Powoli otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła. Chyba nie jestem u
siebie w mieszkanku. No tak! Przyszedłem do Artis z iceówką, ponieważ
chciałem żeby spróbowała. Spojrzałem na nią. Zabrała rączki do siebie,
no to ja też cofnąłem łapki. Zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą.
Złapałem się za głowę i przetarłem twarz dłońmi. Dziewczyna również się
podniosła. Podpierała się rękami by przypadkiem się nie przewrócić. W
końcu mogła być, tak jak ja, troszeczkę otępiała. Spojrzałem na miejsce
gdzie leżało źle pozbierane szkło.
- Przepraszam - powiedziałem. - Za to i za tam to z resztą też. - Wskazałem na miejsce, w którym stłukłem szklanki.
- No to jest przecież jedna rzecz. Za co jeszcze przepraszasz? - zapytała.
- Hm... To co tutaj się stało, chyba źle zrobiłem pozwalając ci spać ze
mną na podłodze. Teraz pewnie boli cię nie tylko głowa, ale też i
plecki. Prawda?
Chwilę zastanowiła się i wstała. Nie odpowiedziała na pytanie. Niemrawym
krokiem ruszyła do kuchni. Poszła po wodę, oczywiście zapytała czy też
chcę. Przytaknąłem i ruszyłem w stronę pozostałego szkła. Ostrożnie
pozbierałem i poszedłem do kuchni. Wrzuciłem to do reklamówki. Artis
nalała już wody. Podszedłem nieco bliżej i złapałem za jedną.
- Teraz uważaj żebyś mi czasem tej nie stłukł - zaśmiała się cichutko pod nosem.
Westchnąłem i wziąłem łyk wody. Jakby się tak zastanowić, pierwszego
dnia znajomości udało mi się ją troszeczkę podpić, stłuc jej szklanki i
spać z nią na podłodze. Ech... Jak to się stało? Dziwne, że w ogóle mnie
do mieszkanka wpuściła. Podrapałem się po głowie. Przydałoby się w
końcu "zarobić" na te szklanki. Wspominała coś o jakimś pokojówku.
Ubierze mnie w jakiś fartuszek i będę jej tutaj sprzątać? Chyba dobrze
zrozumiałem. Lepiej, że w ogóle to zapamiętałem. Poprawiłem nieco włoski
i spojrzałem na koleżankę, która właśnie powoli piła wodę. Lekko się do
niej uśmiechnąłem. Wypadałoby się dopytać o szczegóły.
- Artis - zacząłem, - co dokładnie mam robić jako ten pokojówek? No i
przez ile czasu mam ci "usługiwać" by nadrobić te szklanki?
- No trzeba by się nad tym zastanowić, ale nie jestem co do tego pewna... - Odłożyła naczynie na szafkę.
Wyprostowałem ręce przed siebie. Wróciłem do jej salonu, niebawem i ona
się tam pojawiła. Usiedliśmy na kanapie. Nie za bardzo wiedziałem co
teraz. Zorientowałem się w końcu co do niej powiedziałem wczoraj.
Mogłoby się i obejść bez tego. Powoli docierały do mnie również inne
fakty. Na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Nigdy nie znalazłem
się w takiej sytuacji, ograniczałem się do kontaktów jedynie z rodziną i
zwierzętami. Przynajmniej tak mi się wydaje, kto wie ile wspomnień
straciłem. Zaśmiałem się i spojrzałem w stronę dziewczyny. Wypadałoby
coś zrobić z tą niezręczną ciszą.
- Myślisz, że dobrze leżałby na mnie taki strój pokojówki? Jeszcze ten
pokojówkowy czepek na łeb... Biorąc pod uwagę, że te szklaneczki były
małe, to niewiele bym sobie u ciebie popracował. - Przez cały czas
uśmiechałem się, a rumieniec nie schodził z mi z twarzy. - Co do tego
spania. Może kiedyś byśmy spróbowali, co? Byłoby zabawnie! W końcu
spałaś ze mną na podłodze, a to nie jest aż tak wielka różnica. Chociaż
planowanie tego teraz jest dosyć niestosowne. Nie znamy się zbyt długo, a
z moim charakterkiem... Z resztą myślę, że uda nam się zaprzyjaźnić. -
Wyciągnąłem do niej rękę i pociągnąłem ją w swoją stronę. Oparła się
łapeczkami o mój tors. - Teraz ja też wiem jak wyglądasz kiedy jesteś
odrobinkę zawstydzona. No to jak? Kiedy mam u ciebie zacząć sprzątać? -
Przymknąłem oczy i uśmiechnąłem się szerzej. - Przepraszam za to, ale
ciekawość mnie zżerała. Jesteś jedyną osobą, do której tak dużo się
uśmiecham i nie jestem, aż tak chamski jak zawsze.
Artis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz