Ciemno… i cicho…
Powoli otworzyłem oczy, które wydawały się mi takie ciężkie i, które
zaraz musiałem zamknąć za sprawą jakiegoś ostrego światła. Nad moją
głową natomiast ni stąd, ni zowąd rozległy się czyjeś głosy. Przez to,
iż ich nie rozpoznawałem, zacząłem zaniepokojony szybciej oddychać,
czując jeszcze na dodatek w nozdrzach nie znane mi zapachy.
-Obiekt G07 przebudził się!- krzyknął ktoś. Chyba kobieta, lecz nie
jestem tego stu procentowo pewien. Przez myśl tylko mi przeszło: #,,Jaki
obiekt? O co im chodzi?!’#, kiedy spróbowałem się poruszyć jeszcze
raz. Niestety… nie mogłem. Zdezorientowany znów ponowiłem próbę
otworzenia oczu i w końcu się mi po chwili udało, choć te ostre światło
je drażniły. Zobaczyłem wtedy, że znajduję się w jakieś kapsule, a nade
mną chodzą jacyś ludzie w maskach i się mi przyglądają. Przez to moje
serce nagle przyspieszyło, co spowodowało, że coś zaczęło straszliwie
piszczeć.
-Obiekt G07 zaczyna wychodzić poza kontroli!
-Otwórzcie kapsułę i załóżcie mu maskę!
Niespodziewanie wokół mojego ciała pojawił się ogień, kiedy tylko
uchylili pokrywę. Usłyszałem wtedy krzyki, które nagle ucichły i znów
zobaczyłem ciemność przed oczami. Nie rozumiem tej całej sytuacji…
Co ja tu robię?
*********************************
Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu, w łóżku i jeszcze nie w swoich
ubraniach. Nie wiem o co tu chodzi, lecz wiem na pewno, że muszę się
dowiedzieć! Powoli i chwiejnym krokiem podszedłem do ogromnego okna.
-O cho*era!- przekląłem patrząc na to wszystko nie dowierzając.
Błyskawicznie wziąłem ubrania, które przedtem zauważyłem, że leżały na
łóżku obok mnie jak się ocknąłem. Ubrałem szybko czarną kamizelkę ze
złotą obwódką bez jednego rękawa, białe spodnie do kolan, które spiąłem
paskiem wokół bioder, czarny ochraniacz na lewy nadgarstek i sandały.
Oczywiście jeszcze założyłem nieodłączny mój szalik od Igneel’a. Gotowy
wyszedłem z pomieszczenia. Rozejrzałem się, czy kogoś przypadkiem nie ma
na korytarzach. Nic… Nikogo nie ma, ani jednej żywej duszy w zasięgu
wzroku… Błyskawicznie ruszyłem biegiem. Nie wiem gdzie. Porostu
postanowiłem, że przed siebie i tyle!
-Pazur Ognistego Smoka!- wrzasnąłem przyspieszając. Nagle przede mną
pojawiła się jakaś osoba. Nie mogąc już zwolnić, wbiegłem na ścianę
obok. Dzięki, której odbiłem się nogami i wylądowałem obok nieznajomego.
-Kim ty jesteś?- warknąłem stając pozycji bojowej- Co to za miejsce?!
On jednak nie chciał mi na to odpowiedzieć, bo pobiegł w innym kierunku.
Wyprostowałem się powoli i przeczesałem prawą dłonią włosy. Czułem się
tu strasznie zagubiony i zdezorientowany. Czułem się, tak szczerze jak w
jakieś pułapce. Niespodziewanie usłyszałem czyjeś sapanie i kroki,
które zbliżały się co raz bardziej.
<Ktoś chętny do odpisania? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz