Gdy oczekiwałam osoby, która ma wprowadzić mnie w to wszystko, spodziewałam się kolejnego laboranta lub osiłka, który nie ma zielonego pojęcia jak to jest być zabranym ze swojego domu, w którym się dorastało, i usłyszeć, że już nigdy się tam nie wróci... bo tak, i który zapewne boi się każdego mojego nieco gwałtowniejszego ruchu bo słyszał, co stało się przy wszczepianiu mi chipa.
Zobaczyłam jednak całkiem miłego chłopaka, który, jak się okazuje, jest Arcaną... choć sztuczną, z tego, co się dowiedziałam. Wielkiej różnicy mi to nie robi. Sztuczna, czy nie... zdaje się wiedzieć, co przeżyłam - i nadal przechodzę. Staram się jak mogę, by nie okazywać bólu i wykrzesać z całej tej sytuacji najwięcej dobrego... Mieszkam w apartamencie, to już coś. Potrafię robić rzeczy, których nie jest w stanie dokonać taki zwykły laborant. Zlitowali się nade mną i nie wyczyścili pamięci... a mówili, że mogą. No i nie jestem tu sama. Przynajmniej tyle.
- Chyba nic się nie stanie, jeśli zaprowadzisz mnie tu i tam. - Stwierdziłam niepewnie. Bądź co bądź, może trochę potrwać nim się tu zupełnie zaklimatyzuję, a zwiedzenie paru miejsc może mi w tym pomóc... z pomocą tym bardziej. Natsume kiwną tylko głową i wstał, zrobiłam więc to samo, choć nieco bardziej energicznie. U drzwi byłam pierwsza, tak więc bez pomocy otworzyłam je i przekroczyłam próg mieszkania... Dziwne. Że też tak szybko zaczynam nazywać to miejsce swoim domem. Ale to dobrze... chyba. Chłopak wyszedł zaraz ze mną i zamknął ostrożnie drzwi. - Zanim ruszymy... - zaczęłam. Spojrzał na mnie wyczekująco. - Możesz odpowiedzieć mi na jeno pytanie? - Jego mina mówiła sama za siebie. Zaskoczyło go, że pytam się, czy mogę się o coś spytać... sama po chwili uznałam to za nieco bezsensowne, tak więc bezzwłocznie kontynuowałam. - Czy możemy dzwonić... no wiesz... poza ośrodek?
<Natsume? Krótkie coś wyszło... poprawię się, przyrzekam. To przez ojca. xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz