Odwróciła się szybko plecami do mnie. Nie za bardzo wiedziałem o co
chodzi, ale ucieszył mnie fakt, że się zgodziła. Podniosłem się nieco by
móc zobaczyć jej twarz, tak aby nie musiała się do mnie odwracać.
Oddałem w końcu jej kocyk.
- Urocze!
Uśmiechnąłem się do niej jeszcze szerzej. Spojrzała na chwileczkę,
dosłownie na chwileczkę, ponieważ niebawem schowała głowę pod kocykiem.
Usiadłem po turecku na podłodze i oparłem się o mebel. Podparłem głowę o
rękę i zacząłem się zastanawiać dlaczego ona tak reaguje. Wstydzi się
mnie? Nie, nie. To odpada, w końcu zgodziła się iść ze mną na bal.
Zrobiłem coś złego? Nie, to też nie to. Wyrzuciłaby mnie wtedy z
mieszkania. No nic, pozostaje się jej zapytać, oczywiście nie teraz.
Wstałem z podłogi i ruszyłem w stronę kuchni. Mogę się czuć jak u siebie
w domu, nie usłyszałem żadnego sprzeciwu. Przydałoby się zrobić jakieś
śniadanie. Zaglądnąłem do szafek, znalazłem chleb i dżem. Z szuflady
wyciągnąłem nóż. Kanapki z dżemem... Mogą być na zwykłe śniadanie. Mam
nadzieję, że będą smakować Artis. Nie robię ich w końcu tylko dla
siebie. Rozejrzałem się po całym pomieszczeniu, po czym westchnąłem.
Nigdy nie miałem okazji by kogoś zaprosić na bal, a tu proszę. Teraz jak
zabiorę Is na ten bal, to będę musiał dbać żeby się nie nudziła, no
nie? Lepiej żeby nie było z tym takiego problemu jak się wydaje. Gotowe
kanapki ułożyłem na talerzu i zaniosłem na stolik w salonie. Wziąłem
jedną kromkę i po prostu czekałem, aż dziewczyna się obudzi. Po chwili
odwróciła się w moją stronę. Podniosła się na rękach i zmieniła pozycję
do siadu.
- Nie spałaś? - zapytałem. Artis przytaknęła głową. - Ech... Tak czy siak, zrobiłem nam śniadanie!
Chwyciła za jedną kanapkę i powoli zaczęła ją jeść. Oczywiście nie
odbyło się bez podziękowania. Zrobiło mi się bardzo miło. Wyglądało na
to, że jej nawet smakowały. Jednak wciąż to zwykły chleb z dżemem, cóż
nie dane mi było zostać jakimś wyśmienitym kucharzem, który by robił
różne cuda na śniadanko. Zmieniłem miejsce, usiadłem obok niej.
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się od niej. Po chwili jednak mój wyraz
twarzy stał się obojętny. Wziąłem kolejną kanapkę z talerza.
- Będę musiał się zaraz zbierać. Przydałoby się nieco ogarnąć -
przerwałem by wziąć kęs kromki, - prawda? Może spotkamy się gdzieś
później na jakimś ciastku, co? Mógłbym po ciebie przyjść.
- Tak, nie widzę przeszkód. - Próbowała ukryć swoje rumieńce, przede mną, w dłoniach.
Wolną rączką chwyciłem ją. Niezbyt mi się podobało, że tak reaguje. Powoli to zaczyna mnie denerwować.
- Czego to robisz? Przecież mówiłem, że to urocze. Is, mógłbym wiedzieć
czego to robisz? Nie będę ukrywać, że to trochę kłopotliwe...
Trzymałem ją za łapkę i patrzyłem w jej oczka, czekając na odpowiedź.
Nie do końca wiem na jaką odpowiedź liczę, jednak chciałbym się tego
dowiedzieć.
Artis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz