wtorek, 1 września 2015

Od Natsume - C.D Heavenly

Twarz dziewczyny wręcz płonęła, czułem bijące od niej ciepło. Jeszcze większe niż na moich policzkach, im byłem bliżej tym bardziej ona się odwracała. Nie chcę na nią tak napierać, nagle odsunąłem się od niej jednak nie szybko, zrobiłem to powoli. Co ja najlepszego wyprawiam? Jestem na idealnej drodze, żeby skrzywdzić ją tak bardzo, jak skrzywdziłem Mary. Wstałem z łóżka i wtedy ona powoli spojrzała na mnie, w dalszym ciągu była zarumieniona jednak patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Przecież widać, że sama nie jest tego pewna… to skąd u niej taka reakcja. Kompletnie nie rozumiem tego wszystkiego, nie rozumiem nic. Kompletnie nic… nawet własnych uczuć. A co jeśli to uczucie to złudzenie? Co jeśli po prostu zbyt długo byłem samotny i poczułem się za dobrze, kiedy miałem się jak do kogoś odezwać? Kiedy po tych wszystkich latach, miałem szansę się z kimś zaprzyjaźnić, albo zakochać? Przecież niemożliwym jest to, żebym pokochał kogoś kogo poznałem kilka dni temu, prawda? Wreszcie się otrząsnąłem i to w samą porę. Tym razem to nie ona, tylko ja zrobiłem zdziwioną minę. Jakby mi coś powiedziała, coś dziwnego… a ona siedziała cicho. Cofnąłem się powoli do tyłu, jak spłoszony zwierzak. Teraz ja ucieknę? Ucieknę i zaszyję się w swoim pokoju? Jak zwykle. Szczerze, to nawet sądziłem, nabrałem odrobinkę odwagi… ale się myliłem. W głębi duszy nadal jestem tym małym, mizernym Natsume który najchętniej wykopałby sobie głęboką dziurę i się tam schował. Z dala od każdego.
- Natsume… co ty robisz? – Heavenly zapytała w końcu.
Te śliczne rumieńce zniknęły z jej twarzy, wyglądała teraz… groźnie. Czyżbym ją zdenerwował? Pewnie czuła się teraz głupio, wpierw się na nią rzucam jak jakieś dzikie zwierze, a teraz wycofuję się jak spłoszona myszka. Nie byłem w stanie jej do końca odpowiedzieć na moje zachowanie, język po prostu uwiązł mi w gardle. Uniosłem głowę wyżej, wpatrując się w ścianę, serce biło mi zdecydowanie za szybko. Wziąłem kilka głębokich oddechów ale i to nie potrafiło mnie uspokoić. Musiałem wyglądać, jakby coś mnie opętało. Zagryzłem wargi czując jak kropelki potu spływają po moim czole.
- Natsume? Pytam się Ciebie o coś! – wstała jednak do mnie nie podeszła, obawiała się czegoś?
- Przepraszam Hevi… chyba nie powinienem, przepraszam – uśmiechnąłem się, chociaż w cale nie było mi w jakikolwiek sposób wesoło.
Cofnąłem się jeszcze bardziej, chociaż już wcześniej byłem przyciśnięty do ściany. Ponieważ coraz bardziej napierałem na ścianę, w końcu moje nogi się ugięły. Odwróciłem głowę w innym kierunku i bardzo powoli odszukałem dłonią klamkę. Kiedy tylko nacisnąłem ją i uchyliłem drzwi, ponownie spojrzałem na dziewczynę.
- Zagalopowałem się… to się dzieje zdecydowanie za szybko. Widzę, że sama nie jesteś co do tego przekonana. Przepraszam, nie chciałem Cię do siebie zniechęcić…
- Co? Jak zniechęcić…
Zaśmiałem się nerwowo i wyszedłem z pokoju przymykając drzwi, ledwo się od nich oddaliłem kiedy Heavenly wyszła z pokoju, jak burza. Zatrzymałem się odruchowo jednak spoglądałem przed siebie, prosto w oczy Madary. Przyglądał się temu zaciekawiony, jednak nic nie mówił, nawet nie drgnął. Czyli musiała mu coś nagadać. W inny sposób nie da mu się zatkać tej jego rozwydrzonej mordki.
- Mógłbyś się łaskawie odwrócić do mnie? Nie zamierzam gadać do Twoich pleców.
- Ale ja nie chcę rozmawiać… nie mamy o czym – powiedziałem nieco oschle, cholera chyba przesadziłem.
Po jej minie również to wywnioskowałem, że powinienem się wstrzymać. Dopiero teraz odwróciłem się do niej przodem, jednak mój wzrok był jakby nieobecny. No i co miałem teraz powiedzieć, po raz już trzeci w ciągu tych kilku minut ją przeprosić? Te słowa z moich ust już tracą jakiekolwiek znaczenie, z tą częstotliwością wypowiadania ich. Jej różowawe włosy opadały na jej oczy, jej napięta postura wskazywała tylko tyle, że powoli się gotowała ze złości. To chyba nie podobne do niej co? Taka opanowana, cichutka i wstydliwa. Jak widać ona też potrafi się zdenerwować. Dotknąłem jej główki i nachyliłem się do niej, chociaż nie dzieliła nas zbyt wielka różnica wzrostu.
- Zrobiłem zarówno Tobie jak i sobie zbyt wielkie nadzieje, a przecież praktycznie się nie znamy. Możesz mnie znienawidzić, ale po prostu przesadziłem… - nie umiałem się wysłowić, nie wiedziałem jak mam się zachować w tej sytuacji dlatego żadnego z tych słów dokładnie nie przemyślałem. I było to chyba widać po mojej dosyć chaotycznej wypowiedzi.
Jeszcze raz zmierzwiłem jej włoski i oddaliłem się tym razem pewniej. Ona również chyba dała sobie za wygraną, ponieważ oddaliła się do swojego pokoju. I pięknie, oboje będziemy teraz gnili w swoich pokojach aż nas coś nie zmusi do wyjścia z nich. Usiadłem na swoim łóżku i po chwili położyłem się na nim, zasłaniając oczy dłonią… idiota. Nie wiem jak długo leżałem w takiej kompletnej ciszy, ale chyba wystarczająco długo bo zdążyłem się poczuć lepiej. Przez chwilę nawet zdawało mi się, że ta sytuacja była moim głupim wymysłem, no ale tak nie było. Jestem ciekaw co ona teraz zrobi. Pewnie myśli, że jej tutaj nie chcę. Nie, jest wręcz przeciwnie odkąd mi powiedziała, że już nigdy nie będę sam zapragnąłem, żeby naprawdę ze mną tutaj została. To wszystko jest takie strasznie skomplikowane, sam już nie wiem co o tym wszystkim sądzić.

(Heavenly? Wiem brzydko wyszło, jak nie chcesz lub nie wiesz co odpisać, to nie odpisuj XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope