- Uhm, jasne. Czemu nie? - delikatnie się uśmiechnąłem.
Usiedliśmy na kanapie, a Howell włączył telewizję.
Takie przytulne mieszkanie... całkowicie różni się od mojego. Są tu
kolory i... no dobra, porządku tu nie ma, ale podoba mi się tu.
Przymknąłem oczy ze zmęczenia, choć jeszcze niedawno nie było nawet mowy
o spaniu. Głowę oparłem na ramieniu Howella.
- Spaaać... - mruknąłem.
Nie wiem co działo się później, bo niemalże natychmiast zasnąłem. Kiedy
się obudziłem na zewnątrz nie było już tak ciemno jak wcześniej, ale
rano to też jeszcze nie było. Spojrzałem na chłopaka. Rozglądał się po
pomieszczeniu, jakby desperacko szukał jakiejś ucieczki. Był
zaniepokojony? Bał się czegoś? Po chwili cały pokój rozświetliła
błyskawica, a sekundę później usłyszałem nieprzyjemny odgłos burzy.
Objąłem chłopaka.
- Nie bój się. - powiedziałem łagodnym głosem.
Spojrzał na mnie przerażony.
- Howie... - szepnąłem i znacznie się do niego zbliżyłem.
< Howell? Przepraszam, jednak obyło się bez zadów XDDDD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz