic do rzeczy. Nachyliłam się nad nim, przez chwilę łaskocząc jego twarz swoimi długimi, blond włosami. No może ma trochę racji z tym prowokowaniem, ale to nie moja wina, że chłopak jest tak pociągając. Ujęłam jego twarz w dłonie po czym wpiłam się w jego usta cała się czerwieniąc. Wpychając język do jego ust czułam się jakoś dziwnie… po chwili kiedy nasze języki się ze sobą spotkały zaczęły wykonywać coś w rodzaju dzikiego tańcu. Nie trwaliśmy w tym pocałunku długo, ponieważ już po minucie się od niego odkleiła. Co by było, gdyby nas poniosło? W co naprawdę wątpię ale różnie może być. Zsunęłam się z niego i wylądowałam na łóżku przez chwilę nadal wpatrując się w jego oczy. Może już sobie pójdę do siebie, tak troszkę dziwnie się czuję przesiadując u niego całymi dniami. Chociaż z drugiej strony, jutro miał już nie być taki miły więc powinnam korzystać.
-Nad czym się tak zastanawiasz?
-Chciałam już sobie pójść, ale dotarło do mnie, że nie chce mi się – położyłam się obok chłopaka wtulając się w poduszkę – nawet nie mów, że mam sobie pójść.
-A już miałem to powiedzieć – westchnął
Podniosłam się do pozycji siedzącej i również westchnęłam, po chwili jęknęłam niezadowolona i na czworako podeszłam do niego robią niezadowoloną minę, zupełnie jak u dziecka.
-No ale czemu, przecież byłam grzeczna – z powrotem wdrapałam się na niego
-I tu właśnie jest główny problem…
No teraz to po prostu padam i nie wstaję. Sturlałam się na podłogę śmiejąc jak nienormalna, nie wiem ile potrzebowałam dokładnie czasu na to, żeby się pozbierać ale znając mnie troszkę mi to zajęło. Kiedy wreszcie przestałam się śmiać, w sumie to tylko dlatego, bo brzuch mnie zaczynał boleć… oparłam się rękoma o łóżko i chichocząc spojrzałam na lekko zdezorientowanego chłopaka.
-A co? Chcesz, żebym była niegrzeczna? – teraz to ja pokazałam mu język
(Riuki? Hehehe)
-Nad czym się tak zastanawiasz?
-Chciałam już sobie pójść, ale dotarło do mnie, że nie chce mi się – położyłam się obok chłopaka wtulając się w poduszkę – nawet nie mów, że mam sobie pójść.
-A już miałem to powiedzieć – westchnął
Podniosłam się do pozycji siedzącej i również westchnęłam, po chwili jęknęłam niezadowolona i na czworako podeszłam do niego robią niezadowoloną minę, zupełnie jak u dziecka.
-No ale czemu, przecież byłam grzeczna – z powrotem wdrapałam się na niego
-I tu właśnie jest główny problem…
No teraz to po prostu padam i nie wstaję. Sturlałam się na podłogę śmiejąc jak nienormalna, nie wiem ile potrzebowałam dokładnie czasu na to, żeby się pozbierać ale znając mnie troszkę mi to zajęło. Kiedy wreszcie przestałam się śmiać, w sumie to tylko dlatego, bo brzuch mnie zaczynał boleć… oparłam się rękoma o łóżko i chichocząc spojrzałam na lekko zdezorientowanego chłopaka.
-A co? Chcesz, żebym była niegrzeczna? – teraz to ja pokazałam mu język
(Riuki? Hehehe)
Od Rosie - C.D Wiliama
Chłopak wyrażał się w dosyć.. specyficzny sposób. Chyba przeczytał w swoim życiu parę takich bibliotek i widać, że wywarło to na nim ciekawy efekt. Zauważyłam na jego twarzy lekki smutek. Położyłam mu rękę na ramieniu, a gdy na mnie spojrzał uśmiechnęłam się ciepło.
- Ja nigdy nie miałam własnej biblioteczki - powiedziałam cicho
Skinął głową i przeszedł do innego działu. Podbiegłam do niego na krótkich nogach. Zachowywał się nietypowo i to mnie ciekawiło.
- Jakie książki lubisz najbardziej? - zapytałam przeglądając tomy na regale
- Nie mam ulubionych - odparł beznamiętnym głosem
- Naprawdę? - chciałam się upewnić, ale posłał mi poważne spojrzenie
Staliśmy tak chwilę w ciszy, gdy chwyciłam moją ulubioną księgę. Cicho podeszłam do chłopaka i podsunęłam mu pod dłoń tom. Złapał go podsuwając pod nos.
- Księga Cieni.. Co to? - zapytał czytając tytuł i przekartkowując książkę
- Moja ulubiona.. Czytałeś? - zapytałam spoglądając mu nieśmiało w oczy
- Nawet nie słyszałem o takiej - odpowiedział cicho pod nosem
Uśmiechnęłam się tylko i odwróciłam ją na pierwszej stronie wskazując wstęp. Chłopak zaczął czytać, a ja na chwilę odeszłam szukając czegoś dla siebie. Po paru minutach znalazłam dwa dosyć ciekawe tomy. Westchnęłam cicho kierując się w stronę chłopaka. Nadal stał wlepiając wzrok w stare, wymęczone strony. Zaśmiałam się i położyłam dłonie na nich zasłaniając mu widok. Zaskoczony podniósł wzrok.
- Trochę się zaczytałeś - odparłam cicho zabierając ręce
Potaknął i zamknął tom. Rozejrzał się jeszcze raz po regale, po czym razem wyszliśmy z biblioteki.
- Co jeszcze lubisz robić poza czytaniem? - zapytałam z wyraźnym zaciekawieniem, gdy przemierzaliśmy plac
(William? Nie wiedziałam co napisać :c)
- Ja nigdy nie miałam własnej biblioteczki - powiedziałam cicho
Skinął głową i przeszedł do innego działu. Podbiegłam do niego na krótkich nogach. Zachowywał się nietypowo i to mnie ciekawiło.
- Jakie książki lubisz najbardziej? - zapytałam przeglądając tomy na regale
- Nie mam ulubionych - odparł beznamiętnym głosem
- Naprawdę? - chciałam się upewnić, ale posłał mi poważne spojrzenie
Staliśmy tak chwilę w ciszy, gdy chwyciłam moją ulubioną księgę. Cicho podeszłam do chłopaka i podsunęłam mu pod dłoń tom. Złapał go podsuwając pod nos.
- Księga Cieni.. Co to? - zapytał czytając tytuł i przekartkowując książkę
- Moja ulubiona.. Czytałeś? - zapytałam spoglądając mu nieśmiało w oczy
- Nawet nie słyszałem o takiej - odpowiedział cicho pod nosem
Uśmiechnęłam się tylko i odwróciłam ją na pierwszej stronie wskazując wstęp. Chłopak zaczął czytać, a ja na chwilę odeszłam szukając czegoś dla siebie. Po paru minutach znalazłam dwa dosyć ciekawe tomy. Westchnęłam cicho kierując się w stronę chłopaka. Nadal stał wlepiając wzrok w stare, wymęczone strony. Zaśmiałam się i położyłam dłonie na nich zasłaniając mu widok. Zaskoczony podniósł wzrok.
- Trochę się zaczytałeś - odparłam cicho zabierając ręce
Potaknął i zamknął tom. Rozejrzał się jeszcze raz po regale, po czym razem wyszliśmy z biblioteki.
- Co jeszcze lubisz robić poza czytaniem? - zapytałam z wyraźnym zaciekawieniem, gdy przemierzaliśmy plac
(William? Nie wiedziałam co napisać :c)
Od Rosie - C.D Aki'ego
Gdzie by tu z nim iść… Jakby nie patrzeć mi też się nie chciało wracać do domu. Wyszliśmy z księgarni rozglądając się wokół. Spokojnym krokiem udaliśmy się na najbliższą ławkę, a chłopiec wesoło przeskakiwał z nogi na nogę. Usiedliśmy na poboczu placu i przyglądaliśmy się przechodzącym projektom. Chłopiec zabrał moje książki i schował je do swojej nowej torby. Uśmiechnęłam się tylko i pomogłam mu dopiąć w niej zamek.
- Nie będzie Ci za ciężko? - zapytałam oglądając wypchany od tomów plecak
- Gdzie tam - odparł wstając z nim na plecach i wywracając się
Zaśmiałam się cicho i zabrałam od niego torbę. Chłopiec z powrotem usiadł na ławce. Machał nogami wlepiając wzrok w poszczególne budynki. Wtem przed nami przeszła grupka ludzi z lodami w rożkach i innymi deserami. W oczach Akki’ego zauważyłam mały błysk, a po chwili zaczął mnie ciągnąć za rękaw.
- Rosie chodźmy na lody! - zawołał ściągając mnie z ławki
Wstałam wzdychając i podążyłam jego śladem. Zauważyłam tylko jak wchodzi do jakiejś kawiarenki i znika mi z oczu. Szybko podbiegłam do tego budynku. Uchyliłam drzwi, a chłopiec czekał zaraz za nimi na mnie. O mały włos, a bym go nieźle uderzyła. Odsunął się trochę i spojrzał wyczekująco na mnie. Ledwo zamknęłam, a on już pociągnął mnie w stronę lady. Wskazywał na każdy możliwy deser, a ja się tylko śmiała. Ostatecznie zamówiliśmy po pucharku lodów z galaretką. Usiadł naprzeciwko mnie zajadając się smakołykiem. Ja jadałam dosyć powoli wyglądając za okno. Na ławce niedaleko nas siedziała Cinia. Robiła coś w telefonie.
- Rosiee - wyrwał mnie z zamyślenia chłopiec ciągnąc za rękaw
Spojrzałam na niego, a on wskazał palcem na topiące się lody.
- Czemu jeszcze nie zjadłaś? Zaraz ich nie będzie - zaśmiał się i wskoczył mi na kolana
- Jak chcesz to je sobie zjedz. Straciłam apetyt - stwierdziłam lekko głaszcząc go po głowie
Uradowany wziął swoją łyżeczkę i zaczął dokańczać mój deser. Po chwili nic z niego nie zostało. Odwrócił się do mnie twarzą bawiąc się moimi włosami. Zapewne czekał aż zaproponuje jakieś zajęcie. Westchnęłam cicho podając mu pluszaka do rąk. Przytulił go mocno, bo czym chwycił za łapkę. Zeskoczył z moich kolan i ciągnąc mnie za dłoń wyszliśmy z kawiarni.
- Smakowało Ci? - zapytałam zamyślonym głosem
- Tak i to bardzo - wykrzyknął wesoło stając naprzeciwko mnie - Co teraz robimy? - lekko przekrzywił głowę
- No wiesz ja… - wyszeptałam spoglądając na Cinie
Tak jak myślałam ona także podniosła głowę. Uśmiechnęła się machając dłonią w naszą stronę. Aki od razu to zauważył i wesoło wskazując na moją przyjaciółkę podeszliśmy do niej. Usiadłam obok na ławce, a chłopiec wdrapał mi się na kolana delikatnie mnie ściskając. Spuściłam głowę zakłopotana, a gdy to spostrzegł puścił mnie i grzecznie usiadł obok. Przywitałam się z przyjaciółkę i chwilę tak gawędziłyśmy, gdy dzieciak oddalił się od nas i podszedł do grządki z kwiatami.
- Kto to jest? - zapytała lekko zdziwiona
Westchnęłam, po czym zaczęłam jej wszystko tłumaczyć. Wyglądało, że to rozumie. Szczerze mówiąc bałam się, że nagle Aki znowu będzie chciał mordować, a nie chciałam żeby coś stało się Cinii. Po chwili chłopiec wrócił do nas wręczając nam po małych bukiecikach. Pożegnałam się w pośpiechu z dziewczyną i pociągnęłam go za rączkę. Szliśmy w stronę apartamentów. Zapewne będzie teraz wypytywał czemu tak nagle sobie poszliśmy, ale będę musiała to jakoś przeboleć.
(Aki?)
- Nie będzie Ci za ciężko? - zapytałam oglądając wypchany od tomów plecak
- Gdzie tam - odparł wstając z nim na plecach i wywracając się
Zaśmiałam się cicho i zabrałam od niego torbę. Chłopiec z powrotem usiadł na ławce. Machał nogami wlepiając wzrok w poszczególne budynki. Wtem przed nami przeszła grupka ludzi z lodami w rożkach i innymi deserami. W oczach Akki’ego zauważyłam mały błysk, a po chwili zaczął mnie ciągnąć za rękaw.
- Rosie chodźmy na lody! - zawołał ściągając mnie z ławki
Wstałam wzdychając i podążyłam jego śladem. Zauważyłam tylko jak wchodzi do jakiejś kawiarenki i znika mi z oczu. Szybko podbiegłam do tego budynku. Uchyliłam drzwi, a chłopiec czekał zaraz za nimi na mnie. O mały włos, a bym go nieźle uderzyła. Odsunął się trochę i spojrzał wyczekująco na mnie. Ledwo zamknęłam, a on już pociągnął mnie w stronę lady. Wskazywał na każdy możliwy deser, a ja się tylko śmiała. Ostatecznie zamówiliśmy po pucharku lodów z galaretką. Usiadł naprzeciwko mnie zajadając się smakołykiem. Ja jadałam dosyć powoli wyglądając za okno. Na ławce niedaleko nas siedziała Cinia. Robiła coś w telefonie.
- Rosiee - wyrwał mnie z zamyślenia chłopiec ciągnąc za rękaw
Spojrzałam na niego, a on wskazał palcem na topiące się lody.
- Czemu jeszcze nie zjadłaś? Zaraz ich nie będzie - zaśmiał się i wskoczył mi na kolana
- Jak chcesz to je sobie zjedz. Straciłam apetyt - stwierdziłam lekko głaszcząc go po głowie
Uradowany wziął swoją łyżeczkę i zaczął dokańczać mój deser. Po chwili nic z niego nie zostało. Odwrócił się do mnie twarzą bawiąc się moimi włosami. Zapewne czekał aż zaproponuje jakieś zajęcie. Westchnęłam cicho podając mu pluszaka do rąk. Przytulił go mocno, bo czym chwycił za łapkę. Zeskoczył z moich kolan i ciągnąc mnie za dłoń wyszliśmy z kawiarni.
- Smakowało Ci? - zapytałam zamyślonym głosem
- Tak i to bardzo - wykrzyknął wesoło stając naprzeciwko mnie - Co teraz robimy? - lekko przekrzywił głowę
- No wiesz ja… - wyszeptałam spoglądając na Cinie
Tak jak myślałam ona także podniosła głowę. Uśmiechnęła się machając dłonią w naszą stronę. Aki od razu to zauważył i wesoło wskazując na moją przyjaciółkę podeszliśmy do niej. Usiadłam obok na ławce, a chłopiec wdrapał mi się na kolana delikatnie mnie ściskając. Spuściłam głowę zakłopotana, a gdy to spostrzegł puścił mnie i grzecznie usiadł obok. Przywitałam się z przyjaciółkę i chwilę tak gawędziłyśmy, gdy dzieciak oddalił się od nas i podszedł do grządki z kwiatami.
- Kto to jest? - zapytała lekko zdziwiona
Westchnęłam, po czym zaczęłam jej wszystko tłumaczyć. Wyglądało, że to rozumie. Szczerze mówiąc bałam się, że nagle Aki znowu będzie chciał mordować, a nie chciałam żeby coś stało się Cinii. Po chwili chłopiec wrócił do nas wręczając nam po małych bukiecikach. Pożegnałam się w pośpiechu z dziewczyną i pociągnęłam go za rączkę. Szliśmy w stronę apartamentów. Zapewne będzie teraz wypytywał czemu tak nagle sobie poszliśmy, ale będę musiała to jakoś przeboleć.
(Aki?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)