Rozwścieczona kobieta opuściła pomieszczenie. Jeszcze chwilę z
niedowierzaniem spoglądałem na klamkę. Z myślenia wyrwała mnie dłoń
Inoue.
- O co jej chodzi? Przecież jesteśmy pełnoletni - zamyśliłem się. - Może była zazdrosna - szturchnąłem Inoue.
- Tak, oczywiście - przełknęła ślinę. Nadal z mojego obserwowania
wynikało, że była zszokowana sytuacją, która miała miejsce dosłownie
chwilę temu.
- Nie chcę wiedzieć jak jej podpadłaś - westchnąłem ciężko i wyjmowałem
z koszyka uprane ubrania. W prawdzie były odrobinę mokre, ale nie to
jest teraz najważniejsze. Tak czy inaczej, z kontynuowania czynności
nici; bowiem przed moim nosem rozpostarła się smakowita woń dobrze
znanej mi potrawy. Spaghetti!
- N-nie ubierzesz się? - zaczęła się delikatnie jąkać.
- Myślałem, że już nie zwrócisz na to uwagi - spojrzałem na nią miło
kątem oka. Także celowo, lekko obsunąłem ręcznik z bioder. I tak jak się
spodziewałem, Inoue odwróciła się. Niestety nie udało jej się ukryć
rumieńców spoczywających na bladych, teraz jasnoróżowych polikach. Po
chwili postanowiłem ulżyć dziewczynie, i założyć te nieszczęsne spodnie.
Wygodnie zasiadłem do ładnie nakrytego stołu. Szczerze, sam nawet nie
miałem pojęcia, że mam składniki na spaghetti. Nie chciałem jej więc
zadawać zbędnych pytać. W związku z tym chwyciłem widelec i nadziałem na
niego trochę makaronu. Inoue usiadła na przeciwko mnie, rozwiała
chwilową ciszę stołową:
- Smakuję ci?
Pokiwałem lekko głową.
- Dziękuję - dodałem po cichu.
- Słucham?
- Słyszałaś - spojrzałem na nią. Nie lubiłem za bardzo mówić tego
słowa, ale czasami trzeba. Gdy skończyłem ostatnie kęsy, po przełknięciu
rzekłem:
- Dzisiaj możemy w końcu odwiedzić twój pokój, jasne? - wrzuciłem ręczniczek do zlewu.
- T-Tak... - chyba nie ciągnęło ją tam zbytnio. No co mówić, jak u mnie po prostu jest najlepiej.
- Nie może być tak źle. Może zdążę jeszcze wygarnąć tej tłustej francy -
dodałem, mając na myśli tą sprzątaczkę, która bez namysłu wstąpiła do
mego mieszkania. Znaczy bez pukania.
- W drogę - zanim doszedłem do drzwi, zdążyłem narzucić na siebie jakąś koszulę. Nie zapinałem guzików, a co!
- Którędy? - wrzuciłem kluczyk od mojego apartamentu do kieszeni.
- Tam - wskazała na szary koniec korytarza.
Nagle z równoległego pokoju wyszła ta sprzątaczka, od razu zaczęła się
na nas wgapiać jak w jakiś obrazek. To robiło się strasznie irytujące.
- E, pany - zwróciłem jej uwagę. - W czwartki też biorę kąpiel między tymi godzinami - puściłem jej oczko.
Inoue, która była świadkiem zdarzeń, lekko oblała się rumieńcem.
- No, zaprosisz mnie w końcu do swojego pokoju czy nie? - zapytałem, udając zniecierpliwionego.
< Inoue? (☞゚∀゚)☞ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz