Otworzyłam oczy.
Ten sen nie był normalny, ale dobrze, niech będzie. Jeszcze moment
wpatrywania się w biały sufit i już opuszczone łóżko. Szybko zapomniałam
o koszmarze sennym. Ubrałam się i skoczyłam do kuchni zjeść śniadanie.
Otworzyłam lodówkę i w ręce natychmiast wpadło mi masło orzechowe.
Jeszcze tylko chleb i śniadanie gotowe. Siadam sobie przy barze w kuchni
i spokojnie wchłaniam posiłek. Ostatni kęs, zmyty talerz i ... Nagle
odkrywam że na dworze jest ciemno. Mój mały móżdżek właśnie odkrył
Amerykę. Trudno się mówi. Wyszłam z pokoju, wcisnęłam w uszy słuchawki i
przemierzałam korytarze. Co jakiś czas przechodził naukowiec i
skrzeczał:
- O tej porze? Lepiej śpij!
Ja na to tylko wzruszałam ramionami i szłam dalej. Nie patrzyłam gdzie
idę, byłam skupiona na słuchaniu muzyki i tworzeniu iskierek pomiędzy
palcami. Błyskały radośnie, jakby chciały powiedzieć że nie boją się
ciemności ani niczego innego. Zacisnęłam dłoń, w której iskierki zaczęły
się buntować i obijać o wierzch dłoni. Kiedy je w końcu wypuściłam,
zaczęły tworzyć małe płomyczki wirujące wokół mojej głowy i formujące
się w różne fantastyczne kształty. Rzucały blade światło na korytarze, a
przy okazji odstraszały naukowców. Wszyscy się ich bali, nie pytaj
czemu. Właśnie spostrzegłam, że dotarłam do głównej hali na dole, z
wiecznie zamkniętym wyjściem. Rzuciłam przelotne spojrzenie na szklane
drzwi i ruszyłam dalej. Tymczasem zauważyłam siedzącą nad telefonem
osóbkę z mocno skołtunionymi włosami, koloru naprawdę ładnego brązu.
Podeszłam do niej od tyłu i spojrzałam na nią zaciekawiona. Jej oczy
świeciły lekko w ciemności, z podobną siłą co włączony smartfon. Na jego
tapecie widniała chyba jakaś postać z gry. Zerknęłam na zegar w górze
ekranu.
- 2:45...dziękuję. - powiedziałam do dziewczyny. Ta zerknęła na lustro i
ujrzała mnie, stojącą za nią, z płomykami dookoła główki. Wywołały one
podobne zaciekawienie co jej świecące oczy. - Interesująca
tapeta...jakaś postać z gry to jest? - spytałam. Nocny marek przytaknął
energicznie.W pewnym momencie jednak oczy nastolatki się zamgliły. Ta
lekko osunęła się na ziemię, Zamknęła oczy. Chwilę po tym otworzyła już
nie zamglone oczy, wstała, otrzepała się i zamrugała. Otwierała i
zamykała usta, jakby co mówiła. Tymczasem ja odkryłam że mówi, ale moje
słuchawki z których cały czas płynie muzyka wszystko zagłuszają.
Schowałam je do kieszeni i powiedziałam:
- Nie jestem głucha, ale słuchawki owszem. - i na mojej twarzy znikąd
pojawił się nieodłączny buntowniczy, trochę drwiący uśmieszek.
<Stefka? No jedziesz, Bo Sav się zbuntuje :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz