Siedząc sobie tak wygodnie na jakimś kamieniu i przyglądając
całej sytuacji stwierdziłam, ze nie będzie łatwo. Naturalne Arcany nie zdawały
sobie sprawy jaka to jest potężna siła. Dodatkowo wkurzało mnie jak wygórowali
swoje umiejętności. Przez to wszystko nawet się lekko uśmiechnęłam. Wiatr,
który wiał przynosił tylko zapach spalenizny, pyłu i kurzu. Wstałam na równe
nogi i spojrzałam na cały Team 3.
-Jeżeli myślicie, że sama woda coś tutaj da to jesteście w
ogromnym błędzie. – westchnęłam na momencik przymykając oczy. Kiedy je
otworzyłam spojrzałam na naszą towarzyszkę i przyjrzałam się jej. Była taką szarą myszką, zwłaszcza stojąc koło
Heavena wydawała się taka… malutka i nie tylko pod względem wzrostu. – Nie macie
o nich kompletnego pojęcia. I bardzo mało Arcan doświadczyło mocy Omicrona,
przez co tym bardziej powinniście być ostrożni. Trafił nam się najsilniejszy
Omicron z tych trzech. Oczywiście pod względem siły. Jednak musicie pamiętać,
że on nie myśli nad tym co robi więc musimy być od niego sprytniejsi.
-Ciągle się zastanawiam, dlaczego to ty nie zostałaś nasza
panią Kapitan. – westchnął z chytrym uśmieszkiem miętowo włosy. Sigma to nie
ktoś od odwalania brudnej roboty, a raczej bardziej wykwalifikowany przyjaciel
z drużyny, czy tez nauczyciel. Westchnęłam widząc ich niezbyt pogodne miny.
-Nie chce was straszyć, ale nawet Sigmy… nie są w stanie
pokonać Omicrona tak więc chce was uświadomić … że łatwo nie będzie. –
wzruszyłam ramionami. Właściwie to żadnego konkretnego planu nie mieliśmy, a
wręcz liczyliśmy na to, że cos nam przyjdzie do głowy w trakcie walki z Lily’m.
-To, że mamy tak małe pojęcie o tych Arcanach jeszcze
bardziej mnie dołuje.. – mruknął przybity Heaven drapiąc się po karku.
Zerknęłam na niego kontem oka, by za moment przenieść wzrok na dziewczynę z wodną Arcaną. Ciężko
będzie jakoś zmusić ich do współpracy.
[…]
Po jakichś dziesięciu minutach bezcelowego kręcenia się w
kółeczko nasz Kapitan stwierdził, że i tak ich nie znajdziemy i że lepiej było
by zagłębić się gdzieś w jakieś ruiny. Niby sieją taki zamęt, ale pewnie
dowiedziały się o tym, że chcemy je w jakiś sposób wyeliminować i dlatego teraz
siedzą cicho. Nie … przecież tylko jeden z nich myśli to jakim cudem teraz się
nic nie działo ?
-Podejrzane nie ? – mruknął siwowłosy, na co Azusa tylko
skinął.
-Przez chwilę myślałam, że może nas obserwują, ale przecież…
- zaczęła Inoue
-Ale przecież one nie myślą…. – dokończyłam za nią. Już
wychodziło na to, że mamy podobny tok myślenia. Miło. Może jakoś się dogadamy.
Chyba po raz pierwszy widziałam Heaven’a tak wyluzowanego. W naszej grupie nie
było nikogo kto by mu zalazł za skórę, a z Azusą raczej dobrze się dogadywał.
Całą czteroosobową drużyną weszliśmy do zrujnowanej chaty. Zrobiłam krok w
przód i właśnie wtedy coś się zatrzęsło. Zaraz za mną szła Inoue, a jeszcze
dalej Heaven i Azusa. Zamiast jednak się odsunąć kiedy betonowy płat spadł
centralnie przed moimi oczami ja stałam jak sparaliżowana. W tym też momencie
ktoś chwycił mnie i pociągnął do tyłu. Otworzyłam oczy i zerknęłam za siebie….
-Zrobisz sobie krzywdę za nim jeszcze spotkamy Omicrona. –
zachichotał Heavy i nachylił się lekko.
-Cicho. To przecież samo nie spadło… - mruknął Azusa wyprzedzając
nas i spojrzał w górę. Dom miał trzy piętra. Był tak zniszczony co po wybuchu
bomby atomowej co najmniej.
-Podsadź mnie… - mruknęłam do szaro włosego i złapałam za
jakieś wystające kawałki betonu z góry.
-Oszalałaś ?
-Jeszcze nie tak bardzo jak ty na moim punkcie. – puściłam do
niego oczko i podniosłam jedną nóżke z zamiarem wejścia na wyższe piętro.
( Team 3 ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz