- Namalować...? Mnie...? - z trudem powstrzymałem śmiech.
- Co cię tak bawi? - zmarszczyła brwi.
- Chodzi o to, że ja się nie nadaję do malowania... Nie dość, że zepsułbym cały obraz to jeszcze na sto procent nie usiedziałbym w jednym miejscu. A do obrazu chyba tak trzeba, nie?
- No tak... Czyli nie?
- Jeśli chcesz to mogę spróbować... - uśmiechnąłem się.
- Czyli zgadzasz się?
- Tak... Postaram się nie zepsuć ci obrazu - zachichotałem.
Mei zaprowadziła mnie znów do jej apartamentu po czym wyjęła farby, sztalugę, pędzle i jeszcze kilka rzeczy, których nazw nie znałem.
- To co mam robić? - zapytałem.
<Mei? Weny brak...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz