Sala treningowa była okropna. Nie to, że nie lubię trenować, ale gdy
każdy widzi co robisz... To trochę krępujące! Jednych to nie obchodzi,
drudzy w ogóle starają się tego unikać, trzeci nawet nie zdają sobie z
tego sprawy, a natomiast kolejni może mają coś innego do powiedzenia na
ten temat. Hm... Chyba pójdę kogoś poznać. Strasznie tu nudno! Trzymają
nas tu wbrew naszej woli. Mamy mniej możliwości poznania kogoś nowego. W
końcu nie każdy człowiek może zostać "Projectem". Uśmiechnęłam się sama
do siebie i ruszyłam do parku. Lubiłam tam przebywać. Chodziło tam dużo
ludzi, a więc można by było kogoś ciekawego spotkać. Zaczęłam
podskakiwać. Czyż to nie urocze mieć 15 lat, wyglądać jak na mniej niż
10 i jeszcze posiadać Arcanę Bestii... Ciekawe czy Deak jest w domu. Ma
bardzo ciekawych znajomych. Pozatym wyglądają bardzo ładnie! Może ten
siwo-włosy chłopak będzie? Shin! Nie znam go za dobrze, ale jest
idealny! Nie to co braciszek. Bawi się ze mną i cieszy się moim
towarzystwem. Fajnie by było go spotkać. Może jednak najpierw kogoś
sobie poobserwuję? Park to idealne miejsce na "łowy"! Chwila moment
skoczyłam na drzewo i zaczęłam szukać "ofiary". Dało się zauważyć
różnice między ludźmi. Ich wyrazy twarzy, zachowania i reakcje przy
innych, a na dodatek ich wygląd. Tu przejdzie biało-włosa dziewczyna, a
tam smerf! Raz widziałam chłopaka o dziwnym kolorze włosów, zielonym!
Jednak naprawdę było mu w nich ładnie! Nagle ujrzałam już znajomą
twarzyczkę. Zeszłam z drzewa i podążałam za nim, za tym ktosiem. W końcu
przyspieszyłam kroku. Po chwili zatrzymał się i zaczął się rozglądać.
Kiedy chciał ruszyć, rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go.
-Hej-uśmiechnęłam się.
-Cześć-powiedział Shin.
Ucieszyłam się. Nie uderzył mnie ani nie pchnął, chociaż mógłby być to
ktoś inny, jakiś psychopata! Może nie boi się tego, że ktoś może go
zaatakować. Czyżby czuł się bezpieczny? Niby tutaj wszystko jest
"dobrze", jednak słyszałam różne rzeczy. Teraz to nieważne! Teraz przy
mnie jest on! Pewnie przyjaźni się z Deak'uśem! Nie obrazi się, jeśli go
mu trochę zabiorę. Kiedy tak na nim wisiałam, zorientowałan się, że
musi być mu już trochę ciężko. Puściłam go i uważałam, by nie nadepnąć
mu na stopy. Szedł dalej, a ja kręciłam się wokół niego. Czasami na mnie
patrzył. Co prawda mógł mieć jakieś wąty co do mojej osoby. No nie
oszukujmy się, nie wyglądam zbytnio na 15 lat. Dodatkowo moje zachowanie
bywa... nieco dziecinne. Chwyciłam go za rękę i przytuliłam się do
chłopaka. Spojrzałam w jego oczy.
-Gdzie idziemy?
-Miałem właśnie wracać do siebie, ale...
-To chodźmy do ciebie!-przerwałam mu.
Uśmiechnął się do mnie i przytaknął głową. Puściłam go i zaczęłam
podskakiwać. Czasami jednak musiałam zwalniać lub cofać by nie zostawić
Shin'a w tyle. Dotarliśmy w końcu do jego apartamentu. Jak tylko drzwi
się otworzyły, wbiegłam do środka. Zdziwił się nieco, ale podrapał się
tylko po głowie. Ściągnęłam swoje buciki, bo nie są one duże i
prawdopodobnie nigdy nie będą. Nie wiedziałam co teraz mam zrobić. Shin
wszedł do kuchni i "postrzelał" sobie kośćmi w celu rozciągnięcia się.
Robił jakieś kanapki. "Wryłam się" między niego, a szafkę. Podniosłam
głowę do góry.
-Pomogę ci!-powiedziałam radośnie.
Było mu trochę trudno, ale przynajmniej poprawi swoje umiejętności w
kuchni, tak przynajmniej myślę. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy.
Jedzonko było gotowe. Poprosiłam o szklaneczkę wody. Po chwili dostałam
to czego chciałam. Wzięłam szkalnkę i talerzyk z kanapeczkami do salonu,
chyba to był salon. Chłopak włączył telewizor i jeszcze chwilę krzątał
się po kuchni, pewnie sprzątał. Położyłam się na kanapie. Czekałam aż do
mnie wróci. Nagle poczułam, że Shin lekko klepał mnie w nogi na znak
bym się posunęła. Zrobiłam tak jak chciał. Zaczęło mi się nudzić, a on
pewnie nie wiedział co może zrobić w moim towarzystwie, a może blokował
się przy mnie przez to, że jestem siostrą jego kumpla. Zrobiło mi się
smutno na samą tą myśl. Po chwili roześmiałam się. Postanowiłam trochę
ożywić tą atmosferę. Rzuciłam się na niego i z trudem "przygniotłam" go
do kanapy. Uśmiechnęłam się do niego i cicho się śmiałam.
-Mam wrażenie, że nie chcesz się ze mną zadawać...
-Nie to nie tak-powiedział.
-Co o mnie sądzisz?
-Co o tobie sądzę?-powtórzył.
-Tak, nie wiem na co możesz się godzić, a co będzie już przesadą z mojej strony...
Uniósł rękę, pewnie chciał się podrapać po głowie. Nie pozwoliłam mu na to.
-Nie powiesz od razu, to będę musiała przejść do innej taktyki... Nie będzie ci przeszkadzało "to"...?
Przybliżyłam twarz do jego. Pocałowałam go. Nic z tym nie robił, albo
tego chce, albo jest w szoku i nie wie jak zareagować. Po chwili
"odkleiłam" się od niego.
-To jak?-zaśmiałam się.
Shin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz