środa, 12 sierpnia 2015

Od Cinii - C.D Riuki'ego


 - A ty mnie niby nie zostawiasz teraz!? - krzyknęłam zdenerwowana.
Może się zaraz jeszcze cofnie i mi przywali? Musiałam się niesamowicie powstrzymać, żeby nie rzucić mu w łeb jakimś butem. Miałam czystą ochotę coś rozwalić, lub kogoś. Jednak kiedy Riuki zniknął mi z pola widzenia cała energia ze mnie uleciała. Zachwiałam się, prawie upadając na kolana. Zagryzłam wargę, byleby tylko się tutaj zaraz nie rozpłakać. Czy jemu naprawdę nie można już nic powiedzieć? Gdybym ja usłyszała od niego takie słowa to przede wszystkim bym mu nie dała nigdzie wyjść, a on jest pierwszy do uciekania. Chociaż to głównie moja wina... to chyba nie pierwszy raz kiedy przez moje żarty wszystko się sypie. Nie ma nawet co tutaj siedzieć to i tak nie jest moje mieszkanie, zgarnęłam tylko wszystko co moje i ruszyłam do siebie nawet do końca się nie ubierając. Wchodząc po schodach cała się trzęsłam, ze strachu? Albo może wściekłości... Kiedy tylko przekroczyłam próg apartamentu i zamknęłam drzwi przez chwikę stałam jak słup wpatrując się w ścianę. Dopiero po kilku minutach skrzywiłam się i wybuchnęłam głośnym płaczem. Nie czułam się tak zdruzgotana nawet wtedy kiedy wprost mi powiedział na BG że chce ze mną skończyć. Może dlatego, że w tym momencie nawet ja zaczynałam wątpić czy to wszystko ma sens. Bo jak na razie wszystko opiera się na nieustających kłótniach, chwilach spokoju... i kiedy wszystko jest już idealne to znowu się dzieje. A może my po prostu do siebie nie pasujemy? Chociaż... zawsze to ja stwarzam problemy, to ja jestem tutaj wadliwa, tylko ja. Ukryłam twarz w dłoniach osuwając się na podłogę. Nie chcę już z nim dalej być... nie dlatego, że go nie kocham. Bo nadal go kocham równie mocno, ale nie chcę ciągle mu sprawiać przykrości. Nawet jeśli to miałoby skrzywdzić mnie samą, to właściwie obchodziło mnie najmniej. Przez ten ciągły płacz nie mogłam złapać oddechu, zaczęłam kaszleć i dusić się. Nie mogłam się opanować, łzy nadal leciały chociaż teraz już troszkę mniej. W końcu przestałam płakać, po prostu nie miałam już siły na więcej. Wreszcie wstałam z podłogi przecierając wierzchem dłoni swoją podpuchinętą od płaczu twarz. Skierowałam się do łazienki i odkręciłam zimną wodę w umywalce, nabrałam jej trochę na dłonie i zaczęłam obmywać buzie. Kiedy już mniej więcej mi ulżyło zakręciłam wodę i spojrzałam w lustro. Wyglądam strasznie... Tym razem nawet nie zamierzam się opijać, bo to nie ma najmniejszego sensu. Co mi to da? Tak naprawdę powinnam za nim polecieć i go przepraszać, ale to też nic nie zmieni. To moje nieustające "przepraszam", ja po prostu od początku wiedziałam, że do niczego się nie nadaję.

(Riuki? A co tam u Ciebie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope