W pierwszej chwili chciałam, aby natychmiast mnie wypuścił, ale po
drugiej chwili zrobiło mi się przyjemnie na jego kolanach. W tej chwili
wahałam się, czy zejść, czy nie, ale już się zastanowiłam.
- Nie musisz puszczać... Jak chcesz... - uśmiechnęłam się w jego stronę,
już trochę szerzej, ale dalej z bardzo mocnym rumieńcem. Już się tak go
nie krępowałam, jak przed chwilą, więc mu się nie wyrywałam. Już mu
bardziej ufałam.
- Jesteś bardzo miły, wiesz...? - powiedziałam do niego delikatnie się o niego opierając, jednak trochę niepewnie.
- Naprawdę? Dziękuję - odpowiedział uśmiechając się.
- Nie musisz dziękować... - prawie niewidocznie się do niego uśmiechnęłam.
- Ale i tak dziękuję - zaśmiał się.
Siedzieliśmy tak chwilę i patrzyliśmy na ten piękny park, ale po jakimś
czasie pomyślałam, że Shinowi już może być niewygodnie, jak mnie tak
trzyma na kolanach. Już trochę czasu minęło, od kiedy mnie tu
posadził... Będzie tak może... z 15 minut? Nie wiem, ale pewnie już
wolałby abym zeszła.
- To może już się przesiądę... Zgaduję, że ci jest niewygodnie... - zapytałam rumieniąc się.
<Shin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz