Gdyby nie Bonnie, w piwnicy nie byłoby widać nic a nic. Z tymi wyładowaniami robił za taką lampkę, która oświetlała malutką część korytarza. Kiedy zrobił jeszcze kilka kroków, oświetlił pękniętą rurę z której wypływała woda. A więc mamy już odpowiedź czemu jest tu powódź. Jak widać jego mechanizm jest tak skonstruowany, że woda nie wyrabia mu najmniejszych szkód, to źle. To oznaka, że jest silny i nie rozwalimy bo byleczym. Można się było tego spodziewać po tym, kiedy wciągnęli w to Sigmy. Zazwyczaj nie spotykało je się od tak, no chyba, że na BG...
- To jaki mamy ten plan? - pospieszyła Misaki spoglądając to na mnie to na oddalającego się Omicrona - szybko się przemieszcza...
- O Boże - złapałam się za głowę, jednak powinnam być ostatnią osobą w kolejce na Kapitana, kompletnie sobie nie radzę z grupą - Najważniejsze jest to, żebyśmy się nie dali rozdzielić. To nie jest Battle Group gdzie wszystko jest "zabawą" tu każdy może zginąć, więc nikt nie atakuje sam. Podejdźmy do niego jak najszybciej i równocześnie najciszej i zaatakujmy równocześnie...
- Wielce twórczy plan - parsknął Haruka
- Może masz lepszy? Panie Sigmo? - spojrzałam na niego kątem oka zastanawiając się przez chwilę.
Podeszłam do połamanego prętu, może mi się w sumie przydać. Dotknęłam chłodnego metalu i już po chwili zamterializował się obok mnie wielki, stalowy lew. Powstrzymał się od głośnego ryknięcia i zamiast tego zaczął groźnie wymachiwać ogonem w powietrzu. Wyjęłam także swój ulubiony miecz i byłam gotowa, reszta tak samo. Riuki trzymał ogromną kosę, Haruka wywołał sobie jakąś broń a Misaki... ona raczej zda się na swoją Arcane. Z takim ekwipunkiem ruszyliśmy, pierwszy dobiegł metalowy kot zaskakując Omicrona. Bonnie zachwiał się jednak sprawnie odrzucił lwa, zupełnie jakby ważył tyle co malutki kotek. Z tego co widziałam mojemu "pupilowi" nic się nie stało więc odrzuciłam od siebie wszystkie zbędne myśli. Skupiłam je na swojej broni, na tym żeby dobrze wycelować i nie rozluźnić uścisku. Kiedy uderzyliśmy w niego równocześnie, usłyszałam tylko szczęk stali o stal. Coś zaklekotało i upadło na posadzkę powodując plusk. Bonnie szybko się okręcił odrzucając nas od siebie. Jego uszy poruszyły się tak, jakby nasłuchiwał jednak chyba musiał być już głuchy, bo przy każdym poruszeniu przeraźliwie zgrzytały. Znowu zaczął się kręcić jak jakiś bączek a z jego otwartych dłoni poleciały wielkie kule ognia, zaskoczyło mnie to tak bardzo, że w ostatniej chwili odskoczyłam. Kilka iskier i tak poleciało mi do oczu przez co pisnęłam i wylądowałam krzywo. Przeturlałam się pocierając przy tym oczy, zamrugałam kilka razy a kiedy mój wzrok powrócił do normy szybko wstałam. Najlepiej z nas to radził sobie Haruka, widać było wyraźnie różnicę naszych poziomów, ale nie równał się też z Omicronem.
- Tam jest koniec korytarza! - krzyknęła Misaki unikając ciosów Bonnie'ego - Nie ucieknie!
Przynajmniej tyle, musimy go po prostu zatrzymać w tym miejscu...
(Team 2? Braken weny :/)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz