Miałem dziwne wrażenie, że dziewczyna specjalnie się tak ode
mnie odsuwa. Tak jak wcześniej chciała, żebym był blisko to teraz jakoś tak
uciekała. Ehh… a może to tylko moje durne urojenia? Tymi myślami sam siebie
raniłem. No po prostu brawo Riuki.
- Ej! Riuki chudzielcu słuchasz mnie!? – wyrwał mnie z
głębokiego zamyślenia głos blondynki. To, że posiadała tak zabójczo donośny
głos czasami denerwowało. Podniosłem wzrok z podłogi na nią i chwilę się tak
przyglądałem, jakby nie wiadomo jaka piękna była. Nie żebym miał coś do jej
figury, ale modelką to ona nie zostanie (rewanż? xD).
-Słucham…. Po prostu jeszcze nie otrząsnąłem się do końca.
Muszę dojść do siebie… - wzruszyłem ramionami jak gdybym nic sobie z tego nie
robił. Wyszedłem z kuchni kierując się z powrotem do sypialni. Nie wiem czemu,
ale znowu dopadło mnie zmęczenie. Tyle wypłakanych godzin i takie odreagowanie
bardzo dużo energii ode mnie wymagało. Jestem zmęczony. Wszystkim. Usiadłem
sobie leniwie na krawędzi łóżka i zwieszając głowę w dół: głośno westchnąłem.
Cinia weszła do pokoju jakieś 5 minut po mnie. Czyżby się wahała ? Bała się ? A
no właśnie….. chciałbym coś sprawdzić. Kiedy zbliżyła się na tyle, bym mógł ją
dosięgnąć: złapałem za jej nadgarstek i pociągnąłem ją tak, by upadła na moje
kolana. Na początku była w szoku.
Ułożyłem swoje ręce na jej tali, a kiedy znów chciałem zbliżyć do jej szyi
poczułem jak drży. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Teraz tez zacząłem
dostrzegać jak bardzo się zmieniłem. Kiedyś nie robiło mi to różnicy czy się
mnie boi czy nie. Wręcz tego chciałem bo bawił mnie strach w jej oczach. Teraz się
wszystko zmieniło. Od momentu kiedy niechcący nie panując nad sobą tak jakby na
nią „napadłem” przestało podobać mi się to jak się mnie boi. Chciałem, żeby
była bezpieczna a do czego doprowadziłem ? Zatrzymałem się niemal od razu kiedy
poczułem ową reakcje na moją bliskość. Byłem w szoku, jednocześnie będąc
strasznie zawiedzonym. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że zawiniłem.
Odpuściłem i za moment zrzuciłem dziewczynę ze swoich kolan na łóżko. Nie na
podłogę, żeby nie było!
-Riu… czekaj ! – albo specjalnie zdrobniła moje imię, albo z
tego wszystkiego nie zdążyła powiedzieć go do końca. Chciała mnie jak
najszybciej zatrzymać, żebym tylko nie wyszedł z apartamentu i właśnie dzięki
temu prawie spadła z łóżka. Złapała mnie za koszulkę i pociągnęła mocno do
tyłu. Tak żeby mnie zatrzymać, bo przecież nie dała by rady mnie tak
przewrócić.
-Wiedziałem. Wiedziałem, że po tym wszystkim już mi nie
ufasz. Boisz się mnie. Boisz się, że cie skrzywdzę… nie chce żeby tak było. –
ostatnie słowa wyszeptałem – Po prostu… chcę być chwilę sam… proszę…. Puść… -
mówiłem nadal lekko przygaszonym tonem. Nic więcej nie powiedziała tylko po
prostu pozwoliła mi wyjść. Nałożyłem na głowę kaptur i ze spuszczoną głowa w
dół wyszedłem. Ehhh nie mam chęci do życia od wczoraj. Mimo, ze już nie
jesteśmy razem to i tak całymi dniami jesteśmy praktycznie w jednym pokoju.
Dlaczego tak jest…. Dlaczego żadne z nas nie potrafi odpuścić….
Przez to intensywne myślenie właściwie to nie patrzyłem
gdzie idę. Coś za dużo ostatnio myślę. I to jeszcze nad tym nad czym nie
chciałem nigdy myśleć. Przez czysty przypadek udało mi się potrącić kogoś kto w
tym przypadku mógł okazać się ostatnią deską ratunku. On tez był jakiś
zgaszony. Nie tak jak zawsze czyli z pogardą w spojrzeniu spoglądał na innych z
góry. Tym razem było całkiem inaczej.
-Heh… pierwszy raz widzę cie takiego przybitego… -
uśmiechnąłem się na momencik przystając. Charakter mi się zmienił, ale na serio….
Przestałbym być sobą, gdybym u teraz nic nie powiedział. Wydawało mi się to już śmieszne. Śmieszyła
mnie ta cała sytuacja. Jego pewnie wcale nie była ciekawsza. Przeszedł jeszcze
kilka kroków do przodu po czym bez słowa zatrzymał się. Oho. Dziwna ta jego
reakcja. Stałem do niego bokiem więc ciężko było mi stwierdzić co on właśnie
robi. Tak więc po krótkiej chwili odwróciłem się do niego przodem. No i to
chyba był jeden z wielu błędów, które popełniłem tego dnia. Nawet nie zdążyłem zareagować,
kiedy ten obrócił się , złapał mnie za koszulkę i za chwilę przygniótł do
ściany. Aż się zakrztusiłem. Pierwszy raz poczułem ta jego potwornie dużą siłę.
Chyba był mega wkurzony.
-Co cie tak bawi gnoju… - warknął na mnie, i już za moment
mogłem dostrzec jak jego ręka (a raczej pięść) ląduje prosto obok mojej twarzy.
Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Ja wiem, ze ten facet bardzo szybko się
denerwuje, ale po raz pierwszy widzę go właśnie w takim stanie.
-Vanilla cie zostawiła ? – zapytałem wprost nieco
uspokajając się. Skoro nie trafił za pierwszym razem, to już nie trafi w ogóle.
Chyba jednak nie chciał wdawać się w bójkę.
Ojć… chyba mogłem jednak być trochę bardziej delikatny. Stwierdziłem to po
tym jak szybko spuścił główkę jeszcze bardziej w dół, a po jego nosie spłynęła
jedna pojedyncza łza. Musiało być naprawdę kiepsko, ale przecież… ja wczoraj
przechodziłem to samo.
- Czy to, że cierpię tak bardzo cie… bawi ? – wymruczał znowu.
Nie zamierzam się z nim wymieniać opiniami tutaj. Odepchnąłem go na tyle bym
mógł się odkleić od tej ściany, pociągnąłem go za kołnierzyk koszulki w stronę
swojego apartamentu. Nie protestował, a to dziwne. Wręcz wrzuciłem go do
mieszkanka, i od razu za nim zamknąłem drzwi. Cinia chyba spała o nie było nikogo
w salonie, a może.. poszła sobie ? Nie chciałem nawet tego przyjmować do
wiadomości, ale z drugiej strony bałem się wejść do sypialni z obawą, że jej
tam nie zastanę. – Po co żeś mnie tu przywlekł.. nie mam ci nic do powiedzenia…
- prychnął jak takie małe dziecko. Oparł się plecami o drzwi i zacisnął rączki
w piąstki. No co za bachor…
-Ta ? Chcesz, żeby cały ośrodek patrzył jak ryczysz z powodu
dziewczyny ? – jak na mnie to na razie mówiłem bardzo opanowanym tonem. Nic nie
odpowiedział. No i bardzo dobrze. Może w końcu dogadam się z tym beznadziejnym
kolesiem, który potrafi tylko dobrze obijać mordy. Wszedłem w głąb salonu i
ścignąłem maskę zakrywającą połowę mojej twarzy. Noszę ją cały czas więc
stawała się czasami niewygodna. – Co ci
zrobiła, że jesteś w takim opłakanym stanie ?
- A co się z ciebie nagle zrobił taki psycholog ? - no zaraz mnie zdenerwuje. Podszedłem do
niego, złapałem go znów za koszulkę i zmusiłem do tego by spojrzał mi w oczy.
-Dlaczego ty jesteś takim trudnym dzieckiem, i nie dasz
sobie pomóc kretynie !? – warknąłem tym swoim oziębłym tonem. Zaraz przestane
być taki milutki. – Wcale nie staram ci się pomóc… zastanawia mnie czy ty też
jesteś w takiej sytuacji co ja…
-Właściwie to czemu chcesz mi pomóc…. Przecież my…- za nim
zdążył dokończyć: puściłem go i odwróciłem się tyłem.
-Bo mnie miał kto wspierać kiedy tego potrzebowałem, a
ciebie… ma kto wspierać ? Wiesz.. tak naprawdę wiele nauczyłem się od tej
głupiej blondynki. Między innymi tego czym są uczucia. Nie zamierzam traktować
ludzi tak jak sam nie chciałbym być traktowany, więc albo powiesz mi o co
chodzi, ale będziesz siedział z tym wszystkim sam.
Heaven nic na to nie odpowiedział, jednak podniósł
dobrowolnie głowę i spojrzał na mnie. Te zapłakane czerwone oczy. Z jednej
strony niech ryczy… a drugiej…. Dlaczego mi to tak przeszkadza ?
-Ona… zdradziła mnie. To znaczy… pocałował ją inny chłopak. –
zsunął się po ścianie i usiadł sobie w kącie. Niech sobie siedzi jak mu tam
lepiej. – A ja nie chce się nią z nikim dzielić….
Teraz jak go tak słuchałem to naprawdę jak duże dziecko.
Hehe. Tak wiele nas różni. Przypomniała mi się też sytuacja jak to mój brat
przystawiał się do Cinii, ale tylko z tego względu by zrobić na złość mi. Siwo
włosy rozwinął nieco temat, a ja wcale nie zamierzałem mu przeszkadzać.
- Skoro to ona cie zdradziła. To ty ją zostawiłeś… to była
twoja decyzja, więc czemu jej żałujesz.
-Ja tego nie chciałem! Ona mnie sprawdzała…. Miałem wrażenie,
że robi to specjalnie….. – przeszkodził mi wtrącając się w moją wypowiedź.
Wielki szacunek, że pomimo tego, że z jego oczu cały czas ciekły łzy on nadal
mówił i nie wyglądało na to żeby miał się zawahać.
-Myślisz, ze gdyby cie kochała to zrobiła by to specjalnie ?
Nie sądzę. Skoro rzeczywiście było tak jak powiedziałeś to ona cierpi równie
bardzo jak ty. Zawsze jesteś takim egoistą ? Co jej jeszcze powiedziałeś… bo
sądząc po twoich genialnych pomysłach i ciętym języku to nieźle ja nawyzywałeś….
-Powiedziałem…. Powiedziałem, że żałuje wszystkiego co miało
związek z nią. Że się w niej zakochałem, że…. – i w tym momencie nie dokończył
ponieważ zacisnął zęby by jeszcze bardziej się nie rozpłakać. No to nieźle jej dowalił. Podejrzewam, że sam
bym się załamał, gdyby Cinia powiedziała do mnie coś takiego.
-Wiesz…. Rene kiedyś pocałował Cinie… - spojrzałem w okno,
kiedy zauważyłem zdziwienie w jego oczach. Tak. Teraz ja się będę odzywał. – Mi
też nie było z tym najłatwiej. Było mi cholernie przykro zwłaszcza, że on
jeszcze jako mój brat zrobił to celowo by sprawdzić moją reakcje. – kiedy tak
mówiłem chłopak przyszedł bliżej i usiadł na fotelu wycierając mokre policzki.
Heh chyba musiał dostać z liścia bo jego twarzy po jednej stronie była bardziej
czerwona niż po drugiej. Czułem się jak ojciec prawiący kazanie synowi. – Mimo wszystko
nigdy na nią nie krzyczałem.. przynajmniej nie robiłem tego celowo, chyba, że naprawdę
wyprowadziła mnie z równowagi. Nie jesteśmy razem… mimo wszystko ciągle coś nie
pozwala mi od niej odejść… oddalić się… i mimo wszystko…. Mimo tych wszystkich
kłótni nigdy nie żałowałem że ją kocham. Wręcz przeciwnie… chciałbym żeby
została ze mną do końca, ale nie zupełnie wiem jak mam się zachowywać by tego
dokonać.
To co powiedziałem chyba do niego dotarło bo schował twarz w
dłoniach. Debil. Sam przecież wybrał, czyż nie…? Wstałem z kanapy i przechodząc
obok niego (w końcu chciałem sprawdzić czy Cinia rzeczywiście tu jest)
stuknąłem go w łep.
-Wybrałeś własną dumę, zamiast dziewczyny która cie
wspierała przez cały ten czas, wybaczała i starała się zrozumieć. Gdzie ty w
sobie widzisz mężczyznę? – mruknąłem idąc dalej. Wtedy tez podniósł głowę i
chyba patrzył gdzie zamierzam pójść. Sięgnąłem za klamkę, i już chciałem
otworzyć drzwi kiedy to one same się otworzyły, a z sypialni wyleciała Cinia w
mojej koszulce. Niech jeszcze mi powie, że nie ma pod nią bielizny to chyba ją
poćwiartuję. Przykleiła się do mnie praktycznie przewracając nas. Chwila…
dlaczego ona tez płacze ? Nie no teraz to byłem w jeszcze większym szoku. Co tu
się do cholery dzieje.
-Zostanę z tobą do końca… - podniosła główkę i uśmiechnęła
się szeroko. Tak promiennego uśmiechu z jej strony nie widziałem już dawno.
Wszystko słyszała prawda ? Głupia dziewucha oduczę ją podsłuchiwania. Za nim
odpowiedziałem to ta ujęła moją twarz w dłonie i pociągnęła w dół. Bardzo
szybko złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Zrobiła to tak szybko, że
przez chwilę nie wiedziałem jak mam się zachować. Czy to odwzajemnić czy wręcz
przeciwnie. Nie zamknąłem oczu przez co kontem zerknąłem na Heaven’a. Najpierw
był wpatrzony w nas, ale gdy zorientował się, że na niego patrzę: natychmiast
się odwrócił. W sumie to przykre… ale w tamtym momencie zachciało mi się śmiać.
Teraz widzi co znaczy „mieć”, a „nie mieć” takiego kogoś jak w moim przypadku
była Cinia. Widziałem taką ogromną zazdrość w tym spojrzeniu. Dostrzegałem to,
że właśnie w tej chwili kiedy zobaczył moje małe szczęście wybiegające z
sypialni zaczął żałować tego co powiedział i przypomniał sobie jak ważna dla
niego była Vanilla. Jeszcze przez chwilę skupiłem się na Cinii, ale kiedy się odsunęła
jak zwykle opieprzyłem ją za paradowanie w samej koszulce i odesłałem do
sypialni. Normalnie gdybyście widzieli jak zmierzyła Heaven’a. Ona go musi
bardzo nienawidzić. Ten wzrok mówił co najmniej „Tknij mojego Riuki’ego a cię
wykastruje w najgorszy, najbardziej bolesny możliwy sposób”. Zachichotałem pod
nosem opierając się o drzwi od sypialni. To tak na wszelki wypadek, gdyby
przyszło jej do głowy kolejne wyjście stamtąd.
-Zazdrosny jesteś co ? Chciałbyś by teraz Vanilla zrobiła to
samo ? – odpowiadał mi tylko ciszą – Co zamierzasz jej powiedzieć ? Chyba, ze
zamierzasz to tak zostawić, bo nie sądzę, że po tym co powiedziałeś będzie
chciała choćby na ciebie spojrzeć….
-Ale przecież to nie tylko moja wina. To ona..
-Ty w ogóle masz tam coś pomiędzy tymi nogami ? – złapałem się
za głowę bo po prostu te jego odpowiedzi mnie już rozśmieszały. Poziom
5-latka. – Myślisz, że ona do ciebie
przyjdzie ? Może faktycznie cie zraniła, ale jak ty bardzo zraniłeś ją po tym swoimi słowami.
Zmieszałeś z błotem dziewczynę która kochasz. Więc albo się ruszysz, albo ktoś
inny sprzątnie ci ją z przed nosa…
( Heaven, Cinia ? Riuki psychologiem część 1 :’) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz