W sumie to nie wiedziałem co teraz mam powiedzieć, ale
drażniło mnie bardzo gdy widziałem ją z innym facetem. Dobrze, że w porę
zorientowałem się, ze jest to jej rodzina bo mogłoby się to bardzo źle dla
kogoś skończyć.
-Ej Riuki… dlaczego się nie odzywasz? Serio chcesz żebym
sobie poszła? No rozumiem… - spuściła wzrok i już się odwróciła, żeby wyjść
kiedy to ja otrząsnąłem się z chwilowego zamyślenia i złapałem ją za
nadgarstek. Zawiesiłem się na chwilę, dlatego w porę nie zareagowałem.
Właściwie co to za pomysł, że chce żeby ona wyszła? Puściłem ją moment po tym
jak odwróciła swoją główkę, by na mnie spojrzeć.
-Sprawdzasz, czy nadal mi na tobie zależy… ?- zapytałem
odwracając główkę w inną stronę, przy tym nie patrząc na nią. Dlaczego
odwracałem się za każdym razem kiedy dochodziło do takich tematów? Były one dla
mnie naprawdę ciężkie. I tak więcej zacząłem z nią rozmawiać, jeżeli brać
wszystko od początku do kupy. Zrobiłem to wszystko dla niej. Znowu mnie brało
na takie durne przemyślenia. To przez te załamki. Przez Arcane i dosyć
nasilający się stan, który z każdym dniem pogarszał się jeszcze bardziej. –
Zostań…. Ze mną… jeśli chcesz.- dodałem odwracając się tyłem do niej i
powolutku kierując się do sypialni. Było jeszcze dość wcześnie a walenie w drzwi
obudziło mnie na tyle gwałtownie, że ledwo stałem na nogach. Na szczęście
adrenalina zrobiła swoje i nie pozwoliła mi się przewrócić. Złapałem za
drewnianą klamkę powoli otwierając skrzypiące drzwi. Te wejściowe aż tak bardzo
nie skrzypiały.. hmm. Zerknąłem na nią kontem oka i między innymi przez jej
skrzywioną minę przystanąłem. – Ej Cinia…. Wiem, że te kilka dni to nie jest
tak dużo…. Czemu nawet do mnie nie podejdziesz? – rzuciłem tak bez
emocjonalnie, a gdy nie otrzymałem odpowiedzi – po prostu wszedłem w głąb
sypialni zostawiając drzwi otwarte. Gdy tylko ułożyłem się na łóżku i ponownie
zamknąłem oczy, po jakichś kilku minutach udało mi się usłyszeć ciche kroki.
Ściągnęła te swoje malutkie buciki, żeby nie hałasować. Wgramoliła się do mnie
na łóżko sądząc pod tym jak materac uginał się w co niektórych miejscach. Nawet
nie zamierzałem otwierać oka. Dopiero wtedy, gdy usiadła na moich biodrach
delikatnie otworzyłem oczko.
Oczywiście chciałbym, żeby odbierała to jako komplement, i chyba właśnie tylko jej jednej udało się rozszyfrować moje wiadomości. Ująłem jej twarz w dłonie i czym prędzej złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Tak dawno nie czułem jej ciepła (aż kilka dni, no naprawdę? Dla mnie to jest cała wieczność). Nie czułem jej warg, ani dłoni na swojej skórze. Tęskniłem za tym, chociaż nie potrafiłem się do tego publicznie przyznać. Po kilku dłuższych chwilach zjechałem dłońmi na jej przedramiona i tam tez je zatrzymałem. Jeden czulszy pocałunek przerodził się w ich całą serie. Widocznie nie tylko mi tego brakowało, ale jej również. Może wahała się co do tego. W końcu, gdy udało mi się uwolnić: oparłem dłonie za swoimi plecami, a swoją główkę ułożyłem na jej ramieniu. Mój oddech po tak długim pocałunku był nierównomierny, a ja nieco rozchylając wargi chciałem zaczerpnąć jak najwięcej powietrza. Przymknąłem jeszcze zaspane oczy przekręcając główkę na bok i składając miękki pocałunek na jej szyi.
-Przeszkadza ci fakt, że tak się zachowuje mimo, że nie jesteśmy
już razem? – wyszeptałem tak jakby powoli zasypiając. Byłem zmęczony, a będąc przy
niej nie musiałem się o nic martwić. Byłem spokojniejszy… właściwie sam nie
wiem dlaczego, ale przy niej czułem się bezpieczniej…
( Cinia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz