-Nie wydaje mi się, żeby to był
dobry pomysł... - powiedziałem patrząc w ogóle w inną stronę. Skoro już
jesteśmy w grupie to chyba powinniśmy sobie na wzajem pomagać czyż nie ? Chyba
o to w tym wszystkim chodziło. Dziewczyna spojrzała na mnie niezrozumiale. Nie
wiedziała co może zrobić, gdy ktoś po prostu wykaże się nieposłuszeństwem. To
chyba jeszcze nie jest niesubordynacja, co ? Najzwyczajniej w świecie wyraziłem
swoje zdanie - Co przyjdzie nam po tym jak będziemy tracić osoby z drużyny ? To
nie jest najlepsze posunięcie. Zostawianie kogoś w tyle to jest po prostu
tchórzostwo...
-W sumie
to chyba się z tobą zgodzę, sa. - oznajmił Deak i za raz spojrzał na dziewczynę
jak by wyczekiwał jej aprobaty.
-Wolicie,
żebyśmy wszyscy zginęli?
-To nie
jest przecież walka na śmierć i życie... - i teraz też odezwał się Shin. -
Można znaleźć jakiś inny sposób.
Przez chwilę słuchałem tylko jak
każdy z naszego zespołu wymienia po kolei jakieś własne sposoby przetrwania.
Tak szczerze to po co była cała ta szopka ? Tak bardzo lubią nas sprawdzać.
-Cicho bądźcie wreszcie… -
syknąłem coś wstając (tak, bo siedziałem sobie) i kierując się do wyjścia z
prawie doszczętnie zrujnowanego budynku. – Nie sądzę, żeby kłótnia coś nam tu
dała. – wzruszyłem ramionami i kiedy wychodziłem stamtąd jeszcze raz spojrzałem
na panią kapitan.
-No tak… najlepiej wyjdź i daj
się zestrzelić jak kaczka. – powiedziała decydowanym głosem.
-Wiesz… jeśli tak się o mnie
martwisz to może będziesz mi służyć za tarczę ? – wzruszyłem ramionami- Albo
może lepiej mi powiedz jaki masz plan… mamy się chować, uciekać, skradać czy
może lepiej będzie …. Wychylić się na przód.
-Przynajmniej nie wyszlibyśmy na
tchórzy.. – mruknął cos pod nosem Deak…
( Team 2 ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz