Obudziłam się w jakimś pokoju. Zaspana przetarłam twarz i podniosłam się z kremowej kanapy.
- W końcu musieli mnie zwinąć - westchnęłam.
Zaciekawiona rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było dość duże, na pewno
większe od mojej byłej kawalerki, do której nie mogło wejść więcej niż
pięć osób, bo robiło się za ciasno. Przede mną stał wielki telewizor.
- Wow... - podbiegłam ucieszona w stronę odbiornika.
Przecierając ręką resztki kurzu z ekranu rzuciłam okiem na okno. Było
wieelkie, zresztą jak wszystko tutaj. Podeszłam bliżej. Delikatnie
dotykając szyby wyjrzałam przez nie. Przez kilka sekund wpatrywałam się w
malutkie kropki, które przemieszczały się po mlecznym chodniku.
Przerażona szybko się odsunęłam. "Za wysoko, stanowczo za wysoko"
skwitowałam w myślach uspokajając oddech. Kiedy uspokoiłam się ruszyłam w
stronę drzwi. Nacisnęłam klamkę. Nie pewnie wychyliłam głowę. Po
korytarzu chodziło dużo nieznanych twarzy, które najwyraźniej zwróciły
na mnie uwagę. Nie chcąc się wyróżniać wyszłam z pokoju jak gdyby nigdy
nic. Szłam powoli nie rozumiejąc co się w okół mnie dzieje, ale to nie
było najważniejsze dowiem się kiedy indziej. W tamtym momencie byłam pod
wrażeniem tych wszystkich budowli, ogromnej kopuły i idealnie
przystrzyżonych roślin. Nawet nie wiem kiedy wylądowałam tyłkiem na
śnieżnobiałych płytkach.
- Ups... - powiedziałam do siebie podnosząc się z podłogi.
- Jak chodzisz? - dało się słyszeć nutę irytacji w głosi drugiej osoby.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - odparłam podając pomocną dłoń.
Jakiś ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz