Słyszałem już w życiu naprawdę wiele dziwnych rzeczy
wychodzących z ust tej dziewczyny, ale w tym momencie… zacząłem się zastanawiać
czy aby na pewno nie wypiłem zbyt dużo jej krwi. Mało nie spadłem z tej kanapy,
a uwierzcie mi, że bardzo mało brakowało.
- CZY CIEBIE DO KOŃCA PO*EBAŁO DZIEWCZYNO !? – zerwałem się
do siadu, zwalając jednocześnie Cinie z siebie. Normalnie nie mogłem w to
uwierzyć, a niech tylko teraz mi powie, ze robi sobie ze nie jaja, to wyrzucę
ja przez okno. Mój wyraz twarzy był co najmniej dziwny. Nie potrafię tego
opisać. Nie byłem zły, al. Byłem w takim szoku, jak chyba jeszcze nigdy w
życiu. – CZY JA CI WYGLĄDAM, NA KOGOŚ KTO MA ZAMIAR MIEĆ GROMADKE DZIECI DO
OKOŁA !? – chyba z tego wszystkiego dostane jakiegoś udaru mózgu. Dziewczyna uśmiechała
się tylko tajemniczo i jakby wcale nie zamierzała mi odpowiadać. Po prostu
przypełzała na czworaka i znów ułożyła swoje paluszki na dolnej części mojej
szczeki. Zbliżyła swoje wargi do moich i za momencik je złączyła. To nadal był
szok. Wszystko co teraz robiła to był JEDEN WIELKI SZOK. Z tego wszystkiego
mnie zatkało i jedyne co byłem w stanie teraz zrobić to odsunąć ją delikatnie
od siebie.
-Ooo… czyżbyś się zaciął ? Już nie całujesz mnie z taką
zachłannością jak wcześniej… jak zawsze z resztą. Już mnie nie podpuszczasz,
nie masz zamiaru mnie rozebrać… pogryźć ? – zbliżała się coraz bardziej, a
kiedy ona to robiła to ja jak poparzony cofałem się do tyłu. W końcu skończyło się
na tym, że spadłem z kanapy. Ałć moje plecki. Ja i tak już jestem takim kaleką,
więcej nieszczęść mi nie trzeba.
-Jaja sobie ze mnie robisz !? To nie jest temat z którego
można żartować..
-Ja wcale nie żartowałam, debilu ! – wnioskując po jej
słowach: naprawdę nie żartowała z tym „dzidziusiem”. Zlazła z kanapy i ponownie
usiadła mi na kolanach, żeby mnie jakoś zatrzymać przy sobie. Pfy… ten słoń
jednak trochę waży.
- Cinia… - zacząłem nieco spokojniej, z tym swoim jakże
opanowanym wzrokiem (może raczej.. strasznym ?) – Ja się nie nadaje na ojca … -
mruknąłem cicho całkowicie zgaszony. Jestem ciekaw co ona mi na to odpowie…
-W takim razie.. gdybym „wpadła”: zostawiłbyś mnie, tak ? – westchnęła
cicho. Wtedy tez zapaliła mi się pewna lampka „Riuki, to jakiś podstęp”.
Cofnąłem główkę nieco do tyłu. Moje źrenice zmniejszyły się w geście
zdziwienia, a ja sam nie wiedziałem co powiedzieć, żeby czasem nie dostać z
liścia… ponownie.
-Ja… chyba nie. Nie… nie zostawiłbym cie wtedy, ale… nie
zmienia to faktu, że ty byś chciała „wpaść” celowo, na co ja nie koniecznie się
zgadzam… W OGÓLE CO TO ZA DURNY TEMAT…!? – zbulwersowałem się ponownie i
podsunąłem się plecami pod ścianę. Oczywiście ona zaraz za mną. Przez tą
cholerną dziewczynę stałem się taki delikatny…. Boże. Zerwałem się na równe
nogi i nie pozwoliłem jej podejść choćby na 2 metry. Mój wzrok był teraz
dokładnie taki sam jak za pierwszym razem kiedy ją ujrzałem, ale w sercu… byłem
przerażony jak mały chłopiec… i co mam z tym zrobić?
( Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz