Nawet nie zdążyłam zareagować, odskoczyć lub zrobić cokolwiek innego, już myślałam,że zaliczę bliskie spotkanie z ziemią, kiedy ten chłopak złapał mnie w pasie.
- Przepraszam! Nic ci nie jest?Ja.. - urwał w połowie zdania, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się niewinnie, a potem złapałam za jego lepkie paluszki. Mimo to nadal trwałam w jego uścisku, a zwierzaki zachowywały się jakby miały ADHD i próbowały wyrwać do przodu za wszelką cenę.
- Nie, nie. Nic mi nie jest mój książę. - postanowiłam, że to ja pierwsza się odezwę, tradycji musi stać się zadość prawda? - Widzę,że twoje zwierzaczki nie są zbytnio zadowolone z tego, że ich pan zrobił sobie przerwę - uśmiechnęłam się wesoło wskazując palcem na skunksa i psa. Chłopak jakby wyrwał się z letargu odsuwając rękę z mojego pasa. Otrzepałam mą sukienkę z niewidocznego kurzu i spojrzałam w stronę Bezimiennego.
- Masz dość nietypową kolekcję - mruknęłam kucając obok suczki, od razu się mną zainteresowała i zaczęła lizać po dłoniach. Podrapałam ją za uchem, potem pod grzbiecie, a wreszcie pod brodą. Merdała ogonem jak szalona.
- Jest trochę inna niż wszystkie, ale jakoś mi to nie przeszkadza - odpowiedział mi przyjazny ton, choć nie byłam co do niego tak bardzo przekonana, ale przymknęłam na to oko. Podniosłam się z kucków i spojrzałam do góry, żeby znów zobaczyć te oczęta, które przeszywały mnie na wylot.
- Jestem Chiyo - wyciągnęłam do niego rękę w przyjaznym geście, nie miałam zamiaru bawić się w jakiś głupie kłanianie, na szczęście odpowiedział mi tym samym. Pomerdaliśmy dłońmi w powietrzu i puściliśmy się.
- A ja Conor - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Masz tylko te dwa, czy jeszcze jakiś smok tam gdzieś lata w górze? - zażartowałam rozglądając się po niebie.
(Conor? Tak, krótkie, ale chodźmy na kawę xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz