środa, 12 sierpnia 2015
Od Natsume - C.D Heavenly
Nagle ten temat przestał mi się podobać, zresztą on nie podobał mi się od początku, ale kiedy temat zszedł na Mary... trochę się zdenerwowałem.
- Nie oceniam dziewczyn pod względem która bardziej wygląda seksownie a która nie. Bardziej liczy się charakter...- lekko się skrzywiłem.
- No to to samo pytanie ale z charakterem...
- To proste - prychnąłem cichym śmiechem, to z koleji było nieco zabawne. - Mary jest jak dla mnie zbyt wybuchowa, chociaż wiem, że jest to spowodowane chorobą - dziewczyna spojrzała na mnie pytająco, nie odpowiedziałem. Nie będę rozpowiadał nawet Hev o zaburzeniach psychicznych Mary. - Ty za to jesteś cicha i spokojna a z takimi osobami po prostu lepiej się dogaduję.
Heavenly uśmiechnęła się a następnie usiadła nieco bliżej mnie, przez kilka sekund wpatrywałem się w jej oczy.
- A naprawdę nie powiesz która jest no bardziej...
Westchnąłem kobiety lubią chyba o to pytać i potem mieć satysfakcję lub wielki ból. To już zależy jaka jest odpowiedź.
- W Mary bardziej podoba mi się jej niski wzrost, ty jesteś za wysoka a ja do najwyższych nie należę... czuję się przy tobie dziwnie mały... - powiedziałem i jej uśmiech natychmiast zniknął z twarzy - ale, podobają mi się twoje długie włosy - chwyciłem kosmyk w palce jakby na potwierdzenie tych słów - Nie wspominając o oczach... - wyszeptałem, tego już chyba było troszkę za dużo jak na mnie.
Strasznie się krępowałem, ostatkiem sił się nie zarumieniłem natomiast ona tak. Wstałem z łóżka i kiedy odsłoniłem się wreszcie kołdrą, dotarło do mnie że mam na sobie same bokserki. Cholera jasna, nie odskoczę teraz jak oparzony bo wyjdę na debila, zamiast tego zacząłem grzebać w szafie czując na swoich plecach jej wzrok. Powiedziałem tylko że zaraz przyjdę. Już przebrany wróciłem do pokoju, dziewczyna nawet nie ruszyła się z łóżka. Dalej na nim siedziała, usiadłem obok niej po czym pociągnąłem ją do tyłu tak, że miała teraz głowę na moich kolanach. Rozczesałem palcami jej skręcone kosmyki włosów.
- Natsume czemu się przebrałeś... nadal jest środek nocy...
- Serio... nie zauważyłem...
Kuźwa.
- A może wstydziłeś się tego, że nie miałeś na sobie praktycznie nic?
- Nie, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy - zaśmiałem się nerwowo.
- Nie? To w takim razie się rozbierz - uśmiechnęła się widząc moją zszokowaną minę - żartowałam - mruknęła i przymknęła oczy.
Głaskałem ją po głowie aż zasnęła, dopiero wtedy zdjąłem ją z siebie i położyłem wygodniej na moim łóżku, nakrywając kołderką. Sam również nadal byłem senny dlatego zdjąłem tylko bluzkę bo w dresowych spodniach mogłem spać, przynajmniej nie będzie mi tak gorąco bez tej koszulki. Wskoczyłem pod pierzynę i trochę niepewnie przytuliłem się do śpiącej dziewczyny. Pierwszy raz zwracam uwagę na ciepło drugiego człowieka. Niestety po pijaku nie pamięta się takich rzeczy. To uczucie było całkiem przyjemne, czułem się też spokojniej z myślą, że jest obok mnie całkowicie bezpieczna.
- Natsume... - usłyszałem troszkę zniecierpliwiony głosik - No Natsume! - otworzyłem zaspane oczka, jak jasno..
- Co? - mruknąłem wtulając nos w jej kark, jej włosy ładnie pachniały.
- Możesz mnie puścić? Nie mam jak wstać...
- Nie. - powiedziałem tylko przytulając ją mocniej z zamiarem dalszego spania.
(Hev?)
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Tia, i to już chyba tysięczna kłótnia z nami w roli głównej.
Zastanawiam się, czy wszystkie pary, kłócą się jak stare małżeństwo. I co…. Nie
dość, że to ona coś źle powiedziała to jeszcze nadarła się na mnie i pewnie jest
zła. No brawo Riuki. Nawet jak mnie coś zrani to nie mogę jej tego powiedzieć
bo od razu robi z tego wielką aferę. Nałożyłem na głowę kaptur. Z jednej strony,
żeby nikt nie poznał mojej tożsamości, a z drugiej… był nawet dość zimno.
Schowałem ręce do kieszenie i tak sobie spacerowałem do póki przede mną nie
stanął taki sobie wysoki siwy osobnik. Przewróciłem tylko oczkami bo jakoś nie
specjalnie chciało mi się z nim teraz użerać.
-Guza szukasz Heaven ? – prychnąłem idąc dalej w jego
stronę. Chciałem go spokojnie wyminąć, ale jednak to nie było mi Danę. Chłopak
w błyskawicznym tempie złapał mnie za bluzę i przystawił do metalowej ściany
ośrodka. Akurat teraz kiedy nie za bardzo mam humor na jakiekolwiek sprzeczki. No
on się prosi o porządne limo pod tym jego czerwonym oczkiem. Z przyjemnością
spełnię jego prośbę.
-Jeszcze ci się nie odwdzięczyłem za to, że na jednej
Grupowej Bitwie prawie mnie nie zabiłeś, a na drugiej zrobiłeś w konia
wplątując w to jeszcze osobę, którą kocham.
-No popatrz, popatrz myślałem, że to ty skrzywdziłeś „osobę którą
kocham” w dodatku nie musiałeś być taki delikatny walcząc z Cinią.. –
przewróciłem oczami. Sarkazm to moja specjalność przy tym dzieciaku.
-Nie miałem na to wpływu. Ona sama wcale się nie hamowała..
-No masz racje. To jest dziewczyna czego się spodziewałeś ?
Że będzie dawała ci fory. No tak bo HEJFEN…. – już miałem kontynuować swój durny
dialog kiedy to srebrno włosy walnął pięścią tuż obok mojej głowy. Hihi deja
vu. Zamknąłem lekko rozchylone usta od wcześniejszego mówienia i głośno
westchnąłem. Pod tym względem byliśmy całkiem różni. On natychmiast się
denerwował, podczas kiedy ja byłem spokojny i myślałem nad kolejną wredną
odpowiedzią. Wcale bym się nie zdziwił jakby mi teraz przypieprzył prosto w
twarz. Raczej by się nie wahał, ale…. Dlaczego więc teraz nie uderzył?-
Zastanawiam się jak szybko sobie z tobą poradzę jak się zdenerwujesz.
-Sugerujesz, że jestem słaby ? – warknął i zerknął gdzieś w
dół. Nie wydaje mi się, że był na tyle zboczony by patrzył tam gdzie myślę, a
po za tym… on chyba ma dziewczynę nie ? Zauważył, że mam zabandażowaną rękę i
zamierza to wykorzystać : normalne. Spodziewałem się tego. Nim zdążyłem
podnieść rękę on to zrobił i uderzył nią o ścianę. Skrzywiłem się bólu, ale nic
nie powiedziałem. On chyba jest sadystą. Lubi się znęcać nad ludźmi, a kiedy
nie daje sobie rady wpada w szał i tak w kółko Macieju.
-Sugeruje, że niestety trochę się pozmieniało i teraz to ja
jestem silniejszy. Znowu skończysz w gipsie surniu. A może zawołasz swoja
dziewczynę… co ? – ostatnie słowa wyszeptałem i odepchnąłem go od siebie tak,
ze cofnął się chyba na 2 metry. Znudziło mi się już stanie przy tej lodowatej
ścianie. – Ona pomoże ci wygrać. Bo jest Sigmą… a może jesteś z nią tylko
dlatego, żeby mieć w swoim rodzaju obronę.
-Zamknij się ! Nie waż się tak o niej mówić ! – krzyknął już
ledwo trzymając się zdrowego rozsądku. Tak mi się zdawało. Wycelował we mnie
pięścią. Centralnie w nos, ale gdy tylko jego ręka miała zetknąć się z nim
złapałem za nią i zatrzymałem
-Daj mi spokój….. nie mam ochoty się dzisiaj z tobą użerać
zwłaszcza, że oboje dobrze wiemy, że to ty dzisiaj dostaniesz wpierdziel… -
oparłem się spokojnie o tą samą ścianę do której wcześniej mnie przygniatał i
zerknąłem na niego. W sumie w jego oczach widziałem coś takiego… coś w rodzaju
takiej furi. Coś co mówiło „ Ciesz się, że jak na razie ty jesteś lepszy bo już
byś tutaj leżał i się wykrwawiał”. Nie odzywał się tak więc zamierzałem ruszyć
w swoją stronę kiedy to nagle usłyszałem śmiech. Spojrzałem na niego przez
ramię wyczekując jego kolejnego ambitnego komentarza…
( Heaven , i Cinia co u ciebie ? )
Od Cinii - C.D Riuki'ego
- A ty mnie niby nie zostawiasz teraz!? - krzyknęłam zdenerwowana.
Może się zaraz jeszcze cofnie i mi przywali? Musiałam się niesamowicie powstrzymać, żeby nie rzucić mu w łeb jakimś butem. Miałam czystą ochotę coś rozwalić, lub kogoś. Jednak kiedy Riuki zniknął mi z pola widzenia cała energia ze mnie uleciała. Zachwiałam się, prawie upadając na kolana. Zagryzłam wargę, byleby tylko się tutaj zaraz nie rozpłakać. Czy jemu naprawdę nie można już nic powiedzieć? Gdybym ja usłyszała od niego takie słowa to przede wszystkim bym mu nie dała nigdzie wyjść, a on jest pierwszy do uciekania. Chociaż to głównie moja wina... to chyba nie pierwszy raz kiedy przez moje żarty wszystko się sypie. Nie ma nawet co tutaj siedzieć to i tak nie jest moje mieszkanie, zgarnęłam tylko wszystko co moje i ruszyłam do siebie nawet do końca się nie ubierając. Wchodząc po schodach cała się trzęsłam, ze strachu? Albo może wściekłości... Kiedy tylko przekroczyłam próg apartamentu i zamknęłam drzwi przez chwikę stałam jak słup wpatrując się w ścianę. Dopiero po kilku minutach skrzywiłam się i wybuchnęłam głośnym płaczem. Nie czułam się tak zdruzgotana nawet wtedy kiedy wprost mi powiedział na BG że chce ze mną skończyć. Może dlatego, że w tym momencie nawet ja zaczynałam wątpić czy to wszystko ma sens. Bo jak na razie wszystko opiera się na nieustających kłótniach, chwilach spokoju... i kiedy wszystko jest już idealne to znowu się dzieje. A może my po prostu do siebie nie pasujemy? Chociaż... zawsze to ja stwarzam problemy, to ja jestem tutaj wadliwa, tylko ja. Ukryłam twarz w dłoniach osuwając się na podłogę. Nie chcę już z nim dalej być... nie dlatego, że go nie kocham. Bo nadal go kocham równie mocno, ale nie chcę ciągle mu sprawiać przykrości. Nawet jeśli to miałoby skrzywdzić mnie samą, to właściwie obchodziło mnie najmniej. Przez ten ciągły płacz nie mogłam złapać oddechu, zaczęłam kaszleć i dusić się. Nie mogłam się opanować, łzy nadal leciały chociaż teraz już troszkę mniej. W końcu przestałam płakać, po prostu nie miałam już siły na więcej. Wreszcie wstałam z podłogi przecierając wierzchem dłoni swoją podpuchinętą od płaczu twarz. Skierowałam się do łazienki i odkręciłam zimną wodę w umywalce, nabrałam jej trochę na dłonie i zaczęłam obmywać buzie. Kiedy już mniej więcej mi ulżyło zakręciłam wodę i spojrzałam w lustro. Wyglądam strasznie... Tym razem nawet nie zamierzam się opijać, bo to nie ma najmniejszego sensu. Co mi to da? Tak naprawdę powinnam za nim polecieć i go przepraszać, ale to też nic nie zmieni. To moje nieustające "przepraszam", ja po prostu od początku wiedziałam, że do niczego się nie nadaję.
(Riuki? A co tam u Ciebie?)
Od Conora - C.D Chiyo
Kiedy rano się obudziłem się sam, zaraz... a przecież chyba była tutaj Chiyo. Wstałem z łóżka ignorując swojego zajebistego kaca, dawno już nie byłem w takim stanie. Może to dlatego, że zazwyczaj nie da się mnie opić? Muszę chyba z nią cześciej udawać się na takie zabawy, przynajmniej ktoś z głową jak moja. Wyszedłem z pokoju rozglądając się za dziewczyną. Nigdzie jej nie było, moją uwagę zwróciła jednak mała kolorowa karteczka. Zaciekawiony chwyciłem ją w palce i rozwinąłem ignorując wrzaski zwierzaków. Poranna bitwa. Z chwilą kiedy rozpocząłem czytanie na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech. Zwinąłem karteczkę i spojrzałem na to co Chiyo mi przygotowała. Herbata była letnia, tak więc musiała stąd wyjść całkiem niedawno. Ja to mam refleks, może gdybym obudził się kilka minut wcześniej to bym ją zatrzymał. Zjadłem śniadanie, przebrałem się szybko a następnie pobiegłem w kierunku jej apartamentu. Chociaż gdzie on był... nie pamiętam. No ale dobra, trudno nie było znaleźć ponieważ był w części Sigm. Zapukałem do jej drzwi a kiedy nie otrzymałem odpowiedzi po prostu wszedłem do środka, zamykając za sobą cichutko drzwi. Pokręciłem się po jej apartamencie wołając ją, miała tutaj całkiem ładnie. W końcu ją dostrzegłem, był naga nie licząc ręcznik. Jej skóra połyskiwała przez kropelki wody które ściekały po jej ciele. Chyba przeszkodziłem jej w kąpieli... przez chwilę wpatrywałem się w nią dopóki nie opamiętałem się. Nie zamierzam wychodzić na jakiegoś zboczeńca. Odwróciłem wzrok lekko zawstydzony tą zaistniałą sytuacją jednak nie dało się tego po mnie bezpośrednio wywnioskować. Kiedy usłyszałem cichy śmiech dziewczyny, spojrzałem na nią nieco zdziwiony.
- Nie musisz tak odwracać wzroku...
- Jak się ubierzesz, gwarantuję ci, że będę się na Ciebie patrzył - również się zaśmiałem.
Chiyo uśmiechnęła się tajemniczo po czym z powrotem weszła do łazienki. Nie minęło kilka minut kiedy wyszła z niej przebrana w nowe, czyściutkie ubranka. Jasna sukienka ładnie się prezentowała na tle czekoladowych włosów. Istotnie mógłbym się w nią wpatrywać, jak w obrazek.
- No to Conor... po co przyszedłeś?
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami - Jakoś tak dziwnie byłoby nie przyjść i nie podziękować ci za śniadanie. Poza tym, czemu wybiegłaś tak szybko?
- A tak po prostu - machnęła rączką.
- Rozumiem - uśmiechnąłem się - widzę, że chyba troszkę ci przeszkadzam więc lepiej sobie pójdę. Narazie!
(Chiyo? Idę spać, nie mam siły sorki, że takie cienkie XD)
Od Riuki'ego - C.D Cinii
Zacząłem się powoli zastanawiać od kiedy Cinia stała się
taka śmiała na moje gesty. Zawsze było tak że ona się rumieniła i raczej nie za
szybko zabierała się do rozbierania mnie, a tutaj… proszę. Nie sądziłem , że
kiedykolwiek sama się do tego zadeklaruje. Potrzebowałem całkiem niezłych
hamulców, żeby w tym momencie po prostu nie zedrzeć z niej tego stanika. Długo
by nie wytrzymał, ale bałem się że dostanę kolejny opieprz, że coś psuje.
Oparłem się o oparcie kanapy i wypuściłem powietrze ze świstem. Cinia słysząc
to wybuchła takim śmiechem, ze nie mogła się opanować. Odwróciłem głowę lekko
speszony, ale zerknąłem na nią kontem oka.
-Głupia jesteś… - mruknąłem i pacnąłem ją w czoło.
-Nakręciłeś się … - oparła łapki o mój nago tor i teraz to
ona dotknęła mojej twarzy i przekręciła moją główkę w jej stronę. Kuźwa no
kiedyś ją za to zbije. Przygryzła delikatnie swoją dolną wargę i cmoknęła mnie
w policzek. – W takim razie dlaczego się tak ostro hamujesz, przed dotykaniem
mnie ? Rączki ci sparaliżowało ?
-To nie jest śmieszne… - prychnąłem patrząc jej prosto w oczy.
Od razu zrozumiała, że mówię poważnie i lepiej, żeby nie robiła sobie w tym
momencie żartów. – Nie podpuszczaj mnie. Nie chce ci więcej zrobić krzywdy. –
Miałem takie cholerne wyrzuty sumienia, że wcześniej mogłem ją zabić i że w
ogóle dopuściłem do tego by ze mną wtedy siedziała. To się powtórzy i jeszcze
pewnie nie raz, ale już nigdy nie pozwolę, żeby była przy tym obecna. Cinia
słysząc to wcale nie zamierzała odpuścić tylko wręcz przeciwnie. Zjechała z
mojej szyi na tors i zamierzała posuwać się niżej.
-Jeśli będziesz mnie powstrzymywał to załatwię sobie
kochanka do takich spraw… - zachichotała głupio podnosząc się nagle. Chciała
mnie pocałować, ale w ostatniej chwili zakryłem jej usta i przytrzymałem kilka
centymetrów przed swoją twarzą.
-Kogo sobie załatwisz ? – mruknąłem lekko zszokowany tym co
właśnie powiedziała. – Złaź… -warknąłem odwracając całkowicie wzrok. Tak by
włosy zasłoniły mi twarz. Nie odpowiedziała, ale też nie śpieszno jej było do
tego by zejść z mych kolan. – Złaź, albo sam ci pomogę. – powiedziałem dość
stanowczym tonem. Tym razem bardzo powoli ale zeszła. Ubrałem na siebie
koszulkę i czym prędzej weszłam do pokoju zostawiając Cinie.
-Riuki… ja… - uchyliła lekko drzwi i mało zaraz nimi nie
dostał.
-Widzę, że bardzo dobrze się bawisz widząc, że mnie to
podnieca. Po za tym jak tak bardzo chcesz to szukaj sobie tego „kochanka”.
Sprawdzałaś jak Rene całuje więc może on będzie świetnym kandydatem…- warknąłem
na nią i miałem już wyjść z pokoju i tym samem z apartamentu, ale dziewczyna z
wielkim trudem mnie powstrzymała.
- To był tylko durny żart, nie bierz tego tak na serio. Nie
zamieniłabym cie na żadnego innego chłopaka, czego jesteś tak chorobliwie o
mnie zazdrosny ! W dodatku nie wypominaj mi tego z Rene ! – teraz to ona zaczęła
na mnie krzyczeć. Normalka.
-Tak masz racje. Jestem chorobliwie zazdrosny, bo mi na
tobie zależy idiotko ! Po za tym gdybym ja powiedział coś takiego, nie dość, że
dostałbym w pysk to jeszcze byś zostawiła mnie w najgorszy możliwy sposób… -
odepchnąłem dziewczynę od siebie tylko po to by wyjść z domu.
( Cinia ? Jestem wredna :’) )
Od Yuriko - C.D Stein'a
Kiedy zapadło to dosyć niezręczne dla mnie pytanie zamilkłam, odstawiłam w połowie zjedzone ciasteczko na bok przełykając je z trudnością. Stein chyba zauważył moje zakłopotanie, gdyż zrobił dosyć dziwna minę, w stylu "aha, wybacz". Znaczy to nie tak, że ten temat jest jakiś znienawidzony przeze mnie. Mogę o nim porozmawiać, chociaż nie ma co opowiadać.
- Jakby to... - zastanowiłam się biorąc łyk zimnego mleka - Miałam tutaj jednego znajomego, jednak kontakt się urwał. Oprócz tego jest jeszcze mój brat, ale on nie jest zbytnio rozmowny ostatnimi czasy...
Kiedy skończyłam mówić wrzuciłam sobie do ust pozostałą połówkę ciasteczka, przepyszne.
- To przynajmniej masz te 2 osoby... zawsze gdzieś tam są - uśmiechnął się i wziął ode mnie pustą szklankę i talerzyk.
Cicho podziękowałam i zeszłam z dosyć wysokiego krzesełka, miękko lądując na podłodze. Kiedy opowiadał o swoim mieszkaniu poza terenem ośrodka, po części to sobie wyobraziłam. Chociaż było trudno. Tutaj było pięknie a co dopiero musiało być tam. To chyba przyjemne żyć w takim otoczeniu. Mi trafił się dosyć dziwny apartament, a ja go tylko "udziwniłam". Chociaż nie przeszkadza mi moje aktualne umeblowanie, idzie się przyzwyczaić. A tak w temacie rozmowy która odbyliśmy niedawno, wyminęłam blat i złapałam go za rączkę. Kiedy wykonałam ten śmiały gest spojrzał na mnie poprawiając okulary.
- Coś się stało?
- No bo... tak sobie pomyślałam, że może ty zostaniesz moim przyjacielem? - zapytałam z leciutkim rumieńcem.
Wydawał się być chyba nieco zaskoczony tym pytaniem, no przecież zna mnie może od godziny lub dwóch. Jednak ostatecznie uśmiechnął się i poklepał mnie po główce.
- Zobaczymy, ale może tak.
Rozpromieniłam się jak malutkie dziecko dostające po całym dniu nudy jakąś zabawkę.
- Wiesz chyba muszę już wracać - odsunęłam się od niego powolutku - Nie lubię rozstawać się z moim bratem na tak długo. Pewnie zaczyna się niepokoić...
- Jasne, leć.
Uśmiechnęłam się, podziękowałam za pomoc i wybiegłam jak najszybciej z jego apartamentu. Troszkę się zasiedziałam, ale każdemu się przecież może zdarzyć. No i znowu ci wszyscy ludzie się na mnie dziwnie gapili, jednak tym razem już nie zasne, spokojnie. Wpadłam jak tornado do własnego apartamentu zamykając za sobą drzwi z hukiem. Prędko sprawdziłam czy coś nie zginęło, co prawda wszystko było na swoim miejscu ale sprawdziłam jeszcze skrzynie, przecież ona była najważniejsza. Z ulgą zauważyłam piękne oblicze mojego brata a raczej to co z niego pozostało. Wyjęłam czaszkę po chwili całując ją w czoło. Była taka zimna...
- Przepraszam za spóźnienie... wróciłam - zaśmiałam się cicho.
Odłożyłam czaszkę na łóżko rozbierając się, kiedy byłam już naga kopnełam swoje rzeczy stopą w celu dojścia do łazienki. Nie zamykając nawet za sobą drzwi zaczęłam się myć w zimnej wodzie. Po tym co stało się ostatnio bardziej przydałaby się ciepła kąpiel, no ale nie przepadam za nimi szczerze powiedziawszy. Szybko się obmyłam a potem pozwoliłam wodzie spokojnie spływać po moim ciele. Po kilku minutach wyszłam nawet nie wytarwszy się ręcznikiem. Cała mokra i zmarznieta położyłam się obok czaszki.
Kilka dni później postanowiłam znowu się pprzejść, tym razem nie było już śniegu tak więc nie ma nawet mowy o zmarznięciu. Ubrana w jak zwykle jasna sukienkę wyszłam nucąc piosenkę. Palcami rozplątywałam długie kosmyki włosów. Przechodziłam przez park i zatrzymałam się nagle, dawno go nie widziałam. Śmiejąc się podbiegłam do niego i zarzuciłam mu rączki na szyję.
- Dawno się nie widzieliśmy, prawda Stein?
(? Sorki że tak długo)
- Jakby to... - zastanowiłam się biorąc łyk zimnego mleka - Miałam tutaj jednego znajomego, jednak kontakt się urwał. Oprócz tego jest jeszcze mój brat, ale on nie jest zbytnio rozmowny ostatnimi czasy...
Kiedy skończyłam mówić wrzuciłam sobie do ust pozostałą połówkę ciasteczka, przepyszne.
- To przynajmniej masz te 2 osoby... zawsze gdzieś tam są - uśmiechnął się i wziął ode mnie pustą szklankę i talerzyk.
Cicho podziękowałam i zeszłam z dosyć wysokiego krzesełka, miękko lądując na podłodze. Kiedy opowiadał o swoim mieszkaniu poza terenem ośrodka, po części to sobie wyobraziłam. Chociaż było trudno. Tutaj było pięknie a co dopiero musiało być tam. To chyba przyjemne żyć w takim otoczeniu. Mi trafił się dosyć dziwny apartament, a ja go tylko "udziwniłam". Chociaż nie przeszkadza mi moje aktualne umeblowanie, idzie się przyzwyczaić. A tak w temacie rozmowy która odbyliśmy niedawno, wyminęłam blat i złapałam go za rączkę. Kiedy wykonałam ten śmiały gest spojrzał na mnie poprawiając okulary.
- Coś się stało?
- No bo... tak sobie pomyślałam, że może ty zostaniesz moim przyjacielem? - zapytałam z leciutkim rumieńcem.
Wydawał się być chyba nieco zaskoczony tym pytaniem, no przecież zna mnie może od godziny lub dwóch. Jednak ostatecznie uśmiechnął się i poklepał mnie po główce.
- Zobaczymy, ale może tak.
Rozpromieniłam się jak malutkie dziecko dostające po całym dniu nudy jakąś zabawkę.
- Wiesz chyba muszę już wracać - odsunęłam się od niego powolutku - Nie lubię rozstawać się z moim bratem na tak długo. Pewnie zaczyna się niepokoić...
- Jasne, leć.
Uśmiechnęłam się, podziękowałam za pomoc i wybiegłam jak najszybciej z jego apartamentu. Troszkę się zasiedziałam, ale każdemu się przecież może zdarzyć. No i znowu ci wszyscy ludzie się na mnie dziwnie gapili, jednak tym razem już nie zasne, spokojnie. Wpadłam jak tornado do własnego apartamentu zamykając za sobą drzwi z hukiem. Prędko sprawdziłam czy coś nie zginęło, co prawda wszystko było na swoim miejscu ale sprawdziłam jeszcze skrzynie, przecież ona była najważniejsza. Z ulgą zauważyłam piękne oblicze mojego brata a raczej to co z niego pozostało. Wyjęłam czaszkę po chwili całując ją w czoło. Była taka zimna...
- Przepraszam za spóźnienie... wróciłam - zaśmiałam się cicho.
Odłożyłam czaszkę na łóżko rozbierając się, kiedy byłam już naga kopnełam swoje rzeczy stopą w celu dojścia do łazienki. Nie zamykając nawet za sobą drzwi zaczęłam się myć w zimnej wodzie. Po tym co stało się ostatnio bardziej przydałaby się ciepła kąpiel, no ale nie przepadam za nimi szczerze powiedziawszy. Szybko się obmyłam a potem pozwoliłam wodzie spokojnie spływać po moim ciele. Po kilku minutach wyszłam nawet nie wytarwszy się ręcznikiem. Cała mokra i zmarznieta położyłam się obok czaszki.
Kilka dni później postanowiłam znowu się pprzejść, tym razem nie było już śniegu tak więc nie ma nawet mowy o zmarznięciu. Ubrana w jak zwykle jasna sukienkę wyszłam nucąc piosenkę. Palcami rozplątywałam długie kosmyki włosów. Przechodziłam przez park i zatrzymałam się nagle, dawno go nie widziałam. Śmiejąc się podbiegłam do niego i zarzuciłam mu rączki na szyję.
- Dawno się nie widzieliśmy, prawda Stein?
(? Sorki że tak długo)
Subskrybuj:
Posty (Atom)