niedziela, 29 marca 2015

[Team 3] Od Roxel'a - C.D Emily

Emily wciąż szeptała coś do mnie oraz Atasuke. Szczerze, przestałem jej słuchać, kiedy po raz tysięczny wypowiedziała słowo "Kapitan"...
- Myślę, że żaden z nas nie miałby pojęcia co zrobić w takiej sytauacji. A, że się w takowej właśnie znaleźliśmy to nie pozostaje chyba nic innego jak iść przed siebie.
Szedłem pierwszy, a Takumi jak najbardziej z tyłu osłaniając tyły. Hmm... powinniśmy zamienić się stanowiskami, pomijając fakt, że ten pistolet był niczym zabaweczka którą i nie dało się wyrządzić nikomu większej krzywdy. Co najwyżej na jakiś czas spowolnić albo "uszkodzić". Wtedy broń trzymana przez Kapitana zmieniła się w piękną, lśniącą katanę, a jej srebrne ostrze odbijało się w mocnych promieniach porannego słońca. Nie dałem po sobie poznać, że jego umiejętność naprawdę mnie zadziwiła. Maszerowaliśmy niestrudzenie sami nie wiedząc dokąd zmierzamy. Labirynt ciemnych korytarzy, jakie przemierzaliśmy bez większych problemów dzięki świetlnym zdolnościom Kurogane, zdawały się ciągnąć w nieskończoność i prowadzić prosto ku zgubie.
- Kyouyaaaaa! - jęknęła dziewczyna. - Zacznij wreszcie działać! Nawet nie wiemy czy nie chodzimy w kółko, a samym łażeniem nie pokanamy chociażby marnej Omegi!
- Ucisz się wreszcie, kobieto... - niebieskowłosy przejechał sobie ręką po twarzy, co oznaczało, że jest nieźle poirytowany.
W sumie nie dziwię mu się. Stara się jak może, aby wymyślić jakiś konkretny plan działania, utrzymać nas w grze, a ta jeszcze marudzi... Wolałem się nie odzywać, w sumie ich kłótnia była całkiem zabawna, kiedy patrzyło się na to z boku.
- Jak tak dalej pójdzie to odpadniemy jako pierwsi. Radzę się wam pogodzić, po póki co czuję się jak przedszkolanka wśród rozwydrzonych dzieciaczków.
Wypowiedź świetlnego Księcia ostatecznie uciszyła ową dwójkę. Przynajmniej przez chwilę było cicho. Cud, że żaden inny Team nas nie usłyszał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope