- A ja myślałem, że to Omicrony mają super dar niszczenia
wszystkiego.. – westchnąłem zrezygnowany widząc to co ona tam kombinuje. – Jak tak
dalej pójdzie to puścisz z dymem całe Rimear. Pewnie połowa… albo nawet i większość
ludzi zamkniętych tutaj będzie ci za to wdzięczne.
-Wątpisz w moje umiejętności dobrego chemika ? – zapytała podnosząc
jakąś probówkę i wlewając coś do innej, w której była jakaś kolorowa zawartość.
Ja nie wiem czy to bezpieczne co ona robi i czy
w ogóle przeżyje stojąc w tak bliskiej odległości.
-Nie no skąd. – zachichotałem - W ogóle powinnaś się zająć swoją pracą, a nie
stwarzaniem nowych pierwiastków. –
Naturalne się same nie wyszkolą…. Chyba że zamierzasz im wytłumaczyć co to jest
„chemia”, w tym romantycznym znaczeniu.
-Na tym znaczeniu, akurat się nie znam… - chyba słabo mnie
słuchała, bo nawet nie spojrzała w moją stronę. Ah ta super podzielność uwagi.
Nie zdziwiłbym się gdyby naprawdę nie wiedziała o czym ja do niej mówię. Przez
kilka dłuższych minut przyglądałem się jej pracy. W sumie….. tak stwierdzam…. Iż….
Ja bym tego nie ogarnął i właśnie z tego względu bardzo się cieszę, że ominęła
mnie Chemia w szkole.
-A chociaż wiadomo kogo będę niańczyć ? – o! tym razem to
ona zaczęła pierwsza konwersację. Cud. – Z tego co wiem to jeszcze ostatnio nie
wiedzieli kto by się nadawał, a kto nie. Sama przeglądałam te karty i musze
powiedzieć, że tylko dwie przyciągnęły moją uwagę. Nic po za tym. Wszystkie na
niemal takim samym poziomie nie licząc tej blondynki, która… cóż… nie wiem
jakim cudem się tak bardzo wybiła.
- Zawzięcie nas goni. Czyżbyś zaczęła się obawiać o swoje
stanowisko? – oparłem się o jakiś szary stolik stojący nieopodal i ponownie
rozejrzałem po pomieszczeniu. Jak tak teraz patrzyłem na te wszystkie
pajęczyny, ten kurz i brud… to znowu zachciało mi się kichać. Nie mówiąc już o
tym, że kichałem co drugie słowo prawie. Teraz to nawet powietrza zaczerpnąć nie
mogłem…- Shannon! Ja tu nie mogę normalnie funkcjonować! Weź mi stąd wyjdź ! –
zaprotestowałem ostro i zacząłem ciągnąć ja w kierunku wyjścia z tego
zapyziałego pomieszczenia. – A teraz won
po papiery bo kazali mi po ciebie iść. Nie obijaj się bo zabiorę ci stanowisko…
o wiele bardziej uśmiecha mi się pracowanie z paniami niż z panami. Banda
niedorozwiniętych zwierząt..
-Ja nie chce nic mówić, ale jesteś jednym z przedstawicieli
tej właśnie bandy..
-Cicho siedź! Skąd możesz wiedzieć jakiej jestem płci?
( Shannon ? Brak weny xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz