sobota, 18 kwietnia 2015

Od Rosie - C.D. Aki'ego

Byłam zszokowana jak nigdy. Co mu się stało? Przecież jeszcze nie dawno było wszystko dobrze. No może poza przemoczoną przytulanką, ale żeby ranić się przez to? Przyszłam tutaj, bo chciałam go trochę pocieszyć, ale w sumie mogłam się pospieszyć. Czemu tak nagle go naszło. Po chwili znów zmienił się w „dobrego Aki’ego”. Zapłakany rzucił mi się z płaczem na szyję. Czułam jak jego krew spływa po moim karku i barwi białe włosy. Niewiele myśląc chwyciłam go za ręce jednocześnie trochę od siebie odsuwając. Delikatnie położyłam jego pokaleczoną dłoń pomiędzy swoimi i przymknęłam oczy. Po krótkiej chwili była już zdrowa. Przyjrzał jej się dokładnie, po czym wtulił się w materiał mojego swetra. Wzdrygnęłam się czując nadal jego krew na moich włosach. Gdy poluzował uścisk usiadłam na krześle i wzięłam go na kolana. Wytarłam mu łzy, a chłopiec spojrzał na moje zakrwawione ubranie i włosy.
- Co się stało? - zapytał bacznie mi się przyglądając
Westchnęłam ciężko kręcąc głową. I co ja mam mu teraz powiedzieć. Podniosłam wzrok i przerzedziłam jego blond włosy. On nadal wpatrywał się w moje oczy wyczekująco.
- To… nic takiego - szepnęłam i uśmiechnęłam się niemrawo
Pokręcił główką i znowu się do mnie przytulił. Lekko go objęłam, cały czas byłam w szoku. I co ja mam o tym myśleć? Po jakimś czasie odsunął się i zeskoczył na ziemię. Pobiegł do suszącego się pluszaka, a ja w tym czasie poszłam do łazienki. Cała bluzka we krwi, tak samo jak włosy. Obmywałam czerwone dłonie, kiedy nagle drzwi pomieszczenia gwałtownie się otwarły, a zza nich wleciał Aki. Wystraszył mnie dodatkowo podstawiając mi pluszaka przed twarz. Zdezorientowana zrobiłam dwa kroki do tyłu i skończyłam w wannie. Chłopiec podbiegł do krawędzi i wystawił rączkę. Pomógł mi wydostać się na ziemię. Nie dość, że byłam zakrwawiona to teraz jeszcze mokra. Westchnęłam wstając i przyglądając się swoim zmasakrowanym ubraniom.
- Zaraz przyjdę dobrze? Pójdę się tylko przebrać - przykucnęłam przed nim podając mu pluszaka, którego odłożył gdzieś na bok
Pokiwał głową i jeszcze raz mnie przytulił o mało nie powalając na ziemię. Odprowadził mnie do drzwi, a ja czym prędzej pobiegłam do siebie. Wrzuciłam przemoczone ciuchy do pralki a sama wskoczyłam pod prysznic. Szczerze mówiąc umycie włosów i całego ciała zajęło mi dłużej niż myślałam. Z łazienki wyszłam dopiero po jakiejś godzince jak nie więcej. Znalezienie jakiś ubrań w szafie też było nie lada zadaniem. Jak to ja nie zrobiłam prania od.. chwila od kiedy? No w skrócie bardzo dawna. Zarzuciłam na siebie jakąś starą rozciągniętą koszulę, która sięgała mi do połowy uda. Paradowałam tak po apartamencie czekając aż cała moja garderoba wypierze się, a potem wyschnie chociaż trochę. Znudzona usiadłam na kanapie wtulając się w poduszki. Chwyciłam do ręki pilot i puściłam jakieś pierwsze lepsze straszydło. W sumie to tego nawet straszydłem nazwać nie można. Dawno nie oglądałam czegoś tak nudnego. Od zaśnięcia przed ekranem ocaliło mnie pukanie do drzwi. Bez zastanowienia podeszłam do wejścia i wpuściłam chłopca. Przyniósł do mnie jakieś ciasteczka i czekoladę, a no i oczywiście swojego miśka. Zanim pozwolił mi cokolwiek zrobić wtulił mnie tak mocno jak tylko mógł. Dopiero, gdy mu wystarczyło wskoczył na sofę pod mój koc udając ducha. Chwyciłam małą książeczkę leżącą na komodzie i zbliżyłam się do niego. Chłopiec wyłonił się spod okrycia i spojrzał na mnie ciekawsko. Podałam mu książkę, a on szybko ją przejrzał.
- To taki mały prezent ode mnie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba - powiedziałam cicho, a Aki rzucił mi się na szyję
Powalił mnie na oparcie i chyba za nic w świecie nie chciał puścić. Co jakiś czas odsuwał się na chwilę i albo całował mnie w policzek albo siadał na chwilkę przyglądając się prezentowi. Kiedy już mnie wyściskał usiedliśmy razem pod kocem i zajadaliśmy się słodyczami, które przyniósł. W sumie dużo czasu spędziliśmy tak razem. Z ładne parę godzin. Spojrzałam na okno z ciekawości czemu w pokoju jest już tak ciemno. Na niebie było już pełno gwiazd i księżyc w pełni. Przyglądałam się temu przez dłuższą chwilkę, gdy z zamyślenia wyrwał mnie wdrapujący się na moje kolana chłopiec. Przytulił mnie raz jeszcze, po czym ziewnął słodziutko. Przetarł zmęczone oczka i spojrzał na mnie niemrawo. Pokiwałam tylko główką z uśmiechem i podprowadziłam go do jego mieszkania. Na koniec pożegnaliśmy się i każdy wrócił do siebie. Na szczęście nikogo nie było już na korytarzu, bo raczej nie chciałabym żeby ktokolwiek zauważył mnie w samej przydużej koszuli. Padłam na łóżko zmęczona wpatrując się w sufit. A no tak… kompletnie zapomniałam. Przecież jutro mają być te pojedynki. Z tego co słyszałam Aki i Cinia też tam będą. Chciałabym im teraz życzyć serdecznie powodzenia i przytulić. Boję się jutra…
~
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Mrugałam dłuższą chwilę by przyzwyczaić się do tej jasności. Gdy już w miarę widziałam zobaczyłam na sobie ten sam strój co na bitwie. Znowu? Westchnęłam cicho podnosząc się z twardego łóżka, chociaż łóżkiem tego nazwać nie można. Po chwili do pomieszczenia wszedł jakiś naukowiec. Poprosił mnie o wyjście na zewnątrz. Podążyłam grzecznie za nim. Wtem znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu. Coś jak nasze Rimear, ale tutaj nie było kompletnie nikogo. Może jakaś zamknięta strefa… możliwe. Stanęłam czekając na mojego przeciwnika. Boję się… Mam nadzieje, że Akie’mu dobrze pójdzie walka i wróci w jednym kawałku.
(Aki? Albo jego przeciwnik?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope